Na wszelki wypadek wklejam w całości, bo wpisy w KAI też lubią znikać.
-------------------------------
Spotkania pod wspólnym tytułem: „Gdy Bóg znika”
odbędą się w Warszawie ( 7 października, godz. 19.00, Collegium
Bobolanum, ul. Rakowiecka 61) i Krakowie ( 9 października, godz. 17.30,
Akademia Ignatianum, ul. Kopernika 26).
Głęboka wiedza i szacunek dla buddyzmu o. Roberta Kennedy’ego, połączone z wypełnieniem zakonnego powołania jezuity, czynią zeń niezastąpionego orędownika szczerego dialogu międzyreligijnego. O. Robert Kennedy święcenia kapłańskie otrzymał w Japonii, gdzie praktykował i studiował zen u Roshiego Kouna Yamady. Jako pierwszy ksiądz katolicki w USA otrzymał honorowy tytuł Roshi. Kieruje Katedrą Teologii w Saint Peter’s College w Jersey City. Jest praktykującym psychoterapeutą w Nowym Jorku. Wydawnictwo Charaktery w ubiegłym roku wydało jego książkę pt. Dary zen dla chrześcijan. Patronat nad wykładami objęła Katolicka Agencja Informacyjna.
Inne religie także mają swój udział w doświadczeniu Boskości, dogmaty to nie tyle odpowiedzi, co pytania – pisze ojciec Robert Kennedy SJ w książce „Dary zen” wydawnictwa Charaktery.
Doświadczenie zen przenikania się to dla nas cenny dar, ponieważ wyrażone jest inaczej niż nasze tradycyjne rozumienie wcielenia Chrystusa. Być może dar ten potwierdzi naszą ekspresję wcielenia albo też będzie dla nas wyzwaniem, abyśmy to rozumienie przeformułowali, udoskonalili lub pogłębili oraz otworzyli naszą wiarę na nowy wgląd. Z pewnością musimy uznać – podobnie jak uczynił to Sobór Watykański II – że inne religie (np. buddyzm zen) także mają swój udział w doświadczeniu Boskości. Wzywa się nas do współpracy z nimi w obszernym zakresie, w którym jesteśmy wspólnie powołani do pracy na rzecz rozwoju świata. Powinniśmy przynajmniej pamiętać słowa św. Maksyma Wyznawcy, który mówi nam, że dogmaty to nie tyle odpowiedzi, co pytania. Pytania, których określanie terminem „herezja” to w rzeczywistości odpowiedź zbyt prosta i zbyt pochopna. Pytań tych potrzebujemy po to, aby pogłębić nasze rozumienie Wszechświata w XXI wieku. Biorąc pod uwagę historię i kulturę, nie możemy oczekiwać, że buddyści będą doświadczać przenikania się tak samo jak chrześcijanie. Posługują się oni własnym wzorcem ludzkiej mądrości i współczucia w osobie wielkiego Bodhisattwy, którego postać i życie niezwykle przypominają Jezusa.
O Bodhisattwie mówi się, że odkłada wejście w stan nirwany, dopóki ostatnie źdźbło trawy nie zostanie oświecone. Buddyści nie czczą jednak Bodhisattwy jako kogoś, kto ma odrębną, boską naturę – to oznaczałoby dualizm. Buddyści zen utrzymują, że natura Bodhisattwy i ich własne natury są jednym. Są świadomi tego, że ten współczujący i oddający innym samego siebie Bodhisattwa nie zawsze jest buddystą. Wierzą, że Bodhisattwą był Chrystus, który cierpiał dla innych i postawił dobro innych ponad swoje. Chciałbym ten wywód zakończyć przykładem na to, w jaki sposób chrześcijaństwo i buddyzm spotkały się w osobach Jezusa i Bodhisattwy. Podczas spotkania katolickich biskupów Azji, które odbyło się w Tajlandii w styczniu 2000 roku, Watykan polecił hierarchom, aby ewangelizowali Azję, przede wszystkim głosząc, że Jezus jest jedynym Zbawicielem świata.
Biskupi jednak czuli, że powinni być wrażliwi na silnie obecną w Azji duchowość buddyjską, i mieli też świadomość, że buddyści traktowaliChrystusa i Bodhisattwę jako tożsamych, więc zaproponowali inny sposób ewangelizowania swego kontynentu. Chociaż nie zaprzeczali wyjątkowości Chrystusa, to stwierdzili, że nie mogą ukazywać Go wyłącznie jako kogoś wyjątkowego. Zaproponowali przedstawianie zarówno osoby Chrystusa, jak i Kościoła w sposób, który przywodziłby na myśl Bodhisattwę: skromnego towarzysza i partnera wszystkich Azjatów we wspólnym poszukiwaniu prawdy. Propozycja biskupów w pewnym sensie wyjaśnia koncepcję rzeczywistości względnej i absolutnej, jaką znajdujemy w zen. Dla buddystów Chrystus i Bodhisattwa są jednym. Czyż dar ten nie niesie nam wyzwania, abyśmy go przyjęli, otworzyli na niego nasze umysły i serca, i za św. Pawłem powiedzieli: „Teraz zaś już nie ja żyję, lecz żyje we mnie Chrystus” (Gal 2,20)