Jak wynika z oświadczenia opublikowanego na witrynie Archidiecezji Hartford (USA), w "katolickich" szpitalach w Connecticut za zgodą biskupów "katolickich" wolno używać specyfiku "Plan B" uniemożliwiającego zagnieżdżenie się zapłodnionej komórki jajowej w łożysku (czyli: powodującego wczesną aborcję). Oczywiście dotyczy to "tylko ofiar gwałtów". Biskupi w swoim oświadczeniu piszą iż zbędne jest wykonywanie testów owulacyjnych, aby sprawdzić, czy wcześniej doszło do zapłodnienia oraz stwierdzają iż podanie wyżej wspomnianej pigułki "awaryjnej antykoncepcji" bez wykonania testu owulacyjnego nie jest "czynem wewnętrznie złym". Biskupi zastrzegają sobie prawo do zmiany zdania, jeśli się w przyszłości okaże, iż stosowanie pigułek "Plan B" będzie prowadzić do "wczesnej chemicznej aborcji".
Kyrie eleison!
Protesty można przesyłać pod adresami e-mail:
Papieska Akademia Życia:
Bp Elio Sgreccia
pav@acdlife.va
Kongregacja Nauki Wiary
Wilhelm kard. Levada
cdf@cfaith.va
niedziela, 30 września 2007
piątek, 28 września 2007
Kapłan katolicki - ginący gatunek
wg. Annuaire di diocese de Bordeaux
Dla porównania w Instytucie Dobrego Pasterza kształcącym kapłanów katolickich (mających statutowy ZAKAZ celebrowania NOM-u) a nie posoborowych "ka-o-wców" w ubiegłym tygodniu Dario kard. Castrillon Hoyos wyświęcił pięciu nowych kapłanów. A to dopiero początek działalności tego instytutu, który zresztą boryka się na starcie z wieloma problemami natury finansowo-organizacyjnej. Miejmy nadzieję, że "antybiotyk" w postaci Mszy świętej trydenckiej rozejdzie się po organizmie Kościoła i ubije zasiedziałe w nim ogniska bugninosis.
wiek liczbaJak widać, średnia wieku bordoskich kapłanów diecezjalnych to grubo ponad 70 lat. Jak widać z innych statystyk, co roku tuzin przenosi się na łono Abrahama. A młodych następców praktycznie ni ma.
Stali diakoni
55-59 - 4
60-64 - 5
65-69 - 3
70+ - 5
inkardynowanych kapłanów: 200
25-29 - 3
30-34 - 4
35-39 - 7
40-44 - 9
45-49 - 7
50-54 - 10
55-59 - 13
60-64 - 17
65-69 - 17
70-74 - 25
75-79 - 29
80-84 - 28
85-89 - 18
90+ - 13
Dla porównania w Instytucie Dobrego Pasterza kształcącym kapłanów katolickich (mających statutowy ZAKAZ celebrowania NOM-u) a nie posoborowych "ka-o-wców" w ubiegłym tygodniu Dario kard. Castrillon Hoyos wyświęcił pięciu nowych kapłanów. A to dopiero początek działalności tego instytutu, który zresztą boryka się na starcie z wieloma problemami natury finansowo-organizacyjnej. Miejmy nadzieję, że "antybiotyk" w postaci Mszy świętej trydenckiej rozejdzie się po organizmie Kościoła i ubije zasiedziałe w nim ogniska bugninosis.
czwartek, 27 września 2007
Ekumenizm działa, czyli: Welcome home, Mr. Steenson!
Jak donosi serwis informacyjny "kościoła" episkopalnego w USA, superintendent "diecezji" Rio Grande, Galfryd Steenson zamierza porzucić anglikańską herezję i powrócić do Kościoła katolickiego. Pan Steenson w liście do swoich "diecezjan" napisał m.in.: Wielu z was zapewne zna uczucia, jakie żywię do Kościoła katolickiego i moje przekonanie iż on właśnie jest prawdziwym domem dla anglikanizmu.
Dziękujemy za szczere wyznanie, panie Steenson. I witamy w domu! Bo - jak mawiał św. Cyprian: Nie może mieć Boga za Ojca, kto nie ma Kościoła za Matkę!. Niewykluczone, że za parę lat pan Galfryd Steenson może zostać wyświęcony na kapłana, a potem pójść w ślady Henryka kard. Newmana, czego mu z całego serca życzymy.
Odmówmy dzisiaj dziesiątkę Różańca świętego, aby Najświętsza Maryja Panna wstawiała się za innymi heretykami i schizmatykami, którzy nie potrafią podjąć tej najważniejszej życiowej decyzji. Decyzji o powrocie do Domu. Do Ojca, który czeka...
Dziękujemy za szczere wyznanie, panie Steenson. I witamy w domu! Bo - jak mawiał św. Cyprian: Nie może mieć Boga za Ojca, kto nie ma Kościoła za Matkę!. Niewykluczone, że za parę lat pan Galfryd Steenson może zostać wyświęcony na kapłana, a potem pójść w ślady Henryka kard. Newmana, czego mu z całego serca życzymy.
Odmówmy dzisiaj dziesiątkę Różańca świętego, aby Najświętsza Maryja Panna wstawiała się za innymi heretykami i schizmatykami, którzy nie potrafią podjąć tej najważniejszej życiowej decyzji. Decyzji o powrocie do Domu. Do Ojca, który czeka...
czwartek, 20 września 2007
...nie ma powrotu do Trydentu i chwała Bogu...
Serwis Fidelitas.pl powołując się na Dziennik Wschodni zamieścił radosną wieść: Jak donosi „Dziennik Wschodni” w sobotę 22 września o godz. 19.30 w katedrze zamojskiej mszę w dawnym rycie odprawi ordynariusz zamojsko-lubaczowskiej bp Wacław Depo.
Niestety, po lekturze ogłoszeń na stronie zamojskiej katedry nabraliśmy pewnych podejrzeń, gdyż wszystko wskazywało na to iż pod pojęciem "Msza trydencka" kryje się stary (to znaczy: nowy), poczciwy NOM po łacinie.
Krótka rozmowa telefoniczna z ks. prał. Czesławem Grzybem, proboszczem parafii katedralnej w Zamościu pozbawiła mnie jakichkolwiek złudzeń. W odpowiedzi na pytanie: czy będzie to Msza trydencka, czy też może "nowa" Msza odprawiana po łacinie usłyszałem:
...ależ to będzie Msza posoborowa (he he) żadnego trydentu (he he) nie ma powrotu do trydentu i chwała Bogu (he he) a po łacinie dlatego, że łacina pasuje do muzyki Mozarta...
Kurtyna...
Niestety, po lekturze ogłoszeń na stronie zamojskiej katedry nabraliśmy pewnych podejrzeń, gdyż wszystko wskazywało na to iż pod pojęciem "Msza trydencka" kryje się stary (to znaczy: nowy), poczciwy NOM po łacinie.
Krótka rozmowa telefoniczna z ks. prał. Czesławem Grzybem, proboszczem parafii katedralnej w Zamościu pozbawiła mnie jakichkolwiek złudzeń. W odpowiedzi na pytanie: czy będzie to Msza trydencka, czy też może "nowa" Msza odprawiana po łacinie usłyszałem:
...ależ to będzie Msza posoborowa (he he) żadnego trydentu (he he) nie ma powrotu do trydentu i chwała Bogu (he he) a po łacinie dlatego, że łacina pasuje do muzyki Mozarta...
Kurtyna...
środa, 19 września 2007
Odchodzenie Jana Pawła II do Domu Ojca w Polskich Mediach
Za serwisem KAI: "Odchodzenie Jana Pawła II do Domu Ojca w Polskich Mediach" - to tytuł ogólnopolskiej sesji naukowej, jaka w dniach 21-22 września odbędzie się na Uniwersytecie Kardynała Stefana Wyszyńskiego w Warszawie. Jej głównym organizatorem jest Fundacja Konferencji Episkopatu Polski "Dzieło Nowego Tysiąclecia". Gośćmi specjalnymi tej sesji będą m.in. dyrektorzy Biura Prasowego Stolicy Apostolskiej - były, Joaquin Navarro-Valls i obecny, ks. Federico Lombardi oraz papieski biograf Gian Franco Svidercoschi.
A oto tematy wykładów tej niezwykle zapewne pasjonującej debaty:
- Fenomen więzi Jan Pawła II i ludzi mediów
- Czy i jak polskie media przygotowały się na odejście Jana Pawła II?
- Spektakl umierania? Relacje polskich mediów o śmierci i pogrzebie Jana Pawła II w aspekcie teorii komunikacji społecznej.
- Śmierć Papieża-Polaka i jej znaczenie dla Polski w interpretacji opiniotwórczych tygodników „Polityka”, „Newsweek” i „Wprost”.
- Język religijny i treści teologiczne w polskich mediach w dniach choroby, śmierci i pogrzebu Jana Pawła II.
- Polskie media w kreowaniu postaw nadziei narodowej w dniach odchodzenia Jana Pawła II.
- Radio wobec śmierci Papieża. Czy katolickie rozgłośnie radiowe sprostały temu wyzwaniu?
- Retoryczne wymiary wspólnoty wobec śmierci Jana Pawła II w relacjach prasowych, czyli w jaki sposób w mediach wyrażano więź z osobą, postawą
i ideami papieża podczas Jego odchodzenia.
- Jan Paweł II w środkach komunikacji młodzieżowej (czasopisma młodzieżowe, internet, telefon komórkowy)
- Czy medialne doświadczenia z dni odchodzenia Jana Pawła II mają wpływ na dzisiejszą działalność prasy, radia i telewizji w Polsce?
- Osobowość Jana Pawła II w przekazach dzienników ogólnopolskich.
- Polskie Radio w dniach odejścia Jana Pawła II do Pana.
- Tematyka myśli i działań Jana Pawła II w przekazach dzienników
ogólnopolskich.
- Obraz Jana Pawła II w tygodnikach opiniotwórczych i kobiecych.
- Odchodzenie Jana Pawła II w relacjach mediów regionalnych (na przykładzie Małopolski).
- Jan Paweł II - wzory komunikowania społecznego.
- Wizerunek Kościoła Katolickiego w prasie polskiej w dniach odchodzenia
Jana Pawła II.
- Odejście Jana Pawła II w fotoreportażu.
KAI pisze dalej: Zaplanowane w ramach konferencji wystąpienia oraz panele dyskusyjne mają na celu zebranie i opracowanie materiałów dokumentujących ostatnie dni życia, śmierć oraz pogrzeb Jana Pawła II. Wejdą one w skład publikacji naukowej o zaangażowaniu i roli polskich mediów w tych pamiętnych dniach.
Pomysł wydania specjalnej publikacji powstał w 2005 roku, kiedy Kapituła Nagrody TOTUS Medialny - jednej z czterech kategorii Nagrody przyznawanej corocznie przez Fundację "Dzieło Nowego Tysiąclecia" - postanowiła wyróżnić wszystkich ludzi mediów, którzy w tych pamiętnych dniach tak godnie przekazywali wstrząsające dla świata wydarzenia, służąc jednocześnie budowaniu wspólnoty Polaków.
Za zgodą mediów nagroda pieniężna przeznaczona została na sfinansowanie publikacji naukowej dokumentującej "czas odchodzenia Jana Pawła II do Domu Ojca" - poinformował KAI ks. Jan Drob, przewodniczący Kapituły Nagrody TOTUS Medialny
Konferencję, która odbywać się będzie w Auli im Jana Pawła II na UKSW w Warszawie zakończy 23 września Msza św. września w stołecznej bazylice św. Krzyża. Eucharystii przewodniczyć będzie abp Sławoj Leszek Głódź.
Organizatorami sesji są: Fundacja Episkopatu Polski "Dzieło Nowego Tysiąclecia" oraz Katolicki Uniwersytet Lubelski, Uniwersytet Jagielloński, Uniwersytet Kardynała Stefana Wyszyńskiego i Uniwersytet Warszawski.
Nie wiem, jak czytelnicy, ale ja odczuwam pewien niedosyt. Brakuje mi wykładów na następujace tematy:
- Specjalne wydania (gotowe od lat) prasy kolorowej poświęcone śmierci Jana Pawła II i zyski uzyskane z ich sprzedaży.
- System audiotele wobec śmierci Papieża. Czy operatorzy sieci telefonicznych sprostali temu wyzwaniu?
- Jan Paweł II na plakatach w środkach komunikacji miejskiej
- Osobowość Jana Pawła II w przekazach serwisów SMS-owych
- Telegazeta w dniach odejścia Jana Pawła II do Pana.
- Śmierć Jana Pawła II a dokumentalistyka kryminalna
- Tematyka myśli i działań Jana Pawła II w przekazach dwutygodników szaradziarskich
– Obraz Jana Pawła II w technicznych miesięcznikach branżowych
- Odchodzenie Jana Pawła II w relacjach osiedlowych telewizji kablowych
- Jan Paweł II - nekrologi na rewersach biletów PKS
- Wpływ odejścia Jana Pawła II na rynek tapet i wygaszaczy ekranu do komórek.
Dajmy już spokój tej paranoi, a zamiast urządzać konferencje, odmówmy lepiej dziesiątkę Różańca za spokój duszy ś+p Jana Pawła...
A oto tematy wykładów tej niezwykle zapewne pasjonującej debaty:
- Fenomen więzi Jan Pawła II i ludzi mediów
- Czy i jak polskie media przygotowały się na odejście Jana Pawła II?
- Spektakl umierania? Relacje polskich mediów o śmierci i pogrzebie Jana Pawła II w aspekcie teorii komunikacji społecznej.
- Śmierć Papieża-Polaka i jej znaczenie dla Polski w interpretacji opiniotwórczych tygodników „Polityka”, „Newsweek” i „Wprost”.
- Język religijny i treści teologiczne w polskich mediach w dniach choroby, śmierci i pogrzebu Jana Pawła II.
- Polskie media w kreowaniu postaw nadziei narodowej w dniach odchodzenia Jana Pawła II.
- Radio wobec śmierci Papieża. Czy katolickie rozgłośnie radiowe sprostały temu wyzwaniu?
- Retoryczne wymiary wspólnoty wobec śmierci Jana Pawła II w relacjach prasowych, czyli w jaki sposób w mediach wyrażano więź z osobą, postawą
i ideami papieża podczas Jego odchodzenia.
- Jan Paweł II w środkach komunikacji młodzieżowej (czasopisma młodzieżowe, internet, telefon komórkowy)
- Czy medialne doświadczenia z dni odchodzenia Jana Pawła II mają wpływ na dzisiejszą działalność prasy, radia i telewizji w Polsce?
- Osobowość Jana Pawła II w przekazach dzienników ogólnopolskich.
- Polskie Radio w dniach odejścia Jana Pawła II do Pana.
- Tematyka myśli i działań Jana Pawła II w przekazach dzienników
ogólnopolskich.
- Obraz Jana Pawła II w tygodnikach opiniotwórczych i kobiecych.
- Odchodzenie Jana Pawła II w relacjach mediów regionalnych (na przykładzie Małopolski).
- Jan Paweł II - wzory komunikowania społecznego.
- Wizerunek Kościoła Katolickiego w prasie polskiej w dniach odchodzenia
Jana Pawła II.
- Odejście Jana Pawła II w fotoreportażu.
KAI pisze dalej: Zaplanowane w ramach konferencji wystąpienia oraz panele dyskusyjne mają na celu zebranie i opracowanie materiałów dokumentujących ostatnie dni życia, śmierć oraz pogrzeb Jana Pawła II. Wejdą one w skład publikacji naukowej o zaangażowaniu i roli polskich mediów w tych pamiętnych dniach.
Pomysł wydania specjalnej publikacji powstał w 2005 roku, kiedy Kapituła Nagrody TOTUS Medialny - jednej z czterech kategorii Nagrody przyznawanej corocznie przez Fundację "Dzieło Nowego Tysiąclecia" - postanowiła wyróżnić wszystkich ludzi mediów, którzy w tych pamiętnych dniach tak godnie przekazywali wstrząsające dla świata wydarzenia, służąc jednocześnie budowaniu wspólnoty Polaków.
Za zgodą mediów nagroda pieniężna przeznaczona została na sfinansowanie publikacji naukowej dokumentującej "czas odchodzenia Jana Pawła II do Domu Ojca" - poinformował KAI ks. Jan Drob, przewodniczący Kapituły Nagrody TOTUS Medialny
Konferencję, która odbywać się będzie w Auli im Jana Pawła II na UKSW w Warszawie zakończy 23 września Msza św. września w stołecznej bazylice św. Krzyża. Eucharystii przewodniczyć będzie abp Sławoj Leszek Głódź.
Organizatorami sesji są: Fundacja Episkopatu Polski "Dzieło Nowego Tysiąclecia" oraz Katolicki Uniwersytet Lubelski, Uniwersytet Jagielloński, Uniwersytet Kardynała Stefana Wyszyńskiego i Uniwersytet Warszawski.
Nie wiem, jak czytelnicy, ale ja odczuwam pewien niedosyt. Brakuje mi wykładów na następujace tematy:
- Specjalne wydania (gotowe od lat) prasy kolorowej poświęcone śmierci Jana Pawła II i zyski uzyskane z ich sprzedaży.
- System audiotele wobec śmierci Papieża. Czy operatorzy sieci telefonicznych sprostali temu wyzwaniu?
- Jan Paweł II na plakatach w środkach komunikacji miejskiej
- Osobowość Jana Pawła II w przekazach serwisów SMS-owych
- Telegazeta w dniach odejścia Jana Pawła II do Pana.
- Śmierć Jana Pawła II a dokumentalistyka kryminalna
- Tematyka myśli i działań Jana Pawła II w przekazach dwutygodników szaradziarskich
– Obraz Jana Pawła II w technicznych miesięcznikach branżowych
- Odchodzenie Jana Pawła II w relacjach osiedlowych telewizji kablowych
- Jan Paweł II - nekrologi na rewersach biletów PKS
- Wpływ odejścia Jana Pawła II na rynek tapet i wygaszaczy ekranu do komórek.
Dajmy już spokój tej paranoi, a zamiast urządzać konferencje, odmówmy lepiej dziesiątkę Różańca za spokój duszy ś+p Jana Pawła...
wtorek, 18 września 2007
Namioty przeciw Antysemityzmowi
Serwis KAI donosi:
O podobieństwach i różnicach w rozumieniu Dziesięciu Przykazań w chrześcijaństwie i judaizmie rozmawiali uczestnicy debaty międzyreligijnej zorganizowanej w ramach kampanii "Namioty przeciw Antysemityzmowi" 18 września w Warszawie. W debacie uczestniczył rabin i ksiądz katolicki.
Debatę poprowadził dr Stanisław Krajewski, współprzewodniczący Polskiej Rady Chrześcijan i Żydów.
Naczelny rabin Polski Michael Schudrich powiedział, że choć tradycja żydowska nie utożsamia Góry Synaj - gdzie Bóg dał Mojżeszowi 10 przykazań - z żadną konkretną górą, to mówi, że nie była ona najwyższa ani efektowna. Ma to wyrażać prawdę o tym, że nieważna jest forma, lecz treść. Zwrócił też uwagę na fakt, że w tradycji żydowskiej Synaj znajdował się poza państwem Izrael. Oznacza to, że Pan Bóg chce obdarzać Torą cały świat.
Ks. Wojciech Lemański z Polskiej Rady Chrześcijan i Żydów przypomniał, że wyjątkowość Dekalogu polega na tym, iż nie jest efektem umowy społecznej, czy nadaniem władcy, ale łaską daną ludziom przez samego Boga.
Rabin Schudrich zaznaczył, że w judaizmie 10 przykazań ofiarowanych na Synaju traktowanych jest jako pierwsza część wszystkich 613 obowiązujących wierzących żydów. - Nie można przy tym stwierdzić, że któreś z nich jest ważniejsze - powiedział. Podkreślił natomiast, że trzy przykazania obowiązują każdego: zakaz bałwochwalstwa, przykazanie "nie zabijaj" i "nie cudzołóż".
Ks. Lemański przypomniał, że również w chrześcijaństwie nie różnicuje się przykazań pod względem ważności, natomiast wszystkie - jak nauczał Jezus - wypływają z dwóch podstawowych przykazań miłości Boga i bliźniego. To dzięki przykazaniu miłości można współcześnie odnieść się np. do kwestii bioetycznych, których nie było w starożytności.
- Musimy pamiętać, że judaizm może istnieć bez chrześcijaństwa, ale chrześcijaństwo bez judaizmu nie - powiedział ks. Lemański. Odwracając się od judaizmu, chrześcijaństwo odcina się od swoich korzeni. Zaznaczył, że zarówno w chrześcijaństwie, jak i w judaizmie punktem wyjścia dla dekalogu jest fakt istnienia Boga.
- Wszyscy jesteśmy dziećmi jednego Boga i jesteśmy zobowiązani do wzajemnego szacunku, nawet jeśli są między nami różnice - podsumował rabin Schudrich.
Akcja "Namioty Przeciwko Antysemityzmowi" organizowana jest w ramach kampanii Rady Europy "Każdy inny - wszyscy równi". Jej celem jest zwrócenie uwagi na problemy osób o różnym pochodzeniu etnicznym czy narodowym, niepełnosprawnych, imigrantów, kobiet, mniejszości seksualnych, ubogich.
Początkowo 18 września namioty miały zostać rozbite w pięciu stolicach europejskich. Ostatecznie pojawiły się w Paryżu, Warszawie i Kijowie. Z organizacji wycofały się Londyn i Berlin. W Warszawie namiot pojawił się przy Pałacu Kultury i Nauki, w Parku Świętokrzyskim, przy pomniku Janusza Korczaka. Część programu odbywa się również w warszawskiej synagodze Nożyków przy ul. Twardej 6.
Warszawskiej kampanii towarzyszą również specjalne warsztaty dla szkół, m.in. "Historia polsko-żydowska w kalejdoskopie - jak możemy przeciwdziałać antysemityzmowi" przygotowany przez Muzeum Historii Żydów Polskich oraz "I ty możesz podpisać się po hebrajsku - nauka alfabetu hebrajskiego" - który poprowadzi Fundacja im. prof. Mojżesza Schorra.
Warsztaty - tańca izraelskiego, kuchni koszernej, "Święta żydowskie", czy wykład "Yom Kippur. Widuri (spowiedź) i przebaczenie" - to z kolei część propozycji przygotowanych w synagodze Nożyków przy ul. Twardej.
O godz. 18.30 przy Pałacu Kultury odbędzie się koncert kapeli Rzeszów Klezmer Band.
--------
Czekamy na zorganizowanie z podobnym zaangażowaniem warsztatów chorału gregoriańskiego, wykładów: "Historia liturgii Mszy świętej w kalejdoskopie - jak możemy przeciwdziałać modernizmowi" oraz kursu "I ty możesz czytać po łacinie - nauka dykcji" - który poprowadzi fundacja im prof. Eugeniusza Zolliego.
Jeszcze słów kilka o kampanii - "Każdy inny - wszyscy równi" - oto jej założenia "od A do Z" zacytowane z wywrotowej bibuły, która ukazała się nakładem Socjalistycznego Związku Hacerstwa Polskiego z "imprimatur" naczelnika tej podejrzanej organizacji:
Działania od A do Z
na rzecz kampanii
A jak przeciwdziałanie antysemityzmowi
B jak bycie poinformowanym
C jak cenienie różnic
D jak dojrzewanie
E jak panowanie nad emocjami
F jak festiwal różnych narodów
G jak praca w grupie
H jak walka z homofobią
I jak odwaga bycia innym
J jak uczenie się języka obcego
K jak kampania przeciw ksenofobii
L jak ludzkość
M jak uczenie międzykulturowe
N ponieważ nikt nie jest doskonały
O jak otwarcie oczu na przejawy ucisku i odwaga bycia sobą
P jak przyjaźń
R jak różnorodność i różnice
S jak sprawiedliwość i szacunek dla tych, którzy są inni
T jak tolerancja
U jak uczestnictwo w życiu lokalnej społeczności
W jak walka z uciskiem i jak współpraca
Y jak Yeti, który niby jest, a nikt go nie widział
Z jak zadawanie pytań i nieprzyjmowanie niczego jako rzeczy oczywistej
O podobieństwach i różnicach w rozumieniu Dziesięciu Przykazań w chrześcijaństwie i judaizmie rozmawiali uczestnicy debaty międzyreligijnej zorganizowanej w ramach kampanii "Namioty przeciw Antysemityzmowi" 18 września w Warszawie. W debacie uczestniczył rabin i ksiądz katolicki.
Debatę poprowadził dr Stanisław Krajewski, współprzewodniczący Polskiej Rady Chrześcijan i Żydów.
Naczelny rabin Polski Michael Schudrich powiedział, że choć tradycja żydowska nie utożsamia Góry Synaj - gdzie Bóg dał Mojżeszowi 10 przykazań - z żadną konkretną górą, to mówi, że nie była ona najwyższa ani efektowna. Ma to wyrażać prawdę o tym, że nieważna jest forma, lecz treść. Zwrócił też uwagę na fakt, że w tradycji żydowskiej Synaj znajdował się poza państwem Izrael. Oznacza to, że Pan Bóg chce obdarzać Torą cały świat.
Ks. Wojciech Lemański z Polskiej Rady Chrześcijan i Żydów przypomniał, że wyjątkowość Dekalogu polega na tym, iż nie jest efektem umowy społecznej, czy nadaniem władcy, ale łaską daną ludziom przez samego Boga.
Rabin Schudrich zaznaczył, że w judaizmie 10 przykazań ofiarowanych na Synaju traktowanych jest jako pierwsza część wszystkich 613 obowiązujących wierzących żydów. - Nie można przy tym stwierdzić, że któreś z nich jest ważniejsze - powiedział. Podkreślił natomiast, że trzy przykazania obowiązują każdego: zakaz bałwochwalstwa, przykazanie "nie zabijaj" i "nie cudzołóż".
Ks. Lemański przypomniał, że również w chrześcijaństwie nie różnicuje się przykazań pod względem ważności, natomiast wszystkie - jak nauczał Jezus - wypływają z dwóch podstawowych przykazań miłości Boga i bliźniego. To dzięki przykazaniu miłości można współcześnie odnieść się np. do kwestii bioetycznych, których nie było w starożytności.
- Musimy pamiętać, że judaizm może istnieć bez chrześcijaństwa, ale chrześcijaństwo bez judaizmu nie - powiedział ks. Lemański. Odwracając się od judaizmu, chrześcijaństwo odcina się od swoich korzeni. Zaznaczył, że zarówno w chrześcijaństwie, jak i w judaizmie punktem wyjścia dla dekalogu jest fakt istnienia Boga.
- Wszyscy jesteśmy dziećmi jednego Boga i jesteśmy zobowiązani do wzajemnego szacunku, nawet jeśli są między nami różnice - podsumował rabin Schudrich.
Akcja "Namioty Przeciwko Antysemityzmowi" organizowana jest w ramach kampanii Rady Europy "Każdy inny - wszyscy równi". Jej celem jest zwrócenie uwagi na problemy osób o różnym pochodzeniu etnicznym czy narodowym, niepełnosprawnych, imigrantów, kobiet, mniejszości seksualnych, ubogich.
Początkowo 18 września namioty miały zostać rozbite w pięciu stolicach europejskich. Ostatecznie pojawiły się w Paryżu, Warszawie i Kijowie. Z organizacji wycofały się Londyn i Berlin. W Warszawie namiot pojawił się przy Pałacu Kultury i Nauki, w Parku Świętokrzyskim, przy pomniku Janusza Korczaka. Część programu odbywa się również w warszawskiej synagodze Nożyków przy ul. Twardej 6.
Warszawskiej kampanii towarzyszą również specjalne warsztaty dla szkół, m.in. "Historia polsko-żydowska w kalejdoskopie - jak możemy przeciwdziałać antysemityzmowi" przygotowany przez Muzeum Historii Żydów Polskich oraz "I ty możesz podpisać się po hebrajsku - nauka alfabetu hebrajskiego" - który poprowadzi Fundacja im. prof. Mojżesza Schorra.
Warsztaty - tańca izraelskiego, kuchni koszernej, "Święta żydowskie", czy wykład "Yom Kippur. Widuri (spowiedź) i przebaczenie" - to z kolei część propozycji przygotowanych w synagodze Nożyków przy ul. Twardej.
O godz. 18.30 przy Pałacu Kultury odbędzie się koncert kapeli Rzeszów Klezmer Band.
--------
Czekamy na zorganizowanie z podobnym zaangażowaniem warsztatów chorału gregoriańskiego, wykładów: "Historia liturgii Mszy świętej w kalejdoskopie - jak możemy przeciwdziałać modernizmowi" oraz kursu "I ty możesz czytać po łacinie - nauka dykcji" - który poprowadzi fundacja im prof. Eugeniusza Zolliego.
Jeszcze słów kilka o kampanii - "Każdy inny - wszyscy równi" - oto jej założenia "od A do Z" zacytowane z wywrotowej bibuły, która ukazała się nakładem Socjalistycznego Związku Hacerstwa Polskiego z "imprimatur" naczelnika tej podejrzanej organizacji:
Działania od A do Z
na rzecz kampanii
A jak przeciwdziałanie antysemityzmowi
B jak bycie poinformowanym
C jak cenienie różnic
D jak dojrzewanie
E jak panowanie nad emocjami
F jak festiwal różnych narodów
G jak praca w grupie
H jak walka z homofobią
I jak odwaga bycia innym
J jak uczenie się języka obcego
K jak kampania przeciw ksenofobii
L jak ludzkość
M jak uczenie międzykulturowe
N ponieważ nikt nie jest doskonały
O jak otwarcie oczu na przejawy ucisku i odwaga bycia sobą
P jak przyjaźń
R jak różnorodność i różnice
S jak sprawiedliwość i szacunek dla tych, którzy są inni
T jak tolerancja
U jak uczestnictwo w życiu lokalnej społeczności
W jak walka z uciskiem i jak współpraca
Y jak Yeti, który niby jest, a nikt go nie widział
Z jak zadawanie pytań i nieprzyjmowanie niczego jako rzeczy oczywistej
refleksje teologiczne
Jak donosi serwis KAI, kuria generalna zakonu dominikanów pokiwała palcem (w bucie) i "skrytykowała" propozycję współbraci holenderskich w sprawie dopuszczenia osób świeckich - w tym kobiet i homoseksualistów - do sprawowania Mszy świętej, którą to propozycję uzasadniano gwałtownym spadkiem powołań.
"Nie zgadzamy się ani z metodą, ani z rozwiązaniami" - czytamy w nocie wydanej przez zarząd Zakonu św. Dominika w Rzymie. Zaleca się w niej holenderskim dominikanom aby podjęli "refleksję teologiczną" wspólnie z całym Kościołem i zakonem.
Kuria generalna wyraża też zaskoczenie ich propozycją. "Podzielając ich niepokój, uważamy, że odpowiedzi nań należy szukać na drodze refleksji teologicznej" - stwierdziła kuria generalna władz zakonu.
----
Cóż... Jeszcze 50 lat tamu za wydanie podobnej bibuły całe to podejrzane towarzycho zostałoby momentalnie zasuspendowane i trafiłoby na "przymusowy urlop" rekolekcyjny do jakiegoś porządnego, ortodoksyjnego klasztoru. A dzisiaj - generał zakonu zaprasza swoich konfratrów-apostatów do "refleksji teologicznej". Jak widać na załączonym obrazku - w Kościele posoborowym posłuszeństwo i dyscyplina to słowa PUSTE i BEZ ZNACZENIA. Każdy może robić CO CHCE, JAK CHCE i KIEDY CHCE. Z wyjątkiem odprawiania Mszy świętych w nadzwyczajnej formie rytu rzymskiego, ma się rozumieć. Bo mimo wejścia w życie papieskiego motu proprio, nadal proboszczowie i biskupi mnożą i wymyślają różne absurdalne i bezprawne ograniczenia. Do czasu...
"Nie zgadzamy się ani z metodą, ani z rozwiązaniami" - czytamy w nocie wydanej przez zarząd Zakonu św. Dominika w Rzymie. Zaleca się w niej holenderskim dominikanom aby podjęli "refleksję teologiczną" wspólnie z całym Kościołem i zakonem.
Kuria generalna wyraża też zaskoczenie ich propozycją. "Podzielając ich niepokój, uważamy, że odpowiedzi nań należy szukać na drodze refleksji teologicznej" - stwierdziła kuria generalna władz zakonu.
----
Cóż... Jeszcze 50 lat tamu za wydanie podobnej bibuły całe to podejrzane towarzycho zostałoby momentalnie zasuspendowane i trafiłoby na "przymusowy urlop" rekolekcyjny do jakiegoś porządnego, ortodoksyjnego klasztoru. A dzisiaj - generał zakonu zaprasza swoich konfratrów-apostatów do "refleksji teologicznej". Jak widać na załączonym obrazku - w Kościele posoborowym posłuszeństwo i dyscyplina to słowa PUSTE i BEZ ZNACZENIA. Każdy może robić CO CHCE, JAK CHCE i KIEDY CHCE. Z wyjątkiem odprawiania Mszy świętych w nadzwyczajnej formie rytu rzymskiego, ma się rozumieć. Bo mimo wejścia w życie papieskiego motu proprio, nadal proboszczowie i biskupi mnożą i wymyślają różne absurdalne i bezprawne ograniczenia. Do czasu...
piątek, 14 września 2007
czwartek, 13 września 2007
Motu Proprio, czyli gwałtu, rety, co się dzieje?
Od dzisiaj obowiązują przepisy motu proprio Summorum Pontificum, czyli od dzisiaj każdy kapłan katolicki może (teoretycznie) bez narażania się na śmierć, kalectwo, ostracyzm czy inne szykany od swoich przełożonych celebrować sakramenty i sakramentalia z Ofiarą Mszy świętej na czele podług "przedsoborowych" ksiąg liturgicznych.
Ponieważ nasz szacowny Episkopat ostatnio jest zajęty kryptopropagandą eutanazji (przypominam, że organy do przeszczepów pobiera się wyłącznie od osób żywych, organy osób zmarłych nadają się co najwyżej na pomoce naukowe dla studentów medycyny) i nie ma czasu na zajęcie się takimi "nieistotnymi" dokumentami, jak wspomniane motu proprio (czego dowodem jest choćby fakt iż do dzisiaj nie wydano oficjalnego tłumaczenia tego dokumentu na język polski, a znam co najmniej pięciu biskupów, w tym jednego wybitnego liturgistę, którzy doskonale władają językiem łacińskim), jakiś czas temu pozwoliłem sobie zapuścić kwerendę po wszystkich kuriach w Polsce (adresując poniższy list do przewodniczących diecezjalnych komisji liturgicznych):
Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!
Wielebny Księże, w związku z nieodległym wejściem w życie przepisów motu proprio Summorum Pontificum Jego Świątobliwości Benedykta XVI, chciałbym otrzymać odpowiedzi na nurtujące mię pytania:
1) Czy Ksiądz Biskup wydał lub zamierza wydać jakieś dodatkowe wytyczne dla kapłanów chcących celebrować Msze święte wg Mszału z 1962 r. oraz inne sakramenty i sakramentalia wg Rytuału "przedsoborowego"?
2) Czy Ksiądz Biskup wydał lub zamierza wydać jakieś dodatkowe wskazówki dla wiernych chcących uczestniczyć w tych Mszach świętych i korzystać z innych sakramentów i sakramentaliów w "starym" rycie?
3) Czy tutejsza Kuria planuje wydanie modlitewnika / mszalika ułatwiającego tym wiernym uczestnictwo w sprawowanych w "przedsoborowym" rycie sakramentach i sakramentaliach?
Z góry dziękuję za udzielenie odpowiedzi!
Z Panem Bogiem,
[podpis]
A oto jej wyniki: Większość kurii generalnie zignorowała moje zapytanie, niektóre odpisały - odpowiedzi zamieszczam poniżej, zachowując oryginalną pisownię i stylistykę, co prawda bez wskazania autorów, którzy mogliby sobie tego nie życzyć.
+ + +
Informuję, że wszystkie zagadnienia związane z wprowadzaniem w życie papieskiego motu proprio "Summorum Pontificum" są przedmiotem prac Komisji Liturgicznej Episkopatu. Od niej oczekujemy wskazań dotyczących tego tematu.
+ + +
Szczęść Boże! Odpowiadając na pytanie, z którymi zwrócił się Pan kilka dni temu, pragne poinformować, że problem był dyskutowany i został skierowany do Konferencji Episkopatu, która podejmie decyzję co do wydania ogólnego rozporządzenia. Motu proprio wydane przez Ojca Świetego Benedykta XVI mówi wyraźnie o Mszale z 1962 r. jako dopuszonej księdze liturgicznej do celebracji, a nie o mszalikach lub modlitewnikach.Określa także zasady celebrowania. Pragnący celebrować powinien być kompetentny i przygotowany, dlatego wskazywano, że powinien poddać sią egzaminowi przed wyznaczoną przez biskupa diecezjalną komisją, która sprawdzi jego umiejętności co do znajmości łaciny i rytu wg Mszału z 1962 r.. Biskup jest zgodnie z prawem odpowiedzialny za godne i poprawne sprawowanie liturgii w diecezji, czy to gdy kapłan chce celebrować sam, czy dla jakiejś grupy wiernych. Motu proprio mówi art. 5 par. 1 o istniejącej w parafii stałej grupie wiernych przywiązanej do wcześniejszej tradycji liturgicznej, nie o tworzeniu nowych grup. Stan faktyczny w naszych parafiach jest taki, że takich grup istniejących nie ma. Diecezjalnego rozporządzenia na piśmie na razie nie ma.
+ + +
Sekretariat Jego Ekscelencji Arcybiskupa (...) Metropolity (...) potwierdza odbiór pisma z dnia 7 września 2007. Uprzejmie informujemy, że jest jeszcze za wcześnie, by móc odpowiedzieć na pierwsze dwa pytania zawarte liście. Odnośnie do pytania Nr 3 informujemy, że w miarę zgłaszanych z parafii i kościołów potrzeb Kuria Metropolitalna będzie odpowiadać stosownymi działaniami
+ + +
ad. 1., ad. 2.
Będzie wydana ogólnopolska instrukcja zawierająca dodatkowe wytyczne oraz
zalecenia dla kapłanów i wiernych.
ad. 3.
Na razie kuria (...) nie planuje wydania modlitewnika, gdyż nie ma odpowiednich funduszy. Poza tym działalnością wydawniczą w archidiecezji zajmuje się Drukarnia (...) - prosimy ewentualnie do nich skierować to pytanie.
+ + +
Dziękuję za list. W odpowiedzi informuję, że aktualnie wszystko jest w gestii Komisji Liturgicznej Episkopatu Polski, której przewodniczącym jest Ks. Bp Stefan Cichy - Biskup Legnicki. Ewentualnie proszę z tymi pytaniami zwrócić się do Ks. Bpa Stefana Cichego, który udzieli kompetentnej odpowiedzi.
+ + +
Motu Proprio Benedykta XVI "Summorum Pontificum" zostało omówione na konferencjach rejonowych duchowieństwa (4-6 IX 2007). Aktualnie nie przewiduje się specjalnych regulacji. Moru Proprio jest bardzo precyzyjne w swoich przepisach. Zdaniem Księży obecnie nie istnieje zapotrzebowanie w diecezji na odprawianie Mszy św. wg Mszału z 1962 r. Kiądz biskup i Liturgiczna Komisja Diecezjalna w tej chwili nie widzi potrzeby wydawania dodatkowych instrukcji lub innych materiałów pomocniczych (np. mszalików).
i na deser jeszcze jedna odpowiedź, która mnie rozbawiła do łez:
zanim Ksiądz Biskup Diecezjalny udzieli informacji na postawione pytania, chciałby wiedzieć, kim Pan jest, gdzie Pan mieszka, czym się zajmuje, co reprezentuje i w jakim celu chciałby Pan poznać poruszane zagadnienia?
Zastanawiałem się, czy wystarczy podesłać CV, czy może trzeba jeszcze podać numery PESEL, NIP i numer książeczki wojskowej...
A teraz serio: Widać, jak na dłoni, że nasi biskupi nierzadko nie zrozumieli treści dokumentu, a niektórzy z nich - przykro to mówić - nadal usilnie starają się, aby sprawa przyschła, aby o niej zapomniano, aby o niej nie mówiono... Słowem: getto, margines i nie warte najmniejszej wzmianki dziwactwo.
Mam prośbę do Was, Drodzy Czytelnicy, zatroskani o kondycję Kościoła w Polsce, o Liturgię Świętą - proście Waszych kapłanów i Biskupów o Mszę świętą w Nadzwyczajnej Formie Rzymskiej! Pytajcie o możliwość przyjmowania sakramentów w tym samym rycie, w którym przyjmowali je Wasi rodzice, dziadkowie i ich przodkowie. Proście dla swoich dzieci o Chrzest z kompletem egzorcyzmów, aby Zły nie miał nad nimi władzy. Jeśli macie dzieci przygotowujące się do sakramentu bierzmowania - spytajcie również o bierzmowanie w "starym" rycie, w którym biskup "prał po gębie", aby uzmysłowić wiernemu, że wysyła go na WOJNĘ i będzie musiał mężnie znosić prześladowania dla świętej Wiary katolickiej. Proście o spowiedź zakończoną słowami DEINDE EGO TE ABSOLVO... Jeśli Dobry Bóg wezwie kogoś niemocnego z Waszej rodziny do siebie - pytajcie w swoich parafiach o możliwość otrzymania Ostatniego Namaszczenia oraz sprawowania pochówku w starym "rycie"... Proście o Requiem, o "Dies Irae"... Zamiast wody ledwo pobłogosławionej - domagajcie się wody egzorcyzmowanej z dodatkiem egzorcyzmowanej soli - i używajcie jej nie raz w roku podczas wizyty kolędowej, ale na codzień w swoich domostwach, aby Zły wyniósl się tam, gdzie jest miejsce mu wyznaczone.
Od dzisiaj, po 38 latach przerwy - znowu WOLNO WAM O TO PROSIĆ !!!
I jeszcze jeden drobny szczegół: Tydzień temu minęło 100 lat od napisania przez św. Piusa X encykliki Pascendi Dominici gregis... Otoczmy naszą opieką modlitewną tych naszych braci pokłóconych, którzy dzielnie walcząc z modernizmem obrali sobie św. Piusa X za patrona, aby czem prędzej wyszli z kąta i jednając się z Ojcem wyjaśnili sobie wszystko to, o co się kiedyś pokłócili. Boć przecież oni cały czas są z nami w jednym Domu (skoro Ojciec święty pisze o wewnątrzkościelnym pojednaniu) i nigdy z niego nie wyszli.
Merci Monseigneur!
Ponieważ nasz szacowny Episkopat ostatnio jest zajęty kryptopropagandą eutanazji (przypominam, że organy do przeszczepów pobiera się wyłącznie od osób żywych, organy osób zmarłych nadają się co najwyżej na pomoce naukowe dla studentów medycyny) i nie ma czasu na zajęcie się takimi "nieistotnymi" dokumentami, jak wspomniane motu proprio (czego dowodem jest choćby fakt iż do dzisiaj nie wydano oficjalnego tłumaczenia tego dokumentu na język polski, a znam co najmniej pięciu biskupów, w tym jednego wybitnego liturgistę, którzy doskonale władają językiem łacińskim), jakiś czas temu pozwoliłem sobie zapuścić kwerendę po wszystkich kuriach w Polsce (adresując poniższy list do przewodniczących diecezjalnych komisji liturgicznych):
Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!
Wielebny Księże, w związku z nieodległym wejściem w życie przepisów motu proprio Summorum Pontificum Jego Świątobliwości Benedykta XVI, chciałbym otrzymać odpowiedzi na nurtujące mię pytania:
1) Czy Ksiądz Biskup wydał lub zamierza wydać jakieś dodatkowe wytyczne dla kapłanów chcących celebrować Msze święte wg Mszału z 1962 r. oraz inne sakramenty i sakramentalia wg Rytuału "przedsoborowego"?
2) Czy Ksiądz Biskup wydał lub zamierza wydać jakieś dodatkowe wskazówki dla wiernych chcących uczestniczyć w tych Mszach świętych i korzystać z innych sakramentów i sakramentaliów w "starym" rycie?
3) Czy tutejsza Kuria planuje wydanie modlitewnika / mszalika ułatwiającego tym wiernym uczestnictwo w sprawowanych w "przedsoborowym" rycie sakramentach i sakramentaliach?
Z góry dziękuję za udzielenie odpowiedzi!
Z Panem Bogiem,
[podpis]
A oto jej wyniki: Większość kurii generalnie zignorowała moje zapytanie, niektóre odpisały - odpowiedzi zamieszczam poniżej, zachowując oryginalną pisownię i stylistykę, co prawda bez wskazania autorów, którzy mogliby sobie tego nie życzyć.
+ + +
Informuję, że wszystkie zagadnienia związane z wprowadzaniem w życie papieskiego motu proprio "Summorum Pontificum" są przedmiotem prac Komisji Liturgicznej Episkopatu. Od niej oczekujemy wskazań dotyczących tego tematu.
+ + +
Szczęść Boże! Odpowiadając na pytanie, z którymi zwrócił się Pan kilka dni temu, pragne poinformować, że problem był dyskutowany i został skierowany do Konferencji Episkopatu, która podejmie decyzję co do wydania ogólnego rozporządzenia. Motu proprio wydane przez Ojca Świetego Benedykta XVI mówi wyraźnie o Mszale z 1962 r. jako dopuszonej księdze liturgicznej do celebracji, a nie o mszalikach lub modlitewnikach.Określa także zasady celebrowania. Pragnący celebrować powinien być kompetentny i przygotowany, dlatego wskazywano, że powinien poddać sią egzaminowi przed wyznaczoną przez biskupa diecezjalną komisją, która sprawdzi jego umiejętności co do znajmości łaciny i rytu wg Mszału z 1962 r.. Biskup jest zgodnie z prawem odpowiedzialny za godne i poprawne sprawowanie liturgii w diecezji, czy to gdy kapłan chce celebrować sam, czy dla jakiejś grupy wiernych. Motu proprio mówi art. 5 par. 1 o istniejącej w parafii stałej grupie wiernych przywiązanej do wcześniejszej tradycji liturgicznej, nie o tworzeniu nowych grup. Stan faktyczny w naszych parafiach jest taki, że takich grup istniejących nie ma. Diecezjalnego rozporządzenia na piśmie na razie nie ma.
+ + +
Sekretariat Jego Ekscelencji Arcybiskupa (...) Metropolity (...) potwierdza odbiór pisma z dnia 7 września 2007. Uprzejmie informujemy, że jest jeszcze za wcześnie, by móc odpowiedzieć na pierwsze dwa pytania zawarte liście. Odnośnie do pytania Nr 3 informujemy, że w miarę zgłaszanych z parafii i kościołów potrzeb Kuria Metropolitalna będzie odpowiadać stosownymi działaniami
+ + +
ad. 1., ad. 2.
Będzie wydana ogólnopolska instrukcja zawierająca dodatkowe wytyczne oraz
zalecenia dla kapłanów i wiernych.
ad. 3.
Na razie kuria (...) nie planuje wydania modlitewnika, gdyż nie ma odpowiednich funduszy. Poza tym działalnością wydawniczą w archidiecezji zajmuje się Drukarnia (...) - prosimy ewentualnie do nich skierować to pytanie.
+ + +
Dziękuję za list. W odpowiedzi informuję, że aktualnie wszystko jest w gestii Komisji Liturgicznej Episkopatu Polski, której przewodniczącym jest Ks. Bp Stefan Cichy - Biskup Legnicki. Ewentualnie proszę z tymi pytaniami zwrócić się do Ks. Bpa Stefana Cichego, który udzieli kompetentnej odpowiedzi.
+ + +
Motu Proprio Benedykta XVI "Summorum Pontificum" zostało omówione na konferencjach rejonowych duchowieństwa (4-6 IX 2007). Aktualnie nie przewiduje się specjalnych regulacji. Moru Proprio jest bardzo precyzyjne w swoich przepisach. Zdaniem Księży obecnie nie istnieje zapotrzebowanie w diecezji na odprawianie Mszy św. wg Mszału z 1962 r. Kiądz biskup i Liturgiczna Komisja Diecezjalna w tej chwili nie widzi potrzeby wydawania dodatkowych instrukcji lub innych materiałów pomocniczych (np. mszalików).
i na deser jeszcze jedna odpowiedź, która mnie rozbawiła do łez:
zanim Ksiądz Biskup Diecezjalny udzieli informacji na postawione pytania, chciałby wiedzieć, kim Pan jest, gdzie Pan mieszka, czym się zajmuje, co reprezentuje i w jakim celu chciałby Pan poznać poruszane zagadnienia?
Zastanawiałem się, czy wystarczy podesłać CV, czy może trzeba jeszcze podać numery PESEL, NIP i numer książeczki wojskowej...
A teraz serio: Widać, jak na dłoni, że nasi biskupi nierzadko nie zrozumieli treści dokumentu, a niektórzy z nich - przykro to mówić - nadal usilnie starają się, aby sprawa przyschła, aby o niej zapomniano, aby o niej nie mówiono... Słowem: getto, margines i nie warte najmniejszej wzmianki dziwactwo.
Mam prośbę do Was, Drodzy Czytelnicy, zatroskani o kondycję Kościoła w Polsce, o Liturgię Świętą - proście Waszych kapłanów i Biskupów o Mszę świętą w Nadzwyczajnej Formie Rzymskiej! Pytajcie o możliwość przyjmowania sakramentów w tym samym rycie, w którym przyjmowali je Wasi rodzice, dziadkowie i ich przodkowie. Proście dla swoich dzieci o Chrzest z kompletem egzorcyzmów, aby Zły nie miał nad nimi władzy. Jeśli macie dzieci przygotowujące się do sakramentu bierzmowania - spytajcie również o bierzmowanie w "starym" rycie, w którym biskup "prał po gębie", aby uzmysłowić wiernemu, że wysyła go na WOJNĘ i będzie musiał mężnie znosić prześladowania dla świętej Wiary katolickiej. Proście o spowiedź zakończoną słowami DEINDE EGO TE ABSOLVO... Jeśli Dobry Bóg wezwie kogoś niemocnego z Waszej rodziny do siebie - pytajcie w swoich parafiach o możliwość otrzymania Ostatniego Namaszczenia oraz sprawowania pochówku w starym "rycie"... Proście o Requiem, o "Dies Irae"... Zamiast wody ledwo pobłogosławionej - domagajcie się wody egzorcyzmowanej z dodatkiem egzorcyzmowanej soli - i używajcie jej nie raz w roku podczas wizyty kolędowej, ale na codzień w swoich domostwach, aby Zły wyniósl się tam, gdzie jest miejsce mu wyznaczone.
Od dzisiaj, po 38 latach przerwy - znowu WOLNO WAM O TO PROSIĆ !!!
I jeszcze jeden drobny szczegół: Tydzień temu minęło 100 lat od napisania przez św. Piusa X encykliki Pascendi Dominici gregis... Otoczmy naszą opieką modlitewną tych naszych braci pokłóconych, którzy dzielnie walcząc z modernizmem obrali sobie św. Piusa X za patrona, aby czem prędzej wyszli z kąta i jednając się z Ojcem wyjaśnili sobie wszystko to, o co się kiedyś pokłócili. Boć przecież oni cały czas są z nami w jednym Domu (skoro Ojciec święty pisze o wewnątrzkościelnym pojednaniu) i nigdy z niego nie wyszli.
Merci Monseigneur!
środa, 12 września 2007
Zbawiciel jest polifoniczny i politropiczny, czyli kolejne bajki apostaty Hryniewicza
Znany apostata, o. prof. Wacław Hryniewicz OMI (na zdjęciu, (c) Agencja Gazeta) w swoim serwisie "Otwarta Teologia" opublikował kolejną bajkę pod tytułem:
"Zbawiciel jest polifoniczny" - o nadużyciach języka religijnego w ostatnim dokumencie Kongregacji Nauki Wiary
"Zbawiciel jest polifoniczny"
W wydanym ostatnio dokumencie watykańskim o „niektórych aspektach nauki o Kościele” (29 czerwca 2007 roku) wątpliwości budzi już samo rozumienie prawdy, dyktowane lękiem przed relatywizmem i utratą tożsamości. Trudno pogodzić jedną wyłączną percepcję prawdy z wielością kontekstów religijnych. Nie można czynić własnej tradycji miarą i normą całej szeroko rozumianej ekumenii. Dokumenty watykańskie sprawiają wrażenie, jakby pełnia prawdy mogła być zamknięta w sformułowaniach językowych i strukturach obowiązujących całe chrześcijaństwo. Tego roszczenia nie da się pogodzić z jej biblijnym rozumieniem. Roszczenie to nie bierze pod uwagę prowizorycznego charakteru wszystkich sformułowań w stosunku do eschatycznego spełnienia. Pomija istotny związek między prawdą a nadzieją. Zapomina o eschatologicznym dystansie sformułowań teologicznych w relacji do ostatecznej pełni prawdy. Otwartość prawdy i jej eschatologiczna orientacja nie dochodzą w niej do głosu. W ten sposób można tłumaczyć sobie rozczarowanie wielu teologów zaangażowanych w dialog ekumeniczny między różnymi Kościołami.
Boska obietnica i ludzka nadzieja
Wszyscy poznajemy i wyrażamy prawdę jedynie po części językiem nadziei, gdyż z istoty swej ma ona w sobie wymiar nadziei. Kościoły nadużywają języka religijnego, kiedy mówią o posiadaniu już teraz „pełni prawdy”. Powinniśmy powrócić do większej skromności i ostrożności poznawczej, której najlepszym przykładem są słowa apostoła Pawła o cząstkowym charakterze ziemskiego poznania, pozostawiającego zawsze miejsce na nadzieję i zaufanie Bogu (por. 1 Kor 13,9.12). Niosąc nadzieję, prawda ma zawsze odniesienie do swego ostatecznego spełnienia. Jest otwarta na przyszłość. Wszyscy jesteśmy tylko ludźmi drogi. Wszyscy postepujemy drogą poznania cząstkowego, na której boska obietnica i ludzka nadzieja wzajemnie się przenikają. Jakże trzeba jednak cenić tę częściową percepcję prawdy i cieszyć się nią, skoro to właśnie ona jest obietnicą i nadzieją na większe spełnienie! Prawda i nadzieja przynależą do siebie nawzajem. Związek ten zasługuje na szczególną uwagę podczas niekończących się debat i kontrowersji nad watykańskimi dokumentami.
Z dokumentu Kongregacji Nauki Wiary o strukturze starych katechizmów przebija logika absolutyzacji Objawienia, prawdy i środków zbawienia. Nie bez powodu można dopatrywać się w nim nie tylko eklezjocentryzmu, ale także „romanocentryzmu”, niezgodnego z ekumeniczną opcją Vaticanum II. Ekumenia powrotu do Rzymu i rzymskiej koncepcji Kościoła należy do urojeń przeszłości. Najważniejszy jest wspólny zwrot w stronę Chrystusa i Jego Ewangelii. Nie chodzi o szukanie zwycięstwa jednej tradycji kościelnej nad drugą. Chodzi o zwycięstwo Chrystusa i Świętego Ducha Bożego nad ludzkimi podziałami wewnątrz jednego Kościoła. Tragiczne okazały się wszelkie tendencje zmierzające do zawłaszczenia objawienia, prawdy i zbawienia. Przyniosły one w przeszłości wiele nieszczęść i antagonizmów. Poprzez dialog uczymy się dzisiaj odkrywać coś więcej z tajemnicy Boga, który dla wszystkich jest rzeczywistością równie niepojętą. Szkodliwą iluzją byłoby przekonanie, że inni muszą korygować swoją doktrynę, a nam pozostaje tylko czekać na ich nawrócenie. Iluzja ta - bezkrytycznie podtrzymywana - może przynieść jeszcze większe napięcia, rozczarowania i podziały.
Chrystus jest ostateczną pełnią objawienia Boga względem ludzi, ale pełnia ta nigdy nie zostanie w całej adekwatności objawiona i wyrażona w dziejach tej ziemi. Objawienie, które ludzkość otrzymała, nie jest absolutne. Nie może takie być, gdyż zostało przekazane za pośrednictwem świadomości ludzkiej Chrystusa, która nie wyczerpuje całej tajemnicy Boga. Pełnia objawienia Boga w Chrystusie jest pełnią historyczną, możliwą do asymilacji dla świadomości ludzkiej, ale nie pełnią ostateczną.
Prawdy nie można pojmować na sposób rzeczy. Ma ona przede wszystkim charakter personalistyczny. Kiedy Chrystus mówi o sobie, że jest Prawdą, oznacza to, że Prawda Boża ogarnia nas i bierze w swoje posiadanie. To ona tworzy relację między żywymi osobami. Z tego właśnie powodu prawda jest relacyjna. I nie wolno tego mylić z relatywizmem. Relacyjność osób i miłość są podstawową cechą bytowania samego Boga.
Utrwalanie podziałów
W oczach kongregacji Kościoły protestanckie nie są Kościołami w sensie właściwym, gdyż brak im „ważnego episkopatu i ważnej Eucharystii” i dysponują „tylko elementami Kościoła”. W Kościele rzymskokatolickim istnieje pełnia, tam – tylko elementy, czyli pewne dobra, dzięki którym żyją wiara i Kościół. W takim rozumieniu widać ślady ilościowego rozumienia prawdy. Czy dobra i wartości duchowe poddają się prawom liczenia? Z natury swej mają przecież charakter jakościowy, osobowy i eschatologiczny. To nie pewna suma „elementów” sprawia, że dany Kościół jest w pełni Kościołem Chrystusa. To sam Chrystus jest „fundamentem” (por. l Kor 3,11) wiary i Kościoła jako „droga, prawda i życie” (J 14,6). Wprawdzie Sobór Watykański II nie przyznał wszystkim Kościołom poreformacyjnym jednoznacznie charakteru eklezjalnego, ale z drugiej strony nie odmówił go wyraźnie żadnemu z nich, co przed Soborem uważano za rzecz oczywistą. Jeden z rozdziałów Dekretu o ekumenizmie mówi wyraźnie o „Kościołach i wspólnotach kościelnych odłączonych na Zachodzie”.
Choć zapewnia o czymś przeciwnym, Kongregacja podkreśla to, co dzieli, a nie to, co łączy chrześcijan. Jest to próba interpretacji Vaticanum II w duchu nauki przedsoborowej, a nie jego twórcza kontynuacja. Widzę w tym stanowisku poważny regres, niekorzystny dla przyszłych losów ekumenii. Sprzyja ono umocnieniu tradycyjnego samorozumienia Kościoła rzymskokatolickiego. Nie znalazły w nim odzwierciedlenia te soborowe intuicje, które otwierają nowe perspektywy w ocenie eklezjalnego statusu wyznań poreformacyjnych. Wykazywanie, że brak im sakramentalnego posługiwania biskupiego i kapłańskiego, nie jest zgodne z duchem nauki soborowej. Status bycia Kościołem nie rozstrzyga się wyłącznie dzięki istnieniu tego posługiwania w nieprzerwanej sukcesji biskupiej. Kościół Chrystusowy realizuje się na różnych płaszczyznach, w sposób mniej lub bardziej pełny, ale rzeczywisty. Jeżeli nawet Kościół rzymskokatolicki uważa się za pełną realizację Kościoła Chrystusowego, nie może tym samym odsądzać innych Kościołów od określania się tym samym mianem. Pod pewnymi względami mogą one, jak uczy Sobór, przewyższać nawet Kościół katolicki.
Zranieni są wszyscy
Błędnym rozwiązaniem jest narzucanie innym rzymskiej koncepcji Kościoła i ekumenii. Ekumenia jest wymianą darów i nawróceniem ku Chrystusowi wszystkich Kościołów. Wymaga to wzajemnego uznania, że w każdym Kościele jest obecny i urzeczywistnia się w konkretnej postaci prawdziwy Kościół Jezusa Chrystusa, mimo wszelkich ludzkich niedostatków i ułomności. Oznacza to, że Boży Duch działa również w innych Kościołach. Żaden Kościół nie może rościć sobie pretensji do monopolu na prawdę i zbawienie. Postawa taka uczy pokory i wdzięczności wobec Pana ludzkich dziejów za suwerenność Jego darów, którymi nikt z ludzi nie może rozporządzać wedle własnego zamysłu. Przed nami jeszcze długa droga uczenia się szacunku dla innych Kościołów, szczerego i głębokiego respektu dla ich inności.
Dokument watykański wyrokuje o statusie eklezjalnym innych Kościołów w charakterze superarbitra. Jestem przekonany, że osąd ten się zmieni. Historia lubi się powtarzać. Prędzej czy później trzeba będzie przyznać, że kategoryczne wypowiedzi o innych Kościołach były nieuzasadnione. Tendencje doktrynerskie przynoszą Kościołowi i dziełu jedności chrześcijan wiele szkód, które z wielkim trudem mogą być z czasem usunięte. Jeżeli już posługiwać się kategorią braku (defectus) lub „zranienia”, to należałoby zastosować ją do wszystkich Kościołów bez wyjątku. Również Kościół rzymskokatolicki jest „zraniony” z powodu braku pełnej komunii z innymi Kościołami. Bez uznania tego faktu trudno mówić o kontynuacji dialogu na równej stopie.
Błogosławiona różnorodność
Wielokrotnie wyrażałem już przekonanie, że chrześcijaństwo stało się zbyt doktrynerskie. Troska o integralność, zwartość, czystość i tożsamość doktryny może przesłaniać najbardziej podstawowy cel religii. Niekończące się konflikty i spory o zbawienie i prawdę, zawłaszczane przez Kościoły wyznaniowe, są najbardziej dramatycznym potwierdzeniem tego stanu rzeczy. W mniejszym lub większym stopniu jesteśmy więźniami języka naszych doktryn wyznaniowych, które ograniczają możliwości wzajemnego zrozumienia, życzliwej współpracy i działania dla dobra ludzi. W chrześcijaństwie doktrynerskim wiara polegająca na zaufaniu człowieka wobec Boga poddana zostaje logice doktrynalnych twierdzeń. Precyzujemy gorliwie nasze doktryny, ustalamy nasze wyznaniowe tożsamości, spieramy się o struktury kościelne i szukamy formuł uzgodnień. Czasu mamy prawdopodobnie jeszcze dużo, co najmniej do końca dziejów świata! Jesteśmy przecież dopiero w początkach... Ale kogo jeszcze interesować będzie kłótliwe plemię chrześcijan, roszczących sobie w poszczególnych Kościołach wyznaniowych prawo do najlepszego wyposażenia w prawdę i środki zbawienia? Czy przyjdzie kiedyś moment otrzeźwienia?
Dokument watykańskiej Kongregacji ani słowem nie wspomina o tym, że Kościół może zaciemniać prawdę wskutek swojej własnej winy, nie wyłączając najwyższych instancji kościelnych. Z góry zakłada, że w ciągu wieków Kościół rzymskokatolicki zawsze wiernie głosił Ewangelię Jezusa i świadczył o niej. Jaki był zatem sens wyznawania win w roku jubileuszowym 2000 i prośby o przebaczenie? Nie wystarczy zapewnienie, że w dokumencie Kongregacji nie ma niczego nowego, że Kościół rzymskokatolicki nadal z całą szczerością oddany jest sprawie ekumenii. Dramat Roku Jubileuszowego 2000 polegał na tym, że kończył się on dysonansem między ekumenicznymi nadziejami chrześcijan a twardym stanowiskiem Watykanu. Nie spełniły się nadzieje, że w trzecie tysiąclecie chrześcijaństwa wejdziemy mniej podzieleni, o wiele bliżsi pojednania. Pytanie o dalsze losy ekumenii wydaje się z wielu względów uzasadnione.
Różnorodność ludzkich dróg ku Bogu jest błogosławieństwem. Istnieją takie drogi zbawienia, które zna tylko Bóg. Nie spierajmy się, która z nich jest najlepsza czy jedynie słuszna. Nie spierajmy się o pełnię prawdy i środków zbawienia. Bóg ma ich więcej, niż nam się wydaje. Jest Bogiem wszystkich, Bogiem prawdziwie ekumenicznym. Jakże mądre słowa wypowiedział na przełomie II i III wieku Klemens Aleksandryjski: „Zbawiciel jest polifoniczny (πολύφωνός) i działa na wiele sposobów (πολύτροπος) dla zbawienia ludzi”.[2] Ta niezwykła metafora, zaczerpnięta z dziedziny muzyki kryje w sobie wielką głębię: Zbawiciel jest polifoniczny i „politropiczny” dla zbawienia wszystkich ludzi.
Nawet nam się już odechciało komentować powyższy bełkot. Prosimy naszych P.T. Czytelników o pisanie maili z protestami do JEm. Wilhelma kard. Levady, prefekta Kongregacji Nauki Wiary, na adres: cdf@cfaith.va
"Zbawiciel jest polifoniczny" - o nadużyciach języka religijnego w ostatnim dokumencie Kongregacji Nauki Wiary
"Zbawiciel jest polifoniczny"
W wydanym ostatnio dokumencie watykańskim o „niektórych aspektach nauki o Kościele” (29 czerwca 2007 roku) wątpliwości budzi już samo rozumienie prawdy, dyktowane lękiem przed relatywizmem i utratą tożsamości. Trudno pogodzić jedną wyłączną percepcję prawdy z wielością kontekstów religijnych. Nie można czynić własnej tradycji miarą i normą całej szeroko rozumianej ekumenii. Dokumenty watykańskie sprawiają wrażenie, jakby pełnia prawdy mogła być zamknięta w sformułowaniach językowych i strukturach obowiązujących całe chrześcijaństwo. Tego roszczenia nie da się pogodzić z jej biblijnym rozumieniem. Roszczenie to nie bierze pod uwagę prowizorycznego charakteru wszystkich sformułowań w stosunku do eschatycznego spełnienia. Pomija istotny związek między prawdą a nadzieją. Zapomina o eschatologicznym dystansie sformułowań teologicznych w relacji do ostatecznej pełni prawdy. Otwartość prawdy i jej eschatologiczna orientacja nie dochodzą w niej do głosu. W ten sposób można tłumaczyć sobie rozczarowanie wielu teologów zaangażowanych w dialog ekumeniczny między różnymi Kościołami.
Boska obietnica i ludzka nadzieja
Wszyscy poznajemy i wyrażamy prawdę jedynie po części językiem nadziei, gdyż z istoty swej ma ona w sobie wymiar nadziei. Kościoły nadużywają języka religijnego, kiedy mówią o posiadaniu już teraz „pełni prawdy”. Powinniśmy powrócić do większej skromności i ostrożności poznawczej, której najlepszym przykładem są słowa apostoła Pawła o cząstkowym charakterze ziemskiego poznania, pozostawiającego zawsze miejsce na nadzieję i zaufanie Bogu (por. 1 Kor 13,9.12). Niosąc nadzieję, prawda ma zawsze odniesienie do swego ostatecznego spełnienia. Jest otwarta na przyszłość. Wszyscy jesteśmy tylko ludźmi drogi. Wszyscy postepujemy drogą poznania cząstkowego, na której boska obietnica i ludzka nadzieja wzajemnie się przenikają. Jakże trzeba jednak cenić tę częściową percepcję prawdy i cieszyć się nią, skoro to właśnie ona jest obietnicą i nadzieją na większe spełnienie! Prawda i nadzieja przynależą do siebie nawzajem. Związek ten zasługuje na szczególną uwagę podczas niekończących się debat i kontrowersji nad watykańskimi dokumentami.
Z dokumentu Kongregacji Nauki Wiary o strukturze starych katechizmów przebija logika absolutyzacji Objawienia, prawdy i środków zbawienia. Nie bez powodu można dopatrywać się w nim nie tylko eklezjocentryzmu, ale także „romanocentryzmu”, niezgodnego z ekumeniczną opcją Vaticanum II. Ekumenia powrotu do Rzymu i rzymskiej koncepcji Kościoła należy do urojeń przeszłości. Najważniejszy jest wspólny zwrot w stronę Chrystusa i Jego Ewangelii. Nie chodzi o szukanie zwycięstwa jednej tradycji kościelnej nad drugą. Chodzi o zwycięstwo Chrystusa i Świętego Ducha Bożego nad ludzkimi podziałami wewnątrz jednego Kościoła. Tragiczne okazały się wszelkie tendencje zmierzające do zawłaszczenia objawienia, prawdy i zbawienia. Przyniosły one w przeszłości wiele nieszczęść i antagonizmów. Poprzez dialog uczymy się dzisiaj odkrywać coś więcej z tajemnicy Boga, który dla wszystkich jest rzeczywistością równie niepojętą. Szkodliwą iluzją byłoby przekonanie, że inni muszą korygować swoją doktrynę, a nam pozostaje tylko czekać na ich nawrócenie. Iluzja ta - bezkrytycznie podtrzymywana - może przynieść jeszcze większe napięcia, rozczarowania i podziały.
Chrystus jest ostateczną pełnią objawienia Boga względem ludzi, ale pełnia ta nigdy nie zostanie w całej adekwatności objawiona i wyrażona w dziejach tej ziemi. Objawienie, które ludzkość otrzymała, nie jest absolutne. Nie może takie być, gdyż zostało przekazane za pośrednictwem świadomości ludzkiej Chrystusa, która nie wyczerpuje całej tajemnicy Boga. Pełnia objawienia Boga w Chrystusie jest pełnią historyczną, możliwą do asymilacji dla świadomości ludzkiej, ale nie pełnią ostateczną.
Prawdy nie można pojmować na sposób rzeczy. Ma ona przede wszystkim charakter personalistyczny. Kiedy Chrystus mówi o sobie, że jest Prawdą, oznacza to, że Prawda Boża ogarnia nas i bierze w swoje posiadanie. To ona tworzy relację między żywymi osobami. Z tego właśnie powodu prawda jest relacyjna. I nie wolno tego mylić z relatywizmem. Relacyjność osób i miłość są podstawową cechą bytowania samego Boga.
Utrwalanie podziałów
W oczach kongregacji Kościoły protestanckie nie są Kościołami w sensie właściwym, gdyż brak im „ważnego episkopatu i ważnej Eucharystii” i dysponują „tylko elementami Kościoła”. W Kościele rzymskokatolickim istnieje pełnia, tam – tylko elementy, czyli pewne dobra, dzięki którym żyją wiara i Kościół. W takim rozumieniu widać ślady ilościowego rozumienia prawdy. Czy dobra i wartości duchowe poddają się prawom liczenia? Z natury swej mają przecież charakter jakościowy, osobowy i eschatologiczny. To nie pewna suma „elementów” sprawia, że dany Kościół jest w pełni Kościołem Chrystusa. To sam Chrystus jest „fundamentem” (por. l Kor 3,11) wiary i Kościoła jako „droga, prawda i życie” (J 14,6). Wprawdzie Sobór Watykański II nie przyznał wszystkim Kościołom poreformacyjnym jednoznacznie charakteru eklezjalnego, ale z drugiej strony nie odmówił go wyraźnie żadnemu z nich, co przed Soborem uważano za rzecz oczywistą. Jeden z rozdziałów Dekretu o ekumenizmie mówi wyraźnie o „Kościołach i wspólnotach kościelnych odłączonych na Zachodzie”.
Choć zapewnia o czymś przeciwnym, Kongregacja podkreśla to, co dzieli, a nie to, co łączy chrześcijan. Jest to próba interpretacji Vaticanum II w duchu nauki przedsoborowej, a nie jego twórcza kontynuacja. Widzę w tym stanowisku poważny regres, niekorzystny dla przyszłych losów ekumenii. Sprzyja ono umocnieniu tradycyjnego samorozumienia Kościoła rzymskokatolickiego. Nie znalazły w nim odzwierciedlenia te soborowe intuicje, które otwierają nowe perspektywy w ocenie eklezjalnego statusu wyznań poreformacyjnych. Wykazywanie, że brak im sakramentalnego posługiwania biskupiego i kapłańskiego, nie jest zgodne z duchem nauki soborowej. Status bycia Kościołem nie rozstrzyga się wyłącznie dzięki istnieniu tego posługiwania w nieprzerwanej sukcesji biskupiej. Kościół Chrystusowy realizuje się na różnych płaszczyznach, w sposób mniej lub bardziej pełny, ale rzeczywisty. Jeżeli nawet Kościół rzymskokatolicki uważa się za pełną realizację Kościoła Chrystusowego, nie może tym samym odsądzać innych Kościołów od określania się tym samym mianem. Pod pewnymi względami mogą one, jak uczy Sobór, przewyższać nawet Kościół katolicki.
Zranieni są wszyscy
Błędnym rozwiązaniem jest narzucanie innym rzymskiej koncepcji Kościoła i ekumenii. Ekumenia jest wymianą darów i nawróceniem ku Chrystusowi wszystkich Kościołów. Wymaga to wzajemnego uznania, że w każdym Kościele jest obecny i urzeczywistnia się w konkretnej postaci prawdziwy Kościół Jezusa Chrystusa, mimo wszelkich ludzkich niedostatków i ułomności. Oznacza to, że Boży Duch działa również w innych Kościołach. Żaden Kościół nie może rościć sobie pretensji do monopolu na prawdę i zbawienie. Postawa taka uczy pokory i wdzięczności wobec Pana ludzkich dziejów za suwerenność Jego darów, którymi nikt z ludzi nie może rozporządzać wedle własnego zamysłu. Przed nami jeszcze długa droga uczenia się szacunku dla innych Kościołów, szczerego i głębokiego respektu dla ich inności.
Dokument watykański wyrokuje o statusie eklezjalnym innych Kościołów w charakterze superarbitra. Jestem przekonany, że osąd ten się zmieni. Historia lubi się powtarzać. Prędzej czy później trzeba będzie przyznać, że kategoryczne wypowiedzi o innych Kościołach były nieuzasadnione. Tendencje doktrynerskie przynoszą Kościołowi i dziełu jedności chrześcijan wiele szkód, które z wielkim trudem mogą być z czasem usunięte. Jeżeli już posługiwać się kategorią braku (defectus) lub „zranienia”, to należałoby zastosować ją do wszystkich Kościołów bez wyjątku. Również Kościół rzymskokatolicki jest „zraniony” z powodu braku pełnej komunii z innymi Kościołami. Bez uznania tego faktu trudno mówić o kontynuacji dialogu na równej stopie.
Błogosławiona różnorodność
Wielokrotnie wyrażałem już przekonanie, że chrześcijaństwo stało się zbyt doktrynerskie. Troska o integralność, zwartość, czystość i tożsamość doktryny może przesłaniać najbardziej podstawowy cel religii. Niekończące się konflikty i spory o zbawienie i prawdę, zawłaszczane przez Kościoły wyznaniowe, są najbardziej dramatycznym potwierdzeniem tego stanu rzeczy. W mniejszym lub większym stopniu jesteśmy więźniami języka naszych doktryn wyznaniowych, które ograniczają możliwości wzajemnego zrozumienia, życzliwej współpracy i działania dla dobra ludzi. W chrześcijaństwie doktrynerskim wiara polegająca na zaufaniu człowieka wobec Boga poddana zostaje logice doktrynalnych twierdzeń. Precyzujemy gorliwie nasze doktryny, ustalamy nasze wyznaniowe tożsamości, spieramy się o struktury kościelne i szukamy formuł uzgodnień. Czasu mamy prawdopodobnie jeszcze dużo, co najmniej do końca dziejów świata! Jesteśmy przecież dopiero w początkach... Ale kogo jeszcze interesować będzie kłótliwe plemię chrześcijan, roszczących sobie w poszczególnych Kościołach wyznaniowych prawo do najlepszego wyposażenia w prawdę i środki zbawienia? Czy przyjdzie kiedyś moment otrzeźwienia?
Dokument watykańskiej Kongregacji ani słowem nie wspomina o tym, że Kościół może zaciemniać prawdę wskutek swojej własnej winy, nie wyłączając najwyższych instancji kościelnych. Z góry zakłada, że w ciągu wieków Kościół rzymskokatolicki zawsze wiernie głosił Ewangelię Jezusa i świadczył o niej. Jaki był zatem sens wyznawania win w roku jubileuszowym 2000 i prośby o przebaczenie? Nie wystarczy zapewnienie, że w dokumencie Kongregacji nie ma niczego nowego, że Kościół rzymskokatolicki nadal z całą szczerością oddany jest sprawie ekumenii. Dramat Roku Jubileuszowego 2000 polegał na tym, że kończył się on dysonansem między ekumenicznymi nadziejami chrześcijan a twardym stanowiskiem Watykanu. Nie spełniły się nadzieje, że w trzecie tysiąclecie chrześcijaństwa wejdziemy mniej podzieleni, o wiele bliżsi pojednania. Pytanie o dalsze losy ekumenii wydaje się z wielu względów uzasadnione.
Różnorodność ludzkich dróg ku Bogu jest błogosławieństwem. Istnieją takie drogi zbawienia, które zna tylko Bóg. Nie spierajmy się, która z nich jest najlepsza czy jedynie słuszna. Nie spierajmy się o pełnię prawdy i środków zbawienia. Bóg ma ich więcej, niż nam się wydaje. Jest Bogiem wszystkich, Bogiem prawdziwie ekumenicznym. Jakże mądre słowa wypowiedział na przełomie II i III wieku Klemens Aleksandryjski: „Zbawiciel jest polifoniczny (πολύφωνός) i działa na wiele sposobów (πολύτροπος) dla zbawienia ludzi”.[2] Ta niezwykła metafora, zaczerpnięta z dziedziny muzyki kryje w sobie wielką głębię: Zbawiciel jest polifoniczny i „politropiczny” dla zbawienia wszystkich ludzi.
Nawet nam się już odechciało komentować powyższy bełkot. Prosimy naszych P.T. Czytelników o pisanie maili z protestami do JEm. Wilhelma kard. Levady, prefekta Kongregacji Nauki Wiary, na adres: cdf@cfaith.va
Co zrobić z sutannami, których i tak nikt już nie nosi?
w Wyrach w oazie przy parafii NSPJ jak widać mają pewne pomysły...
Przy okazji - proszę obejrzeć zdjęcia ze Mszy świętych odprawianych przez tego samego kapłana na łonie natury - jak widać - Msze święte odprawiane na ściętym pniu są już "passé". W tym sezonie modne jest odprawianie jednocześnie na pieńku (który symbolizuje drzewo, czyli życie), na plecaku (który symbolizuje pielgrzymowanie) i na walizce (która symbolizuje bogactwo duchowe). Że się też ta cała konstrukcja nie wypierniczyła...
Swoją drogą - wygląda toto, jak pokaz iluzjonisty, a nie jak uobecnienie Najświętszej Ofiary Krzyża, prawda?
Przy okazji - proszę obejrzeć zdjęcia ze Mszy świętych odprawianych przez tego samego kapłana na łonie natury - jak widać - Msze święte odprawiane na ściętym pniu są już "passé". W tym sezonie modne jest odprawianie jednocześnie na pieńku (który symbolizuje drzewo, czyli życie), na plecaku (który symbolizuje pielgrzymowanie) i na walizce (która symbolizuje bogactwo duchowe). Że się też ta cała konstrukcja nie wypierniczyła...
Swoją drogą - wygląda toto, jak pokaz iluzjonisty, a nie jak uobecnienie Najświętszej Ofiary Krzyża, prawda?
poniedziałek, 10 września 2007
I jak tu być ekumenicznym?
Mój przyjaciel, wyznania prawosławnego, podesłał mi załączone zdjęcie z zapytaniem:
Czy ten Wasz Biskup Rzymu zdaje sobie sprawę z godności urzędu, jaki sprawuje? Czy On nie widzi, w jakie koszmarne szmaty Go ubrano? Co to za kolorystyka? I jeszcze ta piłeczka z pokemonem Pikachu... I jak ja mam Go traktować poważnie? Nasz Patriarcha by nigdy w życiu czegoś podobnego na siebie nie założył! On zdaje sobie sprawę z powagi swojego Urzędu, Urzędu następcy Apostołów!
Drodzy czytelnicy, co ja mam mu odpowiedzieć? Sam już nie wiem... Dobrze, że mój przyjaciel nie rozumie po niemiecku, bo by się dopiero załamał, gdyby się dowiedział iż ta piłka z pokemonem miała zastosowanie liturgiczne (!)
Jak możemy się dowiedzieć z oficjalnej strony poświęconej pielgrzymce do Austrii - na "przygotowanie darów" do ołtarza oprócz chleba i wina przyniesiono świecę, piłkę symbolizującą dziecięcą radość życia, czek symbolizujący kolektę (zbieraną tego dnia na zakup sprzętu medycznego) oraz "Joy-and-worry-box" (Skrzynka radości i smutków) czyli tekturowe pudełko z prośbami od wiernych zebranymi przed Mszą świętą.
Dodatkowo możemy się dowiedzieć, iż austriaccy biskupi, zapewne chcąc okazać posłuszeństwo Ojcu świętemu w częstszym stosowaniu języka łacińskiego podczas międzynarodowych celebracji, pierwsze czytanie przygotowali i wykonali w języku chorwackim, psalm responsoryjny - po słoweńsku, drugie czytanie - po węgiersku, wezwania modlitwy wiernych po czesku, słowacku, polsku, rumuńsku i niemiecku. Nie wątpimy, że dzięki temu wszyscy wszystko zrozumieli.
Czy ten Wasz Biskup Rzymu zdaje sobie sprawę z godności urzędu, jaki sprawuje? Czy On nie widzi, w jakie koszmarne szmaty Go ubrano? Co to za kolorystyka? I jeszcze ta piłeczka z pokemonem Pikachu... I jak ja mam Go traktować poważnie? Nasz Patriarcha by nigdy w życiu czegoś podobnego na siebie nie założył! On zdaje sobie sprawę z powagi swojego Urzędu, Urzędu następcy Apostołów!
Drodzy czytelnicy, co ja mam mu odpowiedzieć? Sam już nie wiem... Dobrze, że mój przyjaciel nie rozumie po niemiecku, bo by się dopiero załamał, gdyby się dowiedział iż ta piłka z pokemonem miała zastosowanie liturgiczne (!)
Jak możemy się dowiedzieć z oficjalnej strony poświęconej pielgrzymce do Austrii - na "przygotowanie darów" do ołtarza oprócz chleba i wina przyniesiono świecę, piłkę symbolizującą dziecięcą radość życia, czek symbolizujący kolektę (zbieraną tego dnia na zakup sprzętu medycznego) oraz "Joy-and-worry-box" (Skrzynka radości i smutków) czyli tekturowe pudełko z prośbami od wiernych zebranymi przed Mszą świętą.
Dodatkowo możemy się dowiedzieć, iż austriaccy biskupi, zapewne chcąc okazać posłuszeństwo Ojcu świętemu w częstszym stosowaniu języka łacińskiego podczas międzynarodowych celebracji, pierwsze czytanie przygotowali i wykonali w języku chorwackim, psalm responsoryjny - po słoweńsku, drugie czytanie - po węgiersku, wezwania modlitwy wiernych po czesku, słowacku, polsku, rumuńsku i niemiecku. Nie wątpimy, że dzięki temu wszyscy wszystko zrozumieli.
niedziela, 9 września 2007
...i wrócił się pies do wymiotu swego...
Żenujące jest to, w co po Drugim Soborze przekształcił się niegdyś prężny zakon św. Dominika, dzielnie walczący z katarską herezją. Dzisiejsi "dominikanie" dzielnie walczą już tylko co najwyżej z katarem i grypą i sami rozsiewają wśród swoich wiernych herezje, w dodatku pełnymi garściami.
Jak donosi The Tablet (to taka brytyjska "Niedziela"), Ojcowie Dominikanie z Niderlandów wydali niedawno i rozesłali po wszystkich niderlandzkich parafiach katolickich kilkudziesięciostronicową broszurkę pod tytułem Kerk & Ambt (Kościół i Posługa), w której możemy znaleźć następujące stwierdzenia:
- Kościół powinien porzucić swój "prezbiterocentryczny" model Mszy świętej na rzecz modelu "gromadzenia się wspólnoty dzielącej się w modlitwie chlebem i winem"
- Czy są to kobiety czy mężczyźni, homo- czy heteroseksualni, poślubieni czy stanu wolnego, nie stanowi żadnej różnicy. To, co jest istotne, to gotowość rozkrzewiania wiary.
- wielu holenderskich katolików jest sfrustrowanych tym iż jedyna reakcja Kościoła na brak powołań kapłańskich to likwidacja kościołów i łączenie parafii.
- Kościół jest zorganizowany wokół kapłaństwa i uważa kapłaństwo za ważniejsze niż lokalna wspólnota wiernych, a taka polityka jest przecież zabójcza dla wspólnoty.
- Bazując na dziejach wczesnego Kościoła, wspólnota powinna wybrać sobie własnego świeckiego duszpasterza, który przewodniczyłby modlitwom i nabożeństwom. Ów świecki duszpasterz powinien celebrować Eucharystię i wypowiadać Słowa Konsekracji wraz z całą wspólnotą. Wypowiadanie tych słów nie jest wyłącznym prawem kapłana, lecz jest to świadome wyznanie wiary przez całe zgromadzenie.
Episkopat holenderski na razie nie przeanalizował całej broszury, nie zabronił jej rozpowszechniania, a jedynie ograniczył się do stwierdzenia iż "wydaje się, że stoi ona w opozycji do wiary Kościoła katolickiego". Biskupi stwierdzili również iż nic nie wiedzieli o planowanej akcji wysyłkowej, a bardziej szczegółowo na temat książki wypowiedzą się w terminie późniejszym.
38-stronicowa broszurka prezentuje odgrzewane wierzenia o. prof. Edwarda Schillebeeckx'a OP, który w 1986 r. został upomniany przez Kongregację Nauki Wiary za szerzenie błędnych poglądów na temat Eucharystii i posługiwania w Kościele przez świeckich. Niestety, interwencja KNW ograniczyła się do pokiwania palcem (w bucie) i o. Edward nadal mógł wykładać na uczelniach katolickich. Skutki tego zaniedbania - jak widać - są opłakane.
Autorem książeczki jest o. dr André Lascaris OP (→, w tradycyjnym, elegancko skrojonym habicie dominikańskim), wykładowca Dominikańskiego Centrum Studiów Teologiczno-Społecznych w Nijmegen. Współautorzy to o. Jan Nieuwenhuis OP (←, z książką, również w stroju zakonnym), emerytowany kierownik Dominikańskiego Centrum Ekumenicznego w Amsterdamie, o. Ad Willems OP (→, jak zawsze stosownie ubrany), emerytowany wykładowca na Uniwerytecie Radbouda w Nijmegen, oraz o. Harrie Salemans OP (←, również w habicie), wikary z Utrechtu.
Dominikanie w Holandii (a raczej to, co z nich pozostało) to obecnie 90 osób, średnia wieku dawno przekroczyła 70 lat.
Kyrie eleison!
Jak donosi The Tablet (to taka brytyjska "Niedziela"), Ojcowie Dominikanie z Niderlandów wydali niedawno i rozesłali po wszystkich niderlandzkich parafiach katolickich kilkudziesięciostronicową broszurkę pod tytułem Kerk & Ambt (Kościół i Posługa), w której możemy znaleźć następujące stwierdzenia:
- Kościół powinien porzucić swój "prezbiterocentryczny" model Mszy świętej na rzecz modelu "gromadzenia się wspólnoty dzielącej się w modlitwie chlebem i winem"
- Czy są to kobiety czy mężczyźni, homo- czy heteroseksualni, poślubieni czy stanu wolnego, nie stanowi żadnej różnicy. To, co jest istotne, to gotowość rozkrzewiania wiary.
- wielu holenderskich katolików jest sfrustrowanych tym iż jedyna reakcja Kościoła na brak powołań kapłańskich to likwidacja kościołów i łączenie parafii.
- Kościół jest zorganizowany wokół kapłaństwa i uważa kapłaństwo za ważniejsze niż lokalna wspólnota wiernych, a taka polityka jest przecież zabójcza dla wspólnoty.
- Bazując na dziejach wczesnego Kościoła, wspólnota powinna wybrać sobie własnego świeckiego duszpasterza, który przewodniczyłby modlitwom i nabożeństwom. Ów świecki duszpasterz powinien celebrować Eucharystię i wypowiadać Słowa Konsekracji wraz z całą wspólnotą. Wypowiadanie tych słów nie jest wyłącznym prawem kapłana, lecz jest to świadome wyznanie wiary przez całe zgromadzenie.
Episkopat holenderski na razie nie przeanalizował całej broszury, nie zabronił jej rozpowszechniania, a jedynie ograniczył się do stwierdzenia iż "wydaje się, że stoi ona w opozycji do wiary Kościoła katolickiego". Biskupi stwierdzili również iż nic nie wiedzieli o planowanej akcji wysyłkowej, a bardziej szczegółowo na temat książki wypowiedzą się w terminie późniejszym.
38-stronicowa broszurka prezentuje odgrzewane wierzenia o. prof. Edwarda Schillebeeckx'a OP, który w 1986 r. został upomniany przez Kongregację Nauki Wiary za szerzenie błędnych poglądów na temat Eucharystii i posługiwania w Kościele przez świeckich. Niestety, interwencja KNW ograniczyła się do pokiwania palcem (w bucie) i o. Edward nadal mógł wykładać na uczelniach katolickich. Skutki tego zaniedbania - jak widać - są opłakane.
Autorem książeczki jest o. dr André Lascaris OP (→, w tradycyjnym, elegancko skrojonym habicie dominikańskim), wykładowca Dominikańskiego Centrum Studiów Teologiczno-Społecznych w Nijmegen. Współautorzy to o. Jan Nieuwenhuis OP (←, z książką, również w stroju zakonnym), emerytowany kierownik Dominikańskiego Centrum Ekumenicznego w Amsterdamie, o. Ad Willems OP (→, jak zawsze stosownie ubrany), emerytowany wykładowca na Uniwerytecie Radbouda w Nijmegen, oraz o. Harrie Salemans OP (←, również w habicie), wikary z Utrechtu.
Dominikanie w Holandii (a raczej to, co z nich pozostało) to obecnie 90 osób, średnia wieku dawno przekroczyła 70 lat.
Kyrie eleison!
środa, 5 września 2007
Co zraniło Waltera kard. Kaspera?
Jak donosi serwis KAI, czołowy "katolicki" ekumaniak, Walter kard. Kasper (na zdjęciu: w środku), przewodniczący Papieskiej Rady Popierania Jedności Chrześcijan, wziął niedawno udział w III Europejskim Zgromadzeniu Ekumenicznym w Sybinie (Rumunia). Ksiądz kardynał wyznał, że ruch ekumeniczny stawia sobie za cel doprowadzenie do wspólnego wyznawania przez wszystkich chrześcijan wiary w jednego Boga, uznawania jednego chrztu i zgromadzenia się w jednym Kościele. Dokonuje się to na fundamencie wiary w Trójcę Świętą i Jezusa Chrystusa jako Zbawiciela. Bez tej podstawy ekumenizm byłby budowaniem na piasku. Niestety, nie wpadł na to, że fundamentem prawdziwego ekumenizmu jest również uznanie nad sobą zwierzchnictwa aktualnego Wikariusza Chrystusowego, Następcy św. Piotra.
Nawiązując do spraw europejskich, przewodniczący Papieskiej Rady stwierdził, że trzeba mieć zamknięte oczy, by nie dostrzegać chrześcijańskich korzeni naszego kontynentu. Jego zdaniem, wystarczy spojrzeć na krzyże w centrach europejskich miast. Szkoda tylko, że nie pomyślał iż dzisiaj tych krzyży trzeba się nieźle naszukać, gdyż posoborowa "tolerancja" stara się je ukrywać z widoku, aby nie obrażać uczuć religijnych innowierców i ateistów.
Nawiązując do lipcowego dokumentu Kongregacji Nauki Wiary w sprawie niektórych aspektów nauki o Kościele kardynał Kasper przyznał, że ta wypowiedź Kościoła katolickiego zraniła nie tylko ewangelików. "To, co was zraniło, zraniło także mnie". Wyjaśnił zarazem, że celem przyświecającym wydaniu dokumentu było wyrażenie przekonania, że zewnętrzna forma Kościoła nie jest sprawą drugorzędną.
Na niniejszy spęd został również zaproszony superintendent Wilczychód Huber (na zdjęciu: po prawej), zwierzchnik jednej z sekt protestanckich w Niemczech, który wskazał, że fundamentem chrześcijańskiego świadectwa jest duchowość. Sercem duchowości ekumenicznej, która tworzy się dzięki wspólnym spotkaniom i modlitwom, jest "walka o jedność w prawdzie". "Wezwanie do jedności jest bowiem równoznaczne z podjęciem się poszukiwania prawdy, która jest w Chrystusie". Zaznaczył, że chrześcijanie nie mogą zadowalać się osiągnięciem porozumienia w sprawie wzajemnego uznawania chrztu. Powinni natomiast wciąż dążyć do wspólnego uczestnictwa w Eucharystii. "Musimy iść w tym kierunku dla zbawienia ludzi". Panie Huber! Eucharystię trzeba najpierw MIEĆ, aby w niej uczestniczyć. Herezjarcha zauważył również, że każdy Kościół zawiera w sobie światło i ciemność. Dlatego mówienie, że jeden tylko jest prawdziwy, a inne nie, jest "straszliwym ciężarem". Żaden z Kościołów nie ma takiej władzy, by zagarnąć całe światło Chrystusa. "Dążmy do zbawienia, zamiast się spierać, kto jest, a kto nie jest prawdziwym Kościołem Chrystusa".
Pomódlmy się za pana Hubera, aby porzucił luterski pomiot zbudowany na kłamstwie i czem prędzej nawrócił się do Kościoła, który od dawna na Niego czeka. Pomódlmy się też za kard. Kaspera, aby orzeczenia Kongregacji Nauki Wiary zamiast Go ranić - zaczęły go radować!
Nawiązując do spraw europejskich, przewodniczący Papieskiej Rady stwierdził, że trzeba mieć zamknięte oczy, by nie dostrzegać chrześcijańskich korzeni naszego kontynentu. Jego zdaniem, wystarczy spojrzeć na krzyże w centrach europejskich miast. Szkoda tylko, że nie pomyślał iż dzisiaj tych krzyży trzeba się nieźle naszukać, gdyż posoborowa "tolerancja" stara się je ukrywać z widoku, aby nie obrażać uczuć religijnych innowierców i ateistów.
Nawiązując do lipcowego dokumentu Kongregacji Nauki Wiary w sprawie niektórych aspektów nauki o Kościele kardynał Kasper przyznał, że ta wypowiedź Kościoła katolickiego zraniła nie tylko ewangelików. "To, co was zraniło, zraniło także mnie". Wyjaśnił zarazem, że celem przyświecającym wydaniu dokumentu było wyrażenie przekonania, że zewnętrzna forma Kościoła nie jest sprawą drugorzędną.
Na niniejszy spęd został również zaproszony superintendent Wilczychód Huber (na zdjęciu: po prawej), zwierzchnik jednej z sekt protestanckich w Niemczech, który wskazał, że fundamentem chrześcijańskiego świadectwa jest duchowość. Sercem duchowości ekumenicznej, która tworzy się dzięki wspólnym spotkaniom i modlitwom, jest "walka o jedność w prawdzie". "Wezwanie do jedności jest bowiem równoznaczne z podjęciem się poszukiwania prawdy, która jest w Chrystusie". Zaznaczył, że chrześcijanie nie mogą zadowalać się osiągnięciem porozumienia w sprawie wzajemnego uznawania chrztu. Powinni natomiast wciąż dążyć do wspólnego uczestnictwa w Eucharystii. "Musimy iść w tym kierunku dla zbawienia ludzi". Panie Huber! Eucharystię trzeba najpierw MIEĆ, aby w niej uczestniczyć. Herezjarcha zauważył również, że każdy Kościół zawiera w sobie światło i ciemność. Dlatego mówienie, że jeden tylko jest prawdziwy, a inne nie, jest "straszliwym ciężarem". Żaden z Kościołów nie ma takiej władzy, by zagarnąć całe światło Chrystusa. "Dążmy do zbawienia, zamiast się spierać, kto jest, a kto nie jest prawdziwym Kościołem Chrystusa".
Pomódlmy się za pana Hubera, aby porzucił luterski pomiot zbudowany na kłamstwie i czem prędzej nawrócił się do Kościoła, który od dawna na Niego czeka. Pomódlmy się też za kard. Kaspera, aby orzeczenia Kongregacji Nauki Wiary zamiast Go ranić - zaczęły go radować!
Sitzenkomunia w neokatechumenacie
Komunia święta (miejmy nadzieję, że podczas tego nabożeństwa nie doszło do Przeistoczenia) pod obiema postaciami udzielana przez biegających po sali "kelnerów" w albach (ciekawe, co mają symbolizować te esy-floresy na stułach) - osobnikom siedzącym, wyjącym kikofoniczne pieśni rewolucyjne i klaszczącym w dłonie. Czyli typowy obrazek z "Eucharystii" w neokatechumenacie, który - jak wiemy - jest "wierny Stolicy Apostolskiej"...
Chyba więcej komentarza nie trzeba. To trzeba po prostu obejrzeć. Do końca. I z włączonymi głośnikami.
Chyba więcej komentarza nie trzeba. To trzeba po prostu obejrzeć. Do końca. I z włączonymi głośnikami.
Subskrybuj:
Posty (Atom)