niedziela, 28 lutego 2010

Radomska fara reklamowa

Kiedy więc dajesz jałmużnę, nie trąb przed sobą, jak obłudnicy czynią w synagogach i na ulicach, aby ich ludzie chwalili. Zaprawdę, powiadam wam: ci otrzymali już swoją nagrodę.
(Mt 6:2)





zdjęcia nadesłane przez Czytelnika

czwartek, 25 lutego 2010

Jest Bosco, będę brał cię... po salezjańsku

Warsztaty M jak Miłość - WARSZTATY O POŻĄDANIU - godz. 17:00
Data imprezy: 26-02-2010 - 26-02-2010
Miejsce: Salezjańskie Duszpasterstwo Akademickie 'Petroklezja', Płock, Polska
Organizator: Salezjańskie Duszpasterstwo Akademickie 'Petroklezja'



...et ne nos inducas in tentationem, sed Libera nos a malo!
Ab omni malo!

środa, 24 lutego 2010

belgijski franciszkanin błogosławi homozwiązek

Jak donosi belgijska prasa, 13 lutego br. w nieużywanym od lat 80-tych katolickim kościele św. Serwacego w Liège (Belgia) o. Germain Dufour OFMCap., a jednocześnie były lewacki senator z ramienia partii Zielonych, przewodniczył ceremonii zawarcia przez dwóch homoseksualistów "małżeństwa". Jeden z "panów młodych" jest praktykującym "katolikiem", a drugi też "jest" "katolikiem", ale praktykuje sobie od czasu do czasu. Jak mu się wspomni.

Konferencja Episkopatu Belgii przyparta do muru ograniczyła się do wybełkotania kilku słów "wyrażających zakłopotanie".

Ostrzegamy, że o. Dufour nie jest obłożony żadnymi karami kanonicznymi, jest inkardynowany do diecezji Tournai i znajduje się w tzw. pełnej łączności.

Kyrie eleison!

SPOwiedź jest spoKO

W sosnowieckiej katedrze po zlikwidowaniu feudalno-reakcyjnego przyjmowania Komunii świętej w pozycji klęczącej okazuje się, że SPOwiedź jest spoKO. Spoko-kapłani dyżurują aż 2 (słownie: dwie) godziny tygodniowo! W sąsiednich Katowicach w archikatedrze dyżur trwa codziennie od świtu do nocy. No, ale tam widocznie spowiedź nie jest spoko.


Dominicæ cenæ - 30 lat minęło... Czy biskupi odrobili zadanie domowe?

(...) każdy z Kapłanów celebrujących Najświętszą Ofiarę musi pamiętać, że nie modli się w niej on sam ze swoją wspólnotą, ale modli się cały Kościół, dając również poprzez używanie zatwierdzonego tekstu liturgicznego wyraz swojej duchowej jedności w tym Sakramencie. Jeśli ktoś takie stanowisko nazywałby „uniformizmem”, świadczyłoby to tylko o niezrozumieniu obiektywnych wymagań jedności — autentycznej jedności. Byłoby przejawem niebezpiecznego indywidualizmu. To podporządkowanie szafarza – liturga względem „Mysterium”, które zostało mu powierzone przez Kościół dla dobra całego Ludu Bożego, musi znaleźć swój wyraz również w zachowaniu całokształtu wymagań liturgicznych związanych ze sprawowaniem Najświętszej Ofiary. Są to np. wymagania odnośnie ubioru, a w szczególności szat, które przybiera celebrans. Wiadomo, że były i z pewnością stale są takie okoliczności, w których przepisy te nie obowiązują. Z przejęciem czytaliśmy w książkach napisanych przez Kapłanów — dawnych więźniów obozów koncentracyjnych, jak sprawowali Eucharystię z pominięciem tych przepisów, bez ołtarza i bez szat liturgicznych. Jeśli jednak w tych warunkach było to dowodem heroizmu i musiało budzić najgłębsze uznanie, to natomiast w warunkach normalnych nieliczenie się z przepisami liturgicznymi musi być odbierane jako brak poszanowania dla Eucharystii — podyktowany może indywidualizmem, a może bezkrytycznym stosunkiem do lansowanych opinii, a może jakimś brakiem ducha wiary. W szczególny sposób też ciąży na nas wszystkich, którzy z miłosierdzia Bożego jesteśmy szafarzami Eucharystii, odpowiedzialność za poglądy i postawy naszych braci i sióstr, którzy pozostają w zasięgu naszych duszpasterskich wpływów. Powołaniem naszym jest rozbudzać — przede wszystkim własnym przykładem — wszelkie zdrowe przejawy czci wobec Chrystusa obecnego i działającego w tym Sakramencie miłości.
Niech Bóg broni, abyśmy postępowali inaczej, abyśmy osłabiali tę cześć, „odzwyczajając” od różnych przejawów i form kultu eucharystycznego,
w których wyraża się może „tradycyjna”, ale zdrowa pobożność, a nade wszystko ów „zmysł wiary”, będący udziałem całego Ludu Bożego, jak to przypomniał Sobór Watykański II.
Może więc trzeba, ażebym kończąc ten fragment moich rozważań, w imieniu własnym i Was wszystkich, Czcigodni i Drodzy Bracia w Biskupstwie, wypowiedział słowa przeproszenia za wszystko, co z jakiegokolwiek powodu, na skutek jakiejkolwiek ludzkiej słabości, niecierpliwości, zaniedbania, na skutek tendencyjnego, jednostronnego, błędnego rozumienia nauki Soboru Watykańskiego II o odnowie liturgii — mogło stać się okazją zgorszenia i niewłaściwości w interpretacji nauki oraz czci należnej temu wielkiemu Sakramentowi. I proszę Pana Jezusa, aby w przyszłości pozwolił nam uniknąć w naszym sposobie traktowania tej Najświętszej Tajemnicy wszystkiego, co w jakikolwiek sposób mogłoby osłabić lub zachwiać poczucie czci i miłości naszych wiernych. (...)

w Rzymie, 24 lutego Roku Pańskiego 1980

Jan Paweł II, list apostolski Dominicæ cenæ do wszystkich biskupów Kościoła


Czy w obecnej dobie postkremówkowego pokolenia fanów Dżej-Pi-Tu i adorowania papieskiego okna oraz klepek z kurialnego parkietu na Franciszkańskiej 3, po których stąpał Wiadomo-Kto, nasi duszpasterze mają jeszcze czas na czytanie jakichś starych, 30-letnich "gniotów" zmarłego papieża?

Czytajmy Jana Pawła II.

Ze zrozumieniem czytajmy.

Papież nie pisał tego do szuflady.

wtorek, 23 lutego 2010

z cyklu: Wielcy Moderniści - ks. prof. Ryszard P. McBrien

ks. prof. Ryszard P. McBrien jest profesorem teologii katolickiej, wykładowcą na słynnej amerykańskiej uczelni katolickiej - University of Notre Dame (Uniwersytet im. Matki Bożej).

Z bogactwa wypowiedzi księdza profesora wybraliśmy kilka słów na temat adoracji Eucharystycznych:

Notwithstanding Pope Benedict XVI's personal endorsement of eucharistic adoration and the sporadic restoration of the practice in the archdiocese of Boston and elsewhere, it is difficult to speak favorably about the devotion today. Now that most Catholics are literate and even well-educated, the Mass is in the language of the people (i.e, the vernacular), and its rituals are relatively easy to understand and follow, there is little or no need for extraneous eucharistic devotions. The Mass itself provides all that a Catholic needs sacramentally and spiritually. Eucharistic adoration, perpetual or not, is a doctrinal, theological, and spiritual step backward, not forward.

Abstrahując od osobistego poparcia papieża Benedykta XVI dla praktyki adoracji eucharystycznej i sporadycznych przypadków przywracania tejże w archidiecezji Bostońskiej i gdzie indziej, trudno jest dziś wypowiadać się o niej pozytywnie. W dzisiejszych czasach, gdy większość katolików potrafi czytać a nawet jest dobrze wykształconych, gdy Msza jest w języku potocznym, a jej obrzędy są stosunkowo łatwe do zrozumienia i nadążania za nimi, praktycznie nie ma potrzeby nieistotnego kultu eucharystycznego. Msza sama w sobie zaspokaja katolikowi wszelkie potrzeby sakramentalne i duchowe. Adoracja eucharystyczna, czy to wieczysta, czy nie, to doktrynalny, teologiczny i duchowy krok wstecz, a nie naprzód.

Kuria sosnowiecka zwalcza Komunię świętą na klęcząco


Podczas gdy Ojciec święty przypomina, że najgodniejszy sposób przyjmowania Komunii świętej to przyjęcie jej na kolanach, sosnowieccy kurialiści na swojej stronie internetowej wciskają wiernym, którzy jeszcze zachowali resztki instynktu samozachowawczego - swój kurialny kit

Przede wszystkim musimy pamiętać o tym, że pozycja klęcząca jest spuścizną po epoce feudalizmu (...)
ks. Krzysztof Gajewski SDS

Jako rzecze Słownik Języka Polskiego:

Feudalizm: «stosunki w jakiejś instytucji lub grupie społecznej polegające na całkowitej zależności osób stojących niżej w hierarchii od tych, które mają władzę»

Rozumiem, że członkowie Kościoła posoborowego nie zależą całkowicie od Pana Boga, stojącego wyżej w hierarchii, który już nie ma nad nimi władzy, stąd klęczenie przed Panem Bogiem, spuściznę katolickiej epoki feudalizmu wskazane jest wyrzucić na hasiok?

Potem pada cała masa cytatów z przepisów Kościoła, aby na koniec wobec braku rozsądnej argumentacji dobić hydrę feudalizmu argumentem nie do obalenia - z autorytetu proboszcza:

ODPOWIEDZIALNYM ZA LITURGIĘ W PARAFII JEST PROBOSZCZ. ON W ZASTĘPSTWIE BISKUPA PASTERZUJE I PROWADZI PARAFIĘ I CAŁĄ TRZÓDKĘ. WIĘC ON WIE CO TO JEST TROSKA DUSZPASTERSKA!

JEŚLI PODCHODZI SIĘ DO KOMUNII PROCESYJNIE
TO JAK WYNIKA Z DOKUMENTÓW PRZYJMUJE SIĘ JĄ NA STOJĄCO


Księże Gajewski, dlaczego łżecie, jak naoczny świadek na rozprawie? Skoro już zacytowaliście wygodne dla Was fragmenty Redemptionis Sacramentum, to trzeba było również zacytować te mniej wygodne, na przykład:

91. Przy udzielaniu Komunii świętej należy pamiętać, że „święci szafarze nie mogą odmówić sakramentów tym, którzy właściwie o nie proszą, są odpowiednio przygotowani i prawo nie zabrania im ich przyjmowania”. Stąd każdy ochrzczony katolik, któremu prawo tego nie zabrania, powinien być dopuszczony do Komunii świętej. W związku z tym nie wolno odmawiać Komunii świętej nikomu z wiernych, tylko dlatego, że na przykład chce ją przyjąć na klęcząco lub na stojąco.

Na diecezjalnym forum internetowym można przekazać sosnowieckiej kurii swoje spostrzeżenia. Niektórzy czytelnicy naszej Kroniki jak widać już to uczynili.

Ku pamięci przyszłych pokoleń zamieszczamy wklejkę z kopią strony, gdyby oryginał z różnych dziwnych powodów "dostał nóg". Kopię strony przesyłamy również do Rzymu, do Kongregacji Kultu Bożego i Dyscypliny Sakramentów.



Aktualizacja: 27.02.2010, godz. 10:05

Jeszcze wczoraj na katedralnym forum internetowym można było przeczytać kilkanaście krytycznych wpisów czytelników, przypominających nauczanie Kościoła dotyczące adorowania postaci Eucharystycznych, w tym cytaty z Jana Pawła II (Dominicae cenae). Niestety, jak widać nauczanie Kościoła jest dla tchórzliwych administratorów owego forum niewygodne, więc najlepiej wyrzucić gości na kopach i dalej uprawiać kult św. Spokoju.

Żenada!

niedziela, 21 lutego 2010

I Niedziela Wielkiego Postu

Idź precz szatanie!

Kochani moi!

Od Środy Popielcowej naprawdę rozpoczął się
Wielki Post.
Niemodne to i przestarzałe.
Naprawdę?
A modne dziewczyny odchudzają się aż do anoreksji.
Puszyste maltretują, swoje cielsko na siłowni.
Bogatsi stosują dietę odchudzającą
na wczasach leczniczych.
A lekarze, tak prywatnie zalecają dietę MŻ.
W aptekach, na odchudzanie pigułek moc.
Wszystko to byłoby zbyteczne,
gdybyśmy potrafili jak dawniej - zachować post.

Post to nie tylko wstrzemięźliwość
- powstrzymanie się od niezdrowych pokarmów,
ale trochę ascezy to znaczy - trochę ćwiczenia
swojej woli, swojego myślenia i swoich mięśni.
Trzeba spróbować czy umiem chcieć,
postanowić i wytrzymać.
Muszę spróbować, czy umiem milczeć i myśleć,
a stąd już blisko do refleksji, do medytacji i modlitwy.

W kościołach dziś kapłani czytają ewangelię
o kuszeniu Pana Jezusa na pustyni.
Myślałem, że diabeł do Pana Jezusa
to nie ma dostępu, a tymczasem
diabeł jest teologiem i językiem biblijnym
kusi Pana Jezusa.

Jesteś Bogiem - spraw, żeby te kamienie
stały się chlebem.
Jesteś Bogiem, więc skocz z wieży,
a uwierzą Ci, żeś zstąpił z nieba.
Jesteś Bogiem, ale tak między nami
- oddaj mi pokłon, a to wszystko oddam Tobie.

Idź precz, szatanie!

To są pokusy każdego człowieka,
a księżowskie szczególnie.

Masz plebanię, rezydencję - urządź się wystawnie,
żyj godnie jak człowiek, przecież cię stać.
Nie samym chlebem żyje człowiek,
ale słowem, które pochodzi z ust Boga.
A ja tak mało czytam.
Nie mam klęcznika na plebanii,
tak mało się modlę
tylko celebruję.

Nie wysilaj się w kazaniach,
w modlitwach i w gorliwości.
Zrób skok. Aniołowie ci pomogą, a ludzie uwierzą.

Nie będziesz kusił ani Boga, ani mnie,
kłamco!

To wszystko oddam Tobie, jeśli się mi pokłonisz.
Podpiszmy cyrograf.
Ułożysz sobie życie.
Idź precz szatanie!
Tylko Bogu będę służył.

Naprawdę?
Jesteś taki mocny?
Nie, ale będę ćwiczył
aż cię zmogę, aż cię pokonam,
oszuście!

Pokusa jest piękna - potem tragiczna.
Ćwiczenie jest trudne, ale zwycięstwo chwalebne.

Więc trzeba ćwiczyć!

ks. Tymoteusz

sobota, 20 lutego 2010

Rok Kapłański w Prymasowskim Wyższym Seminarium Duchownym w Gnieźnie

cytaty z oficjalnej strony Prymasowskiego Seminarium w Gnieźnie

Andrzejki w Seminarium - "Historia pewnej budowy w programie Marzanny J."

Seminarium w Gnieźnie ma swoje znane i lubiane tradycje. Jedną z najbardziej oczekiwanych są Andrzejki, które przygotowują alumni czwartego roku. To wyjątkowy czas, kiedy potrafimy śmiać się z samych siebie i sparodiować najzabawniejsze sytuacje, które wydarzyły się w ciągu minionego roku.

Pierwszym ważnym akcentem były Andrzejkowe Zapowiedzi, które odbyły się 19 listopada b.r. Na ten wieczór aula wypełniona księżmi i braćmi ze wspólnoty zamieniła się w salę, na której odbywała się uroczysta gala - "Wiśnia Wojciecha". Nie obyło się bez nagród i zaproszeń, a także naboru do chóru. Należy zauważyć, że seniorzy poszczególnych roczników oraz Księża Moderatorzy wykazali się niemałym talentem wokalnym.

Właściwa odsłona Andrzejek nastąpiła w czwartkowy wieczór 26 listopada. Wszyscy goście przybyli w niecodziennych strojach. Nie zabrakło Sióstr Elżbietanek i pracowników świeckich w zaskakujących kreacjach. Księża Profesorzy i Wychowawcy przebrali się za myśliwych, bracia diakoni za święte krowy i bizona, rok V za cukierki i czekoladę, bracia z roku III za goryli i małpę, rok II za czyżyki, a najmłodsi formacją alumni w wyjątkowo starannie przygotowanych strojach przyjaciół Kubusia Puchatka z Krzysiem na czele.

(...)

Alumni roku czwartego po występie zostali nagrodzeni długimi brawami. Dziękując wszystkim za przygotowanie andrzejkowej zabawy, ksiądz Rektor życzył wszystkim miłego wieczoru oraz zachęcał młodszych braci, aby już myśleli o kolejnych Andrzejkach.
Poniżej zamieszczamy zdjęcia zachowane ku pamięci - na wypadek, gdyby galeria nagle zniknęła z seminaryjnego serwera. Księdzu Prymasowi gratulujemy seminarzystów i kadry, a księdzu Rektorowi PWSD przesyłamy różne wyrazy.


od lewej w pierwszym rzędzie stoją: Dyrektor ds. administracyjnych - ks. mgr lic. Krzysztof Woźniak; Rektor - ks. dr Wojciech Rzeszowski; Wicerektor - ks. dr Maciej Olczyk; Ojciec duchowny - ks. mgr lic. Tadeusz Kwitowski; Prefekt - ks. dr Jakub Dębiec


bracia diakoni


V rok



II rok

I rok





piątek, 19 lutego 2010

Msza Święta i postój obiadowy w Żegocinie

Czy poniższe zdjęcie przedstawia Mszę świętą czy postój obiadowy? Tak się zastanawiam, bo jeden z biesiadników chyba szykuje się do poobiedniej drzemki. Jego koledzy jak widać nie mogą się rozstać ze swoimi kolorowymi chustami. A może nie można ich już rozplątać?



Ładny tęczowy szaliczek. Tylko co ten wesoły kolo robi wśród koncelebransów?



Młodzież jak zwykle zadbała o odpowiednią pielgrzymkową odzież...

...zasłaniającą uda...


...inne części ciała...


...oraz dyskretnie przypominającą, że Pan Bóg nas kocha.

Zdjęcia pochodzą z oficjalnej strony Pieszej Pielgrzymki Archidiecezji Gnieźnieńskiej

Swoją drogą ciekawe, że powyższa grupa pielgrzymkowa jest w stanie taszczyć ze sobą po trasie półtorametrowego tam-tama, a nie jest w stanie zabrać po porządnym ornacie dla każdego z kapłanów. A już najbardziej żenujące jest to, że obecnemu przy celebracji biskupowi to najwyraźniej nie przeszkadza. Jak na młodzieżową imprezę rozrywkową przystało.

czwartek, 18 lutego 2010

Biskup katolicki (?) modli się z satanistami

za Frondelkiem:

Na wyspie dotkniętej kataklizmem trzęsienia ziemi trwa usuwanie szkód i gospodarowanie pomocą otrzymaną z zagranicy. Towarzyszą temu żałobne nabożeństwa. Głównej ceremonii w stolicy kraju Port-au-Prince wspólnie przewodniczyli: biskup pomocniczy diecezji Port-au-Prince Józef Lafontant (zdjęcie po lewej) i pogański szaman satanistycznej sekty VooDoo, Maksiu Beauvoir (zdjęcie po prawej)

Praktyki voodoo oraz katolicyzm to dwa wyznania, które na Haiti są traktowane jako oficjalne. Na wyspę voodoo trafiło na przełomie XVIII/XIX wieku, kiedy zaczęli tam trafiać niewolnicy z Afryki. A na Czarnym Lądzie pogańskie, magiczne praktyki są bardzo rozpowszechnione, a były jeszcze bardziej w tamtym czasie.

Stykając się z katolicyzmem przyniesionym przez francuskich kolonizatorów, niewolnicy nie chcieli porzucić swoich starych zabobonów i łączyli je z elementami chrześcijaństwa. Kościół katolicki stara się przekonywać mieszkańców Haiti, by zaprzestali tego synkretyzmu.

Początkowo po kryjomu, obecnie publicznie łączą swoją wiarę z dogmatami Kościoła, stosując wszystkie zakazane praktyki. Podstawę nowych praktyk stanowią „rytuały opętania”, podczas których jej uczestników wprowadza się w trans.

Zaraz po trzęsieniu ziemi amerykański pastor, baptysta Pat Robertson w telewizji CBN opowiadał, jak on i jego wierni pomagają ofiarom kataklizmu. W pewnym momencie stwierdził, że podejrzewa przyczynę trzęsienia ziemi: uważa, że jest to kara zesłana przez Boga na Haitańczyków za to, ze są wyznawcami voodoo i w przeszłości, w czasach, kiedy walczyli z Francuzami, zawarli pakt z diabłem. Pakt ten miał polegać na tym, że diabeł im będzie pomagał w walce z wojskami napoleońskimi, a oni w zamian oddadzą mu Haiti we władanie na 200 lat.
Warto jeszcze zacytować słowa wypowiedziane przez szamana Maksia podczas "ceremonii żałobnej" (za MSNBC):

At the main service, chief Voodoo priest Max Beauvoir told the congregation the earthquake was a time to unify all faiths. He praised those who lost their lives and, referring to the Voodoo belief in reincarnation, declared: “People never die, souls never die.”

Podczas nabożeństwa, najwyższy kapłan Voodoo, Maksiu Beauvoir powiedział do zgromadzonych, że trzęsienie ziemi jest czasem dla zjednoczenia wszystkich wyznań. Oddając hołd ofiarom, które straciły życie i odnosząc się do wiary w reinkarnację oświadczył: "Ludzie nigdy nie umierają, dusze nigdy nie umierają"

Kościół katolicki stara się przekonywać mieszkańców Haiti, by zaprzestali tego synkretyzmu. Kiepski żart, koledzy z Frondy. Bardzo kiepski.

środa, 17 lutego 2010

Show must go on...

Czyli Msza "telewizyjna" w kościele p.w. Wniebowzięcia NMP w Redzie


Odtwórcę głównej roli trzeba zaciaprać podkładem i przypudrować, żeby mu się facjata nie świeciła


Niedyskretna słuchawka liturgiczna w uchu - na wypadek, gdyby ktoś coś zasłonił szanownym widzom - wtedy realizator widowiska wyda stosowne rozkazy, a kapłan ów pokornie i bez szemrania je wykona (np. podczas Konsekracji: Wyżej ten opłatek! Biskupa zasłania!).



Nagminny w archidiecezji gdańskiej niedozwolony kult publiczny Jana Pawła II

wtorek, 16 lutego 2010

Między nami fengszujami

Bp Leopoldo Jaucian SVD z Filipin (na zdjęciu obok - pierwszy z lewej) chyba zapadł na tajemniczą chorobę filipińską, gdyż - jak donosi oficjalny serwis Konferencji Episkopatu Filipin, bredzi jak rasowy apostata:

,,God is present in other religion and culture so the belief in Feng Shui, Astrology, and praying at Buddhist temples should be perceived as instruments that all draws us closer to God''

,,Bóg jest obecny w innych religiach i kulturach, a więc wiara w Feng Shui, astrologię, czy modlitwy w świątyniach buddyjskich powinny być postrzegane jako środki, które przybliżają nas do Boga''


Jestem tak zdenerwowany, że zaraz sobie chyba... meble poprzestawiam i postawię horoskop. Aby być bliżej Pana Boga...

czwartek, 11 lutego 2010

Minister Kopacz w Watykanie

Watykan: 25 lat Papieskiej Rady ds. Duszpasterstwa Chorych i Służby Zdrowia

Dwudniowe sympozjum Kościół w służbie miłości wobec cierpiących rozpoczęło w Watykanie obchody 25-lecnia istnienia Papieskiej Rady ds. Duszpasterstwa Chorych i Służby Zdrowia. Uczestnicy, wśród których nie braknie przedstawicieli chorych i ich opiekunów, dzielą się refleksją nad różnymi aspektami obecności Kościoła w świecie ludzi cierpiących. W rocznicowe uroczystości wpisany jest także jutrzejszy koncert w Auli Pawła VI. Obchody zakończy 11 lutego Światowy Dzień Chorego z Mszą w bazylice watykańskiej pod przewodnictwem Benedykta XVI oraz popołudniową procesją lourdzką na Plac św. Piotra. Jak podkreśla kierujący Papieską Radą ds. Duszpasterstwa Chorych i Służby Zdrowia abp Zygmunt Zimowski, podstawowym zadaniem tej dykasterii jest umacnianie w Kościele świadomości, że miłosierna miłość wobec cierpiących niesie w świat Ewangelię życia.

"To jest zadanie naszej Rady, żeby uświadomić człowiekowi, który cierpi i osobom, które opiekują się cierpiącym, jak ważne jest to bycie blisko chorego człowieka powiedział Radiu Watykańskiemu abp Zimowski. -Ojciec Święty w tegorocznym orędziu przypominał nam jeszcze raz przypowieść o Miłosiernym Samarytaninie. Tak trzeba właśnie popatrzeć na ten rodzaj pracy, którą wykonuje nasza Rada, ale nie sama, bo wspólnie z Kościołami lokalnymi. Mamy w świecie 117 tysięcy katolickich szpitali, domów opieki, sierocińców. Tak jest w Europie, ale przede wszystkim w trzecim świecie. Benedykt XVI w encyklice Deus caritas est stwierdził, że nawet w krajach najbardziej rozwiniętych potrzebna jest ciągle miłość miłosierna caritas, bo nawet najbardziej opiekuńcze państwo nie potrafi dotrzeć do wszystkich, dodał abp Zimowski.


Kopacz wyróżniona przez papieża

Nie tak dawno środowiska katolickie głośno domagały się ekskomuniki dla Ewy Kopacz (54 l.). Żądano, by minister zdrowia nie miała prawa wstępu do świątyń i nie mogła przyjmować sakramentów. A wszystko przez to, że Kopacz interweniowała w szpitalu w sprawie 14-latki, której lekarze nie chcieli przeprowadzić aborcji. Minister tłumaczyła, że jako urzędnik wykonuje prawo. Działacze katoliccy podnieśli jednak wrzask, że minister zdrowia pomogła w aborcji. A za to grozi ekskomunika. Jednak nie wszyscy w Kościele tak uważali. Dziś w Watykanie Ewa Kopacz otwiera obchody 25-lecia Papieskiej Rady ds. Duszpasterstwa Służby Zdrowia i spotka się z Benedyktem XVI.
Super Express

Ciekawe, czy Ojciec święty wie o tym, że minister Kopacz zamiast ratować ludzkie życie - robi za rządowego szpitalnego ciecia, wskazującego nastolatkom drzwi, za którymi mogą "wyskrobać" swoje problemy... A może abp Zygmunt Zimowski również przedkłada ustawę ponad prawo Boże?

Kolejny owoc handkomunii

Za Frondą:

Podczas Mszy świętej w ostatnią niedzielę, w której wzięli udział kandydaci na prezydenta Kostaryki, żona jednego z nich, Otto Guevary, włożyła mu do kieszeni fragment Eucharystii. Miejscowy arcybiskup stwierdził, że nie było to świętokradztwo, aczkolwiek wyraz braku szacunku.

Deborah Formal po przyjęciu Eucharystii włożyła jej fragment do kieszeni w koszuli swojego męża, kandydata Ruchu Libertariańskiego, Otto Guevary. Gdy księża zauważyli, co się wydarzyło, zażądali od polityka, by zwrócił ów fragment, który natychmiast przyjął jeden z duchownych.

- Zanim przyjęłam Komunię spytałam arcybiskupa, czy mogę podzielić się błogosławieństwem z Otto. Nie zrozumiałam, co odpowiedział i spróbowałam zrobić coś, co umożliwiłoby Otto nieść fragment Boga w swym sercu – powiedziała żona kandydata na prezydenta, komentując całą sprawę. Jak twierdzi, nie zamierzała „obrazić w ten sposób Kościoła katolickiego”. Sam Guevara prawdopodobnie nie przystąpił do Komunii.

W opublikowanym we wtorek oświadczeniu metropolita San Jose abp. Hugo Barrantes Urena stwierdził, że, choć kobieta zachowała się bez należytego szacunku wobec ciała Jezusa Chrystusa, nie miała takiej intencji i stąd nie zachowała się świętokradczo.


Kyrie eleison!

Psy szczekają, karawana jedzie dalej

Za Tygodnikiem Powszechnym:

o. Jacek Prusak SJ

Niektóre opinie i decyzje Kurii Rzymskiej sprawiają wrażenie, że Soboru Watykańskiego II nie było. Albo że był przejściowym nieporozumieniem, po którym nastał czas na „reformę reformy”.

Czołowi włoscy teologowie, którym patronują dwaj kardynałowie, Carlo Maria Martini i Roberto Tucci, założyli stronę internetową „Niech żyje Sobór” (www.vivailconcilio.it). W Wielkiej Brytanii utworzono organizację „Opowiedz się za Soborem Watykańskim II” („Stand Up for Vatican II”). Wprawdzie 8 grudnia upłynie 45 lat od momentu zakończenia Vaticanum II, ale inicjatywy te nie mają wyłącznie charakteru okolicznościowego.

Zapowiadane zmiany w liturgii i promowanie rytu trydenckiego, gesty otwarcia wobec lefebrystów oraz odchodzenie od kolegialności w kierunku centralizmu w podejmowaniu istotnych dla Kościoła decyzji to posunięcia, które u wielu z nas rodzą niepokój o wierność Kościoła Duchowi, który go natchnął prawie pół wieku temu.

(...)

Kiedy Jan XXIII zwoływał sobór, chciał, aby był to sobór ekumeniczny i duszpasterski, i tak się stało. Ojcowie soborowi nie sformułowali żadnego nowego dogmatu, ale zajęli się odnową biblijną, liturgiczną i duszpasterską. Wierzyli, że to, co się na nim dokonało, placuit Spiritui sancto („zadowoliło Ducha Świętego”). Jeśli Jan XXIII chciał reform w duchu aggiornamento („uwspółcześnienia”), to nie chodziło mu o jakiegoś „ducha czasów”, ale o „nowość” polegającą na powrocie do początków samorozumienia Kościoła jako „wspólnoty wspólnot”.

To właśnie w tym duchu Papież prowadził Sobór, oddając inicjatywę zebranym na nich biskupom, powracając do idei kolegialności, która należy do wspólnej tradycji chrześcijaństwa. To dzięki temu duchowi Soboru „Konstytucja Dogmatyczna o Kościele” („Lumen gentium”) dała ludowi Bożemu większe znaczenie niż hierarchii kościelnej. Jak trafnie podsumował „ducha Soboru” wybitny kanonista i teolog, a zarazem naoczny świadek tamtych dni o. Ladislas Orsy SJ: „Ojcowie Soborowi wyznali wiarę w Kościół Chrystusa jako wspólnotę wierzących”. Słusznie dodał, że takie wyznanie wiary w Kościół jako wspólnotę wspólnot to jedna rzecz, stworzenie opartego na takiej wizji porządku życia Kościoła to druga rzecz. Sobór pozostawił nam wizję na przyszłość i wprowadził Kościół w nową rzeczywistość, ale nie zostawił zbyt wielu szczegółowych wskazań, jak ją realizować

(...)

„Reforma reformy” to próba poprawiania Ducha Świętego i droga donikąd; „hermeneutyka reformy” to stanięcie umysłem, duszą i sercem po stronie Soboru. Nie reprezentują tej postawy neotradycjonaliści, przekonani, że są jedynymi autentycznymi spadkobiercami Vaticanum II. Zmiana tego przekonania wymaga nawrócenia, a nie jedynie „walczenia w słusznej sprawie”. Kard. Walter Kasper napisał niedawno, że „obstawanie przy »starych bukłakach«, dbałość o stan posiadania oraz lęk przed nowością wciąż są bardzo duże. Wielu wolałoby się opowiedzieć za kontynuacją, aby ten stan rzeczy trwał, jak dotychczas. Na dłuższą jednak metę nie będzie to możliwe. Musimy zmienić swój sposób myślenia i udać się w nowym kierunku, »przekraczając próg nadziei«”

(...)

Wszystko wskazuje więc na to, że to nie upadek „bloku wschodniego” jest proroczą „wiosną Kościoła”, ale czasy od ostatniego Soboru. Jeśli widzimy tylko „zamęt”, jaki się pojawił, to pamiętajmy, że „na początku” chaos (bezład) poprzedzał stworzenie (por. Rdz 1, 1). „Soborowy bezład” jest stwórczy, bo wyraża się w nim powiew tego samego Ducha.

(...)
Nawet mi się nie chce komentować powyższych bzdur autorstwa o. Jacka Prusaka SJ. Widać jednakże, że posoborowiki szykują się na jakiś cios ze strony Watykanu.

Chaos owocem działalności Ducha świętego... Czas zmienić dilera, ojcze Prusak. Albo przerzucić się na Butapren.

wtorek, 9 lutego 2010

Gabinet figur w(i)oskowych

Z redakcyjnej poczty:

Szanowna redakcjo. Wysyłam wam zdjęcie wystroju świątecznego naszego kościoła św. Jana Nepomucena w Krostoszowicach na Górnym Śląsku niedaleko Wodzisławia Śl. Niestety wnętrze kościoła straciło swoje sacrum, a przypominało bardzo market sklepowy. Nie nastrajało to wcale do modlitwy. Mamy dość dziwactw proboszcza. Pozdrawiam. (imię i nazwisko do wiadomości redakcji KNO)

Jeśli czytają nas katowiccy kurialiści - informujemy, że tym ekstrawanganckim proboszczem jest ks. Jan Bracik. Nie wiemy, co pali ksiądz proboszcz, ale zielsko musi być mocne, bo nieźle kopie.


Reforma reformy coraz bliżej

Za dzisiejszą Rzepą (podkreślenia w tekście pochodzą od redakcji KNO):

W Watykanie trwają prace nad zmianami w liturgii. Czy msza św. będzie wyglądała i przebiegała nieco inaczej?

ks. dr Mateusz Matuszewski, konsultor Komisji ds. Kultu Bożego i Dyscypliny Sakramentów Konferencji Episkopatu Polski: W zasadniczych kwestiach zapewne nic się nie zmieni. Ale prawdą jest, że w watykańskiej Kongregacji ds. Kultu Bożego i Dyscypliny Sakramentów trwają prace nad tzw. reformą reformy liturgicznej, przeprowadzonej po soborze watykańskim II. Nie chodzi jednak o wprowadzenie czegoś nowego czy zakwestionowanie posoborowej odnowy, ale skrupulatniejsze jej realizowanie. O skorygowanie tego, co w reformie się nie powiodło.

A co się nie powiodło?

Zdaniem Benedykta XVI została ona odsakralizowana. W wielu ośrodkach kultu, zwłaszcza na Zachodzie, msza św. stała się modlitewnym spotkaniem "przy stole" uczniów Jezusa zwróconych ku sobie, a nie uczestnictwem w ofierze. Zapomnieliśmy chociażby o postawie klęczącej, adoracji, chwilach modlitewnego milczenia.

Na mszach odprawianych przez Benedykta XVI zmiany są większe. Czy jej elementy będą odprawiane po łacinie?

W moim przekonaniu nie będzie takiego nakazu, o czym zapewniał kard. Antonio Canizares, prefekt kongregacji, w której prowadzone są prace. Nie wyklucza to coraz usilniejszego wołania o powrót łaciny do liturgii. Na soborze powiedziano, że językiem liturgii pozostaje łacina, lecz dopuszcza się języki nowożytne. Stało się to ze względów duszpasterskich, ale łacina nigdy z liturgii nie została usunięta.

A czy ksiądz będzie jak kiedyś odprawiać mszę tyłem do ludzi?

Pojawiają się takie propozycje. Są związane z przestrzeganą w starożytności chrześcijańskiej tzw. orientacją liturgii, czyli zasadą modlenia się z twarzą zwróconą ku Wschodowi. Kiedyś budowano kościoły w ten sposób, by kapłan przy ołtarzu był zwrócony w kierunku wschodnim. Później orientację geograficzną zastąpiono orientacją symboliczną: modlono się w kierunku krzyża. Po soborze trochę to zagubiliśmy. Podczas mszy św. kapłan i wierni patrzą na siebie, a nie na krzyż, który usunięto gdzieś na bok. Nie chodzi więc o odwracanie księdza, ale krzyż powróci na środek ołtarza, by ku niemu byli skierowani wszyscy. Ale nie będzie nakazu sprawowania mszy św. plecami do wiernych.

Czy papież nakaże, aby komunia była udzielana tylko do ust i na klęcząco, jak na mszach papieskich?

Nie wykluczam tego. Benedykt XVI, który sam przywiązany jest do tej formy przyjmowania komunii św., może wydać takie rozporządzenie.

Dla wiernych na Zachodzie byłaby to duża zmiana.

Niewątpliwie, tam od wielu lat komunia na rękę jest praktyką powszechną, a nie czymś sporadycznym, jak u nas.

Mogą więc pojawić się protesty.

Czego jeszcze możemy się spodziewać?

Myślę, że zasady sprawowania liturgii zostaną bardziej doprecyzowane, a niektóre teksty kolejny raz poprawione. Wszystko w celu ukrócenia źle pojętej kreatywności celebransa.

Kapłan nie będzie np. rozpoczynał mszy od tzw. wprowadzenia?

Nie tylko. Myślę zwłaszcza o modlitwie eucharystycznej. W mszale mamy kilkanaście takich modlitw, z których podstawową i najcenniejszą jest tzw. kanon rzymski. Tymczasem są kościoły, w których od lat nikt tej modlitwy nie słyszał, gdyż jest inna, o wiele krótsza. Wprowadzenie i różne komentarze też są dyskusyjne. Ksiądz nie powinien zagadać mszy św. Ona sama, przez znaki i teksty, przemawia do uczestnika.

Liturgiczne nadużycia dotyczą chyba głównie Zachodu. W Polsce są rzadkie.

Rzeczywiście, tam pozwolono sobie na zbyt wiele. Ale i w Polsce potrzeba większej dyscypliny i głębszej formacji liturgicznej.

Duchowni muszą pamiętać, że są sługami liturgii, a nie reżyserami.

Bywa, że kazanie księdza zastępuje na przykład ewangelizacyjna pantomima...

W czasie mszy św. homilię mogą głosić tylko osoby wyświęcone, a co rusz przychodzą do episkopatu skargi, że zamiast kazania proboszcz zaserwował wiernym inscenizację, bo młodzież zbierała pieniądze na obóz albo przyjechała jakaś zakonnica i budziła powołania.

Do tego dochodzi niedbałość o szaty liturgiczne czy zanoszenie chorym komunii z nie zawsze należytą czcią.

Kiedy możemy się spodziewać jakichś decyzji w sprawie zmian w liturgii?

Oficjalnie Watykan nie zapowiedział żadnych zmian, nie ma też więc żadnej daty.



Chciałbym się mylić, ale przesadnym optymistą nie jestem. Po parafiach co chwila słychać, że "tego papieża trzeba po prostu przeczekać". W każdym bądź razie jest to kolejny tekst w reżymowej prasie, w którym prominentny kapłan wylicza zarzuty, które od lat wałkujemy w Kronice Novus Ordo. Cieszy nas, że funkcjonariuszom komórek organizacyjnych Episkopatu Polski wolno już pisać prawdę o posoborowym liturgicznym bajzlu.

Jak donoszą nasi wspaniali Czytelnicy, rok temu podczas styczniowego "Tygodnia Herezji w Kościele", ks. Matuszewski zaprosił do wygłoszenia kazania swojego znajomego pastora protestanckiego, ku konsternacji części wiernych. No, ale pewnie rok temu z Legnicy po cichu płynęły inne rozkazy niż dziś...

niedziela, 7 lutego 2010

pobudzający wymiar antycypacyjny działalności parabolicznej Jezusa

czyli
o różnicy między dogmatyką katolicką a teologią posoborową
vel
o różnicy między zrozumiałością a zarozumiałością


ks. dr W. Kalinowski, ks. dr J. Rychlicki
Dogmatyka katolicka
podręcznik do nauki religii w XI klasie
A.D. 1955





Filip J. Rosato
Wprowadzenie do posoborowej teologii sakramentów
A.D. 1998

Publikacją notki na stronie ksiegarni internetowej:
Książka bardzo ważna, gdyż wiele podręczników teologii koncentruje się na ustaleniach dawniejszych, których język nie zawsze jest już zrozumiały.
uzyskano niezamierzony efekt komiczny

Jak widać, Tłumacz powyższej książki musiał w odredakcyjnym przypisie objaśnić czytelnikowi, że autor jednakowoż nie wypisuje herezji - czyż to nie piękne? Nie wiem, jak nasi Czytelnicy, ale ja zdecydowanie pozostanę przy niezrozumiałym języku dawniejszych ustaleń.

Watykan przyznaje: posoborowie zarzyna zakony

JEm. Franciszek kard. Rodé CM, Prefekt Kongregacji ds. Instytutów Życia Konsekrowanego i Stowarzyszeń Życia Apostolskiego zabrał głos na kongresie o zakonach, jaki odbył się w Neapolu.

Prefekt watykańskiej kongregacji przypomniał, że XX w. był dla zakonów czasem dynamicznego rozwoju. Zakończył się on jednak gwałtownie wraz z soborem. Epoka posoborowa obfitowała w eksperymenty, ale brakowało jej solidnych i przekonujących wizji. Konsekwencją tego był katastrofalny kryzys powołań. Dziś osoby konsekrowane to niemal milion osób. Jednakże za Zachodzie są to przede wszystkim starcy. Średnia wieku przekracza 60 lat, a w niektórych zgromadzeniach nawet 70 czy 80 lat. Prowadzi to do porzucania dzieł i obumierania zgromadzeń. Problemem staje się też trwanie nowych powołań w starczych wspólnotach.


Nowe czasy przyszły. Nie dość, że w Watykanie wolno już mówić prawdę, to w "reżymowej" prasie polskiej wolno również tę prawdę cytować!

wtorek, 2 lutego 2010

Krytyczna ksiązka o papieżu Pawle VI

z redakcyjnej poczty:

Szanowni Państwo

Mam świadomość, iż publikując tę książkę dotykam bolesnej rany, lecz jakże jej
nie wydać i nie spowodować by wolność była wreszcie wykorzystana, by dojść do
prawdy, nawet jeśli trzeba byłoby uznanym autorytetom powiedzieć w twarz "non
possumus"...

Jakże z tej wolności korzystano dawniej, nie bano się nawet cesarzom i papieżom
mówić o ich grzechach i błędach, by lepiej być poddanym woli Boga. Jakże ku
ratunkowi Kościoła korzystała z tej wolności św. Katarzyna ze Sieny...

Dziś, gdy tak wiele mówi się o wolności, prawie wszyscy drżą ze strachu, nie chcąc
powiedzieć na głos: Król jest nagi...

Książkę napisał redaktor naczelny katolickiego pisma La Chiesa Viva,
wychodzącego od dziesięcioleci we Włoszech. Ks. Luigi Villa to były sekretarz
słynnego ś+p kard. Ottavianiego; za żaden z numerów pisma, ani też za żadną ze
swych książek ks. Villa nie był nigdy potępiony przez Kościół.

Książka ta powstrzymała proces wynoszenia na ołtarze Pawła VI

Fragment do poczytania: (strony 1-33)

Książka ukaże się za 2 tygodnie

Marcin Dybowski
Fundacja Antyk

poniedziałek, 1 lutego 2010

gdzie jest Jezus Chrystus tam jest Kościół katolicki

W dniu dzisiejszym Kościół katolicki obchodzi święto św. Ignacego, Biskupa i Męczennika.

3 lata temu Benedykt XVI poświęcił postaci św. Ignacego jedną ze swoich katechez, w której czytamy m.in.:

Niepowstrzymane dążenie Ignacego do zjednoczenia z Chrystusem leży u podstaw prawdziwej «mistyki jedności». On sam mówi o sobie, że jest «człowiekiem, któremu powierzono jedność jako zadanie» (List do Filadelfian, 8, 1). Dla Ignacego jedność jest przede wszystkim prerogatywą Boga, który istniejąc w trzech Osobach, jest Jeden w absolutnej jedności. Powtarza on często, że Bóg jest jednością i że jedynie w Bogu istnieje ona w stanie czystym i pierwotnym. Jedność, jaką powinni urzeczywistniać na tej ziemi chrześcijanie, jest tylko naśladowaniem, możliwie jak najdokładniejszym, Boskiego archetypu. W ten sposób Ignacy wypracowuje wizję Kościoła, nawiązując do niektórych wyrażeń z Listu do Koryntian Klemensa Rzymskiego. «Jest dla was rzeczą dobrą — pisze na przykład do chrześcijan w Efezie — razem działać, zgodnie z myślą biskupa, co zresztą już czynicie. W istocie wasze kolegium prezbiterów, słusznie sławne, godne Boga, jest tak harmonijnie złączone z biskupem, jak struny z cytrą. Dlatego waszą zgodą i waszą harmonijną miłością opiewacie Jezusa Chrystusa. I tak wy, każdy z osobna, stajecie się chórem, aby w harmonii i zgodzie, po podjęciu Bożego tonu w jedności, śpiewać jednym głosem» (4, 1-2). A zaleciwszy Smyrneńczykom, by «bez biskupa nie przedsiębrali niczego, co dotyczy Kościoła» (8, 1), zwierza się Polikarpowi: «Ofiaruję życie za tych, którzy są poddani biskupowi, prezbiterom i diakonom. Obym miał z nimi udział w Bogu. Pracujcie razem jedni dla drugich, walczcie razem, biegnijcie razem, cierpcie razem, śpijcie i czuwajcie razem jako szafarze Boga, Jego pomocnicy i słudzy. Starajcie się podobać Temu, dla którego walczycie i od którego otrzymujecie nagrodę. Niech nikt z was nie okaże się dezerterem. Niech wasz chrzest będzie niczym tarcza obronna, wiara jako przyłbica, miłość jako włócznia, cierpliwość jako zbroja» (6, 1-2).

Ogólnie w listach Ignacego można dostrzec swego rodzaju stałą i owocną dialektykę dwóch charakteryzujących życie chrześcijańskie aspektów: z jednej strony hierarchicznej struktury wspólnoty kościelnej, a z drugiej strony — fundamentalnej jedności, łączącej wszystkich wiernych ze sobą w Chrystusie. W konsekwencji role te nie mogą być sobie przeciwstawiane. Przeciwnie, przez wymowne obrazy i analogie: cytrę, intonację, koncert i symfonię, nieustannie i wciąż na nowo kładziony jest nacisk na jedność wiernych ze sobą oraz ze swymi pasterzami. Szczególna odpowiedzialność biskupów, prezbiterów i diakonów w budowaniu wspólnoty jest oczywista. Ich przede wszystkim obowiązuje wezwanie do miłości i jedności. «Bądźcie jedno» — pisze Ignacy do Magnezjan, nawiązując do modlitwy Jezusa podczas Ostatniej Wieczerzy: «Jedna prośba błagalna, jedna myśl, jedna nadzieja w miłości. (...) Spieszcie wszyscy do Jezusa Chrystusa jako do jedynej świątyni Bożej, jako do jedynego ołtarza: On jest jeden, a pochodząc od jedynego Ojca, pozostał z Nim zjednoczony i do Niego powrócił w jedności» (7, 1-2). Ignacy pierwszy w literaturze chrześcijańskiej przydaje Kościołowi przymiotnik «katolicki», to znaczy «powszechny»: «Gdzie jest Jezus Chrystus — twierdzi — tam jest Kościół katolicki» (List do Smyrneńczyków, 8, 2). Właśnie służąc jedności Kościoła katolickiego rzymska wspólnota chrześcijańska w pewien sposób przewodzi w miłości: «Przewodzi ona w Rzymie (...), godna Boga, godna szacunku, błogosławieństwa. (...) Przewodzi w miłości, zachowuje prawo Chrystusowe i jest naznaczona imieniem Ojca» (List do Rzymian, prolog).

Jak widać, Ignacy jest prawdziwie «doktorem jedności»: jedności Boga i jedności Chrystusa (na przekór różnym herezjom, które zaczęły krążyć i oddzielały człowieka od Boga w Chrystusie), jedności Kościoła, jedności wiernych «w wierze i miłości, od których nie ma nic znakomitszego» (List do Smyrneńczyków, 6, 1). Podsumowując, «realizm» Ignacego zachęca wiernych wczoraj i dziś, zachęca nas wszystkich do łączenia stopniowo upodobnienia do Chrystusa (jedności z Nim, życia w Nim) i poświęcenia się Jego Kościołowi (jedność z biskupem, ofiarna służba wspólnocie i światu). Musi więc nastąpić połączenie komunii w łonie Kościoła i misji — głoszenia Ewangelii innym, tak aby przez jeden wymiar przemawiał drugi, a wierni coraz bardziej «mieli owego niepodzielnego ducha, którym jest sam Jezus Chrystus» (List do Magnezjan, 15). Upraszając u Pana tę «łaskę jedności», przekonany, że przewodzę w miłości całemu Kościołowi (por. List do Rzymian, prolog), kieruję do was to samo życzenie, które kończy list Ignacego do chrześcijan w Tralli: «Miłujcie się nawzajem niepodzielnym sercem. Mój duch ofiaruje się za was nie tylko teraz, ale również wtedy, gdy dojdę do Boga. (...) Obyście w Chrystusie mogli się okazać bez skazy» (13). I módlmy się, aby Pan pomógł nam osiągnąć tę jedność, by ostatecznie dostrzeżono, że jesteśmy bez skazy, ponieważ to miłość oczyszcza dusze.


W swoim Liście do Rzymian, św. Ignacy pisze również:

Niech żadna istota świata widzialnego czy niewidzialnego nie troszczy się o mnie, bym mógł posiąść Chrystusa. Ogień i Krzyż, walka ze zwierzętami, rozdarcie, rozłączenie kości, zmiażdżenie członków, starcie całego ciała, straszne męki szatańskie niech spadną na mnie, bylebym tylko posiadł Chrystusa.

jakże te słowa współgrają z fragmentem Pawłowego Listu do Rzymian, czytanym jako dzisiejsza Lekcja (Rz 8,35n):

Któż nas może odłączyć od miłości Chrystusowej? Utrapienie, ucisk czy prześladowanie, głód czy nagość, niebezpieczeństwo czy miecz? Jak to jest napisane: Z powodu Ciebie zabijają nas przez cały dzień, uważają nas za owce przeznaczone na rzeź. Ale we wszystkim tym odnosimy pełne zwycięstwo dzięki Temu, który nam umiłował. I jestem pewien, że ani śmierć, ani życie, ani aniołowie, ani Zwierzchności, ani rzeczy teraźniejsze, ani przyszłe, ani Moce, ani co wysokie, ani co głębokie, ani jakiekolwiek inne stworzenie nie zdoła nas odłączyć od miłości Boga, która jest w Chrystusie Jezusie, Panu naszym.

Fragment Ignacjańskiego Listu do Rzymian włączono do dzisiejszej liturgii Mszy świętej jako Antyfonę na Komunię:

Jestem pszenicą Chrystusową: niech zmielą mię zęby dzikich zwierząt, bym stał się czystym chlebem.

święty Ignacy Antiocheński, patronie jedności w Kościele katolickim, módl się za wyznawcami świętej wiary katolickiej - Ojcem świętym, biskupami, kapłanami, diakonami i ludem wiernym, abyśmy potrafili zawsze mężnie wyznawać Chrystusa - słowem, czynem i - jeśli zajdzie potrzeba - męczeństwem.