A tak w sumie to po co temu dziecku chrzest? Franciszkowy kumpel, rabin Skorka, też nie jest ochrzczony, żyje i nie robi z tego problemu.
Swoją drogą uroczysty i publiczny chrzest nieślubnego dziecka to małe miki. Dwa lata temu w bazylice Najświętszego Sakramentu w Buenos Aires ochrzczono dwójkę dzieci poczętych "w szklance" z zakupionego materiału genetycznego, urodzonych w przez surogatkę i następnie po kontroli jakości nabytych drogą kupna przez parę homosiów (w tym jednego po tak zwanej operacji zmiany płci). Z początku nie chciano dzieci ochrzcić, gdyż proboszcz hipokryta, służbista, faryzeusz i pelagianin (sprawdzić czy nie tradziuch) czepił się takiego drobnego szczegółu, że "matka" ma w swoich papierach od chrztu imiona "Robert Karol". Na szczęście w Buenos Aires duchowieństwo zgodliwsze, więc sprawę dało się załatwić od ręki. Ciekawe, kto tam był wtedy biskupem miejsca? Zdjęć czytelnikom oszczędzę. Jeśli ktoś bardzo chce, może kliknąć tutaj