piątek, 28 lutego 2014

Przerwa

Tym razem z przyczyny natłoku obowiązków stanu przerwę wielkopostną zaczynamy w Przedpościu.
Zapraszamy po Wielkanocy!

red. Franciszek Kucharczak "jedzie Kroniką Novus Ordo"

Czytam i oczom nie wierzę:
(...)
Jeśli rzeczywiście niemiecki hierarcha (kard. Kasper) użył takich słów, jak podano, to trudno się tej krytyce dziwić. Bo co oznacza takie zdanie: „Czy możemy odmówić sakramentu pokuty i komunii w sytuacji, gdy osoba rozwiedziona i żyjąca w nowym związku wyrazi skruchę z powodu rozpadu swego pierwszego małżeństwa i zapewni, że uczyni wszystko, aby jej drugi związek cywilny żył wiarą?”. Odpowiedź na takie pytanie może być tylko jedna: nie „możemy” odmówić, lecz musimy. Jeśli ktoś, niezależnie od stanowiska zajmowanego w Kościele, twierdzi inaczej, staje w jawnej sprzeczności z nauką Chrystusa. O tej jednoznaczności nauki Jezusa ws. małżeństwa przypomina często prefekt Kongregacji Nauki Wiary, kard. Gerhard Ludwig Müller.
(...)
Widoczne w Niemczech tendencje do „niuansowania” nierozerwalności małżeństwa są zapewne skutkiem powszechnego lekceważenia nauki Jezusa o małżeństwie. Ale czy z faktu, że wielu katolików łamie swoje najświętsze życiowe zobowiązanie (a takim dla większości jest z pewnością ślub małżeński), wynika, że wolno zamknąć uszy na słowa Jezusa? Czy w dążeniu do „nierobienia przykrości” parom, które popełniły fatalny błąd, Kościół miałby przemianować „błąd” na „opcję”?
Jeśli na tym świecie ma coś jeszcze znaczyć dane słowo, to ostatnią rzeczą, jaką wolno w tej kwestii odpuścić, jest wierność małżonków aż do śmierci.
Katolicy w Niemczech praktycznie nie muszą pościć, w wielu miejscach praktycznie się nie spowiadają – i wciąż ich ubywa. Czy ktoś się łudzi, że oficjalna zgoda na świętokradztwo sprawi, że tendencja się odwróci? Nic podobnego – ludzie wrócą do Kościoła, gdy znajdą tam Chrystusa, a nie samych nadskakujących z „udogodnieniami”, przymilnie uśmiechniętych, i przepraszających że żyją, duchownych. Ludzie potrzebują prawdy o sobie, a więc także o swoim grzechu, inaczej nie ma mowy o nawróceniu.
(...)
Co się stało? Kimże redaktor jest aby osądzać kardynała Kaspera? Duch Soboru sę ulotnił? Gaz zakręcili? Tlen podali? Starość?

Mam nadzieję, że to już tak na stałe.

A teraz pomyślmy, czy oficjalna zgoda na świętokradzko przyjmowaną Komunię świętą do łapy sprawiła, że "tendencja się odwróciła"? Nic podobnego. "Udogodnienie" nic nie dało. Liczba wiernych w Polsce nadal spada.

wtorek, 25 lutego 2014

Dlaczego Kroniki Novus Ordo nie ma na Facebooku?

Odpowiedź: Strona nadal sobie jest, ale się nie wyświetla, bo tak zadecydowałem w ubiegłym roku. Nadal mam nad nią pełną kontrolę i w każdej chwili mogę ją ponownie opublikować. Tylko nie chcę.


Wszelkie pogłoski o tym, że została zablokowana przez administrację Facebooka rozsiewane przez niedoinformowanych współpracowników katolickich środków masowego rażenia przekazem są fałszywe i bezpodstawne. Nie wierzcie kłamczuchom.

Zrzut fragmentu ekranu z publicznie dostępnej strony w portalu społecznościowym Facebook

Pan Łukasz jest dziennikarzem przemyskiego radia "Fara", studentem UMCS, przyszłym politologiem i prawnikiem kanonistą. Jak na współpracownika katolickiej rozgłośni, obmawianie bliźnich idzie mu całkiem nieźle. Może ktoś z Redakcji radia przypomni mu brzmienie ósmego Przykazania Bożego, bo chyba zapomniał...

Pan Łukasz, zapewne przytłoczony nadspodziewaną popularnością, przed chwilą zablokował osobom postronnym dostęp do swojego bloga (a więc potrafi przeczytać instrukcję obsługi serwisu blogger.com - gratulujemy!). Na szczęście w Googlu jeszcze przez kilka dni będzie dostępna publicznie jego kopia. Motto umieszczone w nagłówku bloga powala na kolana:

Zrzut ekranu z serwisu  google.pl

"temat najtrudniejszy i najboleśniejszy"

Konsystorz, który miał się zająć duszpasterstwem rodzin i stanowić wprowadzenie do synodu biskupów o tej samej problematyce, skupił się wyłącznie na sytuacji rozwodników żyjących w związkach niesakramentalnych. Praktycznie nie było innych tematów – przyznaje kard. Philippe Barbarin z Lyonu.
O wielomilionowych demonstracjach w obronie rodziny, które w ubiegłym roku odbywały się we Francji, nie wspomniano na przykład ani słowem – przyznaje prymas Galii.
„80 czy nawet 90 procent wystąpień dotyczyło tematu rozwiedzionych, którzy zawarli nowy związek. Bo jest to dziś temat najtrudniejszy i najboleśniejszy" – powiedział Radiu Watykańskiemu kard. Barbarin. "Nie wystarczy powiedzieć: jestem rygorystą czy jestem laksystą. Takie postawienie sprawy powoduje impas w dzisiejszej dyskusji. Trzeba sobie jednak jasno powiedzieć, że dwie rzeczy są pewne: słowo prawdy, które przekazuje nam Biblia, i miłość Boga do wszystkich ludzi, bez względu na ich sytuację. Dlatego jeśli zajmiemy się wyłącznie regułami i powiemy, że to, co było do tej pory zakazane, odtąd jest dozwolone, to popadniemy w absurd. Bo Kościół może wprowadzać zmiany w sprawach nieistotnych. Jeśli jednak coś opiera się bezpośrednio na słowie Bożym, to nie da się nic zmienić. Dlatego trzeba potraktować tę sprawę naprawdę głęboko i pokazać ludziom, że jest to wyzwanie dla ich wolności, a nie jakieś reguły, które się im narzuca. I odpowiadając w sposób wolny na to słowo Boże, dadzą piękne świadectwo, a ich miłość na tym zyska”.

-----------

No to już chyba wiadomo, jak będzie wyglądać październikowy synod...

poniedziałek, 24 lutego 2014

piątek, 21 lutego 2014

Czy wolno kiedykolwiek odmówić posłuszeństwa prawowitej władzy?

Jeden jest tylko powód uwalniający ludzi od posłuszeństwa, mianowicie gdyby żądano od nich czegoś przeciwnego prawu naturalnemu albo Bożemu; tam bowiem, gdzie zachodzi pogwałcenie prawa natury lub woli Bożej, zarówno sam rozkaz, jak wykonanie go byłoby zbrodnią. Gdyby więc kto znalazł się w tym położeniu, iż miałby do wyboru nie usłuchać rozkazów Boga albo panujących, powinien postąpić według słów Jezusa Chrystusa, nakazujących oddać: „Cesarzowi co jest cesarskie, a Bogu co jest Boskiego” (Mt 22,21), a idąc za przykładem Apostołów śmiało odpowiedzieć: „Słuchać należy Boga raczej niż ludzi” (Dz 5,29). I nie zarzucać tym, którzy w ten sposób postępują, iż łamią obowiązek posłuszeństwa, jeśli bowiem wola panujących jest w sprzeczności z wolą i prawami Boga, to oni sami władzy swej granice przekraczają i sprawiedliwość odwracają. Władza ich traci wówczas swą podstawę, albowiem gdzie nie ma sprawiedliwości, nie może być władzy.

Leon XIII, Diuturnum illud

Módlmy się za pana prezydenta Janukowycza i powierzony Jego trosce lud Ukrainy. Prośmy, aby dobry Bóg przyjął do swego królestwa ofiary bezsensownej wojny domowej.

wtorek, 18 lutego 2014

Ks. Zbigniew Czendlik

Dawno nie zaglądaliśmy na jego profil Facebookowy


ks. Zbigniew Czendlik walczy z ideologią gender

jakiś obrzęd, prawdopodobnie chrzest przez zanurzenie


obrzęd konsekracji tableta?



niedziela, 16 lutego 2014

Wasantapańćami

Skan nadesłany przez czytelnika. Przedstawia jedną ze stron włoskiej katolickiej rubryceli, w której znajdujemy tak istotną dla katolickiej obrzędowości informację, że 4 lutego hinduiści obchodzą Wasantapańćami, uroczystość ku czci bogini Saraswati, która opiekuje się nauką, kulturą i sztuką.
Włoscy liturgiści naprawdę mają zbyt dużo wolnego czasu i wolnego miejsca w publikacjach.



w ramach uzupełnienia:

http://www.gratefulness.org/ (prowadzi benedyktyn, brat David Steindl-Rast):

Z kalendarium:


Feb 18, Birth Anniversary of Sri Ramakrishna (1836-1886) — Hindu mystic and saint of Dakshineswar, India. Blissfully devoted to the Divine Mother and revered by his disciples for his playful but uncompromising search for truth, Ramakrishna brought ancient Vedic scriptures to life in the modern age.

Inne fajne rzeczy tam to np. krotki kurs jak zwierzęta uczą nas wdzięczności.

(tu także o spotkaniu brata Davida z Dalai Lamą oczywiście linkowane z jego strony).

Watykański dziennik promuje pogaństwo

z L'Osservatore Romano:

...dzięki obopólnemu poszanowaniu jesteśmy w stanie pogodzić ze sobą różne kultury i religie... - mówi jedna z konserwatorek pracujących w watykańskim muzeum etnograficznym, które otwarło wystawę "Kultura i sztuka Indonezji", na której mozemy m.in. zobaczyć "Bóstwo z głową słonia" prezentowane na 4 stronie OR. Dyrektor muzeum ks. Mikołaj Mapelli dodaje, że wystawa ma na celu trwałe ożywienie dialogu między różnymi kulturami.

Ai Musei vaticani
Cultura e arte indonesiana

Il 14 febbraio ai Musei vaticani è stato aperto al pubblico «Indonesia, organizzata Land of harmony», l’esposizione dedicata a una selezione di manufatti provenienti dal Paese del Sud-Est asiatico. A un anno dalla presentazione del nuovo allestimento dei bassorilievi del tempio di Borobudur, viene nuovamente dedicata all’Indonesia e al suo patrimonio artistico un’importante iniziativa espositiva. Nelle intenzioni del curatore del Museo Etnologico, padre Nicola Mapelli, questo genere di operazioni serve ad avviare o rilanciare e rendere più solido il dialogo tra culture diverse. Anche per questo Mapelli è spesso in viaggio per coinvolgere le popolazioni e fare opera di riconnessione tra l’oggetto d’arte e la cultura di provenienza. Questa è una specifica missione del Museo etnologico che in questa prospettiva utilizza il Laboratorio di restauro polimaterico — un team di sette donne capeggiato da Stefania Pandozy — che si occupa di oltre centomila opere conservate presso i musei e provenienti da cinque continenti. «Prendendoci cura di questo materiale — sottolinea Pandozy — affrontiamo un tema che è il senso del nostro lavoro, essere uniti nella diversità, che in questo caso richiama anche il titolo della mostra». Proprio in Indonesia, continua la studiosa, «si riescono a conciliare diverse culture e religioni grazie al rispetto reciproco». Per scegliere nelle collezioni vaticane le opere da mettere in mostra è arrivata dal museo di Jakarta una squadra di specialisti che hanno anche collaborato alla stesura delle didascalie. La speranza, sottolinea ancora la responsabile del Laboratorio, è che «questo atteggiamento di apertura trasformi il Museo etnologico in un museo contemporaneo, che accolga le culture». In questa prospettiva si muove l’esp osizione che propone oggetti di uso quotidiano accanto a opere d’arte, valorizzando tra l’altro il lavoro degli scultori, che godono di grande considerazione nel mondo indonesiano per la loro capacità di modellare la materia e trasformarla.

Divinità con testa di elefante (VIII-IX secolo)

sobota, 15 lutego 2014

A ty? Pamiętasz o Godzinie Świętej?

Wielkanoc tuż tuż

Bierzmy przykład z Brazylii. To wesoły kraj. Stare westymenta też się do czegoś wreszcie przydadzą...









Papież nie rozumie, czemu młodzi ulegają "modzie" na "przedsoborowość"

Radio Watykańskie informuje:

Biskupi rozmawiali też z Franciszkiem o dość wyraźnej obecności w czeskim Kościele młodych ludzi, którzy chcą uczestniczyć w przedsoborowych liturgiach. „Kiedy rozmawialiśmy o tych, którzy lubią dawną liturgię i do niej wracają, było oczywiste, że Papież wypowiada się z wielką miłością, ostrożnie i delikatnie, aby nikogo nie zranić – powiedział Radiu Watykańskiemu abp Jan Graubner z Ołomuńca. – Ale jego słowa były stanowcze. Powiedział, że rozumie stare pokolenia, jeśli wracają do czegoś, co znały wcześniej. Nie potrafi jednak zrozumieć, dlaczego wracają do tego młode pokolenia. «Kiedy się o to pytam konkretnie – dodał Papież – dochodzę do wniosku, że jest to chyba jakaś moda. A jeśli jest to moda, to przeminie i nie warto się nią interesować. Trzeba jedynie z cierpliwością i życzliwością podchodzić do tych, którzy ulegają tej modzie»”.

Pomóżmy księdzu proboszczowi parafii w Ostrogu!

Naszego bloga czytają biskupi, kapłani, senatorowie i posłowie... Może ktoryś z nich jest w stanie wstawić się i wspomóc księdza Witolda, aby raz w miesiącu mógł stawiać się do odprawy granicznej w Korczowej na pasie "EU", bez oczekiwania w kolejce samochodów "pozaunijnych"? Ksiądz Witold zrzekł się polskiego obywatelstwa tylko dlatego, aby mógł otrzymać ukraińskie i w ten sposób lepiej służyć równieńskim parafianom, do których został posłany. Nie prosi o dotacje. Nie chce zostać infułatem. Nie domaga się pomponów ani jakichś specjalnych przywilejów. Jeno pokornie prosi, aby raz w miesiącu mógł być nadal w tym jednym miejscu, w tej jednej sytuacji traktowany nadal, jak obywatel polski, którym był przez wiele lat. 

Za okazaną pomoc niech Pan Bóg Wam wynagrodzi!


wysokie obcesy siostry Teresy

wywiad z siostrą dr Teresą Forcades, benedyktynką. Jak widać teologia wyzwolenia (od zdrowych zmysłów i używania rozumu) trafiła już do Europy.
s. tow. dr Teresa Forcades OSB

(wybrane fragmenty)

Mało jest takich zakonnic jak siostra. Liderek zabierających publicznie głos.

Wielu ludzi niewłaściwie pojmuje swoją lojalność wobec Kościoła - jako milczenie.

Może milczą, bo boją się dostać knebel?

Myślę, że dzięki nowemu papieżowi powieją w Kościele nowe wiatry. Już wieją. Watykan orzekł niedawno, że lokalne konflikty powinno się rozwiązywać na miejscu, a nie skarżyć się papieżowi. I dobrze. Papież nie jest centralną agencją kontroli. Poza tym każda osoba należąca do Kościoła ma prawo myśleć, co tylko chce. Nie ma w nim miejsca na mentalną policję.

(...)

Wywłaszczenie prywatnych banków, skrócenie dnia pracy, likwidacja przywilejów politycznych, państwo bez armii. Chce siostra rewolucji?

To nie rewolucja, to zdrowy rozsądek. Ze słowem "rewolucja" jestem ostrożna. Mówię: zrobimy rewolucję, a potem będziemy ją robić od nowa. Nad demokracją trzeba pracować cały czas. Tylko wtedy damy radę stawić czoło nadużyciom kapitalizmu.

Na czym polega problem z kapitalizmem?

To problem natury etycznej. Zwolennicy kapitalizmu przedstawiają się jako obrońcy wolności i definiują ją tak: "Moja wolność kończy się tam, gdzie zaczyna się twoja". Ta definicja promuje rywalizację i indywidualizm. Jeśli ja chcę więcej, ty będziesz mieć mniej. Wolę definicję anarchistów: "Nie będę wolna, dopóki wszyscy nie będą wolni". Kapitalizm mówi o wolności, ale nigdy w swojej historii nie pracował na rzecz wolności wszystkich, tylko małej uprzywilejowanej grupy. Druga sprawa: zasada maksymalnego zysku. (...)  Chcę systemu, w którym byłoby miejsce dla indywidualnej inicjatywy, ale który opierałby się na współpracy i uniemożliwiał kumulację kapitału w rękach wąskiej grupy. Własność prywatna - tak, ale jeszcze lepiej zbiorowa grupowa własność prywatna jak w spółdzielniach, których członkowie sprawiedliwie dzielą się zyskami. (...)

Czy to rola benedyktynki - walczyć o nowy system?

W latach 60. i 70. Kościół był pionierem, jeśli chodzi o obronę praw społecznych i ekonomicznych. To on upomniał się o płacę minimalną w USA. Teraz wydaje się, że katolika definiuje jego stosunek do antykoncepcji, homoseksualizmu i pigułki "dzień po". Panuje w Kościele rodzaj moralności, który mówi, że zdrada to większy grzech niż wyzysk ekonomiczny. Nie wydaje mi się, żeby to była właściwa perspektywa.

(...)

Jaka wtedy [za młodu] siostra była?

Pełna energii. Krytyczna. Nie wychowano mnie w szacunku dla autorytetów. Mój ojciec nigdy nie chciał odgrywać tej roli, woli ironizować, żartować, robić przytyki. Matka może trochę bardziej, ale ma duże poczucie humoru. Grałam na gitarze, chciałam się angażować. Z przyjaciółmi założyliśmy grupę Ekologia i Pacyfizm. W centrum Barcelony zrobiliśmy "Pogrzeb choinki", krytykowaliśmy wyrzucanie drzewek świątecznych na śmietnik. Hiszpania wstępowała wtedy do NATO, więc w całym mieście malowaliśmy murale: "Nie dla NATO, nie, nie nie!" (śmiech).
Jezuita, który prowadził weekendowe spotkanie, był członkiem ruchu Chrześcijanie dla Socjalizmu. Trafiłam do parafii w biednej dzielnicy, gdzie wierni pomagali imigrantom, organizowali narady, walczyli o lepsze życie w dzielnicy. To cudowne, tak chcę żyć - myślałam.

To do niego siostra poszła, kiedy uciekła z domu.

Skąd wiesz?

Przeczytałam w jakimś wywiadzie.

Poszłam do niego tylko dlatego, że byłam odpowiedzialna za zbieranie funduszy na wycieczkę. "Uciekam z domu, więc przyszłam oddać pieniądze" - oświadczyłam mu. Przekonał mnie, żebym wróciła.

Pokłóciła się siostra z rodzicami?

Tak. Rodzice byli już wtedy po rozwodzie, matka drugi raz wyszła za mąż. Miałam konflikty z jej mężem. Jak przystało na nastolatkę, widziałam w starych wszystko, co najgorsze. (...)

Co robi benedyktynka na protestanckim uniwersytecie?

Tradycją wydziału jest zapraszanie katolickich teologów. Nie jestem tu jednak po to, żeby przedstawiać katolicki punkt widzenia, tylko żeby zastąpić profesorkę, która tak jak ja zajmuje się teologią feministyczną.

Katedra teologii i gender studies. Ciekawie się składa, bo w Polsce trwa wojna Kościoła z "ideologią gender".

Kiedy Kościół posługuje się tym hasłem, pokazuje, że kompletnie nie rozumie tej debaty. W teologii musi istnieć taka perspektywa, choć ja bym ją raczej nazwała feministyczną. Musi, bo uwrażliwia wierzących na ważne kwestie.

Jakie?

Wynosimy z dzieciństwa pewne schematy myślowe i emocjonalne związane z płcią. Sprowadzają się z grubsza do tego: kobieta jest tą, która opiekuje się innymi, mężczyzna jest tym, który opiekę przyjmuje. Jeśli w dorosłym życiu kierujemy się wzorcami z dzieciństwa, jesteśmy niedokończonym, niedojrzałym projektem osoby, także w relacji z Bogiem, który jest ponad płcią.
Można się jednak z nich wyzwolić. Jeśli nie umrzesz, nie będziesz żył - mówi Ewangelia. Pośród rzeczy, które muszą umrzeć, bo blokują duchowy rozwój, jest kurczowe trzymanie się roli przypisanej płci. To widać u mistyków - używają rodzaju męskiego, żeńskiego, jest im to obojętne, ponieważ poruszają się w innym wymiarze, tam, gdzie płeć nie ma znaczenia, bo liczy się tylko to, że każdy z nas jest niepowtarzalną cząstką.
W perspektywie duchowej gender płeć społeczna i kulturowa to trampolina, od której mogę się odbić wyżej. Do życia bardziej nago, w zgodzie z czymś, co nie ma formy.

Można być lepszym katolikiem, znając tematykę gender?

Oczywiście! Nie można żyć w XXI wieku i mówić o duchowości, nie biorąc pod uwagę seksualności i płci. W historii chrześcijaństwa była tendencja do platonizacji, myślenia, że ciało jest więzieniem dla duszy. Ale to nie jest zgodne z korzeniami naszej religii. Przecież Jezus też miał ciało.
Na pytanie, czy gender ma coś wspólnego z teologią, odpowiadam: jak najbardziej. Odpowiada na pytanie, kim jesteśmy.

To wymiar metafizyczny, a konsekwencje praktyczne?

Nie ma żadnego sensu ograniczanie funkcji z powodu płci - w żadnej instytucji, z Kościołem na czele. Oczekuję więc od nowego papieża, żeby powołał kobiety na kardynałów.

Powiedział jednak niedawno, że nie popiera kapłaństwa kobiet.

Ale kardynał to funkcja administracyjna, nie ma więc żadnego problemu, żeby były nimi osoby, które nie mają święceń. To przykład, który pokazuje, że problem nie leży w teologii, ale w społeczeństwie i strukturach władzy.
Nie ma też zresztą żadnych przeszkód, żeby kobiety były kapłanami. Stwierdziła to już komisja biblijna za czasów Pawła VI, kiedy w Kościele anglikańskim wyświęcano na kapłanki pierwsze kobiety. Papież stwierdził jednak, że to nie jest dobry moment, co podtrzymali Jan Paweł II i Benedykt XVI. Teologicznych argumentów jednak brak, więc uważam, że Watykan w końcu zmieni zdanie.
Papież Franciszek ma na swoim biurku oficjalną petycję z prośbą o to, by powołał kobiety na kardynałów. Wiem, bo ja też ją podpisałam.

To w ogóle możliwe - być zakonnicą i feministką? Jest w końcu siostra częścią strasznie patriarchalnej instytucji.

Nie uważam, żeby bycie zakonnicą i feministką było dziwne. Dziwne jest być zakonnicą i nie być feministką.
Kościół jest patriarchalną, mizoginistyczną i archaiczną instytucją i potrzebuje radykalnej odnowy. Ale jest też grupą ludzi wiernych Ewangelii, a ja uważam, że feminizm to bycie wierną Ewangelii. Dlatego czuję się w nim jak w domu. W całej jego historii pojawiały się nasiona prawdziwej równości. Coraz lepiej znana jest postać Marii Magdaleny. Wiele wskazuje na to, że była taką samą apostołką jak inni i że też zakładała wspólnoty religijne. Wymazano ją jednak z historii.

(...)

To, co siostra mówi, wzbudza często kontrowersje. Za poglądy na temat aborcji dostała siostra reprymendę z Watykanu.

Mówiłam tylko, że widzę ją jako decyzję nierozłączną z wolnością osobistą matki. Dopóki płód nie może przeżyć poza jej ciałem, to do niej należy odpowiedzialność moralna i decyzja o jego przyszłości.
Ilustruję to przykładem ojca, którego syn potrzebuje przeszczepu nerki. Ojciec może być dawcą i to jest moralnie słuszne. A co, jeśli nie chce? Zmusimy go? Kościół mówi: nie. Moje pytanie brzmi: dlaczego w tym wypadku szanujemy jego wolę i decyzję dotyczącą własnego ciała, a w przypadku kobiety w ciąży - nie? Człowiek, osoba ludzka, nie może być nigdy środkiem, by uratować kogoś innego.

A co z ochroną życia poczętego?

W żadnym razie nie kwestionuję ochrony życia. Pytanie nie dotyczy tego, czy aborcja jest czymś złym, czy dobrym. To zawsze coś negatywnego. Problemem jest wybór mniejszego zła. Zmuszanie kobiety, by donosiła ciążę, której nie chce, i przyznawanie państwu władzy, by ją karało, nawet zamknęło w więzieniu - to jest większe zło. Kościół powinien jasno bronić życia, ale trzymać się z daleka od rozwiązań prawnych. Chodzi w końcu o interioryzację wartości, a nie lęk przed karą.

Co to oznacza w praktyce?

Jestem za regulacją kwestii aborcji. Okoliczności, które ją uzasadniają, to: gwałt, poważne uszkodzenia płodu, zagrożenie życia matki.

A co, jeśli zdrowa kobieta chce się pozbyć ciąży?

Nie popieram tego, żeby państwo mogło ją za to wysłać do więzienia.

A to, by umożliwiło jej przeprowadzenie zabiegu?

Tak, jeśli odbywa się to w pierwszych tygodniach ciąży. Żadne państwo nie może sobie przypisać prawa do zmuszenia kobiety, by została matką.

Jak się ma do tego przykazanie "nie zabijaj"?

Nie przekonuję, żeby Kościół przestał szanować życie, które się zaczyna. Podkreślam: aborcja jest zawsze czymś negatywnym. Mówię tylko, że w skomplikowanej strukturze społecznej, w jakiej funkcjonujemy, ochrona determinacji matki jest mniejszym złem. Alternatywą jest przemoc wobec kobiety, często żyjącej w kontekście, który sam w sobie jest pełen przemocy.
Równocześnie trzeba pracować nad przemianą społeczeństwa. Nad tym, jak postrzegane są relacje między mężczyznami i kobietami. Wciąż słyszę głos jednej z moich pacjentek w USA, która przekonywała mnie: "Nie mogę powiedzieć swojemu chłopakowi, żeby użył prezerwatywy, bo on tego nie zrozumie". Trzeba upowszechniać wiedzę o antykoncepcji.

A co z pigułką "dzień po"?

To rozwiązanie w przypadkach przemocy. W USA oferowaliśmy ją w ramach protokołu wszystkim ofiarom gwałtu. Kobieta musi mieć oczywiście wybór. Jest przecież możliwość, że uzna ciążę za błogosławieństwo, nawet jeśli jest efektem gwałtu. Jak w Ewangelii: z przemocy może urodzić się miłość. Musi to być jednak wolny akt, inaczej to pogwałcenie jej wolności i godności.

Jakie ma siostra poglądy na homoseksualizm?

Magisterium Kościoła jest dziś w tej sprawie niekonsekwentne. Mówi: nie ma nic złego w tym, że pociągają cię osoby tej samej płci. Grzechem jest dopiero realizacja pragnienia seksualnego. Jeśli homoseksualizm sam w sobie nie jest zły, dlaczego czymś złym mają być pocałunki, uściski? To nie do utrzymania. Chciałabym, żeby Kościół uznał, że to nie tylko coś akceptowalnego, ale prawdziwe błogosławieństwo. To, że istnieją osoby, które przełamują binarny podział na męskie i kobiece, to dar w świetle tego, co mówiłam o gender i rozwoju duchowym. To bardzo pozytywne, że nie ma tylko jednego sposobu, by kochać.

Kościół mówi jednak, że to wbrew naturze.

Argument jest taki, że dwaj mężczyźni albo dwie kobiety się nie uzupełniają. Jeśli weźmiemy pod uwagę budowę narządów płciowych, to może nie, ale przecież to jakaś mechaniczna, zwierzęca wizja seksualności. Czy kiedy "Pieśń nad pieśniami" mówi o relacji erotycznej jako przejawie miłości Boga, ma na myśli biologiczną reprodukcję? Dopasowanie organów? Czy może raczej otwarcie się na inną osobę, intymny kontakt, w którym odzwierciedla się Boska miłość? To jest sakrament i tego jak najbardziej mogą doświadczyć osoby homoseksualne.

Czy z takimi poglądami można przetrwać w Kościele? W Polsce na wielu niepokornych księży i zakonników albo nałożono nakaz milczenia, albo sami odeszli z Kościoła.

Myślę, że gdybym była księdzem albo zakonnikiem, spotkałabym się z surowszą reakcją. Dlaczego? Bo przywiązuje się większą wagę do tego, co mówi mężczyzna.

Brzydko mówiąc, góra siostrę olewa, bo siostra jest kobietą?

Sytuacja na pewno byłaby inna, gdybym była kapłanem albo uczyła teologii. Teraz daję lekcje w swoim klasztorze, ale nie wykładam w żadnej szkole, tylko tu, w Berlinie, na protestanckim uniwersytecie. Nie można pozbawić mnie stanowiska, bo go nie mam.

(...)

w trosce o dalszą aktywizację zawodową zakonnic i świeckich

Wielki Czwartek w parafii św. Barbary w Łęcznej W parafii pracują: proboszcz, czterech wikariuszy, ksiądz kanonik rezydent oraz kapelan szpitalny. Razem siedmiu chłopa ze święceniami prezbiteratu A Komunię Świętą rozdają świeccy szafarze i zakonnice.

Co ciekawe, siostry zakonne należą do "zespołu duszpasterskiego", w którym "kapłani i siostry wspólnie zgłębiają dokumenty Kościoła: Soboru Watykańskiego II, nauczanie papieży, a takze aktualne dokumenty wydawane przez Magisterium Kościoła" (sic!)


 

Reforma reformy nie jest możliwa

Reforma reformy nie jest możliwa ponieważ materialna nieciągłość między dwoma formami rytu rzymskiego, będącymi obecnie w użytku, jest szersza i o wiele głębsza niż sam pierwotnie uważałem. W trakcie dekady, które minęły od publikacji mojej książki, Reforma reformy? debata liturgiczna, która dotyczy niemal wyłącznie rytu Mszy, wiele ważnych badań naukowych - w szczególności László Dobszay’a i Lauren Pistas – otworzyło mi oczy na zniszczenia zadane przez Consilium Pawła VI całemu liturgicznemu gmachowi Kościoła łacińskiego: Mszy, Liturgii Godzin, rytom sakramentów, sakramentaliów, błogosławieństw, innych posług Rytuału Rzymskiego i tak dalej. Cokolwiek można powiedzieć więcej o zreformowanej liturgii – jej zaletach duszpasterskich, prawowitości, teologicznym zakorzenieniu, hegemonicznym statusie – nie zmienia to faktu, że nie prezentuje ona organicznego rozwoju liturgii, którą odziedziczył Sobór Watykański II, a cztery stulecia wcześniej odziedziczył Sobór Trydencki” (ks. Tomasz Kocik)

http://www.pch24.pl/koniec-z-reforma-reformy-,21146,i.html

Ludzie znowu mają wiarę!


kardynał Hummes:
Wybór Franciszka i sygnały, które odeń płyną od samego początku oznaczają, że nowe drzwi zostały otwarte, a stare zamknięte. Zmiany zachodzą tak szybko i w tak wspaniały sposób, że ludzie są szczęśliwi, znowu uwierzyli w Kościół, zdali sobie sprawę, że dadzą radę mimo trudności, żyć tą wiarą, ta nadzieja nie zniknęła. Nadal jest kryzys, ale radzimy sobie z nim w pozytywny sposób, skandale należy wyczyścić, ale obecnie ludzie mają wiarę!
I wszystko skończyło się wesołym oberkiem

czwartek, 13 lutego 2014

Musical Warszawsko-Praski

Musical "MY FAIR LADY"Kolejny dzień prób z udziałem Izabeli Trojanowskiej, Jolanta Mrotek, Tomasz Domagała, Dariusz Niebudek, Tomasz Lorek, Urszula Piwnicka, Agnieszka Rossa, Robert Szpręgiel, Orkiestra Nova pod dyrekcją Łukasza Wojakowskiego i naszego cudownego baletu! Podziwiajcie rewelacyjne zdjęcia Michała Pawłowskiego!
Tylko dlaczego próby komercyjnego musicalu muszą się odbywać w Sali Kurialnej na warszawskiej Pradze (w której to sali odbywają się np. adoracje NŚ, a świeca na stoliku sugeruje, że i Msze święte się tam odprawia)? Co następne? Wystawa kotów? Warsztaty kulinarne? Posiedzenie miejscowej komórki SLD? Albo Wielkie Dni Tradycjonalizmu? (no z tym to chyba przesadziłem)









Brak ci pokory? Lepiej nie idź na Mszę świętą.

In realtà, chi celebra l’Eucaristia non lo fa perché si ritiene o vuole apparire migliore degli altri, ma proprio perché si riconosce sempre bisognoso di essere accolto e rigenerato dalla misericordia di Dio, fatta carne in Gesù Cristo. Se ognuno di noi non si sente bisognoso della misericordia di Dio, non si sente peccatore, è meglio che non vada a Messa! Noi andiamo a Messa perché siamo peccatori e vogliamo ricevere il perdono di Dio, partecipare alla redenzione di Gesù, al suo perdono. Quel “Confesso” che diciamo all’inizio non è un “pro forma”, è un vero atto di penitenza! Io sono peccatore e lo confesso, così comincia la Messa! Non dobbiamo mai dimenticare che l’Ultima Cena di Gesù ha avuto luogo «nella notte in cui veniva tradito» (1 Cor 11,23). In quel pane e in quel vino che offriamo e attorno ai quali ci raduniamo si rinnova ogni volta il dono del corpo e del sangue di Cristo per la remissione dei nostri peccati. Dobbiamo andare a Messa umilmente, come peccatori e il Signore ci riconcilia.

W rzeczywistości ten, kto uczestniczy w Eucharystii, nie czyni tego, bo czuje się lepszy lub chce uchodzić za lepszego od innych, ale dlatego że wie, że musi być przygarnięty i odrodzony przez Boże miłosierdzie, które stało się Ciałem w Jezusie Chrystusie. Jeśli ktokolwiek z was nie czuje się w potrzebie Bożego miłosierdzia, jeśli nie czuje się grzesznikiem, niech lepiej nie idzie na Mszę! My chodzimy na Mszę, ponieważ jesteśmy grzesznikami i chcemy otrzymać Boże przebaczenie, chcemy mieć udział w Jego odkupieniu i przebaczeniu. Owe słowa «Spowiadam się», które mówimy na początku liturgii nie są jeno pro forma. To jest prawdziwy akt pokuty! Jestem grzesznikiem i wyznaję to, a więc zaczyna się Msza. Nie wolno nam nigdy zapomnieć, że Ostatnia Wieczerza Jezusa odbyła się w w tę noc, w którą został zdradzony (1Kor 11:23). W chlebie i winie, który ofiarujemy i wokół których się gromadzimy każdorazowo odnawia się dar Ciała i Krwi Chrostusa na odpuszczenie naszych grzechów. Musimy chodzić na Mszę w pokorze, jako grzesznicy, a Pan nas pojedna ze sobą.

Franciszek, audiencja generalna, 12.02.2014

Pozostaje mieć nadzieję że i w polskich kościołach w miejsce improwizowanych erzaców powróci stary, dobry Confiteor i Kyrie.

Antonio Socci: Czy dymisja Benedykta jest nieważna?

donosi włoski dziennik Libero - wstępniak na 1 stronie, pełny artykuł na 19-tej zatytułowany "Tajemnica Benedykta".



Czyżby podejrzenia ks. Pawła Kramera miały się jednak potwierdzić? Chyba wyobrażacie sobie, Drodzy Czytelnicy, jak brzemienne w skutki prawnokanoniczne byłoby ostateczne potwierdzenie powyższej hipotezy?

Jutro rozszerzymy, a jak nie my, to inne media. Jak widać przyszło nam żyć w bardzo ciekawych czasach. I chyba przestaniemy się dziwić kapłanom, którzy odprawiając prywatnie Msze święte, w dobrej wierze nadal celebrują je "una cum papa nostro Benedicto..."

środa, 12 lutego 2014

z cyklu: hermeneutyka ciągłości

55. Duch Chrystusa jest tą niewidzialną przyczyną, której również przypisać musimy dokonywanie łączności wszystkich części Ciała między sobą i z nich wzniosłą głową, gdyż w swej całości przebywa on i w Głowie, i w Ciele, i w poszczególnych członkach, którym swą obecnością pomaga, w sposób zależny od rodzaju ich czynności i obowiązków i od stopnia ich doskonałości duchowej. On to, przez swe tchnienie niebieskiego życia, sprawia w każdej części ciała wszystkie poszczególne czynności życiodajne i faktycznie zasługujące na zbawienie. Mieszka we wszystkich członkach i działa, w sposób boski, we wszystkich, wszakże w niższych działa również przez posługę wyższych. I on to, w końcu, chociaż tchnieniem swej łaski sprawia ciągle wzmagający się świeży wzrost Kościoła, to jednak odmawia zamieszkania przez łaskę świętości w członkach w całości od Ciała odpadłych. Ową to właśnie obecność i działanie Ducha Jezusa Chrystusa wyraził mądry Poprzednik Nasz, nieśmiertelnej pamięci Leon XIII, w encyklice "Divinum illud" w następująch jasnych i jędrnych słowach: "Wystarczy stwierdzić, iż gdy Chrystus jest Kościoła Głową, to Duch Święty jest jego duszą. (Pius XII)


254. Niechrześcijanie, dzięki darmowej inicjatywie Boga i wierni swemu sumieniu, mogą żyć «usprawiedliwieni przez łaskę Bożą» i w ten sposób zostać «złączeni z Misterium Paschalnym Jezusa Chrystusa». Lecz z powodu sakramentalnego wymiaru łaski uświęcającej działanie Boże w nich zmierza do stworzenia znaków, obrzędów, świętych form wyrazu, które zbliżają niechrześcijan do wspólnotowego doświadczenia drogi prowadzącej do Boga. Nie mają one znaczenia i skuteczności sakramentów ustanowionych przez Chrystusa, ale mogą być kanałami, które sam Duch stwarza, aby wyzwolić niechrześcijan od ateistycznego immanentyzmu lub od czysto indywidualnych doświadczeń religijnych. Ten sam Duch budzi w każdym miejscu formy praktycznej mądrości, pomagające znosić trudy życia i żyć w większym pokoju i harmonii. Także i my, chrześcijanie, możemy odnieść korzyść z takiego utrwalonego przez wieki bogactwa, które może pomóc nam żyć lepiej naszymi szczególnymi przekonaniami. (Franciszek)

wtorek, 11 lutego 2014

Uczelniane Koło Feministek na jezuickim Uniwersytecie Seattle

Link do uczelnianego serwera


Panie feministki chwalą się np. że podczas zeszłorocznego uczelnianego spektaklu "Monologów waginy" zebrały 6000 dolców na pomoc miejskim organizacjom feministycznym. Oprócz tego zachęcają studentki do praktyk i wolontariatu w proaborcyjnej organizacji NARAL walczącej o wolną i nieskrępowaną aborcję dla wszystkich chętnych.

Fajnie jest.

poniedziałek, 10 lutego 2014

Sztandar Kościoła posoborowego – wyprowadzić!

Z zaprzyjaźnionego bloga:
Kościół katolicki przetrwa na Ziemi, to gwarantuje nam dogmat wiary. Równocześnie schizma (oraz herezja) wielu Kościołów partykularnych, biskupów i kardynałów jest faktem. Oddzielenie od Kościoła może również objąć osobę papieża. Bądźmy na to przygotowani, choć nie wdawajmy się w jałowe dyskusje na takie tematy. Są one znacznie mniej ważne niż modlitwa oraz dawanie przykładu i świadectwa swoim życiem. 

dialog islamsko-chrześcijański

Słuchajcie wszystkie! Ta chrześcijanka zanieczyściła wodę w studni pijąc z naszego naczynia, które w niej zanurzyła. Teraz woda jest nieczysta a my nie możemy jej wypić. Wszystko przez nią! Jak takie brudne zwierzę śmie mówić o tym, co pomyślałby Prorok! Tak właśnie, jesteś tylko wszawą chrześcijanką! Zanieczyściłaś naszą wodę, a teraz ośmielasz się przemawiać w imieniu Proroka! Głupia suko, twój Jezus nie miał nawet normalnego ojca, był nieślubnym dzieckiem, wiedziałaś o tym? Powinnaś przyjąć islam i w ten sposób odkupić siebie i swój grzech wyznawania tej gównianej religii!

Recital kard. Maradiagi

w katolickiej katedrze.
Bosco.


Kapitulacja Kościoła przed homoreferendum w Irlandii

i kolejne mundrości prymasa Irlandii:

W zbliżającej się debacie przed referendum (2015 r.) na temat legalizacji homozwiązków w Irlandii, Kościół katolicki nie może wyrażać się  sposób "homofobiczny"
(...)
Dawniej Irlandczycy żartowali sobie ze środowisk gejowskich, takie żarty były częścią naszej kultury, ale wyrośliśmy już z tego
(...)
ogólnie uważam, że to osoba obrażana winna zdefiniować, co jest dla niej obraźliwe 
(...)
Kościół naucza, że małżeństwo to wyłącznie związek mężczyzny i kobiety, ale to podejście nie pozbawia gejów możliwości zawierania związków w inny sposób

Prymas Irlandii narzeka, że laicyzacja postępuje zbyt powoli

Jestem niezadowolony ze zbyt wolnego tempa wyzbywania się Kościoła katolickiego z posiadanych szkół
(...)
Proces laicyzacji katolickich szkół napotyka na opór ze strony niektórych polityków, którzy rzucają kłody pod nogi np. wymagając przeprowadzania dodatkowych konsultacji. 
(...)
Wszyscy chcą różnorodności w szkolnictwie. Wszędzie, tylko nie u siebie. Wtedy stawiają opór. 
(...)
Miałem nadzieję, że w ciągu dekady połowa z 500 szkół podstawowych, które znajdowały się w rękach Kościoła katolickiego zostanie przekazana innym podmiotom, że będzie pluralizm, którego domaga się społeczeństwo i że Kościół katolicki będzie prowadził mniej szkół. 
(...)
Ludzie, którzy chcą, aby ich dzieci uczęszczały do szkół o etosie świeckim mają do tego konstytucyjne prawo.

Czyje to słowa? Palikota? Millera? Bugaja? Prezesa Stowarzyszenia Racjonalistów?

Niestety nie. Powyższe zdania wybełkotał Jego Ekscelencja abp Diarmuid Martin. metropolita Dublina i Prymas Irlandii.

Redakcja Breviarium ostrzega: Abp Martin znajduje się w tzw. pełnej łączności!

327.000 dolarów

za taką kwotę sprzedano na aukcji charytatywnej w Paryżu motocykl Harley-Davidson podarowany przez papieża Franciszka. Ojciec święty w ramach pokazania wszystkim na świecie jak winna wyglądać prawdziwa pokora y skromność, złożył swój autograf na baku pojazdu.




niedziela, 9 lutego 2014

Z cyklu: Kościół jeszcze nigdy nie miał się tak dobrze, jak dzisiaj

Kolejne łyki posoborowej statystyki, czyli zdejmujemy z trupa wierzchnią warstwę pudru

tym razem nie raporty przedsynodalne, ale wyniki wywiadów respondenckich. Jak widać są zgodne z danymi spływającymi w odpowiedzi na pytania ankietowe:

(pełne wyniki badań przeprowadzonych w krajach, w których łącznie mieszka 61% katolików na świecie)

Stosowanie środków antykoncepcyjnych popiera ponad 90 proc. katolików w Argentynie, Kolumbii, Brazylii, Hiszpanii i Francji. Mniejsze poparcie dla tych środków wykazują na Filipinach (68 proc.), w Kongo (44 proc.) i Ugandzie (43 proc.). W USA stosuje je 79 proc. katolików. Za stosowaniem środków antykoncepcyjnych opowiada się 75 proc. polskich katolików.

Stanowisko Kościoła w kwestii wyświęcania kobiet na księży popiera 80 proc. katolików w Afryce i 76 proc. na Filipinach, 36 proc. w USA i 30 proc. w Europie, przy czym w Polsce - 53 proc., podczas gdy w Hiszpanii 17 proc. (proszę zwrócić uwagę, że 47% ankietowanych katolików z Polski uważa, że są możliwe rzeczy niemożliwe - przyp. mój - Dextimus)

Najbardziej kontrowersyjną kwestią pozostają małżeństwa homoseksualne: przeciwnych im jest 99 proc. katolików afrykańskich i 40 proc. w USA.

Do najbardziej liberalnych na świecie zaliczają się według wyników sondażu katolicy hiszpańscy i francuscy, a najbardziej konserwatywne postawy reprezentują katolicy afrykańscy i na Filipinach.

19 proc. katolików w Europie i 30 proc. w Ameryce Łacińskiej zgadza się z nauką Kościoła w kwestii małżeństwa i z wykluczeniem komunii świętej katolików rozwiedzionych i żyjących w świeckim związku. Wykluczenie to akceptuje 75 proc. katolików w krajach afrykańskich, podczas gdy np. we Francji 17 proc., w Hiszpanii - 12 proc., a w Polsce - 31 proc.

Wśród polskich katolików 13 proc. uważa, że aborcja w ogóle nie powinna być dopuszczalna, 73 proc. - że dopuszczalna może być tylko w niektórych przypadkach, i tylko 9 proc. opowiada się za jej dopuszczalnością we wszystkich przypadkach.

Za małżeństwem księży opowiada się 61 proc. polskich katolików, 73 proc. hiszpańskich, a francuskich - 86 proc. Odpowiednio za wyświęcaniem kobiet - 38 proc. w Polsce, 78 proc. w Hiszpanii i 83 proc. we Francji.

Przeciwnych małżeństwom homoseksualnym jest 78 proc. katolików polskich, a 27 proc. hiszpańskich i 51 proc. francuskich.

Badaniem objęto 12 036 katolików w Ameryce Łacińskiej (Argentynie, Brazylii, Kolumbii i Meksyku), Afryce (Republice Demokratycznej Konga, Ugandzie), Europie (Francji, Hiszpanii, we Włoszech i w Polsce), na Filipinach i w USA. W krajach tych mieszka 61 proc. wszystkich katolików, czyli 1,2 mld osób.

Margines błędu badania przeprowadzonego przez ośrodek Bendixen & Amandi International wynosi 0,9 proc. 

gratulacje z okazji rocznicy symulacji

KAI donosi:
 Z okazji 22 rocznicy przyjęcia święceń biskupich przez ks. Pawła Anweilera wyrazy radości i najlepsze życzenia przesłał luterańskiemu duchownemu biskup bielsko-żywiecki Roman Pindel.
Konsekracja duchownego na urząd biskupa diecezji cieszyńskiej Kościoła ewangelicko-augsburskiego oraz wprowadzenie w urzędowanie odbyły się w kościele Zbawiciela w Bielsku-Białej 9 lutego 1992 r. Głównym konsekratorem był ówczesny zwierzchnik Kościoła luterańskiego bp Jan Szarek.
Jego Ekscelencji biskupowi Romanowi Pindelowi chcielibyśmy przypomnieć, że pan Paweł Anweiler nie jest żadnym duchownym tylko świeckim nadintendentem zboru heretyckiego, nie jest również żadnym "księdzem" ani tym bardziej "biskupem". Wstyd, że bp Pindel wprowadza powierzonych sobie wiernych w  błąd i przykro, że nie zna elementarnych prawd katolickiej sakramentologii. A takiej znajomości wymaga się od dzieci przygotowujących się do przyjęcia Pierwszej Komunii Świętej, wiec tym bardziej mamy prawo wymagać tego od ordynariusza całkiem sporej katolickiej diecezji, którego obowiązkiem jest utwierdzanie swoich diecezjan w WIERZE. A nie w BŁĘDZIE.  

Odpowiedzi na ankietę przedsynodalną...

...przeanalizowała włoska Katolicka Agencja Informacyjna SIR

Odpowiedź episkopatu luksemburskiego

Kościół w Luksemburgu zauważa pogłębiającą się przepaść między nauczaniem Kościoła a jego odbiorem wśród wiernych. Według biskupów Kościół nie potrafi skutecznie odpowiedzieć na trudne sytuacje rodzinne. Znajomość dokumentów magisterialnych w Kościele luksemburskim jest "żadna", w dodatku "są one wyobcowane, niezrozumiałe i niedzisiejsze". programy duszpasterskie są "zorientowane na tradycyjne modele rodziny" i "nie przystają do współczesnych potrzeb i sytuacji". Nauka dotycząca małżeństwa, odpowiedzialnego rodzicielstwa i rodziny "jest odrzucana zarówno przez kręgi pozakościelne jak i czasami również w Kościele, gdyż Kościół "jest uważany za niekompetentny" czy wręcz jako "intruz" w tych dziedzinach. Encyklika "Humanae Vitae" utworzyła wiele podziałów społecznych, które trudno dzisiaj uleczyć. Kościół Luksemburga, w którym 72% narzeczonych mieszka wspólnie przed śłubem, domaga się złagodzenia nauczania w kwestii współżycia przedmałżeńskiego, dopuszczania rozwiedzionych do sakramentów itp. W kwestii związków homo pada propozycja, aby podchodzić do nich z miłością i zrozumieniem, bez zbytniego zagłębiania się w kwestie moralne. Poza tem padają sugestie, aby Kościół zmodyfikował definicję rodziny, aby usunąć z niej odniesienia do płci, aby ponownie przyjrzał się swojemu nauczaniu dotyczącemu antykoncepcji, oraz zrewidował swoje stanowisko dotyczące kapłaństwa kobiet i celibatu.


Odpowiedź episkopatu Niemiec

Podobnie: wspólne pomieszkiwanie przed ślubem, które jest praktycznie normą, kontrola urodzin, antykoncepcja (której zakaz jest praktycznie ignorowany przez niemieckich katolików), pozbawianie rozwiedzionych dostępu do sakramentów jest "niesprawiedliwą dyskryminacją i okrucieństwem", "tak dla legalizacji związków homo i traktowania ich na równi z małżeństwami to nakaz sprawiedliwości" oraz wezwanie do rewizji definicji małżeństwa używanej w Kościele. I tak dalej.


episkopatu Belgii

Kościół musi być "bardziej otwarty", zwiększać rolę kobiet, musi się dostosować do nowoczesności, zwłaszcza w temacie homozwiązków i osób rozwiedzionych, ma przygarniać wszystkich niezależnie od tego, w jaki sposób żyją.


i odpowiedź episkopatu Szwajcarii

Najważniejszy postulat: znieść zakaz Komunii świętej dla rozwodników i błogosławić ich nowe związki (popiera go 90% respondentów). 60% szwajcarskich "katolików" popiera legalizację homozwiązków i błogosławienie ich przez Kościół. Przytłaczająca większość "wiernych" w Szwajcarii doskonale zna nauczanie Kościoła dotyczące zakazu antykoncepcji, ale ma je tam, gdzie światło nie dochodzi. Głęboko.

------------------------------------------------

Wniosek jest jeden: Posoborowie to trup, którego pudrowanie nic nie da. To jeden wielki bankrut, ściema, oszustwo i pic na wodę. Kościoła w Zachodniej Europie już NIE MA. I trzeba to wreszcie przyjąć do wiadomości, czcigodni biskupi i drodzy księża, którzy czytacie niniejszego bloga.

czwartek, 6 lutego 2014

Czy aby na pewno mają wszystkich w domach?

Wspólnota Pełnych Domów

Dlaczego ojcowie i bracia ze Wspólnoty noszą specjalny strój, czyli habit?


– Habit jest świadectwem, że człowiek, który go zakłada, wybrał szczególny rodzaj życia. Jest znakiem przynależności do danej grupy społecznej, do konkretnej wspólnoty. Zupełnie na takiej samej zasadzie jak mundur żołnierza czy policjanta. Zakonnik, zakładając habit, przypomina sobie, że świadomie wybrał życie we wspólnocie zakonnej. 

Zdjęcia pochodzą z działu zatytułowanego: FORMACJA









Sigrid Spath nie żyje

Jak donosi Radio Watykańskie, w Rzymie zmarła wieloletnia tłumaczka, ś+p Sigrid Spath, która od 1970 r. pracowała w kurii rzymskiej, m.in. tłumacząc papieskie listy, przemówienia i inne dokumenty. Do końca życia wytrwała w herezji luterańskiej, kiedyś miała "chwilę słabości" i chciała nawrócić się na katolicyzm, ale Józef kard. Ratzinger jej to odradził.

Kardinal Ratzinger war es auch, der Sigrid Spath ihrer eigenen Aussage zufolge riet, evangelisch zu bleiben und nicht zur katholischen Kirche überzutreten, wie sie es in einem Moment der Krise erwogen hatte. Sie könne mehr für beide Kirchen tun, wenn sie evangelisch bliebe, so der Kardinal.

Kardynał Ratzinger był również tym, który doradzał Sigrid Spath pozostanie przy własnym wyznaniu ewangelickim i nie konwertowanie do Kościoła katolickiego, jak chciała uczynić w chwili kryzysu. Możesz zrobić więcej dla obydwu Kościołów, jeśli pozostaniesz protestantką, mówił kardynał.

Gdyby się nawróciła, mogłaby zrobić więcej dla zbawienia swej duszy, a to jest chyba ważniejsze. Miejmy nadzieję, że Dobry Bóg okazał Jej swoje miłosierdzie.

Katolicy

Katolicy (inny tytuł: Konflikt)
Film w reżyserii Jakóba Golda
Młody, postępowy kapłan przyjeżdża spacyfikować irlandzkich "wsteczników", którzy upierają się przy "Mszy po łacinie" - w filmie jest to posoborowy Mix z 1965 r.

Ten film ma już 40 lat. A coraz bardziej aktualny.


W Niemczech coraz gorzej

z redakcyjnej poczty:

Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!
Dr Szczepan Ackermann, biskup Trewiru
Szanowny Panie Piotrze!

W poruszonym ostatnio na KNO temacie niemieckiej schizmy najnowsze wypowiedzi trewirskiego biskupa Ackermanna opublikowane w dzisiejszym wydaniu mogunckiej "Allgemeine Zeitung":


„Wir müssen das Verantwortungsbewusstsein der Menschen stärken, ihre Gewissensentscheidung dann aber auch respektieren“, 
"Musimy wzmacniać u ludzi poczucie odpowiedzialności, ale później respektować decyzje ich sumienia."


So sei es nicht mehr zeitgemäß, eine neue Ehe nach einer Scheidung als dauernde Todsünde anzusehen und Wiederverheirateten keine Möglichkeit zu eröffnen, jemals wieder zu den
Sakramenten zugelassen zu werden.
To już nie jest na czasie, by traktować nowe małżeństwo po rozwodzie jako trwały grzech śmiertelny i nie otworzyć ponownie poślubionym żadnej możliwości dopuszczenia ich kiedykolwiek do sakramentów.


Auch sei es nicht haltbar, jede Art von vorehelichem Sex als schwere Sünde zu bewerten. 
Nie do utrzymania jest traktowanie każdej formy seksu przedmałżeńskiego jako grzechu ciężkiego.


„Wir können die katholische Lehre nicht völlig verändern, aber Kriterien erarbeiten, anhand derer wir sagen: In diesem und diesem konkreten Fall ist es verantwortbar."
"Nie możemy całkowicie zmienić katolickiego nauczania, ale (możemy) wypracować kryteria, które pozwolą nam powiedzieć: w takim i takim konkretnym przypadku jest to (postępowanie) odpowiedzialne."


„Die Unterscheidung nach natürlicher und künstlicher Verhütung ist auch irgendwie künstlich. Ich fürchte, das versteht niemand mehr.“ 
"Rozróżnianie między naturalną a sztuczną antykoncepcją także jest jakoś sztuczne. Obawiam się, że nikt już tego nie rozumie." (tu w sumie ma trochę racji, choć nie w tym sensie, o jaki mu chodzi. Jeśli traktuje się metody NPR jako "naturalną, katolicką antykoncepcje", to jasne jest, że po jakimś czasie nikt już nic nie rozumie ;-)


„Das christliche Menschenbild geht von der Polarität der Geschlechter aus, aber wir dürfen nicht einfach sagen, Homosexualität sei widernatürlich."
"Chrześcijańska antropologia zakłada zróżnicowanie (polaryzację) płci, ale nie wolno nam po  prostu powiedzieć, że homoseksualizm jest przeciwny naturze."


Całość pod: 
http://www.allgemeine-zeitung.de/politik/rheinland-pfalz/trierer-bischof-stephan-ackermann-sieht-veraenderungsbedarf-in-der-moral-und-sexualethik-der-katholischen-kirche_13848816.htm

Czekam z utęsknieniem na dzień, kiedy niemieccy biskupi wreszcie podniosą przyłbicę i przyznają, że z jednym, świętym, powszechnym i apostolskim Kościołem im nie po drodze. Ale w tym celu musieliby się stosować do ewangelicznego "tak, tak - nie, nie", a u nich liczy się dialektyka i umizgi do świata, nie chcą, oj nie chcą być znakiem sprzeciwu.

Święty Atanazy, który w Trewirze spędziłeś lata swego pierwszego wygnania, módl się za nami. Kyrie eleison.

Z poważaniem i wyrazami wdzięczności za "Breviarium"

[...] (imię i nazwisko do wyłącznej wiadomości redakcji)

PS. Jeżeli zdecyduje Pan o umieszczeniu powyższych informacji w "Breviarium", proszę o niepublikowanie moich danych osobowych.

środa, 5 lutego 2014

Schizma w Niemczech postępuje

GAZ za Deutsche Welle:

Niemiecki episkopat zapowiedział nową drogę w przekazywaniu wiernym zasad katolickiej moralności seksualnej. Ankieta wśród wiernych zmusza Kościół do działania.

Wszystko zaczęło się od przeprowadzonej na całym świecie na zlecenie papieża Franciszka ankiety wśród wiernych. Wyniki tej ankiety mają być podstawą do rozważań na Światowym Synodzie Biskupów w dniach od 5-19 października w Rzymie.

Lecz już teraz wyniki ankiety przynajmniej w RFN są tak alarmujące, że stały się dla niemieckiego Kościoła impulsem do podjęcia działań. Pierwszym krokiem było opublikowanie wyników ankiety, w której wzięli udział wierni, duchowieństwo i organizacje kościelne. Ankieta nie była reprezentatywna. Niemiecki episkopat jej wyniki przekazał już do Watykanu.

Okazało się teraz, że większość wiernych w Niemczech odrzuca zasady katolickiej etyki seksualnej i że nauki Kościoła nie mają przełożenia na ich codzienne życie.

Kościół przyznaje sam, skąd bierze się "ogromna rozbieżność pomiędzy poglądami wiernych a nauką Kościoła": z przemian w społeczeństwie i z deficytów w działalności duszpasterskiej. Zwraca się także uwagę na to, że język dokumentów kościelnych, jak np. encykliki, jest dla ludzi niezrozumiały.

Ogromny dysonans stwierdzono na przykład w podejściu do antykoncepcji. Zakaz sztucznej regulacji urodzin zawarty w wydanej w 1968 r. encyklice "Humanae vitae" odrzuca większość niemieckich katolików jako niezrozumiały i bezużyteczny w praktyce. Inaczej jest w odniesieniu do aborcji. Tu wierni są w dużej mierze zgodni z naukami Kościoła i odrzucają przerywanie ciąży.

W 20-stronicowym dokumencie episkopatu mowa jest także o poważnym problemie, jakim jest dla ludzi zakaz dostępu do sakramentów dla osób rozwiedzionych, które ponownie zawarły związek małżeński. Wierni w większości nie rozumieją takiego postępowania Kościoła, spodziewając się respektu i zrozumienia dla dyktowanych sumieniem decyzji osobistych oraz podejścia do każdego błądzącego człowieka w duchu miłosierdzia.

Dość niespójne jest wyobrażenie wiernych o związkach partnerskich i zrównaniu w obliczu prawa związków homoseksualnych z heteroseksualnymi.

Dla większości niemieckich katolików sprawiedliwe byłoby uznanie przez prawo takich związków i respektowanie homoseksualności. Lecz z drugiej strony większość z nich sprzeciwia się przyznaniu tym związkom statusu małżeństwa.

Biskupi domagają się więc zupełnie nowego podejścia do duszpasterstwa. Nietykalne ma pozostać centralne "przesłanie Kościoła w sprawie małżeństwa i rodziny, w jej absolutnej afirmacji życia i ciała". Episkopat opowiada się za zmianą kursu w odniesieniu do związków ludzi, które zakończyły się niepowodzeniem. Przed Światowym Synodem Biskupów episkopat Niemiec zalecił wypracowanie stanowiska w tej sprawie przy aktywnym udziale wiernych, będących w związkach małżeńskich i rodzin.

Spojrzeć trzeźwo na rzeczywistość

Centralny Komitet Niemieckich Katolików (ZdK) opublikowanie wyników ankiety określił jako ważny krok w kierunku szczerej i otwartej komunikacji. Niemiecki laikat uważa, że jest to dobry punkt wyjścia do nowej debaty nad konsekwencjami ankiety dla szerzenia nauk Kościoła i jego życia wewnętrznego, stwierdził przewodniczący komitetu Alois Glueck.

W podobnym tonie wypowiedział się Związek Niemieckiej Młodzieży Katolickiej (BDKJ) . Jego przewodniczący Dirk Taenzler stwierdził jednak, że nie zaskoczyły go wyniki ankiety. "Kto idzie z otwartymi oczami przez świat, ten wie, że tak wygląda rzeczywistość", powiedział w wywiadzie dla katolickiej agencji KNA. Wezwał do kontynuowania dyskusji na ten temat. - Ludzie interesują się nauką Kościoła, i to jest najważniejsze.

Jeszcze przed publikacją wyników ankiety kardynał Reinhard Marx z Monachium ostrzegał przed błędną interpretacją jej wyników. - Ludzie nie odrzucają nauki Kościoła - zaznaczył kardynał na kazaniu wygłoszonym w niedzielę wieczorem (2 lutego) w monachijskiej katedrze. "Chcieliby jednak usłyszeć od Kościoła, że możliwy jest dla nich nowy początek, kiedy ich życie nie poszło taką drogą, jaką pierwotnie wybrali".

wtorek, 4 lutego 2014

Deon mówi ludzkim głosem!

Jest też coś kuriozalnego w części tłumaczeń, formułowanych naprędce przez niektórych internautów i samo wydawnictwo. Bo czy można poważnie traktować stwierdzenie, że gdyby papież faktycznie chciał się tych notatek pozbyć, zrobiłby to jeszcze za życia? Albo, że ta część testamentu była napisana w latach 70' i stanowi standardowy, mało istotny przypis w podobnych dokumentach? Coś tu jest wyraźnie nie tak.

Albo traktujemy Karola Wojtyłę jak człowieka poważnego, który przemyślał swoje decyzje, albo robimy z niego po śmierci marionetkę, poruszaną za sznurki przez naszą lepszą wiedzę o tym, co ewentualnie dzisiaj mógłby zrobić. 

neokrzyż misyjny, wz. Kiko

nie podejmuję się wyjaśnienia kogo przedstawia, na co ten ktoś nadepnął i skąd wyrastają ręce


Dziesiątka zastępcza

z redakcyjnej poczty:
Szczęść Boże.Na wstępie chciałabym podziękować za Państwa prace w głoszeniu prawdy o tradycji i tym jak prawdziwy katolik powinien postępować co niektórzy (włączając duchowieństwo) zapominają. Odnośnie zmian w różańcu św. Nasz proboszcz swego czasu wprowadził odmawianie zamiast jednej z dziesiatek różańca "Zdrowaś Maryjo..." słów piosenki:Jak paciorki różańca, przesuwają się chwile / Nasze smutki, radości i blaski / A Ty Bogu je zanieś połączone w różaniec / Święta Panno, Maryjo pełna łaski!Na szczęście chyba się to nie spodobało wiernym bo po kilku dniach odmawiano normalnie różaniec.Pozdrawiam.Bogumiła (nazwisko i adres e-mail znane redakcji)

Neocenzorzy zabrali się do roboty

Jak można się było spodziewać, włoscy neońscy cenzorzy zgodnie z wieloletnią tradycją wzięli już do rąk nożyczki i klej i przygotowali własną "pełną wersję" papieskiego przemówienia do neokatechumenów. Ocenzurowaną, czyli oczyszczoną ze sprzecznych z doktryną Kiko fragmentów.

przykład:

papież:
La comunione è essenziale: a volte può essere meglio rinunciare a vivere in tutti i dettagli ciò che il vostro itinerario esigerebbe, pur di garantire l’unità tra i fratelli che formano l’unica comunità ecclesiale, della quale dovete sempre sentirvi parte.
Komunia jest podstawą, nieraz lepiej będzie zrezygnować z życia zgodnie ze wszystkimi zasadami wymaganymi przez waszą formację aby zapewnić jedność między tymi, którzy tworzą jedną wspólnotę Kościoła, której zawsze musicie czuć się częścią.

neoni:
Per questo a volte bisogna rinunciare a vivere pienamente il vostro Cammino, per garantire l’unità e la comunione.
Dlatego czasem trzeba odmówić sobie życia w pełni waszą Drogą, aby zapewnić jedność i komunię.

Fałszywka niedawno była edytowana, ale w indeksie gugla jak byk widać jeszcze poprzedni, sfałszowany tekst na portalu RomaGiornale:



Szczegóły tutaj

Autor cytowanej fałszywki, red. Paolo Voltaggio jest bratem o. Franciszka Jozuego Voltaggio, rektora seminarium RM w galilejskim "Domusie" i synem niedawno zmarłego nadkatechisty Franco Voltaggio. Czyli stara, szanowana, porządna neońska rodzina.

Ciekawe, jaka wersja dotrze do wspólnot w Polsce przez głuchy telefon?

Pierwszy od 8 miesięcy e-mail z krytyką!

A już myślałem, że obniżamy poziom, skoro nikt już nas nie krytykuje i nie obraża...
od: Dariusz Chojnacki   dariuszchojnacki@hotmail.com
data: 4 lutego 2014 14:25
temat: obraza
Jak możecie nazywać się katolikami jak obrażacie wszystko co jest związane z kościołem duchownymi i.t.p
Tak mówicie o posłuszeństwie a sami nie macie go nawet tyle co brudu za paznokciem i to obrażanie ludzi wstyd wy jesteście jakimiś heretykami !!!!!
Wysłano z: Poczta systemu Windows
Pan Dariusz chyba chciał do Faktów i Mitów napisać, tylko mu się źle kliknęło... A heretykami chyba nie jesteśmy, bo nas dwa tygodnie temu nikt nigdzie nie zaprosił.

Jezuici też?

Z redakcyjnej poczty:

Laudetur Iesus Christus!
W nawiązaniu do artykułu o niezrealizowanej reformie różańca, to  wiem z własnego doświadczenia (na szczęście już mam to za sobą), że w ten sposób modli się wiele "oaz" nie tylko Ruch Ś-Ż, ja na przykład miałem z tym kontakt przy jezuickiej formacji. W dodatku imię "Jezus" w modlitwie było jakby hmm... mantrowane? Coś w stylu "teraz w ciszy oddychaj tym imieniem". Taka patologia. Więc może i papież odrzucił ale jad błędu i zepsucia swoje drogi znalazł.
In Christo
(...)
(imię i nazwisko tylko do wiadomości redakcji).


Aktualizacja 04.02.2014 godz. 14:45

Kolejny list do redakcji

Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!
W nawiązaniu do ostatniego postu "Jezuici też?" zapewniam, że też! Miałam możliwość wziąć udział w rekolekcjach - karykaturze Ćwiczeń duchownych u jezuitów w Warszawie-Falenicy. Temat rekolekcji - modlitwa Jezusowa, która według prowadzącego te rekolekcje ks. Wojciecha Nowaka SJ, jest "wyższym stopniem", wejściem na wyższy poziom duchowy po odbyciu wszystkich Tygodni ĆD. Dodam, że nie ma o tym mowy w żadnym z pism św. Ignacego, a już na pewno nie ma o tym mowy w ĆD. Ksiądz jezuita często porównywał modlitwę Jezusową do Różańca, wskazując oczywiście na tę pierwszą, jako na dalece doskonalszą od Różańca. Mój katolicki zmysł burzył się od samego początku tych rekolekcji, wszystko co tam się działo było zaowalowanie heretyckie i schizmatyckie, że nie wspomnę o ciągotach ks.Nowaka SJ ku religijności Dalekiego Wschodu. Miałam nawet wrażenie, że całe to zafascynowanie modlitwą Jezusową ma prowadzić w istocie do tej ateistycznej wschodniej duchowości. Na dokładkę wspomnę iż na zakończenie rekolekcji ks. W. Nowak SJ nie przewidział i nie zaplanował sakramentu pokuty! Trzeba było go o to specjalnie poprosić. Na szczęście nie odmówił. Reklekcje, w których wtedy uczestniczyłam była to tzw. Synteza Ćwiczeń Duchownych, którą można odprawić w wielu jezuickich domach rekolekcyjnych po odprawieniu wszystkich czterech Tygodni ĆD.
Dziękuję za Breviarium!

E.P. 
(imię, nazwisko i adres e-mail znane redakcji)

Kościół Domowy odmawia po Bugniniemu?

Z redakcyjnej poczty:

Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus

droga redakcjo.

w nawiązaniu do dzisiejszego artykułu chciałbym się podzielić doświadczeniem z naszych spotkań "Domowego Kościoła" na których "obowiązuje" dokładnie to co Bugnini zaplanował. Ja i moja żona od początku odczuwaliśmy, że coś tu jest nie tak. Gdy prosiliśmy, aby modlić się dziesiątkę różańca jak cały Kościół powszechny zostaliśmy skarceni przez prowadzącego kapłana i co hałaśliwszych członków "DK", że takie są zasady "Domowego Kościoła" i w tej wspólnocie tak się odmawia różaniec.

I tak się modli w Polsce kilkadziesiąt tysięcy członków "Ruchu Światło-Życie" założonego przez sługę Bożego ks. Franciszka Blachnickiego.

Przystąpiłem do Żywego Różańca i dobrze mi tam

Szczęść Boże,

Jan (...)
(nadawca znany redakcji)

Szerzej o tej "metodzie oazowej" - tutaj, tutaj i tutaj


Posoborowy różaniec arcybiskupa Bugniniego

W swojej autobiograficznej książce La riforma liturgica 1948-1975, na stronach 874-876 abp Hannibal Bugnini CM opisuje, w jaki to sposób chciał zdemolować tradycyjną modlitwę różańcową i jednocześnie ubolewa, że tym razem nawet dla papieża Pawła VI było to już za wiele.

Propozycje głównego architekta deformy posoborowej były następujące:
- usunięcie modlitwy Ojcze nasz... odmawianej na początku każdej dziesiątki
- usunięcie z modlitwy Zdrowaś Mario... elementów "niebiblijnych". Posoborowa wersja modlitwa miała brzmieć: Zdrowaś Mario, łaski pełna, Pan z Tobą. Błogosławionaś Ty między niewiastami i błogosławiony owoc żywota Twojego.
- opcjonalnie [!!!] abp Bugnini dopuszczał w swej łaskawości możliwość odmówienia JEDEN RAZ w każdej dziesiątce słów Święta Mario, Matko Boża, módl się za nami grzesznymi, teraz i w godzinę śmierci naszej, Amen.
- publiczna wersja posoborowego różańca miała zawierać tylko jedną dziesiątkę okrojonego Zdrowaś Mario... oraz cytaty z Pisma Świętego, hymny oraz wyjątki z posoborowych egzegetów.

Paweł VI był z początku pozytywnie nastawiony do pomysłów liturgicznego arcyszkodnika, ale obawiał się obstrukcji ze strony wiernych. Bugnini na stronie 876 swojej książki ubolewa, że finalna odpowiedź papieża udzielona za pośrednictwem Sekretariatu Stanu była negatywna: Wierni dojdą do wniosku, że papież zmienił Różaniec, a efekt psychologiczny tej konkluzji będzie opłakany (...) Jakiekolwiek zmiany w tej materii nie spowodują niczego innego jak tylko utratę zaufania u prostych ludzi. Ciekawe, że papież Paweł VI wypowiedział te słowa komentując planowaną deformę różańca, a nie przewidział, że abp Bugnini zamierza zrobić podobny bajzel deformując liturgię Mszy świętej. Niezrażony Bugnini przesłał papieżowi dwa kolejne schematy zmian w różnych innych nabożeństwach maryjnych i praktykach pobożnych. W każdym z nich były przeszmuglowane proponowane zmiany w różańcu. Papież obydwa odrzucił. W trzecim podejściu Bugnini zaproponował otwarcie, aby usunąć niektóre z tajemnic różańca, dodać nowe, a porządek pozostałych nieco przeorganizować. Papież skarcił go odpowiadając: Różaniec musi pozostać taki jak jest obecnie. W tej samej jednej formie i bez jakichkolwiek zmian. Nowe formy pobożności maryjnej mogą mieć swoje miejsce, ale obok różańca. Uznając swoją porażkę abp Bugnini zanotował, że z czwartego schematu usunięto wszystkie odniesienia dotyczące planów rewizji różańca.

Jaką nienawiść do Matki Bożej trzeba było żywić? Jakie pokłady arogancji trzeba było w sobie mieć, aby porwać się z kłonicą na kilkusetletnią Tradycję odmawiania jednej z najbardziej skutecznych (o ile nie najskuteczniejszych!) modlitw, jakie zna Kościół  katolicki? Trudno chyba sobie wyobrazić bardziej sprzeczną z protestantyzmem katolicką suplikę niż modlitwa różańcowa.

Zdrowaś Mario, Łaski Pełna, Pan z Tobą
Błogosławionaś Ty między niewiastami
I błogosławiony Owoc żywota Twojego, Jezus.
Święta Mario, Matko Boża,
Módl się za nami grzesznymi
Teraz i w godzinę śmierci naszej
Amen.