środa, 15 października 2014

wywiad z kard. Schonbornem

http://www.blitzquotidiano.it/

fragmenty pominięte dyskretnie przez Gościa Niedzielnego

Dla przypomnienia, Krzysztof kard. Schonborn jest członkiem Kongregacji Nauki Wiary, która dba o ortodoksję w Kościele. Przynajmniej w założeniach.

Znam pewną parę homoseksualną z Wiednia, dwóch mężczyzn, którzy mieszkają razem od jakiegoś czasu, którzy zawarli związek cywilny. I widziałem, jak jeden pomagał drugiemu, gdy ten poważnie zachorował. To było wspaniałe, ludzkie i chrześcijańskie, gdy jeden zajmował się drugim, przebywając u jego boku. To trzeba przyznać. Jezus powiedział, że celnicy i nierządnice wyprzedzą nas w drodze do Królestwa Bożego. Mówi to do nas, kardynałów, biskupów, kapłanów. Wiele razy, nawet jeśli nie akceptujemy tej formy seksualności, możemy się pochylić nad przykładami ludzkich zachowań.

w każdej sytuacji, zawsze można zobaczyć, czego brakuje albo co jest. Weźmy analogię z Lumen gentium: To Kościół katolicki zdecydował się spojrzeć na inne wyznania i religie nie przez pryzmat tego, czego im brakuje - to wiemy - lecz tego, co w nich jest. Jeśli gdzieś czegoś brakuje, to nie oznacza, że to jest od razu niedobre, ale jak mówi Sobór Watykański II, jest "pociągane ku doskonałości". Podobne spojrzenie można zastosować w sytuacjach, które są "w tej drodze"[ku doskonałości]. Wielu młodych i takich nie całkiem młodych, mieszka razem bez ślubu, ale mogą stopniowo odkrywać piękno, poczucie sensu. To jest koncepcja "gradualizmu": Nie stopniowanie prawa, ale odkrywania i realizacji prawa, doświadczania go"

Czy to można również zastosować dla rozwiedzionych żyjących w nowych związkach?
"To co innego, to bolesne doświadczenie pęknięcia, które może być [sic!!! - Dextimus] poważnym grzechem, gdyż jest poważnym zerwaniem tego, co Bóg złączył. Ale jest to też doświadczenie nowych dróg. Analogię można zastosować w tym sensie, że gdy zaistnieje nowa rzeczywistość, może być ona dobra. Jeśli są dzieci z nowego związku, na przykład, to jest prawdziwe dobro: są dzieci, jest nowa rodzina [sic!!!]. Prawdą jest, że niektórzy obawiają się ujrzeć w tym pozytywy... ".


Dlaczego?
"Bo boją się wspomnieć w tym przypadku o rozwodzie. Taka retrospekcja nie jest dobra. Co więcej, te obawy są uzasadnione: partnerowi, który pozostaje wierny przysiędze sakramentalnej i widzi, że Kościół ułatwia "uregulowanie" nowego związku, może to sprawiać kolejny ból.

Mówiono również o "ścieżce pokutnej" przed ponownym przyjęciem do wspólnoty?
"Tak. Powinniśmy zawsze wykazywać tendencję do uregulowania prawnego. Ale przede wszystkim musimy zważać na nasze grzechy. Jesteśmy grzesznikami. Wtedy możemy zauważyć, że nawet nasze upadki mogą spowodować jakieś dobro. "
  



A Vienna, ho conosciuto due uomini di tendenza omosessuale che convivono da tempo, hanno fatto un patto civile. E ho visto come si sono aiutati quando uno di loro è caduto gravemente malato. È stato meraviglioso, umanamente e cristianamente, come uno si è occupato dell’altro, restandogli accanto. Sono delle cose da riconoscere. Gesù ha detto: i pubblicani e le prostitute vi precederanno nel Regno di Dio. E questo lo dice anche a noi, noi cardinali, vescovi, preti. Tante volte, anche se non approviamo questa forma di sessualità, possiamo inchinarci davanti a comportamenti umani esemplari

in ogni situazione, si può sempre vedere ciò che manca oppure ciò che già c’è. Facevo una analogia con il documento Lumen Gentium : allora la Chiesa cattolica ha optato per uno sguardo sulle altre confessioni e religioni che non puntava su ciò che manca — quello lo sappiamo — ma su ciò che invece c’è. Se manca qualcosa non significa non ci siano cose positive che, come dice il Vaticano II, “spingono verso” la pienezza. Lo stesso sguardo si può applicare alle situazioni che stanno in cammino “verso”. Molti giovani e meno giovani, per dire, oggi convivono senza matrimonio ma possono scoprirne man mano la bellezza, il senso. Questa è l’idea di gradualità: non la gradualità della legge ma della scoperta e del compimento della legge, del suo vissuto»

Si può applicare anche ai divorziati e risposati?
«Qui c’è di diverso l’esperienza dolorosa di una rottura, che può essere un peccato grave, perché è grave la rottura di ciò che Dio ha unito. Ma c’è anche l’esperienza anche di nuovi cammini. L’analogia si può applicare nel senso che, quando esiste una nuova realtà, ci può essere del bene. Se ci sono figli di una nuova unione, ad esempio, c’è un bene reale: ci sono i bambini, c’è una nuova famiglia. È vero che certi hanno paura, di vedere il positivo…».

E perché?
«Perché temono sia un riconoscimento, in questo caso del divorzio. E invece no, è un constatare che c’è del bene. Del resto, è una paura legittima: per il partner che rimane fedele al sacramento, se vede che la Chiesa dà facilmente l’approvazione ad una nuova unione, può essere una nuova ferita».

Perciò si parla di «cammino penitenziale» per riammetterli alla comunione?
«Sì. Noi abbiamo sempre la tendenza a legittimarci. Ma prima di tutto dobbiamo guardare i nostri peccati. Noi siamo peccatori. Poi possiamo vedere come anche attraverso i nostri fallimenti possa iniziare qualcosa di buono».