|
ks. prałat Robert Hugo Benson | |
|
(...) Zbliża się prześladowanie. W kilku miejscach zdarzyły się już rozruchy. Ale nie prześladowania
należy się obawiać. Wywoła ono niewątpliwie – jak zawsze – odstępstwa od Kościoła, odstępstwa te jednak
są pożałowania godne tylko ze względu na osobistość niektórych odstępców. Z drugiej jednak strony
prześladowanie umocni wiernych i usunie niepewnych. N
iegdyś, w pierwszych czasach chrześcijaństwa,
szatan przypuścił atak na ciało za pomocą bicza, ognia i dzikich bestii. W wieku szesnastym atakował
intelekt, w wieku dwudziestym sprężyny życia moralnego i duchowego. Obecnie, rzekłbyś, rozpoczął się
atak na to wszystko jednocześnie. Czego należy obawiać się najbardziej, to dodatniego wpływu
humanitaryzmu. Nadchodzi on, jak królestwo Boże, z mocą. Obala imaginacyjność i romantyczność. Nie
staje w obronie prawdy, ale raczej przywłaszcza ją sobie.
Tłumi, przycisza miękkimi chustkami, zamiast
ranić i wzmacniać stalą oraz wymianą zdań. Zdaje się przedzierać prawie obiektywnie do świata
wewnętrznego. Osoby, które zaledwie usłyszały jego nazwę, już stają się wyznawcami jego zasad.
Kapłani
przyswajają go sobie tak, jak przyjmowali Boga w Komunii – tu przytoczył nazwiska ostatnich odstępców ze
świata duchownego – dzieci pochłaniają go tak samo, jak pochłaniały chrześcijaństwo. Dusza „z natury
chrześcijańska” zdawała się zmieniać w duszę „z natury niewierną”.
– Prześladowania – wołał Percy – należy sobie życzyć jak zbawienia, należy się o nie modlić i uchwycić się go, gdy nadejdzie. Zdaje się wszelako, że władze są zbyt przebiegłe i odróżniają truciznę od odtrutki.
Zdarzają się może odosobnione męczeństwa, zdarzy się ich nawet z pewnością nie mało, lecz wbrew
rządowi świeckiemu a nie z jego inicjatywy.
W końcu humanitaryzm przebierze się w szaty liturgii i ofiary,
a gdy to uczyni, sprawa Kościoła zgaśnie, o ile Bóg nie wystąpi ze Swoją interwencją.
Percy przechylił się w tył. drżąc na całym ciele.
– Tak jest, synu. A co, twoim zdaniem, należy uczynić?
Kapłan wzniósł ręce do góry.
– Ojcze święty! – zawołał. –
Najświętsza Ofiara, modlitwy gromadne i różańce. Oto alfa i omega. Świat zaprzecza im mocy.
Niech więc chrześcijaństwo oprze się na ich mocy całym ciężarem. Wszystko w Jezusie Chrystusie – w
Jezusie Chrystusie od początku do końca. Nic poza tym nie możemy pomóc. On musi uczynić wszystko, bo
my jesteśmy bezsilni.(...)
(R.H. Benson,
Pan świata)
19 października 1914 r., 100 lat temu po wieczną nagrodę do Pana udał się ks. prałat
Robert H. Benson. Konwertyta z herezji anglikańskiej, syn "arcybiskupa" "prymasa" anglikańskiego. Moim skromnym zdaniem najwybitniejszy apologeta XX wieku.