poniedziałek, 31 grudnia 2012

Szczęśliwego Nowego Roku Pańskiego 2013 !

Wszystkim naszym Czytelnikom, 
zarówno Dobroczyńcom jak i Złoczyńcom, 
naszym Przyjaciołom i naszym Wrogom, 
życzymy 
mniej nadużyć
 i szczęśliwego Nowego Roku Pańskiego 2013 !

Do życzeń dołączają się 
zaprzyjaźnieni członkowie 
Zespołu Apostolstwa Trzeźwości przy Stolicy Apostolskiej! 
:-)


Pomódlmy się o kolejne 365 dni przeżyte z Benedyktem XVI

niedziela, 30 grudnia 2012

"wierny ten" znowu obraża pamięć Jana Pawla II i jego współpracowników

W ramach regularnego "obrażania pamięci Jana Pawła II i Jego współpracowników", dzisiaj na Kronice pamięć poobraża nie byle kto, bo sam Joachim kard. Meisner, metropolita Kolonii:


Die Welt: Was könnte in diesem Jahr des Glaubens denn konkret bewegt werden? (Co można konkretnego przeprowadzić w Roku Wiary?)
Meisner: Wir müssen Abschied nehmen von einer gewissen Selbstsäkularisation. Wir können der Entsakralisierung ein Ende machen. Das heißt: Wir müssen aus unseren Kirchen wieder Gotteshäuser machen, wo zu allererst die Liturgie das Mysterium des Glaubens feiert. Zum Beispiel: Wir haben das eucharistische Fasten abgeschafft, wir haben die Kommunionbänke abgeschafft, wir knien nicht mehr nieder - und haben nichts dagegen getan, dass damit auch Ehrfurchtlosigkeit und Banalisierung um sich griffen. Das konnte nicht gut gehen. (Musimy rozstać się z - jakby to rzec - samosekularyzacją. Musimy skończyć z desakralizacją. Musimy z naszych kościołów na powrót uczynić Domy Boże, w których przede wszystkim celebrowana jest Tajemnica Wiary. Przykłady? Pozbyliśmy się  postu eucharystycznego, usunęliśmy balaski (balustrady komunijne), już wcale nie klęczymy i nie uczyniliśmy niczego aby przeciwdziałać banalizacji i zamieraniu oddawania czci. Tak się nie da iść w dobrą stronę.
Wenn wir das Mysterium der Eucharistie wieder aufleuchten lassen, kommen die Menschen von allein zu uns zurück. Wenn es nicht einfach ein Freundesmahl ist, wo man hingeht oder genauso gut nicht, sondern die Teilhabe am Erlösungsopfer Christi. Deshalb feiern wir nächstes Jahr ja auch in Köln den Eucharistischen Kongress, der dieses Bewusstsein wieder ins Zentrum rücken möchte. (Jeśli pozwolimy znowu rozbłysnąć Tajemnicy Eucharystii, przez samo to ludzie zaczną do nas wracać; jeśli [Eucharystia] nie będzie dla nich zwykłą, braterską ucztą, na którą równie dobrze można przyjść lub nie przyjść, tylko uczestnictwem w Odkupieńczej Ofierze Chrystusa. Z tego powodu w przyszłym roku zorganizujemy w Kolonii Kongres Eucharystyczny, który chciałby przywrócić właśnie tę świadomość do centrum [życia chrześcijańskiego]) 

całość wywiadu z Jego Eminencją - do przeczytania w internetowym serwisie dziennika Die Welt


Sakromisja, czyli laboratorium więzi, a prawda wyzwala

Nasi Czytelnicy pamiętają zapewne finałową scenę z kultowego filmu Seksmisja, gdy w zasobniku taśmociągu z dziećmi urodzonymi dzięki partenogenezie zamiast oczekiwanej przez funkcjonariuszkę postępu dziewczynki pojawia się (dzięki wprowadzeniu "przedwojennych" komórek do zlewek rozrodczych) chłopczyk. Przerażenie w oczach położnej zdaje się mówić: Tyle lat się staraliśmy o postęp postępu i ... (tu następuje najazd kamery na detal anatomiczny małego chłopczyka, który naruszył święty spokój oraz "jedność płci w podziemnej społeczności").

Czytając tekst ks. dr hab. Andrzeja Draguły opatrzony wątpiącym tytułem Przywracanie jedności? odnoszę wrażenie, że Autor miał do czynienia z podobną sytuacją:
Miałem okazję niedawno uczestniczyć we Mszy św. w pewnym seminarium. Do Komunii procesjonalnie podchodzili klerycy. Przyklękając najpierw na jedno kolano, do Komunii przystępowali na stojąco. Jeden z nich jednak nie wstał, przyjmując Komunię klęcząc. Fakt nie byłby może zaskakujący, gdyby chodziło o zwyczajnego wiernego. W wielu naszych kościołach – gdzie komunia przyjmowana jest na stojąco – znaleźć można wiernych, którzy „wyłamują się” z tego zwyczaju i konsekwentnie klękają do Komunii. Najczęściej uznawano to za wpływ „Oławy” i tolerowano.
Rozbierzmy powyższy tekst z uwagą. Po pierwsze: ks. Andrzej jest zaskoczony tym, że jakiś kleryk klęka przed Prawdziwym Ciałem naszego Pana Jezusa Chrystusa. A przecież "tyle się staraliśmy", tyle treningów, instruktaży, musztry, napomnień, poleceń "proszę wstać!"... Tyle nerwów... A tu jeszcze jakiś "niedosoborowiony" kleryk nie chce wstać i naraża komunikującego kapłana na heksenszus. Pozwolę sobie w tym miejscu na osobistą obserwację - otóż w większości kościołów, w których bywałem w ciągu minionych kilku lat (a również należę do grupy "niedosoborowionych", którzy "konsekwentnie klękają do Komunii"), a w których "zwyczajem" (notabene narzuconym 15-20 lat temu przez miejscowego proboszcza, najczęściej po wycięciu balustrady/balasek - tam, gdzie się ich nie dało wyciąć, albo nie pozwalały na to państwowe służby konserwacji zabytków, najczęściej "wysuwano" prezbiterium w kierunku nawy głównej tak, aby balustrada ostała się za nowym stołem ołtarzowym.) jest komunikowanie wiernych na stojąco, jeśli używa się pateny komunijnej, z reguły asystujący ministrant, który przyjmuje Komunię świętą jako ostatni, przyjmuje ją... na klęcząco! Proszę zwrócić uwagę w swoim kościele na ten "fenomen". I zaręczam, że nie jest to żaden wpływ Oławy, tylko normalna, zdrowa, katolicka pobożność, której mimo usilnych starań funkcjonariuszy posoborowego (nie)porządku nie udało się z tych młodych, dzielnych ludzi do końca wykorzenić. A przede wszystkim wiara w Rzeczywistą Obecność. Jeden z ministrantów opowiadał mi kiedyś, jak to starszy człowiek, który uklęknął do Komunii świętej usłyszał od komunikującgo kapłana (o wiele młodszego od siebie) polecenie: Proszę wstać! Po kilku sekundach kapłan powtórzył polecenie, nieco zniecierpliwionym głosem, na co starszy pan spokojnie odparł: Nie przed tobą klękam, chłopcze! Komunię otrzymał i z tego co się dowiedziałem, ów kapłan już nigdy nikogo nie próbował nakłaniać do powstania. Ale wracajmy do tekstu ks. Draguły - pisze On, iż wiernych przyjmujących na klęcząco w naszych kościołach się "tolerowało". Łacińskie "tollere" znaczy tyle, co "cierpliwie znosić", natomiast Kościół od wieków nieodmiennie twierdzi, że każdy wierny znajdujący się w uregulowanej sytuacji, zawsze i w każdych warunkach ma prawo do przyjęcia Komunii świętej w pozycji klęczącej. ( por. pismo Kongregacji Kultu Bożego i Dyscypliny Sakramentów, znak 1322/02/L opublikowane w urzędowym biuletynie Notitiae). Jak więc widać, księże Andrzeju, tym wiernym jesteście winni nie subiektywną tolerancję, a obiektywne posłuszeństwo Ojcu Świętemu

W tekście czytamy dalej:
W ostatnich latach sytuacja zmienia się jednak radykalnie. Nie można już tego typu zachowań tłumaczyć Oławą czy innymi mniej lub bardziej uznanymi objawieniami. Ci, którzy pragną przyjmować Komunię na klęcząco mają za sobą autorytet papieża Benedykta XVI, który podczas uroczystych celebracji udziela Komunii wyłącznie klęczącym i do ust. Papież – jeszcze jako kardynał – niejednokrotnie wypowiadał się za przyjmowaniem Komunii wyłącznie do ust i na klęcząco.
Radykalna zmiana sytuacji, tu się zapala pierwsza lampka alarmowa. Mniej lub bardziej uznane objawienia  - o ile się orientuję, "uznanie objawienia" jest pojęciem z zakresu logiki binarnej. Tak samo jak nie można powiedzieć, że "Ania jest bardziej w ciąży niż Joasia", tak samo nie ma sensu mówienie, że "objawienie w Pikutkowie" jest mniej uznane od "objawienia w Ciaputkowie". Albo jest uznane przez Kościół, albo nie jest. Kropka. Podejrzewam, że Autorowi chodziło również o Fatimę, gdzie Anioł przed wykomunikowaniem dzieci polecił im nie przyklęknąć, a uklęknąć na oba kolana. Pewnie dlatego, że to był anioł przedsoborowy. I na koniec argument z Benedykta XVI, w którego tle niemalże słychać zrezygnowane słowa odmawiającego wpuszczenia do domu policji krawca z filmu Vabank: Cóż... Na władzę nie poradzę!

Ksiądz Andrzej celnie zauważa:
Nie ulega wątpliwości, iż mamy coraz częściej do czynienia z koegzystencją różnych tradycji wewnątrz tej samej liturgii. Podobnie jest przecież z dwiema formami tego samego rytu: nadzwyczajną (starszą) i zwyczajną (nowszą). W liście do biskupów Benedykt XVI pisał, że „jedna i druga forma są wyrazem tej samej lex orandi”, a „zasada modlitwy odpowiada zasadzie wiary”. Chyba jednak nie jest tak idealnie. Osoby, które przywiązane są do starszej tradycji, czy też do określonych – dawniejszych praktyk liturgicznych łączą to przywiązanie z argumentami natury teologicznej, a nie – że tak powiem – estetycznej. Chcą się modlić w ten, a nie inny sposób, tak uczestniczyć we Mszy św. i w ten sposób przyjmować Komunię, bo są przekonani o większej poprawności teologicznej takich praktyk. Wydaje mi się, że jesteśmy w bardzo ważnym punkcie liturgicznej historii Kościoła. Różne praktyki raczej ze sobą konkurują, niż koegzystują. Ich istnienie to nie kwestia estetyki, lecz – w pewnym sensie – etyki, tzn. poprawności modlitwy. Debaty teologów się toczą, a przykład idzie z góry. Nie bardzo wiedzą, co z tym wszystkim zrobić duszpasterze, pozostawieni z tymi dylematami na poziomie parafii i jednostkowej liturgii. W Internecie pojawiają się informacje o księżach, którzy zakazują jednych praktyk, a nakazują inne, o biskupach, którzy nową Mszę odprawiają „plecami do ludzi”, o upowszechniającym się tu i ówdzie zwyczaju stawiania wielkiego krucyfiksu na ołtarzu. Podkreślam raz jeszcze, że nie o ocenę mi chodzi. Chodzi mi o coraz większą konfuzję wiernych i duszpasterzy, którzy coraz różniejszych doznają nalegań.
Houston, mamy problem. Ks. Andrzej w krótkich, żołnierskich słowach zauważa, że osoby trzymające się kurczowo (albo powracające z posoborowia do) odwiecznych, katolickich praktyk liturgiczno-pokutno-modlitewnych to nie są żadni esteci, tylko osoby żywej wiary, świadome, chcące żyć zgodnie z zasadami swojej wiary i chcące modlić się tak, jak wierzą. Mało tego, chcą to robić jak najlepiej i jak najpoprawniej (trudno się im dziwić, w końcu adresatem ich gestów i suplikacji jest sam Bóg, a nie kapłan Zdzisio przy stole zbitym z desek). Konkluzja autora jest przygnębiająca, ale brutalnie prawdziwa: Duszpasterze nie wiedzą już, co z tym zrobić, jak sie odnaleźć w gąszczu niejednokrotnie wzajemnie sprzecznych rubryk, encyklik, konstytucji apostolskich, motupropriów, instrukcji, wskazówek, zaleceń, okólników, listów pasterskich, zarządzeń, przypomnień, biuletynów emitowanych od 40 lat w ilościach hurtowych przez różne szczeble hierarchii, aż w końcu zgodnie z "zasadą młynarza" (który w końcu zasypia przy huku żaren) lub ze starorosyjską zasadą Bóg wysoko, car daleko uznają, że najlepiej się będzie nie wychylać i robić tak, żeby było dobrze, ludzie byli zadowoleni i nikt się mnie nie czepiał. Niestety (dla nich, a dobrze dla nas, wiernych) te czasy wydają się bezpowrotnie mijać i nadchodzi chwila, gdy się trzeba będzie w końcu samookreślić.

Ks Draguła konkluduje:
Obawiam się, że widok kleryków tego samego seminarium uczestniczących w tej samej Mszy na różny sposób, a nawet uczestniczących w dwóch różnych formach tej samej rzymskiej liturgii może być coraz częstszy. Tylko nie wiem, czy jest on wyrazem jedności.
Na pewno jest on wyrazem anielskiej cierpliwości, jaką wykazuje Duch Święty wobec Kościoła katolickiego. Non praevalebunt! Nie lękajcie się, księże Andrzeju! Będzie dobrze!

...ta Modlitwa jest tak rzadko...

Czyli wyznanie ministranta w świątecznej opowieści o. Macieja Zachary MIC.
Drodzy Kapłani, bierzcie przykład z o. Macieja i zamiast lajtowej "Dwójeczki" częściej wybierajcie z bogactwa Modlitw Eucharystycznych tę najbogatszą, opatrzoną numerem jeden.


piątek, 28 grudnia 2012

"wierny ten" obraża pamięć Jana Pawla II i jego współpracowników

Motto:
Cieszę się, że podjąłeś się tej inicjatywy, gdyż "wierny ten" obraża pamięć Jana Pawła II i jego współpracowników. Tym bardziej, że odpowiedzialni kapłani liturgiści też tak uważają.  Nie wiem czy konieczne są tak dosłowne cytaty, ale może trzeba to ukazać konkretnie Biskupowi?  Popieram i pozdrawiam
fr. Rufin ofm (przełożony kanoniczny autora skargi - przyp. mój - Dextimus_
Na adres redakcji przypełzła emailem informacja o wniesieniu na moją wywrotową działalność skargi do Metropolity Górnośląskiego, abpa Wiktora Skworca. Treść skargi opublikuję w terminie późniejszym. Skróty pochodzą ode mnie. W informacji czytamy m.in. (zachowałem pisownię oryginalną):

(...) informuję, że przekazałem sprawę Metropolicie Katowickiemu. Według bowiem otrzymanych informacji mieszka Pan w Katowicach, (...) Otrzymałem potwierdzenie z Kurii Katowickiej otrzymania listu drogą mailową. Czekają jednak na list przekazany zwykłą pocztą, co na pewno potrwa ze względu na miejsce mego aktualnego zamieszkania i trudności w prowadzeniu zwykłej korespondencji. Kopię listu przesłałem drogą mailową do bpa Adama Bałabucha, Przewodniczącego Komisji ds. Kultu Bożego i Dyscypliny Sakramentów KEP. W odpowiedzi otrzymałem mail ze słowami podziękowania za poruszenie tej kwestii. Ponieważ jako zakonnik nie powinienen pisać podobnej skargi bez zgody mojego wyższego przełożonego zakonnego, dlatego poinformowałem także mojego Prowincjała o zamiarze wysłania listu ze skargą na Pana. Prowincjał odpisał mi:
Cieszę się, że podjąłeś się tej inicjatywy, gdyż "wierny ten" obraża pamieć Jana Pawla II i jego wspó;pracownikow. Tym bardziej, ze odpowiedzialni kaplani liturgisci tez tak uwazaja. Nie wiem czy konieczne sa tak doslowne cytaty, ale moze trzeba to ukazac konkretnie Biskupowi? Popieram i pozdrawiam fr. Rufin ofm 
Przesyłam Panu - ku refleksji - Słowa z Homilii Papieża Benedykta XVI, wygłoszonej w czasie Mszy Świętej w Noc Narodzenia Pańskiego 2012:
To fakt, że w historii monoteizm posłużył za pretekst do nietolerancji i przemocy. To prawda, że religia może ulec chorobie i w ten sposób przeciwstawić się swojej najgłębszej naturze, kiedy człowiek myśli, że musi sam we własne ręce wziąć sprawę Boga, czyniąc w ten sposób z Boga swoją własność prywatną. Trzeba być czujnym wobec tych wypaczeń sacrum. 
Jeszcze raz proszę, aby nie czynił się Pan samozwańczym sędzią i jednocześnie katem w powziętej przez Pana krucjacie o czystość wiary i liturgii. Niech stosuje się Pan do obowiązujących wszystkich chrześcijan i katolików norm postępowania. Przesyłam Panu na koniec kilka słów osobistej refleksji dotyczącej Pana działalności (...)

Jeżeli znalazłby się jakiś fanatyk "antytradsi" także on mógłby stworzyć swoistą Kronika Vetus Ordo. Być może odnalazłbym tam zdjęcie jednego z moich współbraci (wymienionego z imienia i nazwiska), który od dawna fascynuje się rytem klasycznym. Doprowadziło to w początkowym okresie do poważnych skrupułów: po kilka razy wstawał w nocy, aby sprawdzić, czy aby dokładnie wyczyścił kielich i patenę, czy aby jakaś cząstka postaci eucharystycznych nie upadła na ziemię. Poważne zakłócenie snu i w konsekwencji szukał uspokojenia w alkoholu. Obecnie jest poważnie chory. Być może w KVO znalazłaby się historia jednego z biskupów z północnych Włoch, w pewnym sensie uwielbianego przez środowiska tradsi, który poprzednio pracował w nucjaturze w jednej z ważnych stolic europejskich i tam doprowadził do poważnego skandalu. Cóż takie przypadki się zdarzają. Czy jednak historia pisana takimi epizodami byłaby rzeczywistą Historią Ecclesiae Praeconciliaris. Czy ukazywałaby prawdę o pięknie liturgii klasycznej? Dlaczego więc autor upraszcza Historię Ecclesiae Postconciliaris redukując ją tylko do nadużyć. Zwróciłem uwagę jednemu z bardzo znanych przedstawicieli środowiska tradycjonalistów, na sposób prowadzenia strony. W odpowiedzi otrzymałem takie zdanie: Cóż poradzić. Zawziął się chłopak w gorliwości, w czasach gdy dla wielu gorliwość to... obciach. Swoiście pojęta gorliwość. Również przedstawiciele znanych XX wiecznych reżimów w walce o czystość rasy lub systemu wykazywali się wielką gorliwością. O taką gorliwość w chrześcijaństwie chodzi? Autor nie ma odwagi podpisać się na stronie z imienia i nazwiska i używa tylko pseudonimu Dextimus. Jednocześnie autor nie ma najmniejszych skrupułów w wymienianiu z imienia i nazwiska osób, które według prawnej definicji nie są osobami publicznymi, a nawet nie są osobami powszechnie rozpoznawalnymi. Zastanawiam się, czy to nie podchodzi pod kodeks karny (lub cywilny - nie jestem prawnikiem, proszę o wybaczenie) z paragrafu o naruszenie dóbr osobowych. Kilka materiałów, które autor skopiował było chronionych prawami autorskimi. Czyżby więc piractwo? To prawo świeckie. A prawo kanoniczne: Nikomu nie wolno bezprawnie naruszać dobrego imienia, które ktoś posiada, ani też naruszać prawa każdej osoby do ochrony własnej intymności. (kan. 220). Być może jednak normy Kodeksy z 1983 nie obowiązują autora i trzeba się odnieść to podobnej normy Kodeksu z 1917 r. To wszystko prawo stanowione. Istnieją jednak także elementarne zasady przyzwoitości, a dla chrześcijan normy Ewangelii. Liczne osoby bronią autora wskazując na potrzebę korygowania liturgicznych nadużyć. Urbanowskie "Nie" też czasami wskazuje pewne nadużycia kleru. Jednakże Chrystus wskazał nam inny wzór braterskiego upomnienia: w cztery oczy, ze świadkiem, przed wspólnotą Kościoła, a dopiero później niej będzie jako poganin i obcy. Tak: poganin i obcy, co też nie uprawnia do publicznego piętnowania. Czy autor zadał sobie trud zapytania zainteresowanych o przyczynę ich postępowania? Wątpię! Czy to jest droga do zniwelowania nadużyć w liturgii lub w jakiejkolwiek innej formie życia? Zwolennicy KNO mówią często, że strona ta atakuje nadużycia na gruncie przepisów Kościoła, a więc tak naprawdę to same przepisy oskarżają ludzi winnych nadużyć. Zapytam się: kto dał Dextimusowi to prawo publicznego piętnowania, napominania, wskazywania, poprawiania... czy też z własnego mandatu stał się obrońcą praworządności w Kościele. Przepisy prawne, także kanoniczne, mają swoją drogę ich egzekwowania i jest to wszystko uregulowane. Niech się nie czyni sędzia... jeśli nie ze zwyczajnej przyzwoitości, to z obawy przed Chrystusowym ostrzeżeniem: Nie sądźcie, abyście nie byli sądzeni. A jeżeli jest jakieś naruszenie i jawne łamanie praworządności to dlaczego nie zwróci się do praworządnej i kompetentnej władzy? Jako członek Kościoła (przypuszczam, że nim jest) ma do tego prawo. Dextimus uczynił się stróżem, sędzią i katem bez dania osobom jakiejkolwiek formy wypowiedzenie się w kwestii. I jeszcze jedno pytanie: czy Dextimus swoim działaniem wpłynął na zniwelowanie nadużyć? Czy publicznie piętnując wpłynął na zmianę postępowania? Wydaje mi się, że raczej stworzył tylko wokół siebie grupę adoratorów, przyczyniając się tylko do podziałów w Kościele, myślących według prostego schematu: Ecclesia Postconcilialis = nadużycia, błędy, zło... dzieło Szatańskie. W ten sposób to rzeczywiście owocuje, ale nie słyszałem, żeby któryś z tam wymienionych osób po zobaczeniu siebie na KNO nagle zmieniło swoje zachowanie. Choćby z tego powodu, że dużo tam też osób z poza kraju i one raczej nie sięgają do tego źródła. 

Pozdrawiam serdecznie
o. Kasper M. Kaproń OFM
liturgista

========================================

Najbardziej rozśmieszyły mnie argumenty o "naruszaniu intymności" (raczej trudno "naruszyć intymność" linkując do kogoś, kto dobrowolnie i sam na swoim serwerze internetowym wystawia kompromitujące siebie zdjęcia czy teksty) oraz o ukrywaniu przeze mnie swoich danych osobowych, które są od dawna publicznie dostępne. Gdyby ktoś z PT Czytelników zechciał się podzielić z autorem powyższych słów kilkoma słowami komentarza, Jego adres e-mail można z łatwością odnaleźć w sieci.

Dodatkowo, ponieważ zostałem po chrzescijańsku i po franciszkańsku porównany do tow. Jerzego Urbana, ogłaszam szybki konkurs (o. Kaproń też może wziąć udział): Proszę wskazać mi jakikolwiek artykuł w tygodniku ,,NIE'', w którym jego autor piętnował jakiekolwiek nadużycie liturgiczne lub brak szacunku dla Najświętszej Eucharystii. Cenna nagroda czeka!

Muszę też rozczarować o. Kapronia - my z zasady nie pisaliśmy i nie będziemy pisać o skandalach finansowych, o Komisji Majątkowej, o homoseksualizmie w polskich seminariach, o pijanych biskupach taranujących elementy pasa drogowego ani o proboszczu ze stolicy, któremu się właśnie urodziło kolejne dziecko ze związku z gospodynią. Tego typu wiadomości ks. Kaproń znajdzie w swojej ulubionej prasie, jak rozumiem jest w jej zawartości i tytułach dobrze obeznany. My będziemy pisać o nadużyciach liturgicznych, a sylwetki partaczy liturgicznych przedstawiać z imienia i nazwiska ku przestrodze kleryków i młodych kapłanów, których otaczamy w sposób szczególny cowieczorną modlitwą.

PS. Drodzy kapłani, dajcie sobie spokój z szacunkiem dla Eucharystii, bo popadniecie w alkoholizm. Ojciec doktor Kaproń wam to mówi. Liturgista! A liturgista to to wie!

Narkotyki? Nie biorę!

tym razem Pasterka w Koninie. Po prostu jest Bosco!

wtorek, 25 grudnia 2012

hej, kolęda!

w wykonaniu uczniów Liceum Katolickiego (? - Dextimus) im. ks. Archutowskiego w Warszawie na Bielanach.

 .

niedziela, 23 grudnia 2012

Miejsc wolnych brak!

Ewangelista zanotował, że “nie było miejsca w gospodzie”  Nie było miejsca w gospodzie, ale było miejsce w stajni. Gospoda jest miejscem, w którym gromadzi się „salon”, w którym „opinia publiczna” skazuje na ostracyzm, w którym ogniskują się aktualne mody, miejscem spotkań z „wielkim światem”, trybuną dla populistów i zwycięzców. Ale właśnie tam, gdzie gromadzi się śmietanka towarzyska, dla Nich nie było miejsca. Stajnia jest miejscem dla odrzuconych, lekceważonych i zapomnianych. Świat oczekuje, że Mesjasz przyjdzie na świat w blasku fleszy, w ekskluzywnej gospodzie, a stajnia jest ostatnim miejscem, w którym ktokolwiek by go oczekiwał. Z tego faktu płynie dla nas nauka: Boskość zawsze jest tam, gdzie najmniej spodziewamy się ją znaleźć. Z tego powodu Syn Boży, który stał się człowiekiem, przyszedł na ten świat drzwiami kuchennymi, wejściem dla służby, przez które nie odważy się przejść żaden celebryta, chyba że w potrzebie...

Serdeczności i Radości świąteczno-noworocznych 

życzy 
redakcja KNO

środa, 12 grudnia 2012

posoborowe zmiany liturgiczne poszły za daleko

Tako rzecze metropolita krakowski J.Em. Stanisław kard. Dziwisz, o czym donosi na swoim blogu senator RP J.E. Jan Filip Libicki:

były osobisty sekretarz Jana Pawła II stwierdził jasno, że posoborowe zmiany liturgiczne poszły za daleko. Że posoborowa rzeczywistość liturgiczna mocno odbiega od intencji soborowej reformy

Czyżby ozdrowienie z posoborowego letargu zawitało również do S. K. Miasta Krakowa?  Alleluia! Miejmy nadzieję, że Kardynał Metropolita wkrótce pójdzie za ciosem i wyda decyzję nakazującą usunięcie z prezbiteriów krakowskich kościołów wszelkich rupieci ponastawianych tamże w latach 70-tych ubiegłego wieku i powrót do odprawiania Najświętszej Ofiary na istniejących, a nieużywanych ołtarzach. Tym bardziej, że żaden dokument soborowy nie wspomina o konieczności odprawiania "twarzą do ludu" ani  przebudowywania czegokolwiek w istniejących świątyniach, o czym pisaliśmy kilka lat temu.

Niech Twój udział w życiu gminy żydowskiej przybliży Cię do Chrystusa

Czyli ojcowie jezuici radzą..

Szczęść Boże! Od roku uczę się hebrajskiego i pasjonuję się judaizmem. Czy to grzech, gdy biorę aktywny udział w życiu gminy? (nabożeństwa szabatowe, celebrowanie świąt, etc.)? Pozdrawiam serdecznie i liczę na odpowiedź przed tegorocznym chanuka ;)
Fascynując się tradycjami Narodu Wybranego pamiętaj, że Jezus Chrystus celebrował Szabat i uczestniczył w wielu innych świętach żydowskich. Niech Twój udział w życiu gminy żydowskiej przybliży Cię do Chrystusa. Zachęcam Cię również do poznania życia żydowskich wspólnot mesjanistycznych, które wierzą w Jezusa jako Pana i Zbawiciela. Są one także w Polsce.
Pozdrawiam
Wojciech Żmudziński SJ


Taki drobny szczegół, że naród żydowski był NIEGDYŚ narodem wybranym ( w Polsce to "niedopatrzenie" skorygowano dopiero dwa lata temu ) oraz fakt, że Pan Jezus był wychowany w mozaizmie (religii mojżeszowej), a nie w judaizmie (faryzejskiej fałszywej pseudoreligii opartej na oszustwie i przekrętach) oczywiście dla ojca jezuity nie ma żadnego znaczenia. W jaki zaś sposób udział w życiu gminy żydowskiej używającej Talmudu pełnego bluźnierstw w stosunku do Naszego Pana - ma do Niego przybliżać - jest dla mnie niepojęte. 

Nowy metropolita łódzki zachowuje się jak biskup!

List do redakcji:

L.I.C.H.!
W tamtym roku zamieściliście Państwo na swoim portalu informację o Metropolicie Łódzkim Abp Władysławie Ziółku, który przebrał się za krasnala z reklamy Coca - Coli i wraz z aniołkiem - panią wojewodą rozdawał prezenty.
Pragnę zauważyć, iż w tym roku akcja z prezentami została powtórzona, jednak obecny ordynariusz łódzki ks. abp Marek Jędraszewski nie robił z siebie krasnala, a jak na biskupa przystało rozdał prezenty w sutannie i piusce, obok pani wojewody w przebraniu aniołka.  Myślę, że warto na KNO podać informację o tym, że nowy ordynariusz podchodzi poważniej do pełnionej przez siebie funkcji od swojego poprzednika. :)
Link do artykułu:  http://lodz.naszemiasto.pl/galeria/opis/1649867,serce-na-gwiazdke-arcybiskup-mikolaj-i-wojewoda-aniolek,galeria,id,t,tm.html#a40afd1f7e7fe80f,1,3,60
Pozdrawiam serdecznie!
Z Bogiem!
Dawid Milcarz z Łodzi 
Dziękujemy za wiadomość!  Prosimy o więcej takowych!

wtorek, 11 grudnia 2012

Dziedzictwo Prymasa Tysiąclecia

Droga Młodzieży! Jeśli umiesz patrzeć w przyszłość – a my jesteśmy narodem ambitnym, który nie chce umierać! – musisz sobie postawić wielkie wymagania. Musisz wychowywać się w duchu ofiary i do ofiar się uzdalniać. Może bowiem przyjść taka chwila, w której tylko ofiarą będzie można zagwarantować wolność naszej Ojczyźnie!
(Stefan kard. Wyszyński, Warszawa 24 czerwca 1966)


Po co się uzdalniac do ofiar? Po cholerę stawiać sobie wymagania? Po co urządzać rekolekcje i odprawiać Mszę świętą w zimnym kościele św. Józefa, z twardymi ławkami, jeśli za ścianą, na Uniwerytecie Kardynała Stefana Wyszyńskiego jest klimatyzowana aula im. Schumana z miękkimi fotelami? Nie jest tak lepiej i wygodniej? A ten stary kardynał niech lepiej zamilknie, bo był przecież w Polsce głównym hamulcowym postępów posoborowia. Na szczęście już nie żyje...

Stefanie Wyszyński, módl się za nimi i za nami!

Dziadek Mróz, w piżamie, na hulajnodze...

...takie atracje to tylko w sanktuarium w Bolesławcu.


Sakramentologia po bielsku

Ze strony internetowej katedry pw. św. Mikołaja w Bielsku-Białej dowiadujemy się, że mamy cztery sakramenty święte, w tym sakrament pogrzebu. Nie ma sakramentu Pokuty, Bierzmowania, Namaszczenia Chorych ani Kapłaństwa. Widocznie oleje poszły na opał i w katedrze zimno albo nie ma kto spowiadać...


koncelebra balkonowa

w Będzinie podczas rekolekcji kapłańskich prowadzone były badania nad zasięgiem konsekracji koncelebransa. Swoją drogą czy to taki problem albo ujma na honorze zabrać na rekolekcje zieloną stułę i ornat?




poniedziałek, 10 grudnia 2012

Pierwsza Komunia stołowo-lwia

Znowu Frydek-Mistek

Jak widać, dzieci posadzono za stołem z winogronami i chlebem (miejmy nadzieję, że farorz go nie zakonsekrował przez pomyłkę, bo jak wiemy z papieskich polowych koncelebracji, zasięg Słów Ustanowienia to kilkaset metrów, a i nawet ołtarza nie trzeba widzieć), duchowieństwo od małego sugeruje, że Hostia to zwykły chleb i odzwyczaja je od klękania przed Najświętszym Sakramentem, a potem spędzono je pod ołtarz, skąd pomachały wesoło fotografowi, a na koniec dostały pamiątkowe medaliki pluszaki pierwszokomunijne. Na bierzmowanie dostaną pewnie aj-cośtam ze słuchawkami do powieszenia na szyi.









Z zakładowej stołówki...

Kto powiedział, że nie da się utrzymać w jednej ręce kielicha i pateny? Ja potrafię. Najwyżej się Zawartość wyglebi.




Frydek Mistek - roraty 2011

Tak się zastanawiam, co uwidoczniony na poniższych zdjęciach teatrzyk ma wspólnego z Mszą świętą wotywną o NMP. Może ktoś z naszych Czytelników wie i nam napisze?


















św. Mikołaj dla dorosłych

I kolejna galeria parafii we Frydku Mistku - tym razem z imprezy parafialnej pod tytułem "Święty Mikołaj dla Dorosłych". Jak wynika z opisu, "dorośli" bawią się w "przedszkole sióstr boromeuszek". W gustownej czapeczce na głowie i krótkich gaciach - miejscowy dziekan i proboszcz, ks. prałat Józef Maňák. Gdybyśmy byli nieuprzejmi, to byśmy napisali: nareszcie w roli, która odpowiada jego poziomowi intelektualnemu.




g

noc kościołów czy noc w garderobie?

Zdjęcia z tegorocznej "nocy kościołów" w czeskim Frydku-Mistku. Jak widać młodzież dobrze się bawiła.


Przyganiał kocioł garnkowi, a sam smoli...

Znalezione na fejsbuku:
Ks Sławomir Kostrzewa
Dziś rano, wespół z redaktorem naczelnym dwumiesięcznika "Miłujcie Się!", ks. Mieczysławem Piotrowskim TChr i ks. Robertem Bielem TChr miałem okazję odprawiać Mszę Św. dla członków Ruchu Czystych Serc przed Obrazem Matki Boskiej Częstochowskiej na Jasnej Górze. Godzinę później dokonała się straszliwa profanacja Świętego Obrazu... Boże przebacz tym, którzy stają się narzędziami szatana szerząc nienawiść wobec Kościoła Świętego i Go prześladują...
Jak widać ks. Sławomir nie widzi nic złego w tym, że główny celebrans z miłości do Kościoła Świętego w ogólności i z miłości do Eucharystii w szczególności, ma w najwyższym poważaniu Ogólne Wprowadzenie do Mszału Rzymskiego, które w prostych, żołnierskich słowach nakazuje:

84. Modlitwą odmawianą po cichu kapłan przygotowuje się do owocnego przyjęcia Ciała i Krwi Chrystusa. Wierni czynią to samo, modląc się w milczeniu. Następnie kapłan, trzymając nad pateną albo nad kielichem Chleb eucharystyczny, ukazuje go wiernym i zaprasza ich na Ucztę Chrystusa. Posługując się ustalonymi słowami ewangelicznymi, razem z ludem wyraża akt pokory.
Ks. Sławomirowi przypominamy, że cytowany przepis nie jest od czapy. Ustawodawca ustanawiając go miał na celu ochronę partykuł Eucharystii (w każdej z nich jest cały Chrystus!) przed profanacją czy choćby nieumyślnym upadkiem i zadeptaniem. Przykro jest, gdy katolicki kapłan przejawia więcej troski o dzieła rąk ludzkich niż o Ciało Chrystusowe, mógł przecież zwrócić uwagę koledze po fachu... Już nie mówię, że mógł osobną Mszę świętą odprawić, choćby w intencji dusz czyśćcowych. O ile się orientuję, na Jasnej Górze ołtarzy bocznych jest dostępnych skolko ugodno.

Swoją drogą straszna bieda na tej Jasnej Górze, mają tylko jeden fioletowy ornat....





sobota, 8 grudnia 2012

Wypuśćcie mnie!

zdaje się krzyczeć postać bł. Jana Pawła II od pasa w górę z kalkomanii naklejonej na marmury nad tabernakulum w warszawskim sanktuarium MB Ostrobramskiej.

Zdjęcia nadesłane przez czytelnika


Potaśtało psa razem z budą

Pomysłowość wesołego duchowieństwa Kościoła posoborowego nie przestaje mnie zaskakiwać...Oto fragmenty ciekawego tekstu znalezionego w sieci:


Młody człowiek z rodziny poprosił mnie na świadka bierzmowania. To zaszczyt i dowód zaufania. W takich sytuacjach się nie odmawia – po prostu bierze się niemowlę pod pachę, pakuje się kilka niezbędnych drobiazgów i rusza się w drogę. W moim przypadku droga ta miała nieco ponad 400 kilometrów. (...) Ponieważ kościół jest niewielki, a młodzieży było sporo, świadków postanowiono trzymać na dystans – tylko dwie wyznaczone osoby w imieniu wszystkich trzymały ręce na ramionach kolejnych bierzmowanych. Nie znali ich – podobnie, jak nie znali się nawzajem sami kandydaci. Koronnym argumentem dla takiego rozwiązania było unikanie zamieszania i bałaganu. Miało być przede wszystkim sprawnie. Stojąc w bocznej nawie i wspinając się na palce zastanawiałam się, jaką różnicę zrobił mój przyjazd z tak daleka – równie dobrze mogłam przecież przysłać pocztą odpowiednie zaświadczenie i być świadkiem per procura. Pomyśleć tylko, jak sprawnie wyglądałoby bierzmowanie, gdyby wszyscy świadkowie w ten właśnie sposób spełnili swą powinność. Jak dużo miejsca byłoby w kościele i jak krótko trwałaby komunia!

czwartek, 6 grudnia 2012

Mason członkiem Papieskiej Akademii Nauk

Jak donosi serwis Wielkiego Wschodu Brazylii, 7 listopada 2012 Benedykt XVI obdarzył prof. Vanderlei Bagnato godnością członka watykańskiej Papieskiej Akademii Nauk.
Prof. Vanderlei Bagnato jest członkiem A:.R:.L:.S:. loży Nr 2877 Estrela da Libertade (Gwiazda Wolności) w São Carlos, należącej do Wielkiego Wschodu São Paulo State, masonerii sfederowanej we Wielkim Wschodzie Brazylii.


Nekrolog

LOŻA WIELKA ZACHODNIA MEKSYKU
Wielka Loża Masonerii z powodu śmierci
PAPIEŻA JANA XXIII
publicznie wyraża swój smutek z [powodu] odejścia tego wielkiego człowieka, któremu przyszło zrewolucjonizować idee, myślenie i sposób celebracji liturgii rzymskokatolickiej.
ENCYKLIKI MATER ET MAGISTRA i PACEM IN TERRIS zrewolucjonizowały koncepcje czyniąć zadość
PRAWOM CZŁOWIEKA I JEGO WOLNOŚCI
Ludzkość straciła wielkiego człowieka a Masoneria spoglądając na jego wzniosłe idee humanitaryzmu uważała go za WIELKIEGO LIBERAŁA.

Guadalajara, Jal., Mex., 3 Czerwiec 1963.
LOŻA WIELKA ZACHODNIA MEKSYKU
Lic. José Guadalupe Zuño H[ernan]dez


środa, 5 grudnia 2012

Biskupia grypa szaleje we Włoszech

Jak donosi fejsbuk, w archidiecezji Campobasso-Boiano szaleje biskupia grypa. Objawia się kolorowymi wykwitami na gębie, głupawką liturgiczną i w końcu odebraniem rozumu. Na zdjęciu miejscowy metropolita abp Jan Karol Maria Bregantini i jego zarażeni koledzy po fachu. Jego Ekscelencja w swoim herbie biskupim umieścił słowa św. Tomasza apostoła: Pan mój i Bóg mój. Jak widać na załączonych obrazkach, księdzu arcybiskupowi też by się jakiś cud eucharystyczny przydał, aby w końcu uwierzył i przestał se robić jaja z Najświętszej Ofiary. Swoją drogą ciekawe, że podczas "przygotowania darów" unosi pozłacany kielich, a po konsekracji podnosi jakiś porcelanowy pucharek...  Ale co my tam będziemy narzekać, grunt że dzieciom się podobało. Kto by się tam przejmował takimi duperelami, jak rubryki, prawo kanoniczne, sacrum, zwykłe ludzkie poczucie przyzwoitości, etc. etc.