...Odnosząc się do spraw małżeństwa i rodziny, zastosowano pewne kryteria, które budzą wątpliwość. Na przykład kryterium stopniowości. Czy można rzeczywiście traktować konkubinat jako gradualność, drogę do świętości? Dziś w dyskusji zwrócono również uwagę, że doktryna przedstawiona w dokumencie w ogóle pominęła temat grzechu. Jakby pogląd światowy zwyciężył i wszystko było niedoskonałością, która prowadzi do doskonałości...
Czyżby abp Gądecki nie odrobił lekcji z Drugiego Soboru Watykańskiego, który naucza o "ziarnach prawdy i świętości" w religiach niechrześcijańskich? A skoro tak naucza, to dlaczegóżby w "związkach" opartych na fundamencie grzechu sodomskiego nie znaleźć "pierwiastków miłości i uświęcenia", dlaczegóżby a priori "odrzucać to, co w związkach owych prawdziwe jest i święte?" zamiast "ze szczerym szacunkiem odnosić się do owych sposobów działania i życia", które "nierzadko jednak odbijają promień owej Prawdy, która oświeca wszystkich ludzi"?
Posoborowie to trup.
Pudrowanie nic nie da.
Piszemy o tym od dawna.
A obecny Synod wygląda mi na powtórkę z Drugiego Soboru, ale na sterydach.