niedziela, 10 maja 2015

Posoborowie zdycha w Belgii

Belgijski biskup Rémy Vancottem stanął w obronie księdza, który odprawił nabożeństwo przy trumnie psa. Ordynariusz Namur wyjaśnił, że nie był to katolicki pogrzeb, a duchowny modlił się jedynie w intencji właścicieli czworonoga, którzy opłakiwali jego stratę, gdyż byli ze swym psem emocjonalnie związani, i chciał im okazać współczucie. Jednocześnie hierarcha przeprosił wszystkich, u których to wydarzenie wywołało niepokój.

źródło: http://www.niedziela.pl/artykul/15659/Czy-pies-moze-miec-katolicki-pogrzeb

O sprawie pisaliśmy kilka dni temu

Po raz kolejny widać jak na dłoni, że w posoborowej sekcie ośrodkiem wszystkiego jest człowiek, jest humanizm, a nie Pan Bóg, którego po prostu i literalnie odstawiono do kąta. W posoborowiu Pan Bóg to taki miły gość, który zajmuje się robieniem dobrze ludziom, wysłuchuje ich prósb (niekoniecznie w formie modlitwy) i zajmuje się rozwiązywaniem różnorakich problemów. W Kościołem katolickim, tym prawdziwym, z prawdziwymi kapłanami o prawdziwie katolickiej formacji, gdyby proboszcz został postawiony przed sytuacją, w której przychodzą do niego wierni dotknięci bólem po stracie psa, zapewne pouczyłby ich o nieroztropności przywiązywania się do doczesności, do tego co przemijające i śmiertelne, a raczej skupieniu się na wspaniałym i szlachetnym celu naszej ziemskiej egzystencji, egzystencji człowieczej, która nieskończenie przewyższa istnienie zwierzęce, gdyż ludzie zostali stworzeni dla zbawienia wiecznego, aby na wieki przebywać w Niebie i radować się obcowaniem z Trójcą Świętą na wieki wieków. Prawdziwy ksiądz katolicki wyjaśniłby, że zwierzęta nie mają duszy nieśmiertelnej, upomniałby lud i zalecił uczynienie rachunku sumienia oraz odbycie dobrej i szczerej spowiedzi.
 
A co się dzieje w posoborowej religii pseudokatolickiej? Urządza się nabożeństwo, aby „
okazać współczucie” tym, „którzy opłakiwali stratę, gdyż byli ze swym psem związani emocjonalnie”. Ciekawe, czy doczekamy się usług pocieszeniowo - modlitewnych w formie nabożeństw dla posiadaczy kotów, chomików, ajfonów, tabletów czy samochodów... Niemożliwe? 20 lat temu „pogrzeb psa” w katolickiej świątyni też wydałby się nam niemożliwy...
Gdyby w czasach „przedsoborowych” w jakimś kościele urządzono „nabożeńśtwo” z Liturgią Słowa, ze zwłokami zwierzęcia leżącymi na katafalku przed ołtarzem i z ludźmi, którzy podchodzą i przyklękają, aby „oddać mu hołd”, biskup miejsca wkroczyłby bez wahania, obłożył świątynię interdyktem oraz kazał ją rekonsekrować, kapłan za to odpowiedzialny zostałby od razu ekskomunikowany, albo przynajmniej zasuspendowany i wysłany na długie rekolekcje w odosobnieniu.
W posoborowiu oczywiście nic z tych rzeczy. ”Religia miłości” słowa potępienia zarezerwowała jedynie dla tych, którzy chcą wierzyć, modlić się i celebrować sakramenty po katolicku, ściśle według ksiąg liturgiznych.