wtorek, 10 czerwca 2008

Ojciec Mika recenzuje Benedykta XVI

(artykuł nadesłany do redakcji Kroniki Novus Ordo)

Wybitny franciszkański teolog i światowej sławy liturgista, ojciec Bolesław Mika OFM Conv., absolwent renomowanego Studium Filozoficzno-Teologicznego Franciszkanów Konwentualnych (które ze względu na komunistyczne represje nie nadawało dyplomów magisterskich) i wieloletni redaktor naczelny cenionego przez katolicką elitę intelektualną periodyku teologiczno-pastoralnego „Głos Sanktuarium” wydał miażdżącą opinię nt. papieskiego Motu Proprio Summorum Pontificum.

Jak donosi e.kai.pl (prawdopodobnie za L’Osservatore Romano, La Croix i The Remnant) o. Bolesław powiedział, że „w obliczu takich problemów Kościoła jak laicyzacja, powrót do rytu trydenckiego, to nie jest droga do tego, by przyciągnąć do Kościoła, bo większość nie rozumie łaciny”. Słynny teolog zdawał się odnieść w ten sposób do słów Benedykta XVI, w których Jego Świątobliwość stwierdza, iż „to, co poprzednie pokolenia uważały za święte, świętym pozostaje i wielkim także dla nas, przez co nie może być nagle zabronione czy wręcz uważane za szkodliwe. Skłania nas to do tego, byśmy zachowali i chronili bogactwa będące owocem wiary i modlitwy Kościoła i byśmy dali im odpowiednie dla nich miejsce”. Słynny teolog, który zapewne uważnie przestudiował papieskie dokumenty, w reakcji na słowa Namiestnika Chrystusowego, w których Jego Świątobliwość stwierdza: „Prawdą jest, że liturgia łacińska Kościoła w różnych formach w ciągu wieków chrześcijaństwa napędzała życie duchowe niezliczonej rzeszy świętych oraz że dzięki religii umocniła wiele narodów i ożywiła ich pobożność”, powiedział że „Rozumieć trzeba. Na Mszy św. nie można być jak na jakimś przedstawieniu, gdzie bez objaśnień człowiek nie wie, co tam się dzieje. Bez znajomości łaciny niektórzy wierni będą znowu odmawiać „pacioreczki", jak to było dawniej (…)”.

Jednak intencją o. Miki nie było całkowite obnażenie intelektualnej mizerii obecnego Papieża. Z szacunku dla autorytetu Następcy Świętego Piotra o. Bolesław pozwolił Mu wyjść z tej kompromitującej sytuacji z twarzą. Przypomniał, że „Ojciec Święty Benedykt XVI powiedział, że można, ale nie powiedział, że musi się tę mszę św. wprowadzać". Co za ulga…

Ojciec Bolesława Mika obwieścił urbi et orbi swe uczone słowa przy okazji Mszy św. w rycie nadzwyczajnym, którą odprawił na prośbę ordynariusza koszalińskiego-kołobrzeskiego, J.E. ks. bpa Edwarda Dajczaka i z inicjatywy tamtejszych wiernych. Ojciec Mika celebrował już niegdyś (bodaj w roku 2000) Mszę „trydencką”, gdy posługiwał w Poznaniu. Odmówił jakiejkolwiek próby, bo – jako wybitny liturgista – „wszystko pamiętał”. Relacje z celebracji wskazują, że jego doskonała pamięć także teraz wielokrotnie pozwoliła mu korygować niedoskonałości rubryk.
I wszystko by się źle skończyło, gdyby nie fakt, że rewolucje pożerają własne dzieci. Prowincjał Franciszkanów Konwentualnych, o. Adam Kalinowski, który w ramach „porządków” na rozpoczęcie swojej drugiej kadencji zaczął represjonować zakonników zdradzających jakieś papistowskie*, ultramontanistyczne* i trydenckie tendencje przenosząc, karząc i zabraniając dał po łapach i ojcu Bolesławowi, i biskupowi Dajczakowi. Ten pierwszy musi opuścić Koszalin, a ten drugi musi znów szukać kapłana, który zgodzi się podjąć jego obowiązków. I tylko wiernych żal.
Wysyłając o. Bolesława „na wieś” prowincjał Kalinowski zagrał na nosie biskupowi Dajczakowi. Cóż, rację miał klasyk pisząc, że w miarę postępów rewolucji zaostrza się walka klasowa. Prowincjał zapomniał, że miłosierna zemsta biskupów jest jak ostrygi – podaje się ją na zimno.

Jacques Blutoir

* ultramontanizm - (łac. ponad górami) – kierunek postulujący podporządkowanie polityki lokalnych kościołów rzymskokatolickich różnych krajów decyzjom papieża.
* papizm - określenie postawy zwolennika działań i postanowień (również pozareligijnych) papieża.