poniedziałek, 30 października 2006

Placki-Pankracki

Czyli jak "katolicy" z neokatechumenatu rozumieją Eucharystię

Uwielbia Dusza Moja Pana Mego Moc
Czyli odkrycie Eucharystii

Zawsze pasjonowała mnie historia. Odkrywanie i szukanie korzeni związanych z tematem którym byłem właśnie zainteresowany. Dlatego wielką wartością było dla mnie, gdy wchodziłem na drogę wiary i nawrócenia, odkrycie Eucharystii. Czym jest i skąd się wzięła. Dziką rozkosz wręcz odczuwałem słuchając o jej początkach.
Zaskoczeniem był fakt, że nasza chrześcijańska Eucharystia swoimi źródłami sięga pomroki dziejów. Czasów jeszcze przedjudaistycznych. Tysiące lat wstecz. Że początek ma w święcie wiosny. Pogańskim święcie. Kiedy to ludzie obserwując niezrozumiałe dla nich zjawiska natury, roczny cykl przyrody, zaczęli odczuwać radość z wiosennego przesilenia. Ze zwycięstwa wiosennego nowego życia nad zimową śmiercią. Przypisywali temu wymiar magiczny i nadprzyrodzony. Tworzyli pewne ryty; np w celu zapewnienia dobrego roku, obfitego w plony, poświęcali swoim bóstwom pierwociny zbóż, placki zbożowe, młode wino, czy pierworodne zwierzę - często koziołka lub baranka. Wejścia do swoich szałasów malowali krwią ofiarnego zwierzęcia, aby zapewnić sobie przychylność bogów.
Taki to lud z podobnymi mniej więcej zwyczajami wiosennymi upatrzył sobie Prawdziwy Stwórca, aby dokonać z nimi Historii Zbawienia. Zbawienia od niszczycielskiego grzechu. Zbawienia od niemożności kochania spowodowanej egoizmem. Zapragnął aby byli szczęśliwi i wraz z nimi, a może poprzez nich cała ludzkość uwikłana w wojny, chęć posiadania, żyjąca w ciągłym lęku przed śmiercią, bez znajomości Boga i Jego Przeogromnej Miłości.
Zaczął ten lud wychowywać. Stopniowo, łagodnie, wchodząc w ich pogańskie, dzikie zwyczaje, delikatnie kierując ich w stronę prawdy i miłości. Niczego nie narzucał z góry, jedynie pomagał im w przeróżny sposób. Objawiał im swoje prawdziwe oblicze etapami, w miarę jak rosła ich zdolność rozumienia Go.
Bóg spojrzał na nich gdy byli niezorganizowanym tłumem niewolników w mocarstwie o największym podówczas znaczeniu - Egipcie. W pocie i głodzie, pogardzie i beznadziejności wyrabiali cegły z gliny i słomy. Nie mieli żadnych praw, większa kara groziła za zabicie zwierzęcia niż członka tego ludu - Hebrajczyka. Bóg spojrzał na ich poniżenie i zlitował się nad nimi. Mocarną ręką wybawił ich z niewoli i wyprowadził na wolność. Ze śmierci do życia. To wydarzenie musiało od razu im się skojarzyć z ich wiosennymi zwyczajami. Zwłaszcza że Bóg, aby Mu zaufali, dał im znaki zrozumiałe dla nich. Mieli upiec chleby na drogę, przaśne, bo nie było czasu na fermentację i wyrośniecie. Mieli zabić i upiec baranka, młodego, w sile wieku, bez skazy, jego krwią wymalować odrzwia swoich namiotów, jako znak rozpoznawczy dla anioła śmierci. Pierworodni tych co nie mieli wymalowanych drzwi - czyli Egipcjan - wyginęli. Hebrajczycy w pośpiechu opuścili Egipt ścigani przez wojska władcy kraju - faraona. Bóg otworzył przed nimi Morze Czerwone, aby przez nie przeszli i zatopił w jego wodach ich prześladowców. Odczuli potęgę Pana. Byli wolni. Ku jego czci śpiewali pieśni pochwalne. Błogosławili Go. Na pamiątkę Wyjścia z Egiptu zaczęli co roku świętować to wydarzenie wraz ze znakami (chleby, baranek itp.) pomagającymi im rozpamiętywać tę Paschę, czyli życiodajne przejście Boga, ze śmierci niewoli przywołującego do życia w wolności. I Paschę tę świętują do dzisiaj. Oczywistą rzeczą jest, że Pascha świętowana po wybawieniu z Egiptu wyglądała inaczej niż ta z epoki niewoli babilońskiej, a jeszcze inaczej w czasach Chrystusa czy dzisiaj. Ich zwyczaje ulegały ewolucji w miarę jak wzrastało zrozumienie Boga. Krwawe ofiary z czasem zastąpiły ich symbole. Przykładowo, barana zastąpił jego udziec, krew zastąpiło wino itp.
W czasach Jezusa rozwój Paschy osiągnął szczyt. Stała się etycznym świętem rodzinnym. Zawsze jednak centrum Paschy stanowiło spożywanie przaśnego chleba jako symbolu niewoli i udręczenia w Egipcie oraz Kielicha Zbawienia jako symbolu wyzwolenia, jako krwi baranka paschalnego, znaku wyjścia z niewoli i wejścia do Ziemi Obiecanej. Oczywiście były tam również jeszcze inne znaki: haroset, czyli czerwone ciasteczka z cynamonem - na pamiątkę wyrabianej w Egipcie cegły, gorzkie zioła - symbolizujące gorzki smak niewoli, woda, ocet itd. Świętowano całą noc. Jedzono, pito wino, dużo się modlono, tzn błogosławiono Boga przed każdą kolejną czynnością. Opowiadano również dzieje "Wyjścia" i interwencje Boga w historii. Uobecniano w ten sposób tamte wydarzenia. Dorośli w tę noc swoją wiarę przekazywali dzieciom poprzez odpowiednią katechezę z omówieniem Paschy i jej wartości. Punktem szczytowym tego nocnego zgromadzenia było wzniesienie tzw. Kielicha Błogosławieństwa i modlitwy wykonane w trakcie tego rytu.
Jezus Chrystus w Wielki Czwartek przeżywa wraz z uczniami taką właśnie Paschę. Jest prawowiernym Żydem i nie do pomyślenia byłoby gdyby tego nie zrobił. Zresztą cała ta historia zapowiada właśnie ten moment i to co nastąpi w najbliższych dniach.
Jezus sprawuje tę Paschę jako Wielki Liturg, jako ten do którego odnoszą się zapowiedziane wcześniej znaki. Celebruje wszystko dokładnie, zgodnie z sederem (rytuałem paschalnym). Nadaje jednak wszystkiemu nową treść.
Gdy dochodzi do momentu spożywania i błogosławienia chleba (zazwyczaj robi to głowa domu - przewodniczący zgromadzenia) Jezus bierze go w ręce i odmówiwszy błogosławieństwo, łamie i daje uczniom mówiąc: "bierzcie i jedzcie, to jest Ciało moje" (Mt 26,26). Pan Jezus nie wprowadza tu nic nowego, „wchodzi” natomiast w bardzo stary zwyczaj. Robi to, co od wieków czynią tej nocy wszyscy Żydzi. Jednak nadaje temu znakowi nowy wymiar. Mówi, że to już nie jest ten chleb udręczenia, który do tej pory spożywali ale, że teraz jest to Jego Ciało, które za nich będzie udręczone i połamane. I ten właśnie chleb będą spożywać na wieczną pamiątkę.
Następnie przychodzi moment gdy gospodarz podnosił w górę Kielich Błogosławieństwa. Jezus czyni dokładnie to samo. Odmówiwszy modlitwę dziękczynną, błogosławiąc Boga za ten kielich radości i wyzwolenia, za ten kielich wejścia do Ziemi Obiecanej, kielich z winem oznaczającym również krew baranka, dzięki której Hebrajczycy ocaleli przed śmiercią w Egipcie, mówi: "Pijcie z niego wszyscy, bo to jest moja Krew Przymierza, która za wielu będzie wylana na odpuszczenie grzechów" (Mt 26,27). Znowu nadaje znakowi nową treść. Teraz jest to kielich radości, dający oczyszczenie wejściu do naszego ciała, jakim są nasze usta. Broni przed śmiercią, grzechem, nieprzyjacielem (demonem), zupełnie jak w Egipcie. To wszystko w pełni zrealizowało się w krzyżu i zmartwychwstaniu Jezusa Chrystusa, który umarł i zmartwychwstał abyśmy mieli życie wieczne, abyśmy mogli żyć w wolności dzieci bożych. Abyśmy nie wchodzili w niszczący nas grzech. Chleb oznacza śmierć i ofiarę, wino zmartwychwstanie i wolność.
Nasza Eucharystia jest wielkim hymnem dziękczynienia za wszystkie te cudowne i wspaniałe rzeczy które Bóg uczynił też i dla nas. Hebrajczycy po przejściu przez Morze Czerwone również hymnem błogosławili Boga za wybawienie. Eucharystia nieprzypadkowo poprzedzana jest liturgią słowa, która uobecnia Boga w naszym życiu. Powielany jest tu również rytuał paschy żydowskiej.
Liturgia wigilii paschalnej, wielkanocnej, jest matką wszystkich Eucharystii. Jest potężnym przejściem Pana dającym życie. Jest wielkim wydarzeniem liturgicznym powielanym każdej niedzieli. Eucharystia jest małą Paschą której szczytem jest właśnie Liturgia Wigili Paschalnej. Kościół pierwotny sprawował ją całą noc, wtedy był również czas na chrzty katechumenów, czyli tych co pragnęli włączyć się we wspólnotę Kościoła (tak jak Hebrajczycy poprzez „chrzest” w M. Czerwonym przeszli z niewoli do wolności stając się ludem bożym - Kościołem. Jezus też poprzez swój chrzest krwi odkupił swój lud, a z wody która wypłynęła z Jego boku (po ugodzeniu włócznią przez żołnierza) narodził się nasz Kościół. Dlatego woda i chrzest ma tak olbrzymie znaczenie w liturgii wielkanocnej, którą z czasem z przyczyn technicznych rozdzielono na kilka dni: Triduum Paschalne i ranną mszę - rezurekcyjną, w Wielką Niedzielę. Ale zawsze jest to jeden ciąg liturgiczy.
To odkrycie czym jest Eucharystia, czym jest Liturgia Paschalna, miało dla mnie przełomowe znaczenie. Pełniejsze jej zrozumienie zainicjowało mnie do drogi ku wierze. Do rozsmakowania się w Jezusie Chrystusie.
Ten szkic powyżej przedstawiony w schematyczny i ubogi sposób, z racji braku miejsca i chęci niezanudzenia czytelnika, absolutnie nie wyczerpuje tematu. Jego głębia jest w rzeczywistości o wiele bardziej szersza i bogata. Nie sposób ująć go na jednej stronie gazety w niskich lotów felietonie. Można tylko powtórzyć za Maryją: "Uwielbia dusza moja Pana mego moc, raduje się me serce w Bogu Zbawcy mym... Bo wielkie rzeczy uczynił mi Wszechmogący. Jego imię jest Święte."(Łk 1,46 - 49) I tym hymnem uwielbienia - „Magnificatem” spróbować oddać sens uczestnictwa w tym wielkim wydarzeniu jakim jest Eucharystia