Podczas modlitwy kardynał wykonał znak krzyża wodą na czole duchownej Kościoła Zjednoczonego Kościoła Metodystycznego (UMC) Anne Robertson. Z kolei purpurat, który należy do ośmioosobowej Rady Kardynałów pomagających papieżowi w reformie Kurii Rzymskiej, poprosił, by kobieta wykonała ten sam gest na jego czole.Po pierwsze: pani Robertson nie jest żadną "duchowną", tylko kontraktowym pracownikiem UMC. To jest mniej więcej taka świecka katechetka, tyle że heretycka a więc bez misji kanonicznej biskupa miejsca. Kościół od zawsze nauczał (por. choćby listy św. Pawła), aby takich fałszywych nauczycieli unikać.
Po wtóre: UMC nie jest "Kościołem" (por. N. 17, deklaracja Dominus Iesus)
Po trzecie: UMC nie jest "zjednoczony", gdyż sekt metodystów jest od groma. Sama Światowa Rada Metodystów zrzesza ich 80 (w tym kilkanaście "zjednoczonych") - http://worldmethodistcouncil.org/about/member-churches/
Żeby założyć "kościół metodystów" w Polsce wystarczą szczere chęci. Nawet nie trzeba setki podpisów, jeśli się nie chce uzyskac wpisu do rejestru MAC i osobowości prawnej. Potem już tylko kupić se prześcieradło z dziurą na głowę, szalik i już można "celebrować", "błogosławić" i "konsekrować". I brać udział w Tygodniu Jedności w Różnorodności.
Nie rozumiem tez, na czym ma polegać "ekumenizm" tego obrzędu. Przecież pani Robertson nie ma zamiaru porzucić swojej herezji i nawrócić się do Kościoła, czyż nie?
W pierwotnej wersji niniejszego wpisu bezmyślnie przypisałem autorstwo zalinkowanego artykułu panu red. Wojciechowi Teisterowi, którego wizerunek widnieje na stronie GN obok tekstu. Serdecznie za to pana redaktora przepraszam!