niedziela, 19 stycznia 2014

Z cyklu: Kościół jeszcze nigdy nie miał się... i tak dalej.

Włoscy dominikanie postanowili, że z powodu braku powołań zamkną klasztor w Neapolu. Formację odbierał w nim św. Tomasz z Akwinu, tam też pracował i nauczał. W murach klasztoru powstawały największe dzieła teologiczne epoki. „To incydent tragiczny, ale wcale nieodosobniony” - zauważa Mauro Faverzani.

Klasztor i kościół dominikanów w Neapolu należały do najważniejszych w mieście. Przez stulecia w murach tego centrum życia zakonnego mieściły się władze prowincji, której terytorium obejmowało południowe Włochy oraz Sycylię. Klasztor słynął z bogatych zbiorów bibliotecznych, w jego murach powstał uniwersytet.

To właśnie w Neapolu  św. Tomasz z Akwinu poznał dominikańskiego kaznodzieję, który wywarł zasadniczy wpływ na jego życie, tam pobierał nauki i najpewniej poznał dzieła Arystotelesa, Awerroesa i Majmonidesa. Po powrocie ze studiów w Paryżu św. Tomasz pełnił obowiązki kaznodziei w kościele San Domenico Maggiore w Neapolu. W tym klasztorze organizował studium dla braci, w jego murach św. Tomasz napisał dużą część „Summa contra Gentiles” i trzecią część „Summa Theologiae”. Miejsce to było centrum scholastyki promieniującym na całą Europę. Z powodu posoborowego kryzysu dotykającego Zakon Kaznodziejski klasztor ten zostanie porzucony.

To nie koniec. W ostatnim czasie włoscy dominikanie postanowili o zamknięciu innych ich historycznych ośrodków. Taka przyszłość czeka San Marco we Florencji, gdzie mieszkali m. in. Fra Angelico i Girolamo Savonarola. Również ten klasztor słynął ze zbiorów bibliotecznych, w jego murach powstała pierwsza w Europie publiczna biblioteka. Choć niedawno ukończono kosztowną renowację, władze podjęły decyzję o zakończeniu życia zakonnego w tym miejscu. Kierownictwo zakonu uznało, iż utrzymywanie dwóch konwentów w jednym mieście jest… zbytnim luksusem

Z kolei już w 2010 roku zakończono życie zakonne w najstarszy dominikańskim klasztorze usytuowanym na terenach niemieckojęzycznych. Klasztor we Friesach został założony w roku 1216, dziś bracia dojeżdzają do klasztornego kościoła, by sprawować posługę dla jeszcze praktykujących okolicznych katolików. Z podobnymi problemami związanymi z brakiem powołań dominikanie borykają się w całej Austrii i w Niemczech.

Ogłaszając decyzje o zamykaniu tych ośrodków władze zakonne wskazują na potrzebę „reorganizacji”, „racjonalizacji” i „przesunięcia zasobów” – sięgając tym samym do słownika zarządzania biznesowego. „W celu uzasadnienia tego, co nie może być uzasadnione, biurokratyczne myślenie wtargnęło także do sfery duchowej” – wskazuje Mauro Faverzani na łamach „Corrispondenza Romana”. Wierni już skierowali na ręce generała Zakonu Kaznodziejskiego petycję, by anulował on te „zabójcze duchowo i kulturalnie decyzje”.