Gość Niedzielny (przecieramy zmęczone oczy ze zdziwienia) na głównej stronie podaje:
Na synodzie wiele się mówi o przyśpieszonym orzekaniu
nieważności małżeństwa. Zdaniem prefekta Trybunału Sygnatury
Apostolskiej, który zajmuje się między innymi tymi sprawami, nie jest to
dobra tendencja. Chodzi tu bowiem o poznanie prawdy, która ma później
wpływ na zbawienie człowieka. Nie należy być zbyt pochopnym –
przestrzega kard. Raymond Burke.
Przypomina on, że małżeństwa rozpadają się najczęściej, nie z powodu
nieważnie zawartego sakramentu, lecz przez niedochowanie wierności
jednego z małżonków. I ludzie są tego świadomi. Dlatego Kościół nie może
orzekać nieprawdy – powiedział Radiu Watykańskiemu amerykański
hierarcha, poproszony o podsumowanie pierwszych dni synodu.
„Pracujemy bardzo intensywnie, mówimy o bardzo wielu tematach, które
dotyczą małżeństwa i rodziny – powiedział kard. Burke. – Jest tego chyba
za dużo na tego typu i tak krótkie posiedzenie. W tej chwili wydaje
się, że jest wielkie zamieszanie. Mamy jednak nadzieję, że uda się coś
wyjaśnić, w oparciu oczywiście o odwieczne nauczanie Kościoła, które
zawsze było podstawą zdrowego duszpasterstwa. Nie powinniśmy się zagubić
w rozważaniu jedynie trudnych przypadków, bo nie po raz pierwszy
Kościół zajmuje się tymi trudnymi sytuacjami. Natomiast Synod powinien
przede wszystkim dać pozytywne przesłanie o rodzinie”.