Papież Franciszek 26 grudnia 2013 r.
dzisiaj modlimy się w sposób szczególny za chrześcijan, którzy doświadczają dyskryminacji z powodu świadectwa składanego Chrystusowi i Ewangelii. Jesteśmy blisko tych braci i sióstr, którzy - jak św. Szczepan - są niesprawiedliwie oskarżani i padają ofiarami różnego rodzaju przemocy. Jestem pewien, że niestety dziś jest ich więcej niż w pierwszych wiekach Kościoła. Jest ich tak wielu! Dzieje się tak zwłaszcza tam, gdzie wolność wyznania nie jest jeszcze zapewniona lub w pełni realizowana. Zdarza się to jednak także w państwach i środowiskach, które na papierze chronią wolność i prawa człowieka, ale gdzie w rzeczywistości wierzący, przede wszystkim zaś chrześcijanie napotykają na ograniczenia i dyskryminacje. Chciałbym prosić was o chwilę milczenia za tych braci i siostry.
---------------
1. Wydaje się, że przyczyną męczeństwa jest tylko wiara. Powiedziano bowiem w 1 Liście św. Piotra „żaden z was niechaj nie cierpi jako mężobójca, albo złodziej... jeśli zaś jako chrześcijanin, niech się nie wstydzi, ale niech chwali Boga za to imię". Otóż chrześcijaninem jest ktoś przez to, że trzyma się wiary Chrystusowej; wobec tego sama tylko wiara jest przyczyną chwały z męczeńskiego cierpienia.
2. Męczennik znaczy to samo co świadek, zaś świadectwo daje się tylko prawdzie. Otóż nie nazywamy kogoś męczennikiem za danie świadectwa byle jakiej prawdzie, lecz tego tylko, kto daje świadectwo prawdzie Bożej; śmiesznym bowiem byłoby nazywać męczennikiem tego, kto umarł za wyznanie prawdy matematycznej lub prawdy z innej dziedziny wiedzy. Wobec tego sama tylko wiara jest przyczyną męczeństwa.
św. Tomasz z Akwinu, ST II, q. 124 a. 5
wtorek, 31 grudnia 2013
Posoborowie dogorywa w Niemczech. Biskupi "zaniepokojeni".
Portal PCh24.pl zapodaje:
--------------------------------------------------------------------------
Świętej pamięci ks. Bogusław Ochwał po usunięciu z urzędu proboszcza jednej z katowickich parafii (ze względu na ukończenie 65 roku życia - ciekawe, że biskupi mający więcej obowiązków na głowie mogą "tyrać" o 10 lat dłużej) z uwagi na doskonałą znajomosć języka niemieckiego wyjechał do pracy duszpasterskiej w Niemczech (został rektorem kościoła pielgrzymkowego w Gernsheim nad Menem, diecezja Moguncka). Miejscowy ordynariusz, wspomniany wyżej bp Karol Lehmann ze względów oczywistych przyjmował na ewidencję z otwartymi ramionami wszystkich kapłanów, którym się mimo wszystko jeszcze czegokolwiek chce, w dodatku władających miejscową mową i nie wybrzydzał, że są zbyt starzy. Po okolicy rozeszła się wieść, że w opuszczonym kościele pojawił się znowu ksiądz, w dodatku bardzo pobożny i nawet ogłasza, że przed każdą Mszą świętą spowiada! Ks. Bogusław już po kilku dniach pobytu poprosił swego nowego biskupa o posłuchanie, podczas którego wyznał, że coraz więcej jest chętnych do spowiedzi, a w kościele nie ma konfesjonału. Biskup Karol zdziwiony, cóż to za nawrót reakcji nastąpił w narodzie rzekł mu dobrodusznie: przecież masz w kościele takie rozsuwane kraty między ławkami. Ty sobie usiądziesz w jednej ławce, penitent w następnej i zrobione! Masz konfesjonał. Mijały kolejne tygodnie, na codziennych Mszach świętych zaczęła pojawiać się kilkuosobowa grupa młodzieży, która ku oburzeniu rady parafialnej i świeckich szafarek zaczęła się pokornie domagać Komunii świętej wyłącznie od kapłana, w dodatku na klęcząco i do ust. Ksiądz Bogusław z radością czynił zadość ich prośbom, w dodatku zadbał o ich formację, zaczął dla nich organizować nabożeństwa Eucharystyczne, przygotowywać i głosić konferencje, i służyć radą i pomocą. Nie trzeba było długo czekać, aby zaczęto na niego wysyłać skargi, że rozbija jedność wspólnoty, że nie szanuje wyborów moralnych ludzi, że głosi zacofane nauki i takie tam. Dwa razy odwiedzał biskupa Lehmanna i musiał tłumaczyć się ze swoich "zbrodni", co przypłacił kolejnymi dawkami zgryzot. Przyjeżdżając w odwiedziny do Polski miał z miesiąca na miesiąc coraz mniejszą ochotę wracać na swoją nową placówkę. 16 grudnia 1997 r. podczas wieczornej Mszy świętej wygłosił kazanie, które zakończył słowami: kończy się adwent, tak samo kończy się nasze życie. Boże, jestem Twój, możesz mnie zabrać tak, jak tutaj stoję! Pan Bóg wysłuchał go 3 godziny później. Kuria moguncka wydała oficjalny komunikat i odetchnęła z ulgą. Został pochowany w Katowicach, na swoim dawnym parafialnym cmentarzu. Prosi o modlitwę.
„Na ogromną przepaść między nauką Kościoła a praktycznym życiem wiernych w niemieckich diecezjach wskazują pierwsze odpowiedzi na przedsynodalną „ankietę papieża Franciszka”– donosi portal „domradio.de”. Większość niemieckich katolików akceptuje… związki homoseksualne i domaga się „większego miłosierdzia”. Wieloletnie mieszkanie ze sobą bez ślubu stało się normą obyczajową. Natomiast osoby rozwiedzione, które ponownie zawarły związki małżeńskie, czują się… dyskryminowane.
(...)
„Ogólne wnioski wynikające z analizy nadesłanych kwestionariuszy wskazują na to, że „nauczanie Kościoła jest oceniane przez wiernych niemieckich jako odbiegające od rzeczywistości i relacji międzyludzkich” – czytamy w „domradio.de”. W Berlinie zebranych zostało około 550 wypełnionych kwestionariuszy.
W specjalnie przygotowanym dokumencie pojawiły się informacje, z których wynika, że wierni diecezji berlińskiej i kolońskiej nie znają nauki Kościoła w zakresie małżeństwa i rodziny. Większość z respondentów coraz częściej akceptuje rozwody, jest otwarta na różne formy współżycia, począwszy od związków jednopłciowych, a skończywszy na tzw. rodzinach patchworkowych. Prawie wszystkie niemieckie pary mieszkały ze sobą wiele lat przed ślubem. W Niemczech coraz częściej spotykany jest także ślub kościelny połączony z chrztem św. dziecka.
Z diecezji mogunckiej jak dotychczas nadesłanych zostało około 900 wypełnionych arkuszy. Wyniki ankiet zbliżone są do tych z diecezji kolońskiej. Wielu uczestników opowiada się za „łagodniejszym obchodzeniem się Kościoła katolickiego ze związkami homoseksualnymi”. Wielu wiernych z diecezji Essen czuje się dotknięta tym, że Kościół katolicki jest – ich zdaniem – mało miłosierny. Zdecydowana większość respondentów zaakceptowałaby „udzielenie błogosławieństwa parom homoseksualnym”.
W Monachium i Fryzyngii (Bawaria) w przeciągu tygodnia wypełnionych zostało 834 ankiet. Jedynie niewielka liczba wiernych skrytykowała związki homoseksualne. Większość życzyłaby sobie „otwartości Kościoła katolickiego dla osób żyjących w trwałych wolnych związkach”. W odniesieniu do akceptacji antykoncepcji „wierni nie są chętni, aby zwracać się w tych kwestiach do Kościoła”. Bawarscy respondenci opowiadają się także za „łagodniejszym” traktowaniem osób rozwiedzionych, które ponownie wstąpiły w związki małżeńskie. (...)
Odpowiedziami zaniepokojony jest kardynał Karl Lehmann, biskup Moguncji, który dostrzega w nich ogromną przepaść pomiędzy nauczaniem Kościoła a codziennością większości katolików. – Przy założeniu, że wyniki ankiet są ciągle mało reprezentatywne, to już w tej chwili wskazują na złą sytuację – ocenia kard. Lehmann. (...)
--------------------------------------------------------------------------
Świętej pamięci ks. Bogusław Ochwał po usunięciu z urzędu proboszcza jednej z katowickich parafii (ze względu na ukończenie 65 roku życia - ciekawe, że biskupi mający więcej obowiązków na głowie mogą "tyrać" o 10 lat dłużej) z uwagi na doskonałą znajomosć języka niemieckiego wyjechał do pracy duszpasterskiej w Niemczech (został rektorem kościoła pielgrzymkowego w Gernsheim nad Menem, diecezja Moguncka). Miejscowy ordynariusz, wspomniany wyżej bp Karol Lehmann ze względów oczywistych przyjmował na ewidencję z otwartymi ramionami wszystkich kapłanów, którym się mimo wszystko jeszcze czegokolwiek chce, w dodatku władających miejscową mową i nie wybrzydzał, że są zbyt starzy. Po okolicy rozeszła się wieść, że w opuszczonym kościele pojawił się znowu ksiądz, w dodatku bardzo pobożny i nawet ogłasza, że przed każdą Mszą świętą spowiada! Ks. Bogusław już po kilku dniach pobytu poprosił swego nowego biskupa o posłuchanie, podczas którego wyznał, że coraz więcej jest chętnych do spowiedzi, a w kościele nie ma konfesjonału. Biskup Karol zdziwiony, cóż to za nawrót reakcji nastąpił w narodzie rzekł mu dobrodusznie: przecież masz w kościele takie rozsuwane kraty między ławkami. Ty sobie usiądziesz w jednej ławce, penitent w następnej i zrobione! Masz konfesjonał. Mijały kolejne tygodnie, na codziennych Mszach świętych zaczęła pojawiać się kilkuosobowa grupa młodzieży, która ku oburzeniu rady parafialnej i świeckich szafarek zaczęła się pokornie domagać Komunii świętej wyłącznie od kapłana, w dodatku na klęcząco i do ust. Ksiądz Bogusław z radością czynił zadość ich prośbom, w dodatku zadbał o ich formację, zaczął dla nich organizować nabożeństwa Eucharystyczne, przygotowywać i głosić konferencje, i służyć radą i pomocą. Nie trzeba było długo czekać, aby zaczęto na niego wysyłać skargi, że rozbija jedność wspólnoty, że nie szanuje wyborów moralnych ludzi, że głosi zacofane nauki i takie tam. Dwa razy odwiedzał biskupa Lehmanna i musiał tłumaczyć się ze swoich "zbrodni", co przypłacił kolejnymi dawkami zgryzot. Przyjeżdżając w odwiedziny do Polski miał z miesiąca na miesiąc coraz mniejszą ochotę wracać na swoją nową placówkę. 16 grudnia 1997 r. podczas wieczornej Mszy świętej wygłosił kazanie, które zakończył słowami: kończy się adwent, tak samo kończy się nasze życie. Boże, jestem Twój, możesz mnie zabrać tak, jak tutaj stoję! Pan Bóg wysłuchał go 3 godziny później. Kuria moguncka wydała oficjalny komunikat i odetchnęła z ulgą. Został pochowany w Katowicach, na swoim dawnym parafialnym cmentarzu. Prosi o modlitwę.
Prośba o wsparcie serwisu Breviarium
Szanowni P.T. Czytelnicy
Czasy ciężkie, a będzie jeszcze gorzej, dlatego zwracam się do Was wszystkich z prośbą o pomoc - duchową i materialną niezbędną w dalszym prowadzeniu serwisu. Dary w postaci pieniężnej, w dowolnej wysokości można przekazać nam za pośrednictwem dowolnego, napotkanego żebraka lub wykorzystując skarbonki z napisem chleb św. Antoniego dostępne w każdym dobrym kościele katolickim. Za wszelkie modlitwy i złożone dary składamy serdeczne Bóg zapłać! Niech w Nowym Roku nikomu nie zabraknie chleba, a zwłaszcza naszym wrogom i tym, którzy nam źle życzą, którzy nam złorzeczą i którzy nas nienawidzą.
Czasy ciężkie, a będzie jeszcze gorzej, dlatego zwracam się do Was wszystkich z prośbą o pomoc - duchową i materialną niezbędną w dalszym prowadzeniu serwisu. Dary w postaci pieniężnej, w dowolnej wysokości można przekazać nam za pośrednictwem dowolnego, napotkanego żebraka lub wykorzystując skarbonki z napisem chleb św. Antoniego dostępne w każdym dobrym kościele katolickim. Za wszelkie modlitwy i złożone dary składamy serdeczne Bóg zapłać! Niech w Nowym Roku nikomu nie zabraknie chleba, a zwłaszcza naszym wrogom i tym, którzy nam źle życzą, którzy nam złorzeczą i którzy nas nienawidzą.
Historia zbawienia wg neokatechumenatu
Skan obrazka z włoskiej wersji bibuły "Orientamenti..." wydanej po gruntownych zmianach jako "dyrektorium katechetyczne drogi neokatechumenalnej".
Najpierw nie było nic. Potem był Abraham, Mojżesz, Dawid, wygnanie, Ezdrasz i Nehemiasz, potem Ukrzyżowanie, po którym pączkował Kościół pierwotny, potem Konstantyn, następnie czas wzięty w nawias, podczas którego (17 wieków) zasadniczo nic ciekawego się nie działo, a potem stał się Przenajświętszy Sobór Watykański Drugi i nastał Kiko, i założył Drogę. I zobaczył Kiko, że Droga była bardzo dobra. I powiedział Kiko do Carmen; a teraz wybierzemy sobie prezbitera...
Najpierw nie było nic. Potem był Abraham, Mojżesz, Dawid, wygnanie, Ezdrasz i Nehemiasz, potem Ukrzyżowanie, po którym pączkował Kościół pierwotny, potem Konstantyn, następnie czas wzięty w nawias, podczas którego (17 wieków) zasadniczo nic ciekawego się nie działo, a potem stał się Przenajświętszy Sobór Watykański Drugi i nastał Kiko, i założył Drogę. I zobaczył Kiko, że Droga była bardzo dobra. I powiedział Kiko do Carmen; a teraz wybierzemy sobie prezbitera...
Sztandarowy dziennik globalnych korporacji finansowych chwali papieża Franciszka
donosi KAI:
W ciągu 2013 r. nikt bardziej nie przykuwał uwagi ludzi z całego świata niż papież Franciszek, który w ciągu dziewięciu miesięcy, jakie upłynęły od jego wyboru, rozpoczął proces rewizji papiestwa - kierunków i sposobu zarządzania. Opinię taką wyraża brytyjski dziennik „The Financial Times” w dzisiejszym edytorialu zatytułowanym „Nadzwyczajna postać Franciszka”. Podkreśla on, że papież „rzucił wyzwanie dotychczasowemu status quo na wielu frontach”...
W ciągu 2013 r. nikt bardziej nie przykuwał uwagi ludzi z całego świata niż papież Franciszek, który w ciągu dziewięciu miesięcy, jakie upłynęły od jego wyboru, rozpoczął proces rewizji papiestwa - kierunków i sposobu zarządzania. Opinię taką wyraża brytyjski dziennik „The Financial Times” w dzisiejszym edytorialu zatytułowanym „Nadzwyczajna postać Franciszka”. Podkreśla on, że papież „rzucił wyzwanie dotychczasowemu status quo na wielu frontach”...
poniedziałek, 30 grudnia 2013
Ksiądz transwestyta i obchody wigilii Niepokalanego Poczęcia NMP
Takie rzeczy to tylko w Hiszpanii
Ksiądz proboszcz Wiktor Emanuel Blanco z parafii Curtis na codzień zachowuje się normalnie (przynajmniej jak na zdziczałe, posoborowe hiszpańskie warunki)
niestety na maryjnych imprezach z młodzieżą (poniższa odbyła się w budynku salezjańskiego liceum w La Coruna) czasami mu coś nie ten teges... Swoją drogą Adwent to teraz czas radosnego oczekiwania, więc cóż się dziwić? Ciekawi nas dlaczego poniższe zdjęcia szybciusieńko poznikały z archidiecezjalnej strony, na której zostały umieszczone. Na (nie)szczęście internet pamięta wszystko i zdjęcia raz wrzucone na guglowego bloggera zostają tam już na zawsze, nawet po usunięciu linków do nich ze strony.
Ksiądz proboszcz Wiktor Emanuel Blanco z parafii Curtis na codzień zachowuje się normalnie (przynajmniej jak na zdziczałe, posoborowe hiszpańskie warunki)
niestety na maryjnych imprezach z młodzieżą (poniższa odbyła się w budynku salezjańskiego liceum w La Coruna) czasami mu coś nie ten teges... Swoją drogą Adwent to teraz czas radosnego oczekiwania, więc cóż się dziwić? Ciekawi nas dlaczego poniższe zdjęcia szybciusieńko poznikały z archidiecezjalnej strony, na której zostały umieszczone. Na (nie)szczęście internet pamięta wszystko i zdjęcia raz wrzucone na guglowego bloggera zostają tam już na zawsze, nawet po usunięciu linków do nich ze strony.
wyznania byłego neona
Wyznania byłego neona z ciekawego wątku na forum historycy.org
Zrezygnowałem w czasie trwania pewnego etapu, którego raczej i tak bym nie przeszedł.
- Na katechezach początkowych stosuje się psychomanipulację, uderzając w potencjalne czułe punkty i zranienia słuchaczy. Zawsze się w kogoś trafi. Np.: "Twój ojciec jest alkoholikiem, żona cię zdradza, twoi rodzice się rozwiedli i tylko tutaj, 'na drodze' otrzymasz rozwiązanie".
- Podkreśla się na owych katechezach, że każdy z obecnych został wybrany przez Boga, by być w tej wspólnocie i nie jest to przypadek, że tutaj się znalazł. Dlatego nie można zlekceważyć, czy odrzucić tych katechez.
- Są stopnie wtajemniczenia, więc na początku człowiek nie jest informowany, co go czeka dalej. O pewnych kontrowersyjnych sprawach dowiaduje się dopiero, gdy jest już mocno zżyty ze wspólnotą, po wielu latach.
- Na etapie pierwszego skrutinium trzeba sprzedać wszystko co się ma (nie dosłownie, ale wszystko, co ma jakąkolwiek wartość dla nas, nie skarpetki i majtki).
- Na etapie drugiego skrutinium członek wspólnoty dokonuje spowiedzi z całego życia przed katechistami (guru) i całą wspólnotą. Oczywiście formalnie nazywa się to inaczej. Później jest przepytywany dokładnie przez katechistów (zawsze pytania idą w kierunku życia seksualnego, ale oczywiście są też inne, zależnie od przypadku). Członkowie wspólnoty mogą też dorzucić swoje trzy grosze i nakablować na delikwenta.
- Używa się typowej dla sekty nomenklatury. Ludzi spoza nazywa się "ludźmi ze świata". Sporo mówi się o "nowym człowieku", którym można się stać tylko na dalszych etapach "drogi", zabijając w sobie "starego człowieka".
- Po przejściu etapu drugiego skrutinium członkowie wspólnoty dowiadują się, że teraz mają płacić 10% swoich dochodów na wspólnotę. Oczywiście przedtem ich nikt nie raczył o tym powiadomić.
- Na jednym z dalszych etapów neokatechumeni chodzą "we dwoje" po domach niczym świadkowie Jehowy i zagadują ludzi na tematy wiary. Muszą powiedzieć swoje "świadectwo" , nawet najbardziej osobiste obcym osobom. Wszelkie odrzucenia, niewpuszczenie do domu (co następuje w zdecydowanej większości przypadków) katechiści już zawczasu obwieszczają radośnie "doświadczeniem odrzucenia w imię Chrystusa".
- Opowiadanie ludziom , że przez katechistów przemawia bezpośrednio Duch Święty, więc trzeba ich słuchać.
- Katechistów musi słuchać się także ksiądz (nawet biskup), jeśli jest członkiem wspólnoty. Jak jest tylko celebransem, to traktuje się go jak hydraulika, który przyszedł kran dokręcić, a potem won.
Można by jeszcze pisać, gdyby wytężyć szare komórki, ale chyba powyższe wystarczy, by wyrobić sobie zdanie. Oczywiście nie poruszałem tutaj tematu herezji głoszonych przez neokatechumenat, gdyż skupiłem się tylko na "sekciarstwie".
(...)
Przypomniało mi się jeszcze:
- Bombardowanie miłością
- Zakaz wytaczania jakichkolwiek spraw w sądzie, bo "chrześcijanie nie chodzą po sądach"
- Negacja całego dotychczasowego życia duchowego i wiary przed wstąpieniem do wspólnoty
- Wielodniowe wyjazdy na jakąś pipidówę do wynajętego ośrodka, gdzie męczy się członków wielogodzinnymi "katechezami", a właściwie praniem mózgu przez kilka godzin bez przerwy.
- Zakaz pisania na temat neokatechumenatu na forach(przynajmniej mojej wspólnocie katechiści go ogłosili)
- Zakaz zdradzania "tajemnic drogi", czyli dokładnie to, co ja właśnie robię. Jeszcze relatywnie niedawno wierzyłem, że poszedłbym za coś takiego do piekła
Zrezygnowałem w czasie trwania pewnego etapu, którego raczej i tak bym nie przeszedł.
- Na katechezach początkowych stosuje się psychomanipulację, uderzając w potencjalne czułe punkty i zranienia słuchaczy. Zawsze się w kogoś trafi. Np.: "Twój ojciec jest alkoholikiem, żona cię zdradza, twoi rodzice się rozwiedli i tylko tutaj, 'na drodze' otrzymasz rozwiązanie".
- Podkreśla się na owych katechezach, że każdy z obecnych został wybrany przez Boga, by być w tej wspólnocie i nie jest to przypadek, że tutaj się znalazł. Dlatego nie można zlekceważyć, czy odrzucić tych katechez.
- Są stopnie wtajemniczenia, więc na początku człowiek nie jest informowany, co go czeka dalej. O pewnych kontrowersyjnych sprawach dowiaduje się dopiero, gdy jest już mocno zżyty ze wspólnotą, po wielu latach.
- Na etapie pierwszego skrutinium trzeba sprzedać wszystko co się ma (nie dosłownie, ale wszystko, co ma jakąkolwiek wartość dla nas, nie skarpetki i majtki).
- Na etapie drugiego skrutinium członek wspólnoty dokonuje spowiedzi z całego życia przed katechistami (guru) i całą wspólnotą. Oczywiście formalnie nazywa się to inaczej. Później jest przepytywany dokładnie przez katechistów (zawsze pytania idą w kierunku życia seksualnego, ale oczywiście są też inne, zależnie od przypadku). Członkowie wspólnoty mogą też dorzucić swoje trzy grosze i nakablować na delikwenta.
- Używa się typowej dla sekty nomenklatury. Ludzi spoza nazywa się "ludźmi ze świata". Sporo mówi się o "nowym człowieku", którym można się stać tylko na dalszych etapach "drogi", zabijając w sobie "starego człowieka".
- Po przejściu etapu drugiego skrutinium członkowie wspólnoty dowiadują się, że teraz mają płacić 10% swoich dochodów na wspólnotę. Oczywiście przedtem ich nikt nie raczył o tym powiadomić.
- Na jednym z dalszych etapów neokatechumeni chodzą "we dwoje" po domach niczym świadkowie Jehowy i zagadują ludzi na tematy wiary. Muszą powiedzieć swoje "świadectwo" , nawet najbardziej osobiste obcym osobom. Wszelkie odrzucenia, niewpuszczenie do domu (co następuje w zdecydowanej większości przypadków) katechiści już zawczasu obwieszczają radośnie "doświadczeniem odrzucenia w imię Chrystusa".
- Opowiadanie ludziom , że przez katechistów przemawia bezpośrednio Duch Święty, więc trzeba ich słuchać.
- Katechistów musi słuchać się także ksiądz (nawet biskup), jeśli jest członkiem wspólnoty. Jak jest tylko celebransem, to traktuje się go jak hydraulika, który przyszedł kran dokręcić, a potem won.
Można by jeszcze pisać, gdyby wytężyć szare komórki, ale chyba powyższe wystarczy, by wyrobić sobie zdanie. Oczywiście nie poruszałem tutaj tematu herezji głoszonych przez neokatechumenat, gdyż skupiłem się tylko na "sekciarstwie".
(...)
Przypomniało mi się jeszcze:
- Bombardowanie miłością
- Zakaz wytaczania jakichkolwiek spraw w sądzie, bo "chrześcijanie nie chodzą po sądach"
- Negacja całego dotychczasowego życia duchowego i wiary przed wstąpieniem do wspólnoty
- Wielodniowe wyjazdy na jakąś pipidówę do wynajętego ośrodka, gdzie męczy się członków wielogodzinnymi "katechezami", a właściwie praniem mózgu przez kilka godzin bez przerwy.
- Zakaz pisania na temat neokatechumenatu na forach(przynajmniej mojej wspólnocie katechiści go ogłosili)
- Zakaz zdradzania "tajemnic drogi", czyli dokładnie to, co ja właśnie robię. Jeszcze relatywnie niedawno wierzyłem, że poszedłbym za coś takiego do piekła
(...)
Kościół niestety zna tylko "oficjalną" wersję neokatechumenatu. Ponadto neokatechumenat ma świetne statystyki: mnóstwo rodzin na misjach, pełno nowych powołań (w seminariach neokatechumenatu). Więc Kościół w dobie kryzysu powołań raczej musi postępować tutaj ostrożnie. Niemniej dykrektorium katechetyczne jest nadal sprawdzane, a neokatechumenat systematycznie napominany przez Stolicę Apostolską, żeby zaprzestał swoich nadużyć liturgicznych. Dla przykładu powiem, że nakazano im w 2008 roku, by przyjmowali Komunię na stojąco (dotyczas było na siedząco). Więc guru Kiko Wirtz zrobił wszystko, by ośmieszyć ten nakaz. I faktycznie "przyjmuje" się do rąk na stojąco, ale potem wszyscy siadają razem z księdzem i spożywają na siedząco. A jak wiadomo, przyjmowanie zawsze równało się spożywaniu, bo Komunia była do ust.
(...)
Na wszelkich Mszach z udziałem papieża, biskupów i innych hierarchów kościelnych członkowie neokatechumenatu bardzo się pilnują. Zresztą wtedy widać tylko liturgiczne oblicze neokatechumenatu, a nie to, co jest wewnątrz. Tak, przypuszczam, że Kościół, a przynajmniej jego ścisły szczyt niewiele wie o tego typu karygodnych praktykach. Być może zdarzały się pojedyncze skargi, ale traktuje się je jako jednostkowe wypaczenia. Niewielu byłych członków jest skłonnych zdradzać aż tyle szczegółów, ja będąc dopiero dwa lata po rozłące z neokatechumenatem , zdołałem się z niego i jego ideologii wyleczyć. Niektórzy nie widzą problemu, a jedynie stwierdzają, że to nie dla nich. Z kolei w sieci najwięcej jest wypowiedzi osób, które zrezygnowały na samym początku, więc wiele powiedzieć nie mogą.
(...)
Jak już pisałem, wielu księży, proboszczów jest przeciwnikami neokatechumenatu, ale nie mogą odmawiać posługi, udostępniania kościoła do katechez ze względu na panujące trendy w diecezjach. Ponoć większość dziennikarzy popularnej katolickiej prasy w Polsce to członkowie nowoczesnych ruchów kościelnych, stąd tego typu manipulacyjne tytułu jak: "Kościół uznał wartość neokatechumenatu". Radzę się nie sugerować tą propagandą. Tak, Kościół uznał, że otoczka konwiwencji etapowych, która stanowi dla neokatechumenatu niewątpliwie jakąś wartość, nie jest sprzeczna z nauką i liturgią katolicką. Tylko tyle. Nie uznał za to bezprawnie odprawianej neokatechumenalnej liturgii, która jest jawnie protestancka. Równie dobrze jakiś głupek może napisać, że "Kościół uznał wartość i prawowitość prawosławia", bo jakiś papież stwierdzi, że sama liturgia prawosławna nie jest sprzeczna z katolicyzmem (co jest prawdą).
(...)
Nie wchodźcie na żadne fora internetowe i nie czytajcie o Drodze, bo tam sa ujawnianie tajemnice Drogi, które poznacie dopiero na dalszych etapach, a w dodatku jest pełno kłamstw przeciwko Drodze i przeciwko Kiko. No i nic nie piszcie tym bardziej. Słyszałem na własne uszy taki przekaz.
(...)
"To nie jest przypadek, że tutaj jesteś" - to zdanie zna każdy 'neon' niezależnie od stażu.
(...)
Kościół niestety zna tylko "oficjalną" wersję neokatechumenatu. Ponadto neokatechumenat ma świetne statystyki: mnóstwo rodzin na misjach, pełno nowych powołań (w seminariach neokatechumenatu). Więc Kościół w dobie kryzysu powołań raczej musi postępować tutaj ostrożnie. Niemniej dykrektorium katechetyczne jest nadal sprawdzane, a neokatechumenat systematycznie napominany przez Stolicę Apostolską, żeby zaprzestał swoich nadużyć liturgicznych. Dla przykładu powiem, że nakazano im w 2008 roku, by przyjmowali Komunię na stojąco (dotyczas było na siedząco). Więc guru Kiko Wirtz zrobił wszystko, by ośmieszyć ten nakaz. I faktycznie "przyjmuje" się do rąk na stojąco, ale potem wszyscy siadają razem z księdzem i spożywają na siedząco. A jak wiadomo, przyjmowanie zawsze równało się spożywaniu, bo Komunia była do ust.
(...)
Na wszelkich Mszach z udziałem papieża, biskupów i innych hierarchów kościelnych członkowie neokatechumenatu bardzo się pilnują. Zresztą wtedy widać tylko liturgiczne oblicze neokatechumenatu, a nie to, co jest wewnątrz. Tak, przypuszczam, że Kościół, a przynajmniej jego ścisły szczyt niewiele wie o tego typu karygodnych praktykach. Być może zdarzały się pojedyncze skargi, ale traktuje się je jako jednostkowe wypaczenia. Niewielu byłych członków jest skłonnych zdradzać aż tyle szczegółów, ja będąc dopiero dwa lata po rozłące z neokatechumenatem , zdołałem się z niego i jego ideologii wyleczyć. Niektórzy nie widzą problemu, a jedynie stwierdzają, że to nie dla nich. Z kolei w sieci najwięcej jest wypowiedzi osób, które zrezygnowały na samym początku, więc wiele powiedzieć nie mogą.
(...)
Jak już pisałem, wielu księży, proboszczów jest przeciwnikami neokatechumenatu, ale nie mogą odmawiać posługi, udostępniania kościoła do katechez ze względu na panujące trendy w diecezjach. Ponoć większość dziennikarzy popularnej katolickiej prasy w Polsce to członkowie nowoczesnych ruchów kościelnych, stąd tego typu manipulacyjne tytułu jak: "Kościół uznał wartość neokatechumenatu". Radzę się nie sugerować tą propagandą. Tak, Kościół uznał, że otoczka konwiwencji etapowych, która stanowi dla neokatechumenatu niewątpliwie jakąś wartość, nie jest sprzeczna z nauką i liturgią katolicką. Tylko tyle. Nie uznał za to bezprawnie odprawianej neokatechumenalnej liturgii, która jest jawnie protestancka. Równie dobrze jakiś głupek może napisać, że "Kościół uznał wartość i prawowitość prawosławia", bo jakiś papież stwierdzi, że sama liturgia prawosławna nie jest sprzeczna z katolicyzmem (co jest prawdą).
(...)
Nie wchodźcie na żadne fora internetowe i nie czytajcie o Drodze, bo tam sa ujawnianie tajemnice Drogi, które poznacie dopiero na dalszych etapach, a w dodatku jest pełno kłamstw przeciwko Drodze i przeciwko Kiko. No i nic nie piszcie tym bardziej. Słyszałem na własne uszy taki przekaz.
(...)
"To nie jest przypadek, że tutaj jesteś" - to zdanie zna każdy 'neon' niezależnie od stażu.
(...)
komisja liturgiczna KEP chyba zaczyna zauważać problem z neokatechumenatem i jego neoliturgią
Co mnie osobiście bardzo cieszy, gdyż piszemy o tym od wielu lat, a w dotychczasowych kontaktach z kurialistami, którym sygnalizujemy ten problem natrafialiśmy jeno na ścianę lub byliśmy mniej lub bardziej uprzejmie przekierowywani do lokalnego, diecezjalnego guru neokatechumenalnego.
Swoją drogą - wygląda na to, że ksiądz profesor Krakowiak nie lubi gitar liturgicznych! Skandal! :-)
Pytanie czytelnika Anamnesis:
Msze we wspólnotach neokatechumenalnych
Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!
Proszę o komentarz i opinię. Często uczestniczę w Eucharystiach sprawowanych we wspólnocie neokatechumenalnej. W tej liturgii jest wiele kwestii powodujących u mnie liturgiczny niesmak. Po lekturze przepisów kościelnych np. instrukcji Redemptionis Sacramentum nr 51-56 pojawiły mi się dodatkowo poniższe wątpliwości. Otóż chciałbym wiedzieć czy następujące praktyki nie wpływają na godność, a co gorsze na ważność sprawowanej Eucharystii:
1. Wszystkie części Modlitwy Eucharystycznej (nawet Anamneza) wykonywane śpiewem przy akompaniamencie instrumentów.
2. Powtarzanie przez zgromadzenie części Modlitwy Eucharystycznej poza przewidzianymi aklamacjami.
3. Dodawanie przez celebransa po słowach „dzięki Tobie składając” wezwania „Ojcze! Ojcze!”.
Dziękuje i przepraszam za zabieranie czasu ale to dla mnie szalenie istotne.
Pozdrawiam serdecznie
Z Panem Bogiem
Adrian Bartłomiej Siewieja OPs
Odpowiedzi na przysłane pytania:
ad 1) Tego nie przewiduje Mszał Rzymski – ergo nie można tak postępować. Tym bardziej, że, o ile mi wiadomo, głównym instrumentem jest gitara.
ad 2) Modlitwa Eucharystyczna należy jedynie do kapłana celebrującego. W koncelebrze także do koncelebransów, co jest wyraźnie zaznaczone w Mszale.
ad 3) Nie wolno niczego dodawać do tekstów modlitw zatwierdzonych i wydrukowanych w Mszale. N.b. Cała liturgia Mszy św. powinna być sprawowana z zatwierdzonych ksiąg liturgicznych, a nie ze „skryptów” lub xerowanych kartek.
ks. prof. Czesław Krakowiak
-----------------------------
Polecamy wcześniejsze wpisy poświęcone liturgiom neokatechumenalnym:
obrazki neoprymicyjne
oficjalny śpiewnik wspólnot neokatechumenalnych
neoLiturgia.pl
neokatechumenat w Japonii
ks. prałat Edward Skotnicki - książka o neokatechumenacie
U neonów po staremu
Neoni deprawują kleryków w szczecińskim seminarium duchownym
Po upływie okresu przejściowego
Polecmika między ks. Woźniakiem a ks. Kiljanem
Neokatechumenat przywrócony do pionu w Taranto
Stolica Apostolska potępia neoryt
Diecezja Takamatsu walczy z osobną neoWigilią Paschalną
Neomsza w całości
Kikonizacja kościoła św. Augustyna
Neochrzest
Kikonizacja warszawskiej archikatedry
Kolejne 7 lat neoeksperymentu
Kolejna 16524 pogłoska o zatwierdzeniu Statutu
Główna Dyrekcja Drogi informuje
W górę sempiterny!
Placki pankracki
Czarne konopeum
Konwiwencja
Pierwsza Neokomunia Święta
Kółko graniaste
Wtajemniczeni w wiarę
Obłóczyny czy popłuczyny?
i na koniec, dla utrwalenia w pamięci, przypomnijmy słowa ks. profesora:
Tego nie przewiduje Mszał Rzymski – ergo nie można tak postępować
obecność Chrystusa w tabernakulum na czas trwania Eucharystii jest niejako “zawieszona”
Czyli konfabulacje ks. prof. Krzysztofa Koneckiego opublikowane w Anamnesis
Podchodzenie do czytań w czasie Mszy św. i Godziny czytań
Jak powinna zachować się osoba wychodząca „z ludu” do wykonania czytania mszalnego, jeśli w prezbiterium jest tabernakulum? W OWMR w numerze 274 czytamy: Jeśli zaś w prezbiterium jest tabernakulum z Najświętszym Sakramentem, kapłan, diakon i inni usługujący przyklękają po przyjściu do ołtarza i przed odejściem od niego, nie zaś podczas samej celebracji Mszy świętej. Poza tym przyklękają wszyscy, którzy przechodzą przed Najświętszym Sakramentem, chyba że idą w procesji.
Ponadto nr 120 mówi: Gdy lud się zgromadzi, kapłan i usługujący, ubrani w szaty liturgiczne, udają się do ołtarza w następującym porządku:
a) ministrant z dymiącą kadzielnicą, jeśli się stosuje okadzenia;
b) ministranci niosący zapalone świece, a pomiędzy nimi akolita albo inny ministrant z krzyżem;
c) akolici oraz inni ministranci;
d) lektor, który może nieść nieco uniesiony ku górze Ewangeliarz, nie zaś lekcjonarz;
e) kapłan celebrujący.
Jeśli używa się kadzidła, kapłan przed wyruszeniem procesji nakłada kadzidło do kadzielnicy i błogosławi w milczeniu znakiem krzyża.)
Skoro nie idę w procesji z kapłanem, to czy nie powinnam przyklęknąć podchodząc do czytania, psalmu, modlitwy wiernych z ławki jako należąca do tych „wszystkich”, którzy przechodzą przed Najświętszym Sakramentem?
Wiele osób odnosi się tu do liturgii papieskich, ale te najczęściej są sprawowane w bazylikach, gdzie Najświętszy Sakrament jest w bocznych kaplicach lub też na wolnym powietrzu…, więc trudno tu cokolwiek porównywać… Czy w czasie sprawowania Liturgii Mszy św. mamy zapomnieć, pominąć, przy-
mknąć oczy na obecność żywego Jezusa w Eucharystii, jakby Go tam w tym czasie nie było, bo w centrum celebracji jest Ołtarz? A zaraz po Mszy św. na nowo mamy pamiętać, że tam jest i przyklękać? Mam wrażenie, że reforma liturgiczna zapomniała o tradycji kościelnej, która w drugim tysiącleciu przeniosła tabernakulum do prezbiterium i jak dotąd z większości kościołów nie przeniosła do kaplic bocznych… Rozumiem, że ołtarz jest centrum w czasie Mszy św., ale to symbol Chrystusa, a w Najświętszym Sakramencie żywa obecność… Nie są więc jasne dla mnie przepisy...
(...)
s. Filipa Łyżwa OSB
Odpowiedź
Osoba, która pełni funkcję lektora powinna uczestniczyć w procesji wejścia. Jeśli nie, to idąc do ambony czyni przed ołtarzem głęboki ukłon, ponieważ faktycznie należy do służby liturgicznej pomimo, że jest w ławce, a nie przy ołtarzu. Zgodnie z Konstytucją o liturgii i Ogólnym Wprowadzeniem do Mszału rzymskiego, obecność Chrystusa w tabernakulum na czas trwania Eucharystii jest niejako “zawieszona”. Celebracja Mszy św. jest celebracją Eucharystii w sensie dynamicznym (w tabernakulum znajduje się Eucharystia w sensie statycznym) i w niej od samego początku jest także obecny Chrystus i to na wieloraki sposób: lud Boży, celebrans, słowo Boże, Najświętsze Postacie. Jest to obecność Chrystusa potęgująca i narastająca. I to stawanie się i przychodzenie Chrystusa Eucharystycznego i Zmartwychwstałego jest celem celebracji, etapem niejako “finalnym” gromadzenia się wiernych. Aby więc nie dochodziło do „schizofrenii eucharystycznej” rozdwojenia myśli od samego początku przedmiotem uwagi wiernych, zainteresowania i modlitwy jest To co się dzieje na ołtarzu, a więc Chrystus który przychodzi, który uobecnia się sakramentalnie, a nie Ten, który już jest w tabernakulum. Dlatego właśnie podczas soborowej reformy liturgii zniknął z ołtarza Najświętszy Sakrament, aby od początku nie było na ołtarzu To, co jest celem zgromadzenia. Nieprzyklękanie więc podczas sprawowania Mszy św. przed tabernakulum nie jest przejawem braku pobożności eucharystycznej, ale przeciwnie jej zrozumieniem w duchu liturgii Soboru Watykańskiego II.
(...)
Ks. prof. Krzysztof Konecki
-----------------------------------------------
Przeczytajmy to raz jeszcze:
Zgodnie z Konstytucją o liturgii i Ogólnym Wprowadzeniem do Mszału rzymskiego, obecność Chrystusa w tabernakulum na czas trwania Eucharystii jest niejako “zawieszona”.
Pomijając już rytualne powoływanie się - w celu obrony swoich głupot - na nauczanie soborowe i rubryki Mszału - czy to oznacza, że Pan Jezus "zawiesza" swoją Obecność po przyklęknięciu przez celebransa na początku Mszy świętej? W takim razie w której chwili ją "odwiesza"? Czy po otwarciu tabernakulum przez kapłana udającego się po cyboria przed wykomunikowaniem? A jeśli nie komunikuje? Czy wtedy dopiero przed ostatnim przyklęknięciem po zakończeniu Mszy świętej? To może w takim razie powinno się po rozpoczęciu Mszy świętej zagasić czerwone, "wieczne" lampki, albo zapalać zielone? Posoborowie podobnie jak socjalism bohatersko zmaga się z problemami, które samo stwarza.
i jeszcze kilka cytatów z klasyków:
Dla naszej psychiki to, co usuwa się z centrum, staje się drugorzędne. Tak stało się z tabernakulum (...). W okresie posoborowym demon - jak się wydaje - ze szczególną zajadłością zaatakował tabernakulum. Uczynił to jak zwykle, podjudzając do sporu, który nie zbliża się ku rozwiązaniu. W wielu kościołach tabernakulum jest odsunięte na bok lub umieszczone w miejscach mało widocznych. Trudno je znaleźć. (...). Tym samym wierni, wchodząc do kościoła, nie zauważają obecności Najświętszego Sakramentu i nie zatrzymują się w akcie adoracji. Błąd tkwi w przeoczeniu zasadniczej prawdy o tym, że nasz Pan Jezus Chrystus jest "zawsze obecny w swoim Kościele" (KL 7), szczególnie pod postaciami Eucharystycznymi. (...). Podkreślić należy, że przeważająca większość kościołów na świecie ma rozmiary małe lub średnie. Wierni gromadzą się w centralnej nawie lub w auli i tym samym nie ma żadnego uzasadnienia przenoszenia tabernakulum gdzie indziej. Zdarzyło się jednak tak, że wierni przestali widzieć tabernakulum w centrum ("ze względu na znak") i w związku z tym przestali je uważać za centrum, a wiara w Eucharystię doznała kryzysu. (...) Teza o "konflikcie znaków" między ołtarzem a tabernakulum zaowocowała tym, że Chrystus eucharystyczny - zepchnięty w kąt albo schowany w bocznej kaplicy, gdzie trzeba Go szukać - stał się "znakiem konfliktu" między rozmaitymi sposobami obecności, a z tego pokonana wyszła Rzeczywista Obecność. Wielu chrześcijan nie tylko nie wie, czym jest Najświętszy Sakrament, ale nawet nie wiedzą, co dzieje się w konsekracji. Kongregacja Kultu Bożego 7 listopada 2000 roku przecząco odpowiedziała komuś, kto zapytywał, czy Mszał Pawła VI (por. OWMR 314-315) nakazuje, by Najświętszy Sakrament w kościołach parafialnych przechowywać raczej w osobnej kaplicy niż w dobrze widocznym miejscu w środku w głównej przestrzeni kościoła, tak, żeby był widoczny w czasie celebracji Mszy św.
(ks. Mikołaj Bux, Jak chodzić na Mszę świętą i nie stracić wiary, s. 97n)
(...) W sprawie umieszczania tabernakulum w kościołach Ogólne Wprowadzenie do Mszału Rzymskiego w nr. 276 postanawia: Gorąco się zaleca, aby miejsce przechowywania Najświętszego Sakramentu znajdowało się w kaplicy odpowiedniej do prywatnej adoracji i modlitw wiernych. Jeśli jest to niemożliwe ze względu na układ przestrzenny kościoła, zgodnie z miejscowymi zwyczajami prawnie uzasadnionymi, Najświętszy Sakrament należy przechowywać albo na jakimś ołtarzu, albo poza ołtarzem w odpowiednio godnej i przyozdobionej części kościoła.
U nas nie ma zwyczaju umieszczania Najświętszego Sakramentu poza ołtarzem, a tym więcej w kącie kościoła. Tabernakulum ma być umieszczone w prezbiterium w środkowym miejscu świątyni. Umieszczenie tabernakulum poza ołtarzem jest wykluczone. Na każdą zmianę urządzenia kościoła, a zwłaszcza umieszczania tabernakulum konieczne jest zezwolenie Kurii Diecezjalnej. Dotyczy to także kościołów i kaplic zakonnych (...)
+ Stefan Kardynał Wyszyński, Prymas Polski, Przewodniczący Konferencji Episkopatu Polski, Wrocław, 30 X 1972, Niebezpieczeństwa płynące z niewłaściwej interpretacji Soboru Watykańskiego II
„Odłączenie tabernakulum od ołtarza, to rozdzielenie dwóch rzeczy, które przez swe pochodzenie i naturę winny pozostać zjednoczone” (Sługa Boży Pius XII, Przemówienie na Międzynarodowym Kongresie Liturgicznym, Asyż-Rzym, 18-23 września 1956 r.)
Św. Jan M. Vianney (...) nocami długie i słodkie spędzał godziny na adoracji Jezusa w Jego sakramencie miłości. I w świętym tabernakulum upatrywał źródło, z którego stale czerpał górne moce, jakimi odżywiał i odnawiał osobistą pobożność i którymi zapewniał skuteczność swej apostolskiej pracy, tak dalece, że do wioski Ars za czasów tego świętego męża, można odnieść najsłuszniej sławne słowa, którymi Poprzednik Nasz, ś+p Pius XII opisał chrześcijańska parafię: "Ośrodkiem jest kościół, ośrodkiem kościoła tabernakulum, a u jego boku konfesjonał, skąd przywraca się chrześcijańskiemu ludowi nadprzyrodzone życie lub zdrowie" (por. Discorsi e Radiomessaggio, t. 14, str. 452).
bł. Jan XXIII, encyklika Sacerdotii nostri primordia
Podchodzenie do czytań w czasie Mszy św. i Godziny czytań
Jak powinna zachować się osoba wychodząca „z ludu” do wykonania czytania mszalnego, jeśli w prezbiterium jest tabernakulum? W OWMR w numerze 274 czytamy: Jeśli zaś w prezbiterium jest tabernakulum z Najświętszym Sakramentem, kapłan, diakon i inni usługujący przyklękają po przyjściu do ołtarza i przed odejściem od niego, nie zaś podczas samej celebracji Mszy świętej. Poza tym przyklękają wszyscy, którzy przechodzą przed Najświętszym Sakramentem, chyba że idą w procesji.
Ponadto nr 120 mówi: Gdy lud się zgromadzi, kapłan i usługujący, ubrani w szaty liturgiczne, udają się do ołtarza w następującym porządku:
a) ministrant z dymiącą kadzielnicą, jeśli się stosuje okadzenia;
b) ministranci niosący zapalone świece, a pomiędzy nimi akolita albo inny ministrant z krzyżem;
c) akolici oraz inni ministranci;
d) lektor, który może nieść nieco uniesiony ku górze Ewangeliarz, nie zaś lekcjonarz;
e) kapłan celebrujący.
Jeśli używa się kadzidła, kapłan przed wyruszeniem procesji nakłada kadzidło do kadzielnicy i błogosławi w milczeniu znakiem krzyża.)
Skoro nie idę w procesji z kapłanem, to czy nie powinnam przyklęknąć podchodząc do czytania, psalmu, modlitwy wiernych z ławki jako należąca do tych „wszystkich”, którzy przechodzą przed Najświętszym Sakramentem?
Wiele osób odnosi się tu do liturgii papieskich, ale te najczęściej są sprawowane w bazylikach, gdzie Najświętszy Sakrament jest w bocznych kaplicach lub też na wolnym powietrzu…, więc trudno tu cokolwiek porównywać… Czy w czasie sprawowania Liturgii Mszy św. mamy zapomnieć, pominąć, przy-
mknąć oczy na obecność żywego Jezusa w Eucharystii, jakby Go tam w tym czasie nie było, bo w centrum celebracji jest Ołtarz? A zaraz po Mszy św. na nowo mamy pamiętać, że tam jest i przyklękać? Mam wrażenie, że reforma liturgiczna zapomniała o tradycji kościelnej, która w drugim tysiącleciu przeniosła tabernakulum do prezbiterium i jak dotąd z większości kościołów nie przeniosła do kaplic bocznych… Rozumiem, że ołtarz jest centrum w czasie Mszy św., ale to symbol Chrystusa, a w Najświętszym Sakramencie żywa obecność… Nie są więc jasne dla mnie przepisy...
(...)
s. Filipa Łyżwa OSB
Odpowiedź
Osoba, która pełni funkcję lektora powinna uczestniczyć w procesji wejścia. Jeśli nie, to idąc do ambony czyni przed ołtarzem głęboki ukłon, ponieważ faktycznie należy do służby liturgicznej pomimo, że jest w ławce, a nie przy ołtarzu. Zgodnie z Konstytucją o liturgii i Ogólnym Wprowadzeniem do Mszału rzymskiego, obecność Chrystusa w tabernakulum na czas trwania Eucharystii jest niejako “zawieszona”. Celebracja Mszy św. jest celebracją Eucharystii w sensie dynamicznym (w tabernakulum znajduje się Eucharystia w sensie statycznym) i w niej od samego początku jest także obecny Chrystus i to na wieloraki sposób: lud Boży, celebrans, słowo Boże, Najświętsze Postacie. Jest to obecność Chrystusa potęgująca i narastająca. I to stawanie się i przychodzenie Chrystusa Eucharystycznego i Zmartwychwstałego jest celem celebracji, etapem niejako “finalnym” gromadzenia się wiernych. Aby więc nie dochodziło do „schizofrenii eucharystycznej” rozdwojenia myśli od samego początku przedmiotem uwagi wiernych, zainteresowania i modlitwy jest To co się dzieje na ołtarzu, a więc Chrystus który przychodzi, który uobecnia się sakramentalnie, a nie Ten, który już jest w tabernakulum. Dlatego właśnie podczas soborowej reformy liturgii zniknął z ołtarza Najświętszy Sakrament, aby od początku nie było na ołtarzu To, co jest celem zgromadzenia. Nieprzyklękanie więc podczas sprawowania Mszy św. przed tabernakulum nie jest przejawem braku pobożności eucharystycznej, ale przeciwnie jej zrozumieniem w duchu liturgii Soboru Watykańskiego II.
(...)
Ks. prof. Krzysztof Konecki
-----------------------------------------------
Przeczytajmy to raz jeszcze:
Zgodnie z Konstytucją o liturgii i Ogólnym Wprowadzeniem do Mszału rzymskiego, obecność Chrystusa w tabernakulum na czas trwania Eucharystii jest niejako “zawieszona”.
Pomijając już rytualne powoływanie się - w celu obrony swoich głupot - na nauczanie soborowe i rubryki Mszału - czy to oznacza, że Pan Jezus "zawiesza" swoją Obecność po przyklęknięciu przez celebransa na początku Mszy świętej? W takim razie w której chwili ją "odwiesza"? Czy po otwarciu tabernakulum przez kapłana udającego się po cyboria przed wykomunikowaniem? A jeśli nie komunikuje? Czy wtedy dopiero przed ostatnim przyklęknięciem po zakończeniu Mszy świętej? To może w takim razie powinno się po rozpoczęciu Mszy świętej zagasić czerwone, "wieczne" lampki, albo zapalać zielone? Posoborowie podobnie jak socjalism bohatersko zmaga się z problemami, które samo stwarza.
i jeszcze kilka cytatów z klasyków:
Dla naszej psychiki to, co usuwa się z centrum, staje się drugorzędne. Tak stało się z tabernakulum (...). W okresie posoborowym demon - jak się wydaje - ze szczególną zajadłością zaatakował tabernakulum. Uczynił to jak zwykle, podjudzając do sporu, który nie zbliża się ku rozwiązaniu. W wielu kościołach tabernakulum jest odsunięte na bok lub umieszczone w miejscach mało widocznych. Trudno je znaleźć. (...). Tym samym wierni, wchodząc do kościoła, nie zauważają obecności Najświętszego Sakramentu i nie zatrzymują się w akcie adoracji. Błąd tkwi w przeoczeniu zasadniczej prawdy o tym, że nasz Pan Jezus Chrystus jest "zawsze obecny w swoim Kościele" (KL 7), szczególnie pod postaciami Eucharystycznymi. (...). Podkreślić należy, że przeważająca większość kościołów na świecie ma rozmiary małe lub średnie. Wierni gromadzą się w centralnej nawie lub w auli i tym samym nie ma żadnego uzasadnienia przenoszenia tabernakulum gdzie indziej. Zdarzyło się jednak tak, że wierni przestali widzieć tabernakulum w centrum ("ze względu na znak") i w związku z tym przestali je uważać za centrum, a wiara w Eucharystię doznała kryzysu. (...) Teza o "konflikcie znaków" między ołtarzem a tabernakulum zaowocowała tym, że Chrystus eucharystyczny - zepchnięty w kąt albo schowany w bocznej kaplicy, gdzie trzeba Go szukać - stał się "znakiem konfliktu" między rozmaitymi sposobami obecności, a z tego pokonana wyszła Rzeczywista Obecność. Wielu chrześcijan nie tylko nie wie, czym jest Najświętszy Sakrament, ale nawet nie wiedzą, co dzieje się w konsekracji. Kongregacja Kultu Bożego 7 listopada 2000 roku przecząco odpowiedziała komuś, kto zapytywał, czy Mszał Pawła VI (por. OWMR 314-315) nakazuje, by Najświętszy Sakrament w kościołach parafialnych przechowywać raczej w osobnej kaplicy niż w dobrze widocznym miejscu w środku w głównej przestrzeni kościoła, tak, żeby był widoczny w czasie celebracji Mszy św.
(ks. Mikołaj Bux, Jak chodzić na Mszę świętą i nie stracić wiary, s. 97n)
(...) W sprawie umieszczania tabernakulum w kościołach Ogólne Wprowadzenie do Mszału Rzymskiego w nr. 276 postanawia: Gorąco się zaleca, aby miejsce przechowywania Najświętszego Sakramentu znajdowało się w kaplicy odpowiedniej do prywatnej adoracji i modlitw wiernych. Jeśli jest to niemożliwe ze względu na układ przestrzenny kościoła, zgodnie z miejscowymi zwyczajami prawnie uzasadnionymi, Najświętszy Sakrament należy przechowywać albo na jakimś ołtarzu, albo poza ołtarzem w odpowiednio godnej i przyozdobionej części kościoła.
U nas nie ma zwyczaju umieszczania Najświętszego Sakramentu poza ołtarzem, a tym więcej w kącie kościoła. Tabernakulum ma być umieszczone w prezbiterium w środkowym miejscu świątyni. Umieszczenie tabernakulum poza ołtarzem jest wykluczone. Na każdą zmianę urządzenia kościoła, a zwłaszcza umieszczania tabernakulum konieczne jest zezwolenie Kurii Diecezjalnej. Dotyczy to także kościołów i kaplic zakonnych (...)
+ Stefan Kardynał Wyszyński, Prymas Polski, Przewodniczący Konferencji Episkopatu Polski, Wrocław, 30 X 1972, Niebezpieczeństwa płynące z niewłaściwej interpretacji Soboru Watykańskiego II
„Odłączenie tabernakulum od ołtarza, to rozdzielenie dwóch rzeczy, które przez swe pochodzenie i naturę winny pozostać zjednoczone” (Sługa Boży Pius XII, Przemówienie na Międzynarodowym Kongresie Liturgicznym, Asyż-Rzym, 18-23 września 1956 r.)
Św. Jan M. Vianney (...) nocami długie i słodkie spędzał godziny na adoracji Jezusa w Jego sakramencie miłości. I w świętym tabernakulum upatrywał źródło, z którego stale czerpał górne moce, jakimi odżywiał i odnawiał osobistą pobożność i którymi zapewniał skuteczność swej apostolskiej pracy, tak dalece, że do wioski Ars za czasów tego świętego męża, można odnieść najsłuszniej sławne słowa, którymi Poprzednik Nasz, ś+p Pius XII opisał chrześcijańska parafię: "Ośrodkiem jest kościół, ośrodkiem kościoła tabernakulum, a u jego boku konfesjonał, skąd przywraca się chrześcijańskiemu ludowi nadprzyrodzone życie lub zdrowie" (por. Discorsi e Radiomessaggio, t. 14, str. 452).
bł. Jan XXIII, encyklika Sacerdotii nostri primordia
Znaczki służby liturgicznej
Dawno nie zaglądaliśmy do periodyka Anamnesis wydawanego przez komisję liturgiczną polskiego episkopatu. A jest co czytać. W numerze 75 znajdziemy takie oto kwiatki:
Znaki służby liturgicznej zakładane na albę
Pytanie: W wielu parafiach świeccy posługujący (ministranci czytający Słowo Boże, ceremoniarze, animatorzy) używają w czasie Mszy Świętej krzyży (tzw. lektorskich, ceremoniarskich, animatorskich) wkładanych na albę. W Dyrektorium duszpasterstwa liturgicznej służby ołtarza (punkt 84.) znalazłem informację, że ministranci takowe krzyże otrzymują. Nie potrafiłem jednak znaleźć przepisu, który precyzowałby używanie ich w czasie liturgii. Chciałbym zatem zapytać, czy zakładanie ich przez posługujących jest poprawne, a jeżeli tak, to kto jest uprawniony do ich noszenia. Bardzo proszę o odpowiedź. Z poważaniem, Michał Wolszleger
Odpowiedź: Pytanie dotyczące wkładania krzyży lektorskich lub innych znaków w czasie celebracji liturgicznej jest bardzo ważne, a równocześnie trudne. Stawiają go od lat różne osoby i wspólnoty. Dyskusje toczą się w różnych gremiach. Problem był także wielokrotnie podejmowany na ogólnopolskich spotkaniach duszpasterzy służby liturgicznej.
Przepisy ogólnokościelne odnośnie stroju liturgicznego podają najpierw ogólne zasady. One są podstawą do szczegółowych regulacji. Trzeba tu przypomnieć przede wszystkim OWMR 335 oraz 336: „W Kościele, który jest Ciałem Chrystusa, nie wszyscy członkowie pełnią jednakowe czynności. To zróżnicowanie funkcji
w sprawowaniu Eucharystii ukazuje się zewnętrznie przez różnorodność szat liturgicznych. Dlatego te szaty powinny być znakiem funkcji właściwej każdemu z posługujących. Poza tym szaty liturgiczne winny podkreślać piękno świętych czynności. Szaty, jakie mają ubierać kapłani, diakoni a także pełniący posługi świeccy, przed oddaniem do użytku liturgicznego mogą zostać pobłogosławione zgodnie z obrzędem podanym w Rytuale Rzymskim”. „Szatą liturgiczną wspólną dla wszystkich szafarzy wyświęconych i ustanowionych jakiegokolwiek stopnia, jest alba, przepasana w biodrach paskiem, jeżeli nie jest uszyta w taki sposób, że przylega do ciała nawet bez paska. Jeżeli alba nie osłania dokładnie zwykłego stroju koło szyi, przed przywdzianiem alby należy nałożyć humerał. Alby nie można zastępować komżą, nawet nałożoną na sutannę, wtedy gdy wkłada się ornat lub dalmatykę albo gdy zamiast ornatu czy dalmatyki używa się samej stuły”.
W „Ceremoniale liturgicznej posługi biskupa” dodane są uwagi dotyczące odznak noszonych przez biskupa w czasie liturgii (por. nr 56-64). Nigdzie natomiast w ogólnych przepisach nie ma mowy o odznakach, które mogliby nakładać świeccy posługujący podczas celebracji liturgicznych.
W naszych diecezjach zrodziła się praktyka, która wyrosła nie tyle z teologicznej refleksji, ile z psychologicznej potrzeby ukazania różnicy między pełniącymi różne funkcje liturgiczne, choć można powiedzieć, że podstawą takiej praktyki duszpasterskiej jest cytowana powyżej zasada, że „szaty powinny być znakiem funkcji właściwej każdemu z posługujących”. Jeśli świeccy pełnią różne funkcje, to mogą mieć różne znaki ukazujące tę odmienność. Samo pojawienie się znaków nie jest więc głównym problemem, choć i tacy duszpasterze, którzy są przeciwni wkładaniu na albę jakichkolwiek krzyży czy innych znaczków. Problem zrodził się wtedy, gdy znaki nakładane na albę (szkaplerze, szerokie pasy…) zaczęły upodabniać
posługujących chłopców albo do kapłanów albo do osób uprawiających niektóre dyscypliny sportowe, w których wyższy stopień oznacza wkładanie innego koloru pasa.
W tej sytuacji Podkomisja ds. Służby Liturgicznej działająca przy Komisji ds. Kultu Bożego i Dyscypliny Sakramentów, przygotowała projekt prostych znaczków, które pokazują zarówno zróżnicowanie co do rodzaju pełnionej funkcji, jak też wskazują na zakres odpowiedzialności, jaka została powierzona danej osobie. Są to znaki odnoszące się zarówno do dzieci, młodzieży jak i dorosłych oraz uwzględniające męską i żeńską służbę liturgiczną. Znaczki te zostały zamieszczone w Dodatku do Obrzędów błogosławieństw służby liturgicznej. Dokument ten zostały zatwierdzony przez Konferencję Episkopatu Polski na 356. Zebraniu Plenarnym w Przemyślu w dniach 14-15 października 2011 roku. Od tego czasu mamy więc dokument, na który można się powoływać w określaniu znaczków służby liturgicznej.
W dokumencie tym podana jest również następująca uwaga: „W wielu diecezjach istnieją mocno zakorzenione tradycje, dotyczące stroju liturgicznego. Mogą być one zachowane na podstawie odpowiedniego dekretu biskupa miejsca, potwierdzającego te zwyczaje. Duszpasterze służby liturgicznej nie mogą sami wprowadzać nowych zwyczajów dotyczących stroju posługujących w liturgii” (nr 258).
Należy żywić nadzieję, że zasady podane w Dyrektorium Duszpasterstwa Służby Liturgicznej oraz w Obrzędach błogosławieństw służby liturgicznej będą wprowadzane w naszych parafiach. Wymaga to jednak czasu i systematycznej pracy formacyjnej z zespołami służby liturgicznej.
Ks. Stanisław Szczepaniec
----------------
Pytanie "jest bardzo ważne a równocześnie trudne", gdyż przepisy IGMR wyraźnie definiują, w co winni być odziani: kapłan, diakon czy świecki posługujący. Skoro rubryki nie wspominają o zakładaniu przez świeckich na alby żadnych pasów, szkaplerzy, szalików, pektorałów czy innych utensyliów to znaczy, że się ich nie powinno nakładać i żadna "mocno zakorzeniona" 20-letnia "tradycja" nie ma tu zastosowania. No ale przecież ks. dr Stanisław Szczepaniec nie może "zamykać się w dbaniu o małe rzeczy, w przestrzeganiu drobnych przepisów" (Franciszek). Zamiast więc zgodnie z prawem i zdrowym rozsądkiem odpisać pytającemu, że właściwe westymenta świeckiej służby liturgicznej to: alba na odzież świecką, ewentualnie komża na sutannie, w razie potrzeby z humerałem, to rozpoczyna nieudolny festiwal pomysłów, jak tu obejść przepisy. Na koniec mamy odwołanie do jakiegoś podejrzanego dokumentu wprowadzającego kuriozalne "znaczki służby liturgicznej". Widocznie immanentnym składnikiem posoborowia jest kontestacja obowiązującego prawa i chęć odróżniania się czy wręcz swoistej rywalizacji (ja jestem starszym ministrantem sztabowym, a ty nieee-e!) o czym najlepiej świadczą "dyskusje toczące się w różnych gremiach" przez "różne osoby i wspólnoty". Dyskusje - jak rozumiem - będące owocem miłości do Kościoła, posłuszeństwa i pokory.
źródło: Obrzędy Błogosławieństw Służby Liturgicznej
Znaki służby liturgicznej zakładane na albę
Pytanie: W wielu parafiach świeccy posługujący (ministranci czytający Słowo Boże, ceremoniarze, animatorzy) używają w czasie Mszy Świętej krzyży (tzw. lektorskich, ceremoniarskich, animatorskich) wkładanych na albę. W Dyrektorium duszpasterstwa liturgicznej służby ołtarza (punkt 84.) znalazłem informację, że ministranci takowe krzyże otrzymują. Nie potrafiłem jednak znaleźć przepisu, który precyzowałby używanie ich w czasie liturgii. Chciałbym zatem zapytać, czy zakładanie ich przez posługujących jest poprawne, a jeżeli tak, to kto jest uprawniony do ich noszenia. Bardzo proszę o odpowiedź. Z poważaniem, Michał Wolszleger
Odpowiedź: Pytanie dotyczące wkładania krzyży lektorskich lub innych znaków w czasie celebracji liturgicznej jest bardzo ważne, a równocześnie trudne. Stawiają go od lat różne osoby i wspólnoty. Dyskusje toczą się w różnych gremiach. Problem był także wielokrotnie podejmowany na ogólnopolskich spotkaniach duszpasterzy służby liturgicznej.
Przepisy ogólnokościelne odnośnie stroju liturgicznego podają najpierw ogólne zasady. One są podstawą do szczegółowych regulacji. Trzeba tu przypomnieć przede wszystkim OWMR 335 oraz 336: „W Kościele, który jest Ciałem Chrystusa, nie wszyscy członkowie pełnią jednakowe czynności. To zróżnicowanie funkcji
w sprawowaniu Eucharystii ukazuje się zewnętrznie przez różnorodność szat liturgicznych. Dlatego te szaty powinny być znakiem funkcji właściwej każdemu z posługujących. Poza tym szaty liturgiczne winny podkreślać piękno świętych czynności. Szaty, jakie mają ubierać kapłani, diakoni a także pełniący posługi świeccy, przed oddaniem do użytku liturgicznego mogą zostać pobłogosławione zgodnie z obrzędem podanym w Rytuale Rzymskim”. „Szatą liturgiczną wspólną dla wszystkich szafarzy wyświęconych i ustanowionych jakiegokolwiek stopnia, jest alba, przepasana w biodrach paskiem, jeżeli nie jest uszyta w taki sposób, że przylega do ciała nawet bez paska. Jeżeli alba nie osłania dokładnie zwykłego stroju koło szyi, przed przywdzianiem alby należy nałożyć humerał. Alby nie można zastępować komżą, nawet nałożoną na sutannę, wtedy gdy wkłada się ornat lub dalmatykę albo gdy zamiast ornatu czy dalmatyki używa się samej stuły”.
W „Ceremoniale liturgicznej posługi biskupa” dodane są uwagi dotyczące odznak noszonych przez biskupa w czasie liturgii (por. nr 56-64). Nigdzie natomiast w ogólnych przepisach nie ma mowy o odznakach, które mogliby nakładać świeccy posługujący podczas celebracji liturgicznych.
W naszych diecezjach zrodziła się praktyka, która wyrosła nie tyle z teologicznej refleksji, ile z psychologicznej potrzeby ukazania różnicy między pełniącymi różne funkcje liturgiczne, choć można powiedzieć, że podstawą takiej praktyki duszpasterskiej jest cytowana powyżej zasada, że „szaty powinny być znakiem funkcji właściwej każdemu z posługujących”. Jeśli świeccy pełnią różne funkcje, to mogą mieć różne znaki ukazujące tę odmienność. Samo pojawienie się znaków nie jest więc głównym problemem, choć i tacy duszpasterze, którzy są przeciwni wkładaniu na albę jakichkolwiek krzyży czy innych znaczków. Problem zrodził się wtedy, gdy znaki nakładane na albę (szkaplerze, szerokie pasy…) zaczęły upodabniać
posługujących chłopców albo do kapłanów albo do osób uprawiających niektóre dyscypliny sportowe, w których wyższy stopień oznacza wkładanie innego koloru pasa.
W tej sytuacji Podkomisja ds. Służby Liturgicznej działająca przy Komisji ds. Kultu Bożego i Dyscypliny Sakramentów, przygotowała projekt prostych znaczków, które pokazują zarówno zróżnicowanie co do rodzaju pełnionej funkcji, jak też wskazują na zakres odpowiedzialności, jaka została powierzona danej osobie. Są to znaki odnoszące się zarówno do dzieci, młodzieży jak i dorosłych oraz uwzględniające męską i żeńską służbę liturgiczną. Znaczki te zostały zamieszczone w Dodatku do Obrzędów błogosławieństw służby liturgicznej. Dokument ten zostały zatwierdzony przez Konferencję Episkopatu Polski na 356. Zebraniu Plenarnym w Przemyślu w dniach 14-15 października 2011 roku. Od tego czasu mamy więc dokument, na który można się powoływać w określaniu znaczków służby liturgicznej.
W dokumencie tym podana jest również następująca uwaga: „W wielu diecezjach istnieją mocno zakorzenione tradycje, dotyczące stroju liturgicznego. Mogą być one zachowane na podstawie odpowiedniego dekretu biskupa miejsca, potwierdzającego te zwyczaje. Duszpasterze służby liturgicznej nie mogą sami wprowadzać nowych zwyczajów dotyczących stroju posługujących w liturgii” (nr 258).
Należy żywić nadzieję, że zasady podane w Dyrektorium Duszpasterstwa Służby Liturgicznej oraz w Obrzędach błogosławieństw służby liturgicznej będą wprowadzane w naszych parafiach. Wymaga to jednak czasu i systematycznej pracy formacyjnej z zespołami służby liturgicznej.
Ks. Stanisław Szczepaniec
----------------
Pytanie "jest bardzo ważne a równocześnie trudne", gdyż przepisy IGMR wyraźnie definiują, w co winni być odziani: kapłan, diakon czy świecki posługujący. Skoro rubryki nie wspominają o zakładaniu przez świeckich na alby żadnych pasów, szkaplerzy, szalików, pektorałów czy innych utensyliów to znaczy, że się ich nie powinno nakładać i żadna "mocno zakorzeniona" 20-letnia "tradycja" nie ma tu zastosowania. No ale przecież ks. dr Stanisław Szczepaniec nie może "zamykać się w dbaniu o małe rzeczy, w przestrzeganiu drobnych przepisów" (Franciszek). Zamiast więc zgodnie z prawem i zdrowym rozsądkiem odpisać pytającemu, że właściwe westymenta świeckiej służby liturgicznej to: alba na odzież świecką, ewentualnie komża na sutannie, w razie potrzeby z humerałem, to rozpoczyna nieudolny festiwal pomysłów, jak tu obejść przepisy. Na koniec mamy odwołanie do jakiegoś podejrzanego dokumentu wprowadzającego kuriozalne "znaczki służby liturgicznej". Widocznie immanentnym składnikiem posoborowia jest kontestacja obowiązującego prawa i chęć odróżniania się czy wręcz swoistej rywalizacji (ja jestem starszym ministrantem sztabowym, a ty nieee-e!) o czym najlepiej świadczą "dyskusje toczące się w różnych gremiach" przez "różne osoby i wspólnoty". Dyskusje - jak rozumiem - będące owocem miłości do Kościoła, posłuszeństwa i pokory.
źródło: Obrzędy Błogosławieństw Służby Liturgicznej
(nie)nadzwyczajna szafarka komunii świętej
Parafia Miłosierdzia Bożego w Kudowie-Zdroju
Do pomocy przy komunikowaniu wyszła zakonnica. W ciagu minuty (0:38-1:38) swojej posługi wykomunikowała 21 osób. W odróżnieniu od stojącego obok kapłana, siostra zakonna nie używa wymaganej pateny komunijnej, co jest nielogiczne - albo się dba o Partykuły, albo się nie dba. To jest mniej więcej tak, jakby do operacji chirurgicznej przystąpiło dwóch lekarzy - jeden z umytymi i zdezynfekowanymi rękami, a drugi nie. W takiej sytuacji dbałość pierwszego o sterylność swoich rąk nie ma najmniejszego sensu. Po zakończonej Komunii świętej (1:48) kapłan puryfikuje patenę (oczywiście jak w większości kościołów dokonuje tej - w świetle braku drugiej pateny de facto: zbędnej - czynności nad posadzką, a nie przy ołtarzu, nad korporałem), wręcza zakonnicy swoje cyborium, aby je odniosła do tabernakulum, sam klęka przed filarem (?) i wraca do ołtarza.
I ten cały cyrk tylko po to, aby "zaoszczędzić" JEDNĄ minutę. Jedna minuta dla Boga mniej to jedna minuta dla Świata (celowo piszę z dużej litery) więcej.
Do pomocy przy komunikowaniu wyszła zakonnica. W ciagu minuty (0:38-1:38) swojej posługi wykomunikowała 21 osób. W odróżnieniu od stojącego obok kapłana, siostra zakonna nie używa wymaganej pateny komunijnej, co jest nielogiczne - albo się dba o Partykuły, albo się nie dba. To jest mniej więcej tak, jakby do operacji chirurgicznej przystąpiło dwóch lekarzy - jeden z umytymi i zdezynfekowanymi rękami, a drugi nie. W takiej sytuacji dbałość pierwszego o sterylność swoich rąk nie ma najmniejszego sensu. Po zakończonej Komunii świętej (1:48) kapłan puryfikuje patenę (oczywiście jak w większości kościołów dokonuje tej - w świetle braku drugiej pateny de facto: zbędnej - czynności nad posadzką, a nie przy ołtarzu, nad korporałem), wręcza zakonnicy swoje cyborium, aby je odniosła do tabernakulum, sam klęka przed filarem (?) i wraca do ołtarza.
I ten cały cyrk tylko po to, aby "zaoszczędzić" JEDNĄ minutę. Jedna minuta dla Boga mniej to jedna minuta dla Świata (celowo piszę z dużej litery) więcej.
niedziela, 29 grudnia 2013
O religijności Argentyńczyków czyli strach się bać
źródło
Czy fakt, że teraz głową Kościoła katolickiego jest Argentyńczyk coś zmieni w wierze, religijności tego narodu?
Mirosław Piątkowski: - Jestem pewien, że zobaczymy u wielu jeszcze głębsze przylgnięcie do Kościoła.
(...)
Co takiego jest w religijności mieszkańców Argentyny, czego nie ma w naszej?
Pierwsze, co rzuca się w oczy przybyszowi z Europy, to radość, z jaką przychodzą i przeżywają liturgię. W kościele wiele śpiewają, starają się, żeby zawsze ktoś grał na jakimś instrumencie, najczęściej jest to gitara. Kiedyś podczas młodzieżowej mszy naliczyłem 11 gitarzystów! To ich radosne przeżywanie Eucharystii udziela się wszystkim dookoła. Poza tym w miastach podczas liturgii stosują o wiele więcej symboli. Choćby przedmioty związane z tematami kazań albo jakimiś wydarzeniami. Widać je już na początku liturgii, a we wstępie celebrans zwraca na nie uwagę, by potem nawiązać do nich podczas kazań. Czasem też uczestnicy jakimś gestem ubogacają tę symbolikę. Wiele symbolów jest prezentowanych w tzw. liturgii darów ofiarnych. U nas jest to praktyka stosowana w bardzo uroczystych mszach św. tam dużo częściej. Czasem wyraża się to w strojach, a nawet w tańcu. (...) Jeśli Argentyńczycy zbliżą się do Kościoła i poczują go jako wspólnotę i dom, a Jezusa jako swojego Pana, wtedy chcą się angażować w życie Kościoła. Bo dla nich nie ma życia bez życia wspólnotowego. A to znaczy, że w tej kościelnej wspólnocie chcą działać, posługiwać czy pełnić jakąś funkcję. Może to być proste bicie dzwonami albo np. funkcja zakrystiana, animatora jakiejś grupy, przynależność do Caritasu czy ruchu, który funkcjonuje przy parafii. W tzw. wspólnocie podstawowej Kościoła spotkałem nawet kobietę, która - będąc matką siedmiorga dzieci - posługiwała jako szafarka Eucharystii. Argentyńczycy, tworzący przykościelną wspólnotę podstawową, a także żyjący poza Kościołem, pomagają sobie o wiele bardziej niż my. Tak więc starsze kobiety, które nie mogły już chodzić, mogły w domu zająć się dziećmi szafarki. A ona, spokojna o maluchy, chodziła od domu do domu starszych i chorych parafian jako szafarz Eucharystii. Parafia liczyła kilkanaście tysięcy ludzi i miała zaledwie jednego księdza, więc jej pomoc naprawdę była potrzebna. Poza tym nie ograniczała się tylko do posługi religijnej - robiła listę zakupów, rozmawiała z nimi, po prostu była przy nich i pomagała w codziennych sprawach.
(...)
jak wygląda ceremonia codziennych liturgii?
W miastach podobnie jak w Europie. Są msze św. w tygodniu, nawet bywają organiści. Jeśli są w parafii różne ruchy i wspólnoty to organizują własną mszę dla swojej integracji. Wtedy jej członkowie odpowiadają za jej przebieg w tym sensie, że przygotowują oprawę np. muzyczną, lektury, modlitwy, dary ofiarne. Natomiast niezwykle oryginalne są msze odpustowe, szczególnie ważne dla mieszkańców rejonów wiejskich - w naszych górach stanowią one wielkie święta. Nierzadko zbiera się wtedy grupa ludzi, którzy przebierają się w stroje ludowe zrobione ze strusich piór. Ptak ten - według wierzeń Indian - ma znaczenie kultyczne, ma moc widzenia złego ducha i tylko on może go odgonić. W tańcu strusia przed figurką świętego bądź w procesji z figurką lub z monstrancją z Jezusem, odganiają złego, żeby nie zabrał im błogosławieństwa, które niesie im Pan Bóg, święci i ich wiara.
Figurki, a nie obrazy?
Bo bardziej do nich przemawia figura niż obraz. Kiedy mieszkańcy odległych wsi przychodzą na odpustową mszę, czasem dla nich jedyną w roku, przynoszą swoje figurki. Są one bardzo różne - ktoś niesie np. św. Marka, inny św. Jakuba, a kto inny Matkę Bożą Śnieżną i stawiają je blisko ołtarzyka lub stołu, gdzie sprawuje się msze św. Ludzie ci wierzą, że figurki nabierają łaski, która potem będzie dla nich promieniować. (...)
Czy fakt, że teraz głową Kościoła katolickiego jest Argentyńczyk coś zmieni w wierze, religijności tego narodu?
Jestem pewien, że zobaczymy u wielu jeszcze głębsze przylgnięcie do Kościoła. Tak jak Maradona czy teraz Messi (obydwaj Argentyńczycy najlepsi piłkarze na świecie swojego czasu) sprawiają, że prawie wszyscy Argentyńczycy jeśli nie grają, to interesują się futbolem, tak teraz wielu z nich głębiej wejdzie w życie Kościoła. Bardzo wielu Argentyńczyków przyznaje, że są katolikami, ale do kościoła chodzą kilka razy w roku. Wierzę, że teraz to się zmieni. Na pewno wzrośnie liczba powołań i zaangażowanie w ruchy kościelne i wspólnoty, objawi się również misyjny aspekt tego Kościoła, który ma w tym względzie wiele ciekawych propozycji również dla ludzi młodych. Papież Argentyńczyk stanowi też dowartościowanie całego narodu argentyńskiego, spowoduje nobilitację tego społeczeństwa, a także Kościoła walczącego z polityką liberalnego, obecnie wręcz lewackiego rządu. Bo Kościół jest i zawsze tam był po stronie ubogich. (...)
Zapewne przedstawiciele Kościoła zarówno w Ameryce Łacińskiej jak i poza nią odważniej sięgną po doświadczenia i naukę Kościoła Latynoamerykańskiego, zreflektowaną przez dobrze współpracującą Konferencję Episkopatów Kościołów Ameryki Łacińskiej i Karaibów (CELAM). Wypracowane dokumenty, model przeżywania religijności i świadectwo wiary będą mogły służyć pomocą dla nas, gdzie wiele dziedzin wymaga Nowej Ewangelizacji i szukamy nowy dróg oraz nowego zapału.
Czy fakt, że teraz głową Kościoła katolickiego jest Argentyńczyk coś zmieni w wierze, religijności tego narodu?
Mirosław Piątkowski: - Jestem pewien, że zobaczymy u wielu jeszcze głębsze przylgnięcie do Kościoła.
(...)
Co takiego jest w religijności mieszkańców Argentyny, czego nie ma w naszej?
Pierwsze, co rzuca się w oczy przybyszowi z Europy, to radość, z jaką przychodzą i przeżywają liturgię. W kościele wiele śpiewają, starają się, żeby zawsze ktoś grał na jakimś instrumencie, najczęściej jest to gitara. Kiedyś podczas młodzieżowej mszy naliczyłem 11 gitarzystów! To ich radosne przeżywanie Eucharystii udziela się wszystkim dookoła. Poza tym w miastach podczas liturgii stosują o wiele więcej symboli. Choćby przedmioty związane z tematami kazań albo jakimiś wydarzeniami. Widać je już na początku liturgii, a we wstępie celebrans zwraca na nie uwagę, by potem nawiązać do nich podczas kazań. Czasem też uczestnicy jakimś gestem ubogacają tę symbolikę. Wiele symbolów jest prezentowanych w tzw. liturgii darów ofiarnych. U nas jest to praktyka stosowana w bardzo uroczystych mszach św. tam dużo częściej. Czasem wyraża się to w strojach, a nawet w tańcu. (...) Jeśli Argentyńczycy zbliżą się do Kościoła i poczują go jako wspólnotę i dom, a Jezusa jako swojego Pana, wtedy chcą się angażować w życie Kościoła. Bo dla nich nie ma życia bez życia wspólnotowego. A to znaczy, że w tej kościelnej wspólnocie chcą działać, posługiwać czy pełnić jakąś funkcję. Może to być proste bicie dzwonami albo np. funkcja zakrystiana, animatora jakiejś grupy, przynależność do Caritasu czy ruchu, który funkcjonuje przy parafii. W tzw. wspólnocie podstawowej Kościoła spotkałem nawet kobietę, która - będąc matką siedmiorga dzieci - posługiwała jako szafarka Eucharystii. Argentyńczycy, tworzący przykościelną wspólnotę podstawową, a także żyjący poza Kościołem, pomagają sobie o wiele bardziej niż my. Tak więc starsze kobiety, które nie mogły już chodzić, mogły w domu zająć się dziećmi szafarki. A ona, spokojna o maluchy, chodziła od domu do domu starszych i chorych parafian jako szafarz Eucharystii. Parafia liczyła kilkanaście tysięcy ludzi i miała zaledwie jednego księdza, więc jej pomoc naprawdę była potrzebna. Poza tym nie ograniczała się tylko do posługi religijnej - robiła listę zakupów, rozmawiała z nimi, po prostu była przy nich i pomagała w codziennych sprawach.
(...)
jak wygląda ceremonia codziennych liturgii?
W miastach podobnie jak w Europie. Są msze św. w tygodniu, nawet bywają organiści. Jeśli są w parafii różne ruchy i wspólnoty to organizują własną mszę dla swojej integracji. Wtedy jej członkowie odpowiadają za jej przebieg w tym sensie, że przygotowują oprawę np. muzyczną, lektury, modlitwy, dary ofiarne. Natomiast niezwykle oryginalne są msze odpustowe, szczególnie ważne dla mieszkańców rejonów wiejskich - w naszych górach stanowią one wielkie święta. Nierzadko zbiera się wtedy grupa ludzi, którzy przebierają się w stroje ludowe zrobione ze strusich piór. Ptak ten - według wierzeń Indian - ma znaczenie kultyczne, ma moc widzenia złego ducha i tylko on może go odgonić. W tańcu strusia przed figurką świętego bądź w procesji z figurką lub z monstrancją z Jezusem, odganiają złego, żeby nie zabrał im błogosławieństwa, które niesie im Pan Bóg, święci i ich wiara.
Figurki, a nie obrazy?
Bo bardziej do nich przemawia figura niż obraz. Kiedy mieszkańcy odległych wsi przychodzą na odpustową mszę, czasem dla nich jedyną w roku, przynoszą swoje figurki. Są one bardzo różne - ktoś niesie np. św. Marka, inny św. Jakuba, a kto inny Matkę Bożą Śnieżną i stawiają je blisko ołtarzyka lub stołu, gdzie sprawuje się msze św. Ludzie ci wierzą, że figurki nabierają łaski, która potem będzie dla nich promieniować. (...)
Czy fakt, że teraz głową Kościoła katolickiego jest Argentyńczyk coś zmieni w wierze, religijności tego narodu?
Jestem pewien, że zobaczymy u wielu jeszcze głębsze przylgnięcie do Kościoła. Tak jak Maradona czy teraz Messi (obydwaj Argentyńczycy najlepsi piłkarze na świecie swojego czasu) sprawiają, że prawie wszyscy Argentyńczycy jeśli nie grają, to interesują się futbolem, tak teraz wielu z nich głębiej wejdzie w życie Kościoła. Bardzo wielu Argentyńczyków przyznaje, że są katolikami, ale do kościoła chodzą kilka razy w roku. Wierzę, że teraz to się zmieni. Na pewno wzrośnie liczba powołań i zaangażowanie w ruchy kościelne i wspólnoty, objawi się również misyjny aspekt tego Kościoła, który ma w tym względzie wiele ciekawych propozycji również dla ludzi młodych. Papież Argentyńczyk stanowi też dowartościowanie całego narodu argentyńskiego, spowoduje nobilitację tego społeczeństwa, a także Kościoła walczącego z polityką liberalnego, obecnie wręcz lewackiego rządu. Bo Kościół jest i zawsze tam był po stronie ubogich. (...)
Zapewne przedstawiciele Kościoła zarówno w Ameryce Łacińskiej jak i poza nią odważniej sięgną po doświadczenia i naukę Kościoła Latynoamerykańskiego, zreflektowaną przez dobrze współpracującą Konferencję Episkopatów Kościołów Ameryki Łacińskiej i Karaibów (CELAM). Wypracowane dokumenty, model przeżywania religijności i świadectwo wiary będą mogły służyć pomocą dla nas, gdzie wiele dziedzin wymaga Nowej Ewangelizacji i szukamy nowy dróg oraz nowego zapału.
Rabin Skorka składa katolikom życzenia świąteczne
Que en esta festividad no falte la dimensión espiritual de la cual salgan renovados y puedan dar un granito de arena muy fuerte a la construcción de una sociedad mejor. Ante una festividad tan importante para la grey católica, les mis saludos y mis deseos más profundos para que, amen de un festejo en familia con mucho amor a través de un encuentro profundo de corazón a corazón, pueda desarrollarse una experiencia espiritual profunda que sale del diálogo y del acercamiento entre Dios y el hombre. Y que a través de estos dos elementos puedan festejar la Navidad con la bendición de Dios y dar un aporte sustancial, pequeño pero sólido (...) la importancia de entender y tener una relación empática con los momentos religiosos y las festividades del otro (...) Por muchos años he mandado un mensaje muy especial al entonces arzobispo de Buenos Aires, Jorge Bergoglio, y en forma muy sentida ante la Navidad. Él me ha respondido no solamente en alusión al estado de felicidad de estos momentos sino a los logros espirituales, a través de una respuesta muy sentida.
źródło: Żydowska Agencja Prasowa
Takie tam bla bla bla... spotkanie... bla bla... duchowy wymiar... bla bla... w rodzinnym gronie... bla bla... dialog Boga z człowiekiem... bla bla... o Mesjaszu, Synu Bożym czy Bożym Narodzeniu ani słowa.
Genderowy pogrzeb transseksualisty w rzymskim Il Gesu
W głównym rzymskim kościele jezuitów, Il Gesu, w którym m.in. spoczywa ciało św. Ignacego z Loyoli, odbył się pogrzeb kolumbijskiego transseksualisty, Andrzeja Quintero, bezdomnego, zamordowanego niedawno na dworcu kolejowym Roma Termini. Panu Andrzejowi od kilku lat wydawało się, że jest kobietą (cóż, zdarza się, nawet parlamentarzystom), natomiast nie rozumiem, dlaczego władze miasta i władze kościelne (zakonne) urządziły mu państwowy pogrzeb, który przerodził się w manifestację "antydyskryminacyjną", a dodatkowo - jak donosi ANSA - kaznodzieja, szef rzymskiego Caritasu, ks. prałat Henryk Feroci, podczas kazania ciągle mówił o zmarłym używając rodzaju żeńskiego, co burmistrz Rzymu nazwał "przepięknym gestem ze strony Kościoła, który doznaje odnowy dzięki Franciszkowi".
Jak widać filozofia gender dotarła już do Kościoła w Rzymie. Do nas też prędzej czy później dotrze. Usłużni redaktorzy katolickich kwartalników wytłumaczą nam wtedy po raz kolejny, że się mylimy.
Jak widać filozofia gender dotarła już do Kościoła w Rzymie. Do nas też prędzej czy później dotrze. Usłużni redaktorzy katolickich kwartalników wytłumaczą nam wtedy po raz kolejny, że się mylimy.
Najlepiej ubrany człowiek 2013 roku
Czytelnicy pewnie domyślają się, kto wygrał tegoroczny plebiscyt organizowany przez jeden z najsłynniejszych próżniaczych magazynów.
Rezygnacja Benedykta stanowi przykład dla jego następców
powiedział w piątek o. Lombardi, łżecznik prasowy Watykanu. Tylko, czy następca Benedykta weźmie sobie te słowa do serca?
Spowiedź to nie sala tortur (papież Franciszek)
Papieża Franciszka posłuchali księża jezuici w Linz (Austria) i w swoim parafialnym konfesjonale zainstalowali oprócz księdza - panią psycholog. Jak mówi o. Michał Messner SI dla diecezjalnego tygodnika Kirchenzeitung: Jeśli ten sakrament ma mieć przyszłość, potrzebujemy nowych form i nowych przestrzeni.
Na zdjęciu: mgr Ingeborga Meinecke i o. Michał Messner SI - oczekujący w parafialnym konfesjonale na pacjentów. Pani Ingeborga nie będzie ponoć udzielać rozgrzeszenia. Na razie.
Na Forum Rebelya, jeden z księży katolickich stwierdził, że "nie ma takiej opcji, aby w spowiedzi brała udział osoba trzecia". Wielebny księże, jak to nie ma? A spowiedź przez tłumacza? Nawet w komedii Sami Swoi można obejrzeć wzruszającą scenę z Ziemii Odzyskanych, mianowicie spowiedzi babci Pawlakowej u niemieckiego księdza przez tłumacza, którym jest jej sąsiad, Kargul. Oczywiście tłumacza wtedy również obowiązuje tajemnica spowiedzi, tak jak szafarza sakramentu. Skoro tłumacz może, to dlaczego psycholog nie?
Na zdjęciu: mgr Ingeborga Meinecke i o. Michał Messner SI - oczekujący w parafialnym konfesjonale na pacjentów. Pani Ingeborga nie będzie ponoć udzielać rozgrzeszenia. Na razie.
Na Forum Rebelya, jeden z księży katolickich stwierdził, że "nie ma takiej opcji, aby w spowiedzi brała udział osoba trzecia". Wielebny księże, jak to nie ma? A spowiedź przez tłumacza? Nawet w komedii Sami Swoi można obejrzeć wzruszającą scenę z Ziemii Odzyskanych, mianowicie spowiedzi babci Pawlakowej u niemieckiego księdza przez tłumacza, którym jest jej sąsiad, Kargul. Oczywiście tłumacza wtedy również obowiązuje tajemnica spowiedzi, tak jak szafarza sakramentu. Skoro tłumacz może, to dlaczego psycholog nie?
sobota, 28 grudnia 2013
Nowa ofensywa Heroda przeciwko dzieciom Niepokalanej
Dosadny tekst jednego z publicystów Remnanta.
Franciszkanie Niepokalanej nie są tradycjonalistami. Nie założył ich abp Lefebvre. Ojciec założyciel nie odprawiał Mszy po staremu, tylko Novusa. Duchowością zgromadzenia jest duchowość św. Maksymiliana Marii Kolbego. Duchowość niekompatybilna z posoborowiem. I to jest główny powód zwalczania ich przez panujący od 50 lat w Rzymie modernizm.
Franciszkanie Niepokalanej nie są tradycjonalistami. Nie założył ich abp Lefebvre. Ojciec założyciel nie odprawiał Mszy po staremu, tylko Novusa. Duchowością zgromadzenia jest duchowość św. Maksymiliana Marii Kolbego. Duchowość niekompatybilna z posoborowiem. I to jest główny powód zwalczania ich przez panujący od 50 lat w Rzymie modernizm.
Prefekt Kongregacji Nauki Tańca
Arcybiskup Gerhard Muller pokazuje, jak ma wyglądać Nowa Ewangelizacja. Nie jakieś tam zatęchłe ornaty, nieekologiczny smród kadzidła i liczenie różańców, tylko wygłupy z młodzieżą na świeżym powietrzu. Konie, łby pospuszczać! Czy konie mnie słyszą?
o. Volpi zamknął trzy kolejne kościoły
o. Fidencjusz Volpi, syndyk zarządca komisaryczny Franciszkanów Niepokalanej przygotował im wspaniały prezent na święta Bożego Narodzenia - zamknął trzy kolejne kościoły odcinając wiernych od księży i sakramentów. Tak trzymać, towarzyszu Volpi! Kryptolefewrystyczną zarazę należy wycinać skalpelem i przypalać rozżarzonym żelazem. Przecz z czarnosecinną reakcją neopelagianizmu! Niech żyje pokój i dobro! Niech żyje miłość! Niech żyją trzej muszkieterowie: Patos, Pornos i Kompromis!
Co ciekawe - czystki odbyły się w diecezji Albenga-Imperia zarądzanej przez biskupa Mariusza Oliveriego, który zaraz po wejściu w życie motu proprio Summorum Pontificum sam zaprosił Franciszkanów Niepokalanej do swojej diecezji, wspierał ich apostolat i często celebrował Mszę świętą "po staremu". Oprócz tego sprowadził do siebie inne zgromadzenia tradycyjne. Jak widać władza zwierzchnia delikatnie daje mu do zrozumienia, że nie tędy droga.
Co ciekawe - czystki odbyły się w diecezji Albenga-Imperia zarądzanej przez biskupa Mariusza Oliveriego, który zaraz po wejściu w życie motu proprio Summorum Pontificum sam zaprosił Franciszkanów Niepokalanej do swojej diecezji, wspierał ich apostolat i często celebrował Mszę świętą "po staremu". Oprócz tego sprowadził do siebie inne zgromadzenia tradycyjne. Jak widać władza zwierzchnia delikatnie daje mu do zrozumienia, że nie tędy droga.
piątek, 27 grudnia 2013
czwartek, 26 grudnia 2013
Skoro piekło jest puste, to po co Kościół, hierarchia, sakramenty, posty, Msze święte... ?
Abp Gocłowski "po cichu" ma nadzieję, że piekło jest puste. Płynie z tego logiczny wniosek, że upadły anioł Lucyfer et consortes przebywa w Niebie, czyż nie, księże arcybiskupie?
środa, 25 grudnia 2013
Z cyklu: Katolickie dzieci chcą powrotu dyrektora homosia
Niejaki Marek Zmuda, wicedyrektor "katolickiej" szkoły w Eastside koło Seattle, niedawno "poślubił" swojego życiowego "partnera". Został za to (całkiem słusznie zresztą) zwolniony z pracy. Jednakowoż dzieci i młodzież z tejże "katolickiej" szkoły urządziły strajk. Postulaty pod którymi zebrano już 26.000 (dwadzieścia sześć tysięcy) podpisów są zasadniczo dwa: 1) przywrócenie pana Zmudy do pracy i 2) zmiana stanowiska Konferencji Episkopatu USA w sprawie "małżeństw dla homoseksualistów". Strajkujący podpierają się spiżowymi słowami "kimże ja jestem, aby osądzać". Dzieci i młodzież zbierają się pod szkołą i skandują "zmieńcie Kościół". Tutaj więcej zdjęć
fragment petycji: Jesteśmy oburzeni, że wspaniały człowiek, trener, nauczyciel i dyrektor został zwolniony tylko dlatego, ze zakochał się w "niewłaściwej osobie". Jednoczymy się w sprzeciwie przeciwko katolickiemu podejściu do małżeństw jednopłciowych. Czas zmienić postawę i zdobyć się na refleksję, jak postąpiłby Jezus, który mówił o miłości do każdej istoty. Zjednoczeni, domagamy się zmiany polityki Kościoła katolickiego tak, by stał on bezwarunkowo za miłością
Zaprawdę powiadam wam, w Kościele jeszcze nigdy nie było tak śmiesznie jak obecnie.
fragment petycji: Jesteśmy oburzeni, że wspaniały człowiek, trener, nauczyciel i dyrektor został zwolniony tylko dlatego, ze zakochał się w "niewłaściwej osobie". Jednoczymy się w sprzeciwie przeciwko katolickiemu podejściu do małżeństw jednopłciowych. Czas zmienić postawę i zdobyć się na refleksję, jak postąpiłby Jezus, który mówił o miłości do każdej istoty. Zjednoczeni, domagamy się zmiany polityki Kościoła katolickiego tak, by stał on bezwarunkowo za miłością
Zaprawdę powiadam wam, w Kościele jeszcze nigdy nie było tak śmiesznie jak obecnie.
Wesołych Świąt Narodzenia Pana!
Noc nadeszła pożądana
W tysiąc gwiazd jasnych ubrana
Sen spoczynkiem troski słodził,
W tym się Jezus nam narodził!
Duchów świętych grono całe,
Śpiewa w górze Panu chwałę,
Ludziom radość oznajmuje.
Gdy ziemi pokój zwiastuje.
W złocisty obłok przywdziany
Jaką w nocy czyni zmianę
A gdy światłość wokół toczy,
Anioł się pasterzom zoczy.
Jak skoro straż to postrzegnie,
Żwawo do stajni pobiegnie,
Widzieć dziecię narodzone
Ubogo w żłób położone.
Choć w pieluszki obwinione,
Za Pana jednak uczczone;
Bo każdy w Nim poznać może
Ulubione Dziecię Boże.
Jakie radości, nadzieje
Niebo na ziemię nam leje!
Jak nas Ojciec umiłował,
Kiedy nam Syna darował.
Dawszy nam Bóg Syna swego,
Dał nam, co jest zbawiennego:
Jego miłość nieskończona
Niechaj będzie uwielbiona!
poniedziałek, 23 grudnia 2013
Hinduiści też kochają papieża
Do grona zachwyconych Franciszkiem po żydach, islamistach, prawosławnych, ateistach, masonach, homoseksualistach i marksistach dołączają hinduiści.
abp Müller: Lefewryści to de facto schizmatycy, a teologia wyzwolenia jest ok
Fallite le trattative, qual è la posizione dei lefebvriani?
«Ai vescovi è stata revocata la scomunica canonica per le ordinazioni illecite, ma resta quella
sacramentale, de facto , per lo scisma: si sono allontanati dalla comunione con la Chiesa. Dopodiché
non chiudiamo la porta, mai, e li invitiamo a riconciliarsi. Ma anche loro devono cambiare
atteggiamento, accettare le condizioni della Chiesa cattolica e il sommo Pontefice come criterio
definitivo di appartenenza».
Che cosa può dire dell’incontro fra Francesco e Gutiérrez, l’11 settembre?
«Alle correnti teologiche capitano momenti difficili, si discute e chiarisce. Ma Gutiérrez è sempre
stato ortodosso. Noi europei dobbiamo superare l’idea di essere il centro, senza peraltro
sottovalutarci. Ampliare gli orizzonti, trovare un equilibrio: questo ho imparato da lui. Ad aprirmi a
un’esperienza concreta: vedere la povertà e anche la gioia della gente. Un Papa latinoamericano è
stato un segno celeste. Gustavo era emozionato. Lo ero pure io. E anche Francesco».
źródło
Uważaj, twoje dziecko może być "kryptolefebrystą"!
Na szczęście możesz je powstrzymać zwracając zawczasu uwagę na następujące niepokojące symptomy
- 1 na 5 nastolatków będzie eksperymentować z traydycyjnym katolicyzmem
- Nie jestem zła na ciebie, chciałąbym się tylko dowiedzieć, skąd masz te numery "Nova et Vetera"
- Od jak dawna chodzisz na msze przedsoborowe?
- Twój syn znowu ćwiczył chorał gregoriański w salonie
- Szkaplerze to prosta droga ku Cudownemu Medalikowi
- Znalazłam tę mantylkę w twoim pokoju. Jak mogłaś....?
- Zwacaj uwagę na te ostrzeżenia świadczące o kontaktach z tradycyjnym katolicyzmem!
- 1 na 5 nastolatków będzie eksperymentować z traydycyjnym katolicyzmem
- Nie jestem zła na ciebie, chciałąbym się tylko dowiedzieć, skąd masz te numery "Nova et Vetera"
- Od jak dawna chodzisz na msze przedsoborowe?
- Twój syn znowu ćwiczył chorał gregoriański w salonie
- Szkaplerze to prosta droga ku Cudownemu Medalikowi
- Znalazłam tę mantylkę w twoim pokoju. Jak mogłaś....?
- Zwacaj uwagę na te ostrzeżenia świadczące o kontaktach z tradycyjnym katolicyzmem!
Bugie! Sono stata ingannata!
Radio Watykańskie, wersja polska:
I jak papieską wypowiedź pogodzić z nieomylnym Magisterium Kościoła?
Najpierw "Pan Jezus, który udawał przed apostołami", teraz Matka Boża, której "może chciało się powiedzieć: To kłamstwo! Zostałam oszukana".... Czekamy na kolejny wywiad dla La Stampy, w którym Franciszek wyjaśni, co chciał przez to powiedzieć.
---------------------------------------------------------------------------------
Tota pulchra es, Maria,
et macula originalis non est in te.
Vestimentum tuum candidum quasi nix, et facies tua sicut sol.
Tota pulchra es, Maria,
et macula originalis non est in te.
Tu gloria Jerusalem, tu laetitia Israel, tu honorificentia populi nostri.
Tota pulchra es, Maria.
Matko Boża, módl się za Franciszkiem, bo nie wie co czyni!
Jak zaznaczył Papież, ów cień, obłok Boży w naszym życiu, nazywa się ciszą, milczeniem. Okrywa ona zarówno naszą świętość, jak i grzeszność. Tej tajemnicy nie da się wytłumaczyć, a przerwanie ciszy powoduje utratę tajemnicy. Dlatego powinniśmy strzec w sobie tej ciszy, podobnie jak Maryja, która niosła ją w sobie aż do stóp krzyża swego Syna.Wybaczcie drodzy Czytelnicy, ale papież jest chory. Gdyby był zdrowy, to by nie sugerował, że Niepokalana mogła kiedykolwiek pomyśleć, że została oszukana przez Pana Boga albo czynić Mu wyrzuty. I jeszcze wplątuje w to bł. Jana Pawła II (ciekawe, kiedy i gdzie Jan Paweł II wyraził się w podobny deseń?)
„Ewangelia nie mówi nam, czy wyrzekła wówczas jakieś słowo, czy nie – kontynuował Ojciec Święty. – Była milcząca, ale w jej sercu ileż rzeczy musiała mówić do Pana! «Tamtego dnia – o czym przed chwilą czytaliśmy – powiedziałeś mi, że będzie On wielki; Ty mi powiedziałeś, że dasz Mu tron Jego ojca Dawida i że będzie panował na wieki. A tymczasem widzę Go tutaj!». Maryja była człowiekiem. Może chciało się Jej powiedzieć: «To kłamstwo! Zostałam oszukana!». Wspominał o tym Jan Paweł II, gdy mówił o Maryi w tamtej chwili. Lecz ona tym swoim milczeniem przykryła tajemnicę, której nie rozumiała, i dzięki milczeniu pozwoliła tej tajemnicy wzrastać i rozkwitać w nadziei”.
I jak papieską wypowiedź pogodzić z nieomylnym Magisterium Kościoła?
Gdyby ktoś mówił, że człowiek raz usprawiedliwiony nie może już grzeszyć ani utracić łaski, dlatego gdy ktoś upada i grzeszy, nigdy nie był prawdziwie usprawiedliwiony; albo przeciwnie, że może przez całe życie unikać każdego grzechu, nawet lekkiego, poza wyjątkowym przywilejem Bożym, jak Kościół naucza o świętej Dziewicy - niech będzie wyklęty. (23, Kanony o Usprawiedliwieniu, Sobór Trydencki)Swoją drogą Ministerstwo Prawdy działa. Z oficjalnej wersji włoskiej usunięto słowa "to kłamstwo, zostałam oszukana" ( Bugie! Sono stata ingannata! ). Na stronie Radia Watykańśkiego jeszcze wiszą.
Najpierw "Pan Jezus, który udawał przed apostołami", teraz Matka Boża, której "może chciało się powiedzieć: To kłamstwo! Zostałam oszukana".... Czekamy na kolejny wywiad dla La Stampy, w którym Franciszek wyjaśni, co chciał przez to powiedzieć.
---------------------------------------------------------------------------------
Tota pulchra es, Maria,
et macula originalis non est in te.
Vestimentum tuum candidum quasi nix, et facies tua sicut sol.
Tota pulchra es, Maria,
et macula originalis non est in te.
Tu gloria Jerusalem, tu laetitia Israel, tu honorificentia populi nostri.
Tota pulchra es, Maria.
Matko Boża, módl się za Franciszkiem, bo nie wie co czyni!
niedziela, 22 grudnia 2013
Nowa kanclerz i notariusz kurii archidiecezjalnej w Waszyngtonie
Pani Cynthia de Simone z pewnością zna się na zarządzaniu zasobami ludzkimi w korporacji, nespa?
No bo w końcu kto powiedział, że kanclerz czy notariusz kurii musi być księdzem? Nie musi. Takoż formacją kleryków mogą się przecież zajmować świeckie katechistki, jak w Siedlcach. A nadmiarowi kapłani mogą się przecież zająć np. blogowaniem. Albo stukaniem.
No bo w końcu kto powiedział, że kanclerz czy notariusz kurii musi być księdzem? Nie musi. Takoż formacją kleryków mogą się przecież zajmować świeckie katechistki, jak w Siedlcach. A nadmiarowi kapłani mogą się przecież zająć np. blogowaniem. Albo stukaniem.
sobota, 21 grudnia 2013
Balladka o dwóch koniach
czyli o Franciszkanach Niepokalanej i o Amerykańskiej Konferencji Przełożonych Zakonnych. No i o woźnicy.
Ech ubawi was ogromnie, w parę chwil balladka ta
Raz w zaprzęgu szły dwa konie, szły w zaprzęgu konie dwa
Pierwszy był to koń posłuszny, który w galop, cwał, czy trucht
Pięknie ruszał, grzecznie ruszał na najmniejszy bata ruch
Jupi, jupi, jaj, jupi, jaj, na najmniejszy bata ruch
Za to drugi koń był hardy, nieposłuszny, pędziwiatr
W biegu szybki, w pysku twardy, furda lejce, furda bat
Zaś, gdy chodzi o woźnicę, który w koźle z batem tkwił
Bardzo on to kierownicze stanowisko lubił był
Jupi, jupi, jaj, jupi, jaj, stanowisko lubił był
Ten woźnica dnia każdego myślał mrużąc ślepia złe
Skarcę konia niegrzecznego - gotów jeszcze kopnąć mnie
Lecz coś przecież robić muszę, albo z kozła ruszać precz
Autorytet się mnie kruszy, autorytet ważna rzecz!
Jupi, jupi, jaj, jupi, jaj, autorytet ważna rzecz
Po czym w stajni, już przy żłobie ten woźnica bat swój brał
Brał go tęgo w dłonie obie i.................................... ........
..........................................................dobrego konia prał
A do niegrzecznego mawiał, strojąc głos na srogi ton:
"Jak się będziesz, chamie, stawiał, to zarobisz tak jak on"
Jupi, jupi, jaj, jupi, jaj, to zarobisz tak jak on
Z tej balladki smakowitej niech popłynie morał w światWszelkie podobieństwo koni i woźnicy do kogokolwiek jest nieprzypadkowe i zamierzone.
Gdy mieć pragnie autorytet tchórz, co w ręku trzyma bat
Kto się stawia, ten ma z tego mimo wszystko jakiś zysk
A kto słucha i ulega, ten najpierwszy bierze w pysk
Jupi, jupi, jaj, jupi, jaj, ten najpierwszy bierze w pysk !
(W. Młynarski "Ballada o Dwóch Koniach")
Diecezja w Rio dostanie miliony dolarów, a rzymscy ubodzy...
...dostali od Franciszka koperty z kartką świąteczną, zestawem znaczków pocztowych, kartą telefoniczną i biletem sieciowym komunikacji miejskiej. Dobrze, że mamy papieża. Przynajmniej wiemy, czego potrzeba biednym tego świata. I że nie jest to żywność i odzienie.
piątek, 20 grudnia 2013
Watykan pomoże archidiecezji Rio spłacić długi po Światowych Dniach Młodzieży
Jak donosi prasa, archidiecezji po sprzedaży szpitala zostało jeszcze 18,6 miliona dolców długu. Watykan wbrew wcześniejszym pogróżkom ugiął się i obiecał, że jednak pomoże je spłacić. No bo przecież czyż Kościół nie miał czasem zbiednieć?
Kurialny komunikat kończy się podziękowaniami papieża Franciszka dla komitetu organizacyjnego ŚDM za dobrze wykonaną robotę. Nic dziwnego, już prezes Ochódzki w "Misiu" zauważył, że prawdziwe pieniądze zarabia się tylko na drogich, słomianych inwestycjach
Kurialny komunikat kończy się podziękowaniami papieża Franciszka dla komitetu organizacyjnego ŚDM za dobrze wykonaną robotę. Nic dziwnego, już prezes Ochódzki w "Misiu" zauważył, że prawdziwe pieniądze zarabia się tylko na drogich, słomianych inwestycjach
czwartek, 19 grudnia 2013
abp Mueller, prefekt Kongregacji Nauki Wiary nie został członkiem Kongregacji Biskupów
No i git. Jeszcze by tego brakowało, żeby jakaś oberkonserwa wtrącała się w proces selekcji kandydatów na apostołów po(d)stępu.
źródło
źródło
środa, 18 grudnia 2013
Kiedy i w jaki sposób odwoływać się do penitencjarii apostolskiej?
Obowiązkowa lektura dla kapłanów, a i wiernym poczytać nie zaszkodzi. Z dokumentu przebija "Benedyktyzm Szesnastyzm". Ciekawe, czy katowicka kuria odważyłaby się to opublikować DZISIAJ, w czasach propagandy radości i miłości?
Z radością prezentuję publikację zatytułowaną: «Kiedy i jak odwoływać się do Penitencjarii Apostolskiej» autorstwa ks. Carlosa Enciny Commentza, urzędnika tejże Penitencjarii.
Pomimo swej długiej historii Trybunał Penitencjarii Apostolskiej jest instytucjąsłabo znaną i to nawet w samym środowisku kościelnym. W przeważającej mierze natura jego działalności skupiona jest wokół sakramentu pokuty i pewnych szczególnych przypadków «forum wewnętrznego».
Broszurka, którą dziś prezentujemy, wypełnia swoistą lukę, z którą do tej pory spotykali się ci, którzy interesują się działalnością Stolicy Apostolskiej. Jest zatem zrozumiałym, jak użyteczną może być ta publikacja. Warto także podkreślić, że autor prezentuje tę Dykasterię językiem prostego dialogu, językiem dla wszystkich zrozumiałym. Podstawową funkcją Trybunału jest bycie narzędziem miłosierdzia Bożego w odniesieniu do przypadków sumienia, które z racji ich ciężkości są zarezerwowane Stolicy Apostolskiej.
Jest jasnym, że praca Penitencjarii Apostolskiej – praca cicha i niezmiernie dyskretna – ma na celu pomoc duszom zranionym przez grzech, a równocześnie decydującym się na zmianę drogi życia, w osiągnięciu przebaczenia Boga i Jego miłosierdzia, czyli de facto przywrócenia im nowego życia pełnego ufności i nadziei.
Życzymy tym stronicom jak najszerszego ich rozpowszechnienia.
+Fortunato kard. Baldelli
Penitencjarz Większy
Niewielu wiernych świeckich, ale też i niewielu kapłanów w dzisiejszym świecie wie, czym jest Penitencjaria Apostolska, jakie są jej kompetencje, kiedy należy się do niej odnieść i w jaki konkretnie sposób to uczynić. Z tych też racji publikujemy ten krótki tekst, zredagowany w schemacie pytań i odpowiedzi. Czytelnik, który
nie jest specjalistą w zakresie prawa kanonicznego, może zatem w prosty i zrozumiały sposób posiąść dostateczną wiedzę dotyczącą Penitencjarii Apostolskiej i jej funkcji. Warto przy tym podkreślić, że jest ona najstarszą spośród dykasterii Kurii Rzymskiej i że podejmuje zadania związane bezpośrednio z salus animarum.
Na kim spoczywa odpowiedzialność za tak słabą wiedzę dotyczącą Penitencjarii
Apostolskiej i jej funkcji?
Nie jest łatwo udzielić odpowiedzi na to pytanie. Jest wielce prawdopodobnym, że przyczyna może znajdować się w ogólnie słabej znajomości prawa kanonicznego lub w niedostatecznym propagowaniu informacji dotyczących kompetencji poszczególnych dykasterii Kurii Rzymskiej.
W latach sześćdziesiątych i siedemdziesiątych ubiegłego wieku (!!! - D.) prawo kanoniczne nie cieszyło się nazbyt wielkim uznaniem (!!! - D.), gdyż panowała we wspomnianych dekadach tendencja, którą nazywano zazwyczaj «antyjurydyzmem». Ten sposób myślenia widział prawo kanoniczne jako coś przeciwnego samej istocie Kościoła. Prawo kanoniczne było pojmowane jako coś przeciwnego z jednej strony «cnocie miłości», a z drugiej strony jako rzecz «mało pastoralna». Kościołowi – zdaniem antyjurydystów - powinna wystarczyć Ewangelia i «Prawo Miłości». Prawo zaś jest cechą właściwą dla społeczności świeckich oraz rzeczywistością słabo oddającą rozumienie natury Kościoła.
Uchylając się od deprymacji, a nawet całkowitego odrzucenia prawa kanonicznego, właściwym jest z pewnością poszukiwanie adekwatnego rozumienia natury prawa w Kościele. Prawo kanoniczne nie jest bowiem jedynie zestawem obowiązujących w Kościele norm pozytywnych, ale czymś znacznie więcej. Bardziej adekwatna definicja prawa kanonicznego mówi o tym, że wskazuje ono na to, «co jest słuszne
w Kościele». Innymi słowy, prawo kanoniczne wskazuje na to, czego oczekuje się od wiernych we wspólnocie Kościoła, co powinni oni uznać, by móc to następnie wedle miary słuszności oddać także innym. A zatem istnienie prawa w Kościele umożliwia mu praktykowanie aktów sprawiedliwości. Sprawiedliwość zaś zawiera w sobie ideę oddania każdemu tego, co mu się należy...
Pełny tekst w Wiadomościach Archidiecezjalnych, Katowice styczeń 2013, s. 38n
Zgłosiła na policję molestowanie swojej uczennicy - dyrekcja katolickiej szkoły wyrzuciła ją z pracy
Pani Rochelle Daniels, nauczycielka Hales Franciscan High School w Bronzeville kilka tygodni temu dowiedziała się od swojej uczennicy, że ta była molestowana przez dwóch uczniów tejże katolickiej szkoły, którzy zaatakowali ją na klatce schodowej. Pani Daniels zgodnie z obowiązującym prawem zgłosiła ten fakt do DCFS (stanowej agencji zajmującej się zwalczaniem przemocy wśród młodzieży). Po tym zgłoszeniu dwaj uczniowie, sprawcy zdarzenia zaczęli ją nękać niewybrednymi SMS-ami, więc udała się na policję i zgłosiła stalking. W rezultacie katolicka franciszkańska szkoła wyrzuciła ją z pracy uzasadniając to niesubordynacją.
Ciekawe czy Franciszek zadzwoni do niej aby jej powiedzieć, że nie należy się smucić i że życie jest piękne i radosne?
Ciekawe czy Franciszek zadzwoni do niej aby jej powiedzieć, że nie należy się smucić i że życie jest piękne i radosne?
wtorek, 17 grudnia 2013
Wszyscy katolicy, którzy żyją wraz z Kościołem wiedzą, że posoborowa reforma liturgii odniosła sukces
Tako rzecze prefekt KNW Abp Mueller w Wuerzburgu. Na trzeźwo. Twierdzi też, że "bez przeprowadzenia posoborowej reformy liturgii, dechrystianizacja postępowałaby jeszcze szybciej"
Lekarz do pacjenta: Niestety, muszę pana otruć, bo jeśli tego nie zrobię, to umrze pan na raka żołądka.
Lekarz do pacjenta: Niestety, muszę pana otruć, bo jeśli tego nie zrobię, to umrze pan na raka żołądka.
Czy św. Benedykt musiałby dziś podpisywać "lojalkę posoborową"?
Deo fidens eiusque praesentissimo fretus auxilio, ad meridiem perrexit, et ad castrum concessit, « quod Casinum dicitur, in excelsi montis latere situm (...) ubi vetustissimum fanum fuit, in quo ex antiquorum more gentilium a stulto rusticorum populo Apollo colebatur. Circumquaque etiam in cultu daemonum luci succreverant, in quibus adhuc eodem tempore infidelium insana multitudo sacrificiis sacrilegis insudabat. Illuc itaque vir Dei perveniens, contrivit idolum, subvertit aram, succendit lucos, atque in ipso templo Apollinis oraculum Beati Martini, ubi vero ara eiusdem Apollinis fuit, oraculum sancti construxit Ioannis; et commorantem circumquaque multitudinem praedicatione continua ad fidem vocabat »
Ufając Bogu i opierając się na jego wszechobecnej pomocy, udał się na południe aż dotarł do warowni «zwanej Cassino, na zboczu wysokiej góry leżącej (...) na której stała starożytna świątynia, gdzie na modę dawnych pogan, głupi zacofany lud czcił Apollina. Okolicę porastały gaje służące kultowi demonicznemu, w których nawet w owych czasach wielu szalonych niewierzących skłądało swoje bałwochwalcze ofiary. Po dotarciu tamże Człowiek Boży [Benedykt] porozbijał posąg bożka, obalił ołtarz, spalił gaje, a świątynię Apollina przekształcił w kaplicę św. Marcina. Tam, gdzie stał pogański ołtarz tegoż Apollina, wzniósł kaplicę św. Jana [Chrzciciela], a dzięki bezustannemu przepowiadaniu do wiary przywołał wielu ludzi w okolicy».
Pius XII, encyklika Fungens Radiatur, 1947
Ufając Bogu i opierając się na jego wszechobecnej pomocy, udał się na południe aż dotarł do warowni «zwanej Cassino, na zboczu wysokiej góry leżącej (...) na której stała starożytna świątynia, gdzie na modę dawnych pogan, głupi zacofany lud czcił Apollina. Okolicę porastały gaje służące kultowi demonicznemu, w których nawet w owych czasach wielu szalonych niewierzących skłądało swoje bałwochwalcze ofiary. Po dotarciu tamże Człowiek Boży [Benedykt] porozbijał posąg bożka, obalił ołtarz, spalił gaje, a świątynię Apollina przekształcił w kaplicę św. Marcina. Tam, gdzie stał pogański ołtarz tegoż Apollina, wzniósł kaplicę św. Jana [Chrzciciela], a dzięki bezustannemu przepowiadaniu do wiary przywołał wielu ludzi w okolicy».
Pius XII, encyklika Fungens Radiatur, 1947
A może za rok Roraty z Mszałem Rzymskim dla Diecezji Polskich?
Cztery tysiące parafii poszły po linii najmniejszego oporu i zamiast Mszy wotywnych o NMP odprawia jakieś akademie pierwszomajowe połączone z tombolą.
Roraty to Msza święta wotywna o NMP, a nie "Konkurs wiedzowy dla dzieci z elementami konsekracji".
A może by tak w przyszłym roku "poeksperymentować" i do odprawienia Mszy roratnich zacząć używać zawartości takiej grubej, czerwonej książki z nadrukiem "Mszał Rzymski dla Diecezji Polskich"?
Może zamiast durnowatych bajek o "czwartym królu" zacząć objaśniać dzieciom Słowo?
Dzieci nie są głupie. Dzieci, w odróżnieniu od wielu redaktorów prasy katolickiej, a nawet od doktorów habilitowanych teologii, potrafią myśleć logicznie i wyciągać wnioski.
Może zastąpić sepleniące chórki przedszkolaków i "lektorów", których nie widać zza pulpitu - kapłanami koncelebransami, którzy siedzą pod ścianą i dłubią w nosie?
Odważcie się, nasi proboszczowie na ten eksperyment.
Eksperyment katolickiej liturgii.
Tak, wiem że narazicie się tym kuriom diecezjalnym, ale nikt nie mówił, że w Kościele ma być lekko...
Roraty to Msza święta wotywna o NMP, a nie "Konkurs wiedzowy dla dzieci z elementami konsekracji".
A może by tak w przyszłym roku "poeksperymentować" i do odprawienia Mszy roratnich zacząć używać zawartości takiej grubej, czerwonej książki z nadrukiem "Mszał Rzymski dla Diecezji Polskich"?
Może zamiast durnowatych bajek o "czwartym królu" zacząć objaśniać dzieciom Słowo?
Dzieci nie są głupie. Dzieci, w odróżnieniu od wielu redaktorów prasy katolickiej, a nawet od doktorów habilitowanych teologii, potrafią myśleć logicznie i wyciągać wnioski.
Może zastąpić sepleniące chórki przedszkolaków i "lektorów", których nie widać zza pulpitu - kapłanami koncelebransami, którzy siedzą pod ścianą i dłubią w nosie?
Odważcie się, nasi proboszczowie na ten eksperyment.
Eksperyment katolickiej liturgii.
Tak, wiem że narazicie się tym kuriom diecezjalnym, ale nikt nie mówił, że w Kościele ma być lekko...
Coraz bliżej styczeń...
Coraz bliżej dni i tygodnie: jedności chrześcijan, judaizmu czy islamu.
Ciekaw jestem, czy Stolica Apostolska i nasza szanowna P.T. Hierarchia od schizmatyckich, heretyckich czy pogańskich "duchownych", z którymi będzie się już wkrótce bratać i modlić, których kolejny raz zaprosi do wygłoszenia homilii podczasMszy świętych Łamania Chleba, będzie wymagać uprzedniego "zaakceptowania w całości nauczania Drugiego Soboru Watykańskiego"?
Pytajmy o to naszych proboszczów i biskupów. Ciekawe, co odpowiedzą i w jaki sposób będą uzasadniać odpowiedzi odmowne...
Ciekaw jestem, czy Stolica Apostolska i nasza szanowna P.T. Hierarchia od schizmatyckich, heretyckich czy pogańskich "duchownych", z którymi będzie się już wkrótce bratać i modlić, których kolejny raz zaprosi do wygłoszenia homilii podczas
Pytajmy o to naszych proboszczów i biskupów. Ciekawe, co odpowiedzą i w jaki sposób będą uzasadniać odpowiedzi odmowne...
Abran puertas… ¡abran puertas!
Abran puertas… ¡abran puertas!
Se van a equivocar, van a meter la pata, ¡eso pasa! Quizá hasta les va a llegar una carta de la Congregación para la Doctrina (de la Fe) diciendo que dijeron tal o cual cosa… Pero no se preocupen. Expliquen lo que tengan que explicar, pero sigan adelante… Abran puertas, hagan algo ahí donde la vida clama. Prefiero una Iglesia que se equivoca por hacer algo que una que se enferma por quedarse encerrada …
Otwierajcie drzwi! Otwierajcie drzwi!
Oni będą popełniać błędy, coś schrzanią, ale to minie! Prawdopodobnie dostaniecie nawet list z Kongregacji Nauki Wiary, w którym napiszą, że powiedzieliście tamto czy siamto... Nie przejmujcie się. Wyjaśnijcie to co jest do wyjaśnienia, ale idźcie do przodu. Otwierajcie drzwi, zróbcie coś, do czego wzywa was życie. Wolałbym Kościół, który popełnia błędy, ale coś robi zamiast Kościoła, który się kisi z powodu swego zamknięcia.
papież Franciszek do dysydenckich, posoborowych przełożonych zakonów Ameryki Łacińskiej.
Bo są równi i równiejsi
o. Volpi zlikwidował dwa klasztory Franciszkanów Niepokalanej
Franciszkanie Niepokalanej kilka lat temu przejęli dwa klasztory, opuszczone przez posoborowych "franciszkanów bezpowołaniowych". Klasztory odżyły, porządna formacja zaczęła znowu przyciagać kandydatów do zakonu, wszystko zaczęło się rozwijać. Niestety, o. Volpi uznał widocznie, że jest za dobrze i pozamykał klasztory w Sassoferrato i Colfano (założony przez św. Franciszka z Asyżu).
Jakie to niecne czyny popełnili zakonnicy, że ich tak ukarano? Przypomnijmy: modlili się, pokutowali, odbudowywali życie zakonne, które zdechło dzięki posoborowiu i - grzech najcięższy - odprawiali tę znienawidzoną, przedsoborową Mszę, po łacinie.
Jakie to niecne czyny popełnili zakonnicy, że ich tak ukarano? Przypomnijmy: modlili się, pokutowali, odbudowywali życie zakonne, które zdechło dzięki posoborowiu i - grzech najcięższy - odprawiali tę znienawidzoną, przedsoborową Mszę, po łacinie.
BMW, czyli kuracja przeczyszczająca w Kongregacji Biskupów
Jak podaje blog Whispers in the loggia:
Franciszek wywalił z kongregacji kard. Justina Rigaliego (emerytowany metropolita Filadelfii), kard. Rajmunda Burke (Prefekt Sygnatury Apostolskiej), kard. Mauro Piacenzę i kard. Anioła Bagnasco z Genui, przewodniczącego Konferencji Episkopatu Włoch. W zamian nowych biskupów będą odtąd wybierać tacy "fahofcy" jak kard. Wuerl, abp. Parolin, abp Nichols, abp Baldisseri i kard. Braz de Aviz.
Kyrie eleison!
Franciszek wywalił z kongregacji kard. Justina Rigaliego (emerytowany metropolita Filadelfii), kard. Rajmunda Burke (Prefekt Sygnatury Apostolskiej), kard. Mauro Piacenzę i kard. Anioła Bagnasco z Genui, przewodniczącego Konferencji Episkopatu Włoch. W zamian nowych biskupów będą odtąd wybierać tacy "fahofcy" jak kard. Wuerl, abp. Parolin, abp Nichols, abp Baldisseri i kard. Braz de Aviz.
Kyrie eleison!
niedziela, 15 grudnia 2013
Pan może nam skoczyć
za agencją Associated Press
o. Fryderyk Lombardi SJ o o. Fidencjuszu Volpim OFM
o. Fryderyk Lombardi SJ o o. Fidencjuszu Volpim OFM
On doskonale zna życie zakonne, przez wiele lat kierował włoską konferencją przełożonych zakonnych i myślę, że jego nominacja była rozsądnym wyborem. Jakkolwiek cała ta sytuacja wygląda trudno i boleśnie, list [prof. de Mattei z żądaniem dymisji o. Vopliego] jest kolejną przesłanką za tezą, że zarząd komisaryczny [u Franciszkanów Niepokalanej] był konieczny i że on [o. Vopli] dobrze wie, jak korzystać z uprawnień, które mu przekazano. Nie mam podstaw, aby w to wątpić.
"Pozostaję do twojej dyspozycji"
Takie to listy wypisuje Franciszek do księdza apostaty, profesora Jana Kunga, o czym możemy dowiedzieć się z wywiadu dla niemieckiego Spiegla. Ksiądz Kung żali się, że od Franciszka dostał już dwa odręczne listy, a ten niedobry Jan Paweł II ani razu mu nie odpisał. Poza tem dowiadujemy się, że ks. Kung nie wierzy w wieczne Piekło, że jest pewien swego zbawienia w Niebie i że kanonizacje to średniowieczny przeżytek i powinno się ich zaprzestać.
Kolejny wywiad z Franciszkiem...
Tym razem dla dziennika La Stampa.
Papież nie obraża się o nazwanie go marksisą, bo "wielu marksistów to dobrzy ludzie", stawia się na równi z patriarchami prawosławnymi i uważa, że "bracia winni się wzajemnie błogosławić", w końcu "jeden brat ma na imię Piotr, inny Andrzej, Marek, Tomasz..." a na koniec dowiadujemy się, że jego przyjaciel z Niemiec prowadzi "proces beatyfikacyjny" protestanckiego pastora, który "zginął za wiarę". Tak, jakby to było wszystko jedno, czy się jest katolikiem czy nie.
Papież nie obraża się o nazwanie go marksisą, bo "wielu marksistów to dobrzy ludzie", stawia się na równi z patriarchami prawosławnymi i uważa, że "bracia winni się wzajemnie błogosławić", w końcu "jeden brat ma na imię Piotr, inny Andrzej, Marek, Tomasz..." a na koniec dowiadujemy się, że jego przyjaciel z Niemiec prowadzi "proces beatyfikacyjny" protestanckiego pastora, który "zginął za wiarę". Tak, jakby to było wszystko jedno, czy się jest katolikiem czy nie.
Subskrybuj:
Posty (Atom)